Andrzej Turowski: Parowóz dziejów (fragment książki)

[2012-02-26 23:50:34]

To rewolucyjna poezja zaprowadziła mnie w późnych latach 90. w Moskwie do bynajmniej nie rewolucyjnego domu małżeństwa D.H.Z., u których zamieszkałem, gdy skończyły się możliwości wynajmowania zbyt drogiego hotelu. On był profesorem architektury i zajmował się problematyką kolorowych fasad współczesnych domów, ona poetką, autorką nędznie wydanego tomiku liryków. Mieszkali wraz z córką i wnuczką w nowej dzielnicy, w jednym z szarych bloków przy zakurzonej obwodnicy. Nie zauważyłem aby profesor cokolwiek wykładał, głównie pochłonięty był hodowlą ziemniaków na podmoskiewskim polu, które w wynajętej szopie przerabiał na czysty spirytus. Pozostali domownicy dotrzymywali mu kroku w jego spożywaniu. Życie toczyło się w maleńkiej kuchni przy włączonym dzień i noc telewizorze oraz stole zastawionym kieliszkami z samogonem i szklankami z herbatą. Jedliśmy dość monotonnie – śledzie i kiszone ogórki. Opłacałem się za mieszkanie przynoszoną każdego dnia butelką whisky, którą kupowałem za dolary w specjalnym sklepie dla obcokrajowców. Urozmaicała ona smakowo miejscową produkcję. Szybko rytuałem stało się codzienne bratanie, w którym oprócz gospodarzy brali udział liczni przyjaciele, przychodzący o każdej porze raczej się napić niż pogadać. Zazwyczaj nikt się nie interesował tym, co drugi robi, skąd przybywa, co zamierza. Wydawało się to mało jasne i zbyt trudne do określenia. W kuchni panował nastrój pijackiego porozumienia. Jedynie Jurij, funkcjonariusz w jakimś ministerstwie, którego to faktu nikt nigdy nie potwierdził (ale i nie zaprzeczył), spytał mnie niespodziewanie dlaczego jestem w Moskwie. Być może zrobił to w czystym odruchu starego enkawudzisty, niemniej we mnie wzbudziło to żywą potrzebę opowiedzenia o moich studiach nad awangardą rosyjską.

Czasy się zmieniły, pierestrojka obowiązywała, ludzie byli mniej czujni. Jurij wypytywał mnie przy kolejnych odwiedzinach o detale życia artystycznego tamtych, przemilczanych czasów, a ja tym, co wiedziałem, starałem się z nim dzielić. Wyglądaliśmy na spiskowców. Pewnego dnia, gdy oswoił się on z moją pasją, a ja z jego pytaniami, zaproponował mi wymianę. Obiecał, że w zamian za dużą butelkę Ballantine’s udostępni mi w tajemnicy materiały przechowywane w sejfie jego Instytucji, wśród których znajdują się dokumenty dotyczące wydarzeń i artystów, o których mu opowiadałem. W swoim doświadczeniu historyka sztuki w Rosji miałem już do czynienia z łagodną formą prywatyzacji archiwów, gdy niewiele wcześniej za wygórowaną sumę kopiowano dla mnie akta heroldii dotyczące rodziny Malewiczów, ale w wypadku propozycji Jurija chodziło o materiały objęte klauzulą ściśle tajnych. Bardzo mnie to zainteresowało i szybko przystałem na transakcję. Oczywiście ryzyko pozostało, nie mogłem wiedzieć czy za propozycją nie kryje się jakaś prowokacja. Przecież i to było na porządku dziennym.


Tajemnica paczki obwiniętej gazetą.


Po kilku dniach przyszedł Jurji ze sporą paczką obwiniętą płachtą gazety i obwiązaną sznurkiem. Opakowanie było nowe, natomiast w środku znajdowało się kilka grubych teczek wyraźnie podniszczonych, a w każdej kartki różnego formatu. Niektóre strony były połączone zardzewiałymi spinaczami, zaś wszystkie znacznie wypłowiałe i pożółkłe, czasem porozdzierane i postrzępione na brzegach. Pokrywało je gęsto ręczne lub maszynowe pismo. Roiło się od nieczytelnych podpisów, rozmazanych pieczęci, adnotacji kopiowym ołówkiem robionych na marginesach. Niektóre partie tekstu zostały starannie wymazane, czasem pieczołowicie i grubo zatarte atramentem. Strony nie były numerowane, jakby w różnych momentach czasu dodawane, nie robiły wrażenia jakiegoś porządku (daty na dokumentach obejmowały lata 1918-1923). Na każdej okładce widniała wielka czerwona pieczęć z napisem „ściśle tajne” oraz poprzekreślane, czasem pozamazywane, nazwy różnych instytucji i organizacji. Jurij wręczając mi dokumenty zapowiedział, że zostawia mi je na kilka dni, później będzie musiał odłożyć do sejfu tak, aby jego przełożeni nie zauważyli ich braku (zapewne nie chciał się z nimi dzielić bakszyszem).

