P. Szumlewicz: Genderowa polityka społeczna

[2008-02-13 08:37:18]

Polityka społeczna stanowi obszar działania państwa, który pojawił się stosunkowo niedawno. Dzisiaj dla wielu społeczeństw powszechny system emerytalny czy ubezpieczenia zdrowotne są oczywistą, niepoddawalną dyskusji częścią systemu świadczeń publicznych. Tymczasem przez setki lat nie istniały żadne ubezpieczenia mające uniwersalny charakter. Pierwsze ustawy dotyczące praw ubogich pojawiły się na początku XVII wieku, niemniej jednak zręby nowoczesnej polityki społecznej pojawiły się dopiero na początku XX wieku. Istotną rolę w kształtowaniu współczesnej polityki społecznej odegrał kanclerz Niemiec Otto von Bismarck, który był inicjatorem wprowadzenia 3 rodzajów obowiązkowego ubezpieczenia: na wypadek choroby (1883), od wypadków przy pracy (1884), w razie starości i inwalidztwa (1889). Obecnie tego typu świadczenia istnieją w większości krajów wysoko rozwiniętych, aczkolwiek ich charakter jest bardzo zróżnicowany.

Warto zwrócić uwagę, że do dzisiaj wielu działaczy polskiej "radykalnej" lewicy pomija problematykę socjalną, traktując ją jako wtórną względem rozwiązań gospodarczych. Często zatem pojawiają się wśród anarchistów czy socjalistów debaty na temat różnych form własności czy możliwych sposobów uspołecznienia środków produkcji, natomiast np. system emerytalny pozostaje poza kręgiem ich zainteresowań. Polityka gospodarcza i społeczna niewątpliwie się przeplatają i obydwie są dopełniającymi się częściami jednej całości. Tylko rozwinięty, uniwersalny system świadczeń socjalnych stwarza warunki do prowadzenia w długim okresie polityki makroekonomicznej, która pozwalałby godnie żyć całemu społeczeństwu. Ale nawet w kraju, gdzie sektor publiczny dominuje w gospodarce, a poziom partycypacji pracowników w zarządzaniu przedsiębiorstwami jest wysoki, polityka społeczna może przyczyniać się do dyskryminacji niektórych grup.

Poza tym rozbudowane świadczenia społeczne można wprowadzić tak w kraju socjalistycznym, jak i kapitalistycznym i to, jaka forma własności przeważa w danym państwie, nie ma tutaj centralnego znaczenia. W Danii czy Szwecji dominuje własność prywatna, a mimo to świadczenia są o wiele wyższe i bardziej powszechne niż w niektórych krajach byłego Bloku Wschodniego. Polityka społeczna może być też bardzo rozbudowana bez włączenia pracowników w proces decyzyjny na poziomie przedsiębiorstwa. Nie tyczy się ona bowiem głównie struktury własności w gospodarce i zakresu partycypacji pracowników w jej kontroli, lecz redystrybucji dochodu narodowego i sposobu zarządzania nim. Jej głównym celem nie jest dezalienacja pracy, lecz zwiększenie szans życiowych grup socjalnie najsłabszych, a niekiedy dobrobyt i zdrowie całego społeczeństwa.

Polityka społeczna długo była ślepa na kwestie płci i w ogóle nie uwzględniała różnic w sytuacji kobiet i mężczyzn. Nie istniał wyodrębniony dział polityki społeczno-ekonomicznej podejmujący problematykę nierówności płci. Tymczasem politykę społeczną można analizować również ze względu na to, w jakim stopniu wspiera ona równouprawnienie, względnie – w jakiej mierze umacnia istniejące nierówności między kobietami i mężczyznami.

