O nadwiślańskim faszyzmie
2014-08-31 20:05:09
Bardzo chciałbym pomóc kolorowym
ale Biblia głosi, że nie mogę tego uczynić

Absalom W. Robertson *

Wsadziłem pistolet Z-88 za pasek z tyłu moich spodni i podszedłem do niego. Nie chciałem strzelać w plecy, więc zawołałem: Mister Hani. Odwrócił się, a ja wyciągnąłem pistolet i strzeliłem w niego. Kiedy się przewracał, strzeliłem drugi raz. Tym razem w głowę. Kiedy upadł na ziemię, oddałem jeszcze dwa strzały w skroń. Zaraz potem wsiadłem do samochodu i odjechałem stamtąd najszybciej, jak to było możliwe”. Tak zeznawał na procesie (Pretoria, rok 1993) Janusz WALUŚ, rodowity góral z Zakopanego (rocznik 1953), emigrant polityczny z Polski, w latach 1980-81 jeden z leaderów Solidarności w Radomiu, biały suprematysta i rasista z RPA, zabójca jednego z czołowych działaczy Afrykańskiego Kongresu Narodowego (ANC) i Komunistycznej Partii RPA (SACP) Martina Thembisile (Chrisa) Haniego. Zabił go z zimną krwią, na oczach jego córki, z racji różnic w poglądach, w kolorze skóry, z przekonania o wyższości kultury białego człowieka, z racji nienawiści, ksenofobii i rasizmu jaki nosił w sobie. Szczególnie przerażającym są te strzały: trzeci i czwarty