– Rozumiesz – powiedział – to nieco trefny towar. Zawsze może się przydać, gdy będą potrzebne świadectwa. O ile wiem nie został jeszcze użyty.

Po czym, w przeciwieństwie do tego, co było w zwyczaju, nie pozostał długo, a chowając swoją butelkę do skórzanej teczki, pożegnał się może trochę bardziej wylewnie niż dotychczas i dyskretnie zamknął za sobą drzwi mieszkania.

Zostawszy sam z nieznanym mi archiwum gorączkowo zacząłem je przeglądać, dostrzegając szybko znane mi nazwiska i instytucje, choć sama historia wydawała się dość dziwna. Z zaskoczeniem zorientowałem się, że chodzi o urzeczywistnienie jakiegoś międzynarodowego projektu artystyczno-propagandowego, realizowanego od pierwszych dni władzy bolszewików przez artystów awangardy i komisarzy politycznych. Z projektem była zaznajomiona Rada Komisarzy Ludowych, której przewodniczył Lenin, choć jego realizacja pozostawała w gestii Anatola Łunaczarskiego, który był Ludowym Komisarzem Oświaty oraz Waleriana Polańskiego, przewodniczącego Komitetu Centralnego Proletariackich Organizacji Kuturalno-Oświatowych (Proletkulty). Za nimi krył się jednak Komisariat Spraw Zagranicznych (a nieco później Komintern) oraz wojskowe dowództwo Frontu Zachodniego. Chodziło generalnie o zorganizowanie pomocy ze strony zwycięskiej rewolucji bolszewickiej dla ruchów komunistycznych w krajach ogarniętych rewolucyjnymi nastrojami, a w szczególności o poparcie rewolucji 1919 r. w Niemczech (a także w Budapeszcie). Pomoc w założeniu miała mieć charakter artystyczno-propagandowy (agit-prop), jednak – jak mogłem się szybko przekonać – nie chodziło tutaj tylko o sztukę, lecz szerszą akcję polityczno-wojskową, w którą zaangażowane były już inne środki, za którą stali inni ludzie. Polityczni przywódcy nie wierzyli do końca, że sztuka jest wybuchowa, że potrafi – jak chcieli twórcy – zmienić historię społeczną. Dlatego nie należy się dziwić, że próbowali korzystając z form artystycznych i współczesnych środków transportu, udzielić konkretnego wsparcia militarnego zagranicznym partiom komunistycznym. Bez zaskoczenia przeczytałem fragment stenogramu z jakiejś dyskusji, w trakcie której komisarz wojskowy przekonywał awangardowego malarza:

– Dobrze wiecie towarzyszu artysto, mówił, że wasze pstrokate formy nie są zbytnio potrzebne władzy. Nie wy, a my z naszymi karabinami zrobiliśmy rewolucję. Wy dekorujecie ulice, my bronimy rewolucyjnych zdobyczy.

– Towarzyszu komisarzu, odpowiadał młody twórca, nasze obrazy są jak granaty, to one burzą stare myśli i tworzą nową robotniczą świadomość. Jest ona wolna, jak nasze formy abstrakcyjne wolne są od ckliwych scen figuralnych na obrazach zdobiących salony burżujów.


Sprawa nie była taka prosta, jakby wynikało z przytoczonej rozmowy. Przywódcy rewolucji widzieli możliwość wykorzystania zapału rewolucyjnego artystów dla własnych celów. Z dokumentów jasno wynikało, że chodziło o wysyłkę do Niemiec broni pod pretekstem wywozu wystawy obrazów i rozpowszechniania propagandowych haseł. Po doświadczeniach z pojazdami agitacyjnymi (agit-pojezdy) używanymi w czasie wojny domowej w Rosji, zamierzano wysłać podobne pociągi w świat. Dokumenty, które otrzymałem, dotyczyły tej właśnie inicjatywy i jednej realizacji – pociągu agitacyjnego, który miał przez Polskę pojechać do Berlina z pomocą nie tyle dla ugodowego, jak sądzono Spartakusa, co nowoutworzonej Niemieckiej Partii Komunistycznej.

