Bartłomiej Zindulski: Dzienniki motocyklowe - część 2

[2014-03-07 18:03:50]

9 tysięcy kilometrów po południowej Europie

Kliknij tu by przeczytać część 1


Kraj Basków

Granicę Hiszpanii przekroczyliśmy wczesnym rankiem. Tu znowu powitał nas deszcz, ale poranna kawa i piękno gór Kraju Basków poprawiły nam humory. Naszym pierwszym przystankiem była Pampeluna. Miasto ma tyle uroku, że warto tu zajrzeć choć na chwilę. Zostawiliśmy motocykle na darmowym parkingu motocyklowym, jakich w Polsce nie ma i poszliśmy na zwiedzanie. Pierwszą rzeczą, która rzuciła mi się w oczy w Pampelunie była duża ilość politycznych graffiti i plakatów na murach i w oknach mieszkań. Nasza wizyta w Hiszpanii przypadła na najbardziej gorączkowy moment jej historii od lat. Jest tu kryzys, bezrobocie dotykające jednej czwartej mieszkańców kraju a w przypadku młodzieży blisko połowę, wszyscy odczuwają dotkliwy spadek realnych płac. Panuje powszechne niezadowolenie z rządowej polityki cięć budżetowych, które najmocniej uderzają w najuboższych. Jeszcze kilkanaście miesięcy temu powszechnie mówiło się tu o rewolucji. Przez miesiące kraj był świadkiem masowych akcji okupacji głównych placów miast. To słynny ruch Indignados - niezadowolonych, inspirowany greckim ruchem z placu Syntagma i zwycięstwami Arabskiej Wiosny. Najczęściej spotykane tu plakaty to symbol przekreślonych nożyc. To plakaty masowego ruchu przeciwko cięciom. W ruchu uczestniczą związki zawodowe, organizacje pozarządowe i partie lewicowe, głównie te mniejsze, bo tym głównym już się tu nie ufa. To przeciwko dużym partiom i ich polityce skierowany jest ten ruch. Minęliśmy siedzibę baskijskiego sekcji Komunistycznej Partii Hiszpanii. Oprócz tradycyjnej symboliki na budynku były plakaty i transparenty ruchu przeciwko cięciom. Były też symbole antyklerykalne.

Innym rodzajem plakatów, które tu widać są baskijskie plakaty nacjonalistyczne. Dążenia do większej autonomii i w mniejszym stopniu do niepodległości, są wciąż żywe w Kraju Basków. Walcząca od lat o niepodległość organizacja ETA, choć potępiana przez większość Hiszpanów, ma tu wciąż swoją bazę poparcia. Jest oczywiście nielegalna, choć w październiku 2011 roku podjęła decyzję o ostatecznym porzuceniu działalności zbrojnej. Jej polityczna przybudówka, partia Batasuna została zdelegalizowana w 2003 roku a jej deputowani aresztowani. Z represjami liczyć muszą się nie tylko członkowie organizacji ale nawet prawnicy ich reprezentujący. Skazanych umieszcza się w częściach Hiszpanii oddalonych od Kraju Basków, żeby utrudnić im kontakty z bliskimi. To taka dodatkowa, pozaprawna kara. Nie wiem jaka jest faktyczna skala poparcia dla ETA w dzisiejszym Kraju Basków, ale na murach widziałem dość sporo graffiti organizacji.

W Pampelunie był gorący dzień, więc nabraliśmy tego dnia ochoty na kąpiel morską. Wyznaczyliśmy sobie za cel położoną nad morzem miejscowość Llanes w pobliżu miasta Santander. Przed sobą mieliśmy aż 345 kilometrów, ale wybraliśmy trasę z pominięciem autostrad. Niestety, plany morskiej kąpieli szybko przeszły do historii, bo zaraz za Pampeluną dopadła nas potężna ulewa, która towarzyszyła nam aż do pola namiotowego. Za to widoki, które mieliśmy po drodze zrekompensowały wszystko. Piękne góry ze wspaniałymi serpentynami w Kraju Basków to wspaniałe miejsce dla motocyklistów. Widoki przypominają Walię albo Szkocję. Jest tu intensywna, bujna zieleń i duża wilgotność. Mijaliśmy przemysłowe i górnicze miejscowości. Część z fabryk i kopalń jest już nieczynna i pozostały po nich tylko opuszczone budynki. Pomimo industrialnych zabudowań, miejscowości wyglądają dość ładnie w połączeniu z zielonym otoczeniem. Na pewno droga z Pampeluny do Bilbao i dalej do Santander, jest jedną z tras, które warto przejechać na motocyklu. I umieszczamy ją na naszej nieoficjalnej liście najpiękniejszych tras motocyklowych Europy.

Na wybrane wcześniej pole namiotowe w Llanes dojechaliśmy wieczorem w ulewnym deszczu. Pole położone jest nad samym morzem na małym klifie, pomiędzy dwoma plażami. Właściciel pola widząc że byliśmy zmoknięci, zmęczeni, był wieczór, od strony gór nadciągała jeszcze mocniejsza ulewa i że nie chcieliśmy szukać innego pola - zażądał od nas stawki znacznie wyższej niż normalnie. Widać to było po minie zaskoczonego pomocnika. Po rozbiciu namiotów poszliśmy do małej tawerny świętować rozpoczęcie podróży kilkoma piwami i kilkoma szklankami hiszpańskiego wina.

