Reformy Służby Zdrowia w RP to naprawa czy jej psucie ?
2015-03-30 23:47:54

Piszę ten artykuł z punktu widzenia pacjenta przewlekle chorego korzystającego systematycznie z usług Służby Zdrowia raz w miesiącu od 11 lat.
Chyba tylko z usług ginekologa nie korzystałem.

Moim zdaniem czyli pacjenta to co wyczyniają obecne elity rządzące od co najmniej 11 lat jest to psucie Służby Zdrowia.

W miejsce publicznej i powszechnej służby zdrowia głownie PO ale też i PIS usiłują wcisnąć nam atrapę takiej służby.
W rzeczywistości proponuję się nam w miejsce służby głównie komercję.
Komercyjność służby zdrowia kłóci się z jej powszechnością a w rezultacie kłóci się to z zapisami konstytucji RP.
Działania naszych rządzących naruszają moim zdaniem zapisy w konstytucji dotyczące zdrowia obywateli a dokładnie Art 68.

Treść artykułu 68 konstytucji RP brzmi:
1.Każdy ma prawo do ochrony zdrowia.
2.Obywatelom, niezależnie od ich sytuacji materialnej, władze publiczne zapewniają równy dostęp doświadczeń opieki zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych. Warunki i zakres działania świadczeń określa ustawa.
3.Władze publiczne są obowiązane do zapewnienia szczególnej opieki zdrowotnej dzieciom, kobietom ciężarnym, osobom niepełnosprawnym i osobom w podeszłym wieku.

Służba Zdrowia w III RP staje się coraz droższa , coraz mniej wydajna zaś koszty jej działania co raz częściej przerzuca się na pacjenta.
Dzięki tylko polskim lekarzom dla których przysięga lekarska coś jeszcze znaczy polski system Służby Zdrowia jeszcze się nie rozsypał choć trzeszczy.

Mam znajomą lekarkę zaangażowaną osobiście w proces odzyskiwania zdrowia przez pacjentów.
Ta moja znajoma lekarka dzieli swoich obecnych kolegów na dwie grupy lekarzy:
a) lekarzy
b) lekarzy biznesmenów

Moim zdaniem tym podziałem moja znajoma celnie określa zadania które wypełnia obecnie Służba Zdrowia w Polsce.
Proces leczenia w Polsce staje się coraz częściej biznesem i coraz rzadziej procesem którego zadaniem jest pomoc pacjentowi w powrocie do zdrowia.

Przykłady złych rozwiązań w procesie leczenia jak i zagrożeń dla zdrowia pacjentów ...


Jest tak: chory w sytuacji gdy nie jest w stanie pomóc mu POZ trafia ze skierowaniem i wstępną diagnozą od lekarza rodzinnego do szpitala.
W sytuacjach nagłych chory jest dostarczany przez Pogotowie Ratunkowe na izbę przyjęć do szpitala na Oddział Ratunkowy ewentualnie udaje się tam indywidualnie .
Na izbie przyjęć pacjent w sytuacjach nagłych indywidualny czy dowieziony przez Pogotowie Ratunkowe poddawany jest procedurze diagnozowania po zakończeniu której jest ambulatoryjnie leczony (np. kolka nerkowa), kierowany na właściwy oddział szpitalny lub odsyłany do "domu".

To co często w szpitalach na izbach przyjęć szwankuje to okres czekania na diagnostykę gdy pacjent zgłasza się indywidualnie nawet ze skierowaniem od lekarza POZ.
Okres ten np. w moim Trójmieście może trwać dla pacjentów w tzw. szczytach przyjęć po 13.00 kilka godzin np. 8 godzin a nawet słyszałem o 12 godzinach.
Te 12 godzin to czas który w zeszłym miesiącu odczekała znajoma z problemami kardiologicznymi a były to objawy prawdopodobnie związane z przewężeniem czy skurczami tętniczymi .
Pacjentka skarżyła się na bóle w piersiach oraz w kręgosłupie ale po odczekaniu 12 godzin w kolejce na krześle na własną prośbę wypisała się z kolejki.

Działo to się a jest to smaczek w świeżo skomercjalizowanym zespole szpitali Św. Wojciecha i Mikołaja Kopernika w Gdańsku ( komercjalizacja jest ponoć nieodzowną metodą poprawy funkcjonowania polskich szpitali)
Jak skomentowała moja znajoma... nie miałam siły czekać na krześle... w domu choć mogłam się położyć.

Ja sam czekałem 2 lata temu 8 godzin na izbie przyjęć w szpitalu Uniwersytetu Medycznego w Gdańsku z zaburzeniami ciśnienia tętniczego.
Zadała mi wówczas pielęgniarka wstępnie mierząca ciśnienie pytanie czy nie miałem w przeszłości diagnozowanego migotania komór. W sumie jednak okazało się na szczęście , że był to prawdopodobnie zaburzenia na tle nerwicowym czy lekowym ( po statynach).