Przede wszystkim nie każda polityka społeczna przyczynia się do zrównania sytuacji kobiet i mężczyzn. Co więcej, nie każda rozbudowana polityka społeczna sprzyja równości płci. Nawet najwyższe świadczenia społeczne mogą przyczyniać się do wzrostu nierówności między płciami i umocnienia dyskryminacji kobiet. Problemy kobiet nie sprowadzają się bowiem do problemów robotników, bezrobotnych czy biednych i dlatego emancypacja kobiet jest możliwa tylko wtedy, gdy świadczenia są adresowane tak, aby poprawić ich sytuację. Wśród części polskiej lewicy popularny jest pogląd, że polityka socjalistyczna automatycznie objęłaby kobiety, ponieważ socjalizm wyzwoliłby całe społeczeństwo. Powyższe przekonanie oczywiście nawiązuje do Marksa, dla którego wyzwolenie proletariatu oznaczałoby emancypację od wszelkich form ucisku. Niemniej jednak analiza różnych rozwiązań politycznych i ekonomicznych w XX wieku prowadzi do wniosku, że do upodmiotowienia kobiet, w tym poprawy ich sytuacji na rynku pracy nie wystarczyłaby emancypacja proletariatu. Wyzwolenie kobiet nie jest tożsame z wyzwoleniem pracowników, ponieważ kobiety jako określona grupa są dyskryminowane na bardzo wielu obszarach życia społecznego jako kobiety właśnie, a nie jako część jakiejkolwiek innej grupy społecznej. Warto też zwrócić uwagę, że rozpatrywany przez klasyków socjalizmu proletariat zazwyczaj składał się głównie z mężczyzn i jego obrońcy nie różnicowali robotników ze względu na płeć. Większość analiz rynku pracy mówi o "typowym przypadku", którym jest mężczyzna. Kobieta jest socjalizowana jako matka i gospodyni domowa, a rynek pracy, szczególnie odnośnie zawodów cieszących się najwyższym prestiżem i najlepiej opłacanych, jest w domyśle przeznaczony dla mężczyzn. Tak zresztą często jest do dzisiaj, co prowadzi do nierówności płci na rynku pracy nawet w najbardziej egalitarnych krajach świata. Zatrudnienie wśród kobiet w większości państw jest o wiele niższe niż u mężczyzn, a ponadto kobiety prawie wszędzie zarabiają mniej od mężczyzn i to nawet wtedy, gdy są o wiele lepiej wykształcone (jak w Polsce). W tym sensie rynek pracy jest skonstruowany w ten sposób, że sprzyja uprzywilejowanej pozycji mężczyzn.

W polityce społecznej wyróżnia się zazwyczaj trzy modele: socjaldemokratyczny, korporacyjno-konserwatywny i liberalny.

W państwach liberalnych (np. USA czy Australia) dominują formy pomocy państwa przyznawane na podstawie kryterium dochodowego, przeważa prywatny system ubezpieczeń, a rynek określa strukturę społeczną. Główną zasadą jest maksimum odpowiedzialności prywatnej i minimalna interwencja państwa. Polityka rodzinna w modelu liberalnym praktycznie nie istnieje, gdyż jego obrońcy nie są zainteresowani tym, aby państwo pełniło istotną funkcję wyrównywania szans życiowych, co tyczy się również relacji między płciami. Minimalna pomoc społeczna przyznawana jest zaś tylko ubogim według kryteriów dochodowych, a więc model ten nie ma charakteru uniwersalnego. Świadczenia uniwersalne, jeżeli istnieją, to są bardzo skromne i tymczasowe. Warunki przyznawania świadczeń są zazwyczaj bardzo restrykcyjne i związane często ze stygmatyzacją, aby potencjalnych odbiorców świadczeń nie zniechęcać do podejmowania pracy. Prawa socjalne są ograniczone, a uzależnienie sytuacji materialnej ludzi od mechanizmów rynkowych jest bardzo duże, czyli poziom dekomodyfikacji (odrynkowienia) jest bardzo niski. Poziom dekomodyfikacji stanowi istotną miarę różnicującą różne modele polityki społecznej. Każde dobro może być zależne od rynku lub nie – może być dostępne dla wszystkich i niezależne od poziomu dochodów lub też może być traktowane jako towar dostępny tylko dla osób o określonym statusie materialnym. Przykładowo gdy usługi medyczne są bezpłatne, zostają uniezależnione od rynku i tym samym dochodzi do ich dekomodyfikacji. Kiedy wprowadza się opłaty, dochodzi do utowarowienia opieki medycznej, która staje się usługą rynkową, traktowaną jako towar, za który trzeba zapłacić.