Awaria

Następnego dnia rano pogoda była piękna. Odpaliliśmy motocykle i ruszyliśmy wzdłuż wybrzeża, zatrzymując się na krótko w miejscowości Ribadesella. Jest to mała mieścina położona pomiędzy morzem a masywem górskim Picos de Europa. W miasteczku jest mała marina, w wodzie zatoki odbijają się szczyty gór. Są też plaże. Po krótkim posiłku ruszyliśmy dalej. Niestety, po przejechaniu kilkudziesięciu kilometrów przydarzyło się to, czego motocykliści chcą uniknąć na wyprawach - awaria. W Triumphie Urka wysiadł alternator. Na szczęście, przydarzyło się to w czasie gdy podjechaliśmy na tankowanie na stacji, dzięki czemu nie utknęliśmy na poboczu drogi. W czasie gdy Urek próbował coś naprawiać, ja pojechałem szukać w pobliżu warsztatu. Wszędzie odsyłali mnie z kwitkiem, mówiąc, że trzeba jechać do serwisu, który jest kilkadziesiąt kilometrów dalej. Wezwaliśmy assistance, które jednak mogło przyjechać dopiero następnego dnia. Pojechałem też poszukać pola namiotowego, zawiozłem tam nasze bagaże i wróciłem po Urka. Dzięki uprzejmości właściciela stacji benzynowej, który też okazał się miłośnikiem motocykli, zostawiliśmy u niego Triumpha do rana.

Asturyjskie cydry

Miejsce, w którym znaleźliśmy pole namiotowe to nadzwyczaj urocza okolica. Pole namiotowe w Linera znajduje się przy ujściu rzeki Vilaviciosa do morza, w okolicy słynącej z produkcji jabłkowych cydrów (Sidra). Delikatny klimat, iglaste drzewa, piękne plaże i wsie położone na wzgórzach a wśród nich liczne serpentyny - wszystko to pozwoliło nam zapomnieć o kłopotach z alternatorem i poczuć klimat Hiszpanii. Kąpaliśmy się w morzu a w lokalnych tawernach degustowaliśmy cydry. Miejscowi smakosze tego napoju nalewają go do szklanki z dużej wysokości, tak, by napój się lekko spienił. Oczywiście wszystko wokół jest ochlapane, dlatego we wszystkich tawernach jest niemiły zapach jabola. Zostaliśmy tam dwa dni i dwie noce. Artur codziennie musiał dojeżdżać do Oviedo i czekać na działania serwisantów a ja w tym czasie zwiedzałem okolicę. Po dwóch dniach zmieniliśmy miejsce i przenieśliśmy się do pobliskiego miasta Gijón. Pole namiotowe położone było za miastem, nad samym morzem, z ładnym widokiem na zatokę.

Gijón jest największym portem przemysłowym Asturii. W przeszłości stacjonował tu garnizon marynarki wojennej a miasto było przez lata bastionem robotniczego radykalizmu. W latach 30-tych w całej Asturii, najbardziej uzwiązkowionej części Hiszpanii, dochodziło do licznych strajków, tłumionych przez policję i wojsko. W 1934 roku doszło tu do robotniczego powstania, stłumionego przez wojsko, a w sierpniu 1936 roku, po zwycięstwie w wyborach lewicy i buncie wojsk Franco, czyli na początku wojny domowej, sytuacja w mieście była nie mniej napięta niż w innych częściach kraju. Robotnicza, kontrolowana przez samorządy robotnicze, głównie górników, Asturia była niechętna prawicy i Franco. Stacjonujący w mieście mały garnizon nacjonalistów był jednym z nielicznych przyczółków frankizmu w tej okolicy. Złożona z działaczy związkowych milicja broniąca rządu republikańskiego zaatakowała koszary. Doszło do zaciętych walk. Gdy górnicy byli bliscy zdobycia zbuntowanych koszar, dowódca nacjonalistów nadał przez radio komunikat do przebywającego w pobliżu okrętu frankistów, by ten otworzył ogień w kierunku koszar. Tym samym, frankistowski dowódca zdecydował o śmierci swoich żołnierzy, zamiast się poddać. Te dramatyczne wydarzenia przeszły do historii jako "Oblężenie Gijón". Choć obecnie nie czuć tu takiej atmosfery i jest to przyjemne miasto z dużą ilością kawiarni i restauracji, ulicznymi koncertami i aż czterema plażami miejskimi, to w centrum miasta można zobaczyć interesujące murale upamiętniające walki społeczne z minionych lat. Wiosną 2012 roku natomiast, miasto przeżywało to samo co cała Hiszpania, czyli falę społecznego buntu i tego co znowu nazwano hiszpańską rewolucją. Wtedy asturyjscy górnicy i inni pracownicy wymaszerowali stąd na Madryt w ramach ogólnokrajowego marszu protestacyjnego.