Teksty pomieszczone w teczkach zawierały wiele tajemnic i niedopowiedzeń, co powodowało konieczność czytania ich „między wierszami”, poszukiwania kontekstów, snucia domysłów, rozwijania wyobraźni, konstruowania interpretacji. Nie były też kompletne, często jednostronne i pełne luk, a także pozbawione ciągłości czasowej. Szybko się zorientowałem, że nie przynoszą one jednoznacznej odpowiedzi ani na pytania rodzące się w trakcie lektury, ani na przebieg i powodzenie misji. Ukazywały jednak nieznaną stronę historii rosyjskiej i międzynarodowej awangardy, pozwalając spojrzeć na jej dzieje z innej strony i zweryfikować szereg wydarzeń, o których tak wiele się mówi. Wyłaniające się z dokumentów materialne ślady, a może tylko literackie wymysły, stawały się w ten sposób krytyczną metodą tak rekonstruowanej w oparciu o fakty rzeczywistości historycznej, jak fikcyjnych narracji tworzonych na jej temat. Okazywały się one pomocne w zakwestionowaniu modernistycznej wiary w potrzebę realności i postmodernistycznej nostalgii za nieistniejącym światem.

Andrzej Turowski



Niniejszy tekst jest fragmentem książki Parowóz dziejów Andrzeja Turowieckiego, która ukazała się właśnie nakładem Instytutu Wydawniczego Książka i Prasa wspólnie z filmem Zwycięzcy słońca w reżyserii Anny Baumgart. Oba projekty opowiadają historię radzieckiego pociągu propagandowego, przygotowanego przez awangardowych artystów, który miał stanowić ich wsparcie dla niemieckiego ruchu rewolucyjnego. Swój bieg zakończył ostatecznie w Koluszkach koło Łodzi, gdzie już wkrótce powstać miało 2. na świecie muzeum prezentujące sztukę awangardową.

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



1 Maja - demonstracja z okazji Święta Ludzi Pracy!
Warszawa, rondo de Gaulle'a
1 maja (środa), godz. 11.00
Przyjdź na Weekend Antykapitalizmu 2024 – 24-26 maja w Warszawie
Warszawa, ul. Długa 29, I piętro, sala 116 (blisko stacji metra Ratusz)
24-26 maja
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca
Podpisz apel przeciwko wprowadzeniu klauzuli sumienia w aptekach
https://naszademokracja.pl/petitions/stop-bezprawnemu-ograniczaniu-dostepu-do-antykoncepcji-1

Więcej ogłoszeń...


26 kwietnia:

1871 - W Warszawie urodził się Feliks Perl, działacz socjalistyczny, poseł PPS, publicysta, 1915-1927 redaktor naczelny "Robotnika".

1920 - W Poznaniu od policyjnych kul zginęło 9 strajkujących kolejarzy, a 30 zostało rannych.

1937 - Wojna hiszpańska: zbombardowanie baskijskiego miasta Guernica przez niemiecki Legion Condor.

1942 - W kopalni Benxihu w okupowanej przez Japończyków Mandżurii doszło do największej w historii katastrofy górniczej, w której zginęło 1549 górników, a 246 zostało rannych.

1981 - W I turze wyborów prezydenckich we Francji socjalista François Mitterrand zdobył 26% głosów.

1990 - Kandydat w wyborach przezydenckich w Kolumbii z ramienia lewicowej koalicji M-19 Carlos Pizarro został zastrzelony przez prawicowego bojówkarza.

1993 - Na czele rządu Wysp Owczych (autonomicznego terytorium Danii) po raz pierwszy stanęła kobieta, socjaldemokratka Marita Petersen.

1994 - Zakończyły się pierwsze wielorasowe wybory parlamentarne w RPA, w których zwyciężył Afrykański Kongres Narodowy Nelsona Mandeli, uzyskując 62,65% głosów.

2009 - Lewicowy prezydent Ekwadoru Rafael Correa został wybrany na II kadencję.

2013 - 38 osób zginęło, a 3 zostały ranne w pożarze szpitala psychiatrycznego we wsi Ramienskij pod Moskwą.


?
Lewica.pl na Facebooku