Rynek w modelu liberalnym stanowi podstawowy mechanizm zaspokajania potrzeb, a także gwarancję efektywności gospodarczej, stąd kwestie pełnego zatrudnienia czy walki z ubóstwem są wtórne wobec troski o to, aby państwo nie ingerowało w funkcjonowanie rynku (co w praktyce oznacza uprzywilejowanie wąskich elit biznesowych). Polityka społeczna w modelu liberalnym nie przyczynia się zatem do zmiany struktury społecznej i zmniejszenia rozwarstwienia, ponieważ jego obrońcy uważają, że to rynek powinien decydować o tym, kto jakie miejsce zajmuje w społeczeństwie. Świadczenia są bardzo niewielkie, a korzystanie z nich stygmatyzuje ich odbiorców i spycha na margines życia społecznego.

W modelu konserwatywno-korporacyjnym świadczenia społeczne są zależne od roli pełnionej przez jednostkę w społeczeństwie. Większość świadczeń nie jest kierowana do jednostki, tylko do tradycyjnie pojmowanej rodziny. Zazwyczaj świadczenia są więc kierowane głównie do mężczyzn, którzy zajmują w rodzinie uprzywilejowaną pozycję. W konsekwencji polityka społeczna przyczynia się zatem do umocnienia męskiej dominacji. Ważnym elementem tego modelu jest też zasada pomocniczości (subsydiarności), która polega tutaj na tym, że państwo pomaga jednostce dopiero wtedy, gdy możliwości rodziny są wyczerpane. Łączenie przez kobiety wykonywania pracy zawodowej i rodzenia dzieci jest w modelu konserwatywno-korporacyjnym bardzo trudne. Dlatego sprzyja on pozostawaniu kobiet w domach oraz ich trwałemu wyłączeniu w rynku pracy. Świadczenia socjalne są niekiedy nawet rozbudowane i traktuje się je jako ważną część obowiązków państwa, ale są one związane z miejscem jednostki w strukturze społeczno-zawodowej. Stąd efekt redystrybucyjny całego systemu jest niewielki, bo osoby o większych zarobkach otrzymują też wyższe świadczenia, co oznacza, że nierówności płacowe są reprodukowane w całym systemie świadczeń. Odnosi się to też do pozycji kobiet. Fakt, że kobiety zarabiają mniej i ich mniejszy odsetek uczestniczy w rynku pracy sprawia, że świadczenia dla nich są niższe i mniej powszechne. Polityka społeczna zatem nie tylko podtrzymuje, ale wręcz pogłębia różnice między płciami. Istotnym elementem modelu konserwatywno-korporacyjnego jest też znaczna rola kościoła katolickiego, który dąży do umocnienia tradycyjnego modelu rodziny i sprzyja rozwiązaniom, które zachęcałyby kobiety do pozostawania w domu.

W modelu socjaldemokratycznym najwięcej form ludzkiej aktywności jest uniezależnionych od rynku, a dostęp do największej ilości dóbr i usług ma charakter powszechnych praw, a nie przywilejów. Nie ma więc polityki rodzinnej, a raczej polityka mająca na celu równość wszystkich jednostek, chociaż przy uwzględnieniu istniejących form władzy klasowej i płciowej. Model socjaldemokratyczny jest uniwersalny i deklaratywnie dąży do realnej równości wszystkich ludzi. Jest on więc nastawiony na jednostkę, ale nie jest indywidualistyczny. Jego główne cechy to: nietolerowanie dualizmów (np. gdy klasa średnia głównie korzysta z rynku, a klasa robotnicza ze świadczeń publicznych), uniwersalizm praw socjalnych (wysoki poziom dekomodyfikacji prowadzi do tego, że z wielu świadczeń korzysta też klasa średnia), równy dostęp do świadczeń o najwyższym standardzie dla wszystkich, a nie równy dostęp do świadczeń minimalnych (jak w innych modelach), wszyscy korzystają z polityki społecznej i wszyscy ponoszą jej koszty (co sprawia, że wysokie świadczenia cieszą się poparciem zdecydowanej większości społeczeństwa), ciężary związane z funkcjonowaniem rodziny przenosi się na całe społeczeństwo, nie czekając na wyczerpanie się możliwości rodziny, znaczny nacisk jest kładziony na połączenie problematyki pracy i spraw polityki społecznej, władza prowadzi politykę pełnego zatrudnienia, prawo do pracy traktowane jest jako równie ważne jak prawo do odpowiedniego dochodu.

Odnośnie praw kobiet model socjaldemokratyczny jest jedynym, który dąży do zrównania sytuacji płci na rynku pracy i uwzględnia perspektywę gender przy tworzeniu programów aktywizacji zawodowej. Z drugiej strony przez wiele lat również model socjaldemokratyczny był w nikłym stopniu wrażliwy na dyskryminację kobiet, choć jego obrońcom wydawało się, że oznacza on emancypację wszelkich dyskryminowanych grup.

Pod koniec XX wieku wielu teoretyków polityki społecznej zaczęło włączać do swoich rozważań kwestię równości płci. W książce z 1999 Gøsta Esping-Andersen, autor, który nazwał i wyróżnił trzy typy polityki społecznej, uzupełnił zestaw kryteriów porównawczych o zagadnienia płci. W tym nowym ujęciu dekomodyfikację uzupełnia "defamiliaryzacja", czyli stopień niezależności materialnej jednostek od ich sytuacji rodzinnej. Miarą defamiliaryzacji byłby tutaj zapewniany przez politykę społeczną poziom niezależności jednostki od sytuacji materialnej jej rodziny. Z tej perspektywy miarą emancypacji kobiet byłaby ich zdolność do tworzenia i utrzymywania autonomicznego gospodarstwa domowego.

Postulat dekomodyfikacji odnośnie sytuacji kobiet nie uwzględniał tego, że kobiety znacznie częściej niż mężczyźni sytuują się poza rynkiem pracy, natomiast wykonują one nieodpłatną pracę w domu. Można więc stwierdzić, że są one na siłę "odtowarowione" i zarazem uzależnione od zarobków i pozycji małżonków. Nadal w większości krajów świata są one przypisane do domu, a polityka społeczno-ekonomiczna, jak i dominujące stereotypy sprowadzają je do roli matek i gospodyń. W tym sensie większość krajów, o ile prowadzi jakąkolwiek politykę społeczną, to odnośnie relacji między płciami ma ona charakter konserwatywny. Postulat zachęcenia kobiet do podjęcia aktywności zawodowej pojawił się stosunkowo niedawno wśród elit politycznych i przez długie lata nie towarzyszyły mu żadne konkretne regulacje prawne. Wejście na rynek niewątpliwie stanowiłby pewną formę wyzwolenia kobiet i dawałoby im możliwości osiągnięcia niezależności finansowej. Dotychczas w większości krajów system podatkowy i prawa socjalne były tak zbudowane, że przeszkadzały kobietom w karierze zawodowej. Ciekawe, że w krajach, gdzie nastąpił najwyższy poziom odtowarowienia, czyli w Szwecji i Danii, kobiety w największym stopniu są włączone w rynek pracy i w tym sensie są najbardziej utowarowione. W krajach konserwatywnych najmniej kobiet pracuje, ale też są one zależne od mężczyzn i przypisane do swojej pozycji w rodzinie. Dekomodyfikacja kobiet pojmowana jako przypisanie do życia w domu oznacza zatem zarazem ich silne uzależnienie od mężczyzn i ograniczenie szans rozwoju zawodowego.

Państwem, które najwcześniej zaczęło uwzględniać problematykę płci w polityce społecznej, jest Szwecja. Już w latach 40-tych pojawiły się w tym kraju zasiłki macierzyńskie, darmowe porody, darmowe obiady i opieka i nad dziećmi w szkole czy placówki opieki nad najmłodszymi dziećmi. W 1948 r. wprowadzono powszechne zasiłki rodzinne, a w 1955 r. powszechny płatny urlop macierzyński. W latach 60-tych zaczęła się też aktywizacja kobiet na rynku pracy, czemu towarzyszył rozwój różnych form publicznej opieki nad dziećmi. W szwedzkich mediach od początku wprowadzania polityki genderowej lansowano w mediach model czułego, troskliwego ojca. Zgodnie z nowym podejściem opiekowanie się dzieckiem, a nie tylko dostarczanie środków materialnych, stało się ważnym obowiązkiem mężczyzny.

Socjaldemokratycznej polityce rodzinnej w Szwecji sprzyjała też obowiązkowa edukacja seksualna, którą wprowadzono już w 1954 r. W późniejszych latach prędko ułatwiono dostęp do środków antykoncepcyjnych i prowadzono szeroką kampanię na rzecz zapobiegania niechcianemu macierzyństwu. Jednym z ważnych elementów szwedzkiego systemu jest też urlop macierzyński i zasiłek dla obydwojga rodziców, z którego mężczyźni korzystają w coraz większym stopniu.

Utrzymywaniu aktywności zawodowej obydwojga rodziców służy bardzo rozbudowany system placówek wychowawczych dla dzieci w wieku lat 1-6, które są opłacane przez państwo. Dzieci mogą tam uczęszczać w dowolnym wymiarze dni i godzin, zależnie od woli rodziców, a opłaty za wychowanie wynoszą 2 lub 1 proc. dochodu rodziców. Ze względu na te rozwiązania w 2000 r. 76 proc. dzieci w wieku 1-5 lat przebywało w placówkach opiekuńczych i wskaźnik ten rośnie, do czego przyczynia się też fakt, że od 2003 r. wprowadzono darmową opiekę nad dziećmi w wieku 4 5 lat przez 3 godziny dziennie.

Wszystkie te rozwiązania prowadzą w Szwecji do zmiany postaw i zaniku wielu patriarchalnych stereotypów. Właśnie dlatego szwedzcy mężczyźni wykonują coraz więcej prac domowych i odchodzenie od tradycyjnego modelu rodziny na rzecz partnerskich i równościowych relacji między płciami jest zjawiskiem, które dotyczy coraz większej części szwedzkiego społeczeństwa.

Wprowadzanie powyższych rozwiązań i stawianie dalszych kroków w tym kierunku musi wiązać się z rezygnacją z modelu jednego żywiciela rodziny, a więc oznacza odciążenie finansowe mężczyzn i zarazem stanowi zachętę dla mężczyzn do pełnienia nowych funkcji związanych z ojcostwem. Polityka osłabiająca tradycyjny model rodziny prowadzi do równoczesnej emancypacji obydwu płci, czyli do zrównania ich sytuacji tak w rodzinie, jak i na rynku pracy.

W Polsce niestety nie ma nawet prób zastosowania rozwiązań zbliżonych do szwedzkich. Zamiast wprowadzania całościowych, uniwersalnych rozwiązań, uwzględniających również dyskryminację kobiet, kolejne rządy coraz bardziej ograniczają świadczenia, które już dzisiaj są niewielkie i selektywne. Co gorsza, następuje regres odnośnie wielu istotnych elementów polityki społecznej, któremu na dodatek towarzyszy polityka edukacyjna, mająca przekonać nowe pokolenia do podtrzymywania konserwatywnego, patriarchalnego modelu rodziny. Kobiety w Polsce są dyskryminowane na wielu obszarach życia społecznego i nie ma perspektyw, aby w najbliższym czasie coś się zmieniło w tej kwestii.

Polski rynek pracy stanowi obszar, w którym różnice sytuacji kobiet i mężczyzn są jaskrawo widoczne. Według danych GUS na IV kwartał 2006 roku 62,3 proc. mężczyzn było aktywnych zawodowo, a tylko 46,7 proc. kobiet. Podobnie niekorzystnie wygląda proporcja odnośnie zatrudnionych kobiet i mężczyzn. Pod koniec ubiegłego roku zatrudnionych było 40,3 proc. kobiet i 55,5 proc. mężczyzn. Wyższy odsetek kobiet był natomiast wśród bezrobotnych.

Zgodnie z danymi BAEL bezrobocie wśród mężczyzn w IV kwartale 2006 roku wynosiło tylko 11 proc., natomiast wśród kobiet aż 13,7 proc. (bezrobocie według BAEL jest niższe od tego podawanego przez MPiPS). Natomiast według danych MPiPS kobiety stanowią 56,5 proc. ogółu zarejestrowanych bezrobotnych. W IV kwartale 2006 roku na 100 bezrobotnych mężczyzn przypadało 130 kobiet (1,3 mln kobiet na 1 mln mężczyzn). Co gorsza, obecna władza może jeszcze pogorszyć dominujące trendy, ponieważ część koalicji rządzącej broni polityki, która zachęca kobiety do pozostawania w domu i odbiera bodźce do podejmowania kariery zawodowej.

Nie dość, że mniejszy odsetek kobiet pracuje, to, co gorsza, kobiety o wiele mniej zarabiają od mężczyzn, chociaż są lepiej wykształcone. Wedle danych GUS z 2003 roku ponad 65 proc. pracujących kobiet i tylko niecałe 50 proc. mężczyzn miało wykształcenie wyższe i średnie. Tymczasem kobiety zarabiają średnio o 17 proc. mniej niż mężczyźni (dane GUS z 2002 roku). Te różnice potwierdzają badania prowadzone co roku przez portal wynagrodzenia.pl. Zgodnie z danymi z 2006 roku mediana wynagrodzeń mężczyzn była aż o 36 proc. wyższa od mediany płacy kobiet. Mężczyźni zarabiają więcej od kobiet na wszystkich szczeblach organizacji, przy czym najwyższe różnice w zarobkach zanotowano na stanowiskach kierowniczych. Co gorsza, przepaść pomiędzy wynagrodzeniami kobiet i mężczyzn rośnie. O ile w 2005 r. mężczyźni zarabiali średnio 2850 zł brutto, a kobiety 2145 zł, to w zeszłym roku średnia płaca mężczyzn wzrosła o 50 zł, za to kobiet spadła o 9 zł.

Sytuacja kobiet w Polsce jest więc bardzo zła i nic nie wskazuje, aby miała się ona zmienić. Dobrze by było natomiast, gdyby przynajmniej przedstawiciele nielicznych środowisk lewicowych bronili całościowego, socjaldemokratycznego modelu polityki społecznej zamiast powtarzać utarte frazesy o "problemach zastępczych" feministek. Obecna postawa większości środowisk kojarzonych z lewicą przyczynia się do utrzymania neoliberalno-patriarchalnego status-quo. Tymczasem alternatywa jest możliwa, ale jej wprowadzenie wymagałoby uznania, że dyskryminacja kobiet stanowi jedną z ważnych form społecznej niesprawiedliwości, z którą lewica powinna walczyć.

Piotr Szumlewicz


Tekst pochodzi z książki "Feminizm i radykalizm wśród ruchów społecznych i perspektyw krytycznych" pod redakcją Jerzego Kochana i Aleksandry Koś.

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



25 LAT POLSKI W NATO(WSKICH WOJNACH)
Warszawa, ul. Długa 29, I piętro, sala 116 (blisko stacji metra Ratusz)
13 marca 2024 (środa), godz. 18.30
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca
Podpisz apel przeciwko wprowadzeniu klauzuli sumienia w aptekach
https://naszademokracja.pl/petitions/stop-bezprawnemu-ograniczaniu-dostepu-do-antykoncepcji-1
Szukam muzyków, realizatorów dźwięku do wspólnego projektu.
wszędzie
zawsze

Więcej ogłoszeń...


24 kwietnia:

1794 - W Warszawie ukonstytuował się klub jakobinów pod nazwą Zgromadzenie Obywateli Ofiarujących Posługę i Pomoc Magistraturom Narodowym w Celu Dobra Ojczyzny.

1906 - Organizacja Techniczno-Bojowa PPS odbiła 10 więźniów Pawiaka.

1916 - Wybuch powstania wielkanocnego w Dublinie; jedną z głównych sił antybrytyjskich była socjalistyczna Irlandzka Armia Obywatelska (ICA) pod dowództwem Jamesa Connolly’ego.

1983 - Socjalistyczna Partia Austrii (SPÖ) wygrała wybory parlamentarne.

1988 - W I turze wyborów prezydenckich we Francji François Mitterrand zdobył 34,1% głosów.

2013 - Niedaleko stolicy Bangladeszu Dhaki zawalił się ośmiokondygnacyjny budynek Rana Plaza, mieszczący kilka zakładów odzieżowych. Zginęło 1127 osób, a około 2500 zostało rannych.


?
Lewica.pl na Facebooku