Okazało się, że Triumph Urka będzie naprawiony dopiero za kilka dni. Postanowiliśmy więc, że ja pojadę sam do oddalonej o ponad 300 kilometrów Salamanki, a Urek dojedzie do mnie jak motor będzie zrobiony. Wybrałem trasę z pominięciem autostrad, dzięki czemu trafiłem na kolejną trasę na mojej liście najpiękniejszych tras motocyklowych Europy. Trasa wiodła przez piękne górskie drogi z ciasnymi zakrętami nad niesamowicie wyglądającymi przepaściami. Następnie między miastami Leon i Salamanka jechałem przez wyschnięte jak pustynia płaskie tereny, z nielicznymi miejscowościami z czerwonej cegły. Do Salamanki dojechałem po południu. Ta część kraju różni się znacząco od Asturii. Było bardzo sucho i bardzo gorąco. To drugie mnie cieszyło po ostatnich deszczowych dniach. Rozbiłem namiot na polu namiotowym pod Salamanką. Stąd jeździ autobus miejski do centrum miasta.

Salamanka to jedno z najstarszych miast Hiszpanii. Tutejsza starówka jest na liście światowego dziedzictwa UNESCO. Jest tu najstarszy uniwersytet w Hiszpanii i trzeci najstarszy działający uniwersytet w Europie. Został założony w XII wieku. Atmosfera miasta jest wspaniała i historię czuć tu na każdym kroku. Jednak jak większość starych, zabytkowych miast, Salamanca odwiedzana jest przez tysiące turystów z całego świata, zatem trudno tu o zaciszne miejsce, by podelektować się atmosferą uliczek, budynków i kościołów. Najważniejszymi zabytkami miasta są dwie katedry - Katedra Stara, wybudowana w XII wieku i Katedra Nowa z XVI wieku. Dla zainteresowanych nowszą historią, jest tu najważniejsze w kraju Muzeum Hiszpańskiej Wojny Domowej. Salamanka po buncie Franco szybko znalazła się pod kontrolą nacjonalistów i przez pewien czas była nawet "stolicą" zbuntowanych. Było to dobre miejsce dla frankistów, bowiem pozbawiona dużych skupisk klasy robotniczej, położona w wiejskiej i konserwatywnej okolicy, Salamanka była tradycyjnym bastionem ortodoksyjnego katolicyzmu z silnymi wpływami prawicy.

W mieście oprócz zabytków jest wiele barów, klubów i liczne sklepy z lokalnymi przysmakami, w tym sklepy z ważącymi po 30-40 kilo lokalnymi szynkami serrano, znanymi w całej Hiszpanii. Do samego centrum miasta można wjechać motocyklem, jak w większości miast hiszpańskich. Miasto jest raczej bezpieczne, więc można przyjechać na dwóch kółkach, zaparkować gdzieś w centrum i pozwiedzać. Ja wybrałem opcję pozostawienia sprzętu na campingu i dojechania autobusem.

Nadal nie było dobrych wieści od Urka o jego Triumphie, więc zdecydowaliśmy, że ja pojadę dalej i będę go informował o miejscu swojego pobytu, a on dojedzie jak sprzęt będzie na chodzie. W tym samym czasie Urek korzystając z konieczności codziennych dojazdów z Gijón do Oviedo, zwiedzał autobusami tamte okolice. Asturia to piękne miejsce, gdy się odjedzie od przemysłowych miejscowości.

Na zdjęciu graffiti w Gijón. Fot. Bartłomiej Zindulski


drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



25 LAT POLSKI W NATO(WSKICH WOJNACH)
Warszawa, ul. Długa 29, I piętro, sala 116 (blisko stacji metra Ratusz)
13 marca 2024 (środa), godz. 18.30
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca
Podpisz apel przeciwko wprowadzeniu klauzuli sumienia w aptekach
https://naszademokracja.pl/petitions/stop-bezprawnemu-ograniczaniu-dostepu-do-antykoncepcji-1
Szukam muzyków, realizatorów dźwięku do wspólnego projektu.
wszędzie
zawsze

Więcej ogłoszeń...


18 kwietnia:

1904 - Ukazało się pierwsze wydanie francuskiego lewicowego dziennika L'Humanité.

1905 - Pierwsze walki na barykadach prowadzone z policją i wojskiem przez łódzkich robotników.

1937 - Podczas strajku chłopskiego w Racławicach doszło do starć z policją, w wyniku których zginęło trzech chłopów.

1955 - W Princeton zmarł Albert Einstein, genialny fizyk, socjalista.

1970 - W Warszawie zmarł Michał Kalecki, wybitny ekonomista, profesor Zakładu Nauk Ekonomicznych Polskiej Akademii Nauk i Szkoły Głównej Planowania i Statystyki, członek rzeczywisty PAN.

1973 - Ukazało się pierwsze wydanie francuskiego centrolewicowego dziennika Libération.


?
Lewica.pl na Facebooku