Rano i tak do 12.00 na izbach przyjęć w szpitalach jest mniejszy tłok i czas oczekiwania na pierwszą diagnozę dla szczęśliwca może wynosić od nawet 1/2 h do 1h

Moja obserwacja przyjęć do szpitali w sytuacjach nagłych skłania mnie do następujących wniosków: przywiozą Cię karetką do szpitala to z dużym prawdopodobieństwem uzyskasz pomoc choć są medialne przykłady tragiczne kończące się nawet śmiercią pacjenta gdy zdarza się , że niekoniecznie szpital udzieli pomocy.
Przyjedziesz sam na izbę przyjęć do poddania diagnozie będziesz czekał od kilku do kilkunastu godzin.
Czas oczekiwania na diagnozę w izbie wydłużył się w moim mieście i w skrajnych przypadkach wynosi on jak wynika z tego co opisuję do kilkunastu godzin.
Dziwne to trochę bo około 5 lat temu przy kolkach nerkowych czekałem około ½ h na udzielenie mi pomocy na izbie przyjęć w wymienionym powyżej szpitalu Św. Wojciecha w Gdańsku (jeszcze wtedy nie skomercjalizowanym).

Mam propozycję pacjenta aby Ministerstwo Zdrowia prowadziło w RP systematyczne badania kontrolne czasu oczekiwania na diagnozę w naszych szpitalach na izbach przyjęć oddziałów ratunkowych.
Jeżeli zaś ministerstwo prowadzi takie badania to oczekiwałbym ich upubliczniania.
Czasami przyczyną takich czasów oczekiwania na diagnozę są zwykłe problemy organizacyjne szpitala które być może można by wyeliminować.

Niektóre szpitale same na swych stronach internetowych upubliczniają czas oczekiwania na oddział szpitalny w trybie zwykłym i jest to dobra praktyka oraz przydatne info dla ewentualnego pacjenta szpitala.

System opieki zdrowotnej w RP opiera się na tzw. procedurze medycznej a powinien moim zdaniem prowadzić do leczenia a jeżeli to możliwe do wyleczenia pacjenta.

Ciekawe czy ścieżka szybka onkologiczna zmieni coś w opisanym poniżej przykładzie.

Wykonano np. procedurę endoskopową w warunkach szpitalnych usunięcia tkanki podejrzanej o charakter kancerogenny i pobrano wycinki. Procedura została wykonana a pacjent wypisany do domu. Wynik badania wycinków za 2 tygodnie Patolog w opisie pobranych wycinków przekazuje info lekarzowi rodzinnemu i pacjentowi tkanka podejrzana "nie jest to rak" ( po przetłumaczeniu medycznego opisu badanej tkanki) ale należy wykonać badanie kontrolne za 3 miesiące pobierając ponownie wycinki.
Niestety procedura kontrolna to następna odrębna procedura i gdy pacjent próbuje się na nią zapisać to czas oczekiwania na kontrolę wynosi 6 miesięcy.
Czy nie powinno być tak , że polecenie kontroli czyli procedura kontrolna powinna być procedurą generowaną automatycznie. Czekanie 6 miesięcy zamiast 3 miesięcy na kontrolę to jednak różnica.

Inny przykład z procedurą ...przy zakrzepicy żył głębokich przy diagnozowaniu tej choroby w warunkach szpitalnych robi się USG Dopplerowskie żył a nie robi się USG jamy brzusznej.
Kiedyś robiono takie badanie z automatu jak poinformował mnie specjalista doświadczony chirurg naczyniowy.
Dlaczego takie badanie robiono?
Zakrzepica , żył głębokich może być wynikiem zmian kancerogennych w jamie brzusznej.
Czyżby zrezygnowano z tego badania tnąc tzw. koszty diagnostyczne procedury leczenia?

Jeszcze inny przykład, że procedura a nie wyleczenie ważne jest.
Pacjent 75 lat po ciężkim zapaleniu płuc. Procedurę leczenia wykonano ale nie do końca.
Lekarz prowadzący przy badaniu osłuchowym stwierdza:jest dużo lepiej ale Pana jeszcze kilka dni potrzymamy bo jeszcze w płucach coś szmerzy...za chwilę zachodzi ordynator oddziału.
Panie Kowalski jutro do domu bo jest lepiej.

Dygresja Pan Kowalski to staruszek który mieszka sam a wypuszcza się go do domu niedoleczonego w grudniu...cóż procedurę wykonano i to w szpitalu Uniwersytetu Medycznego.

itd ...


poprzedninastępny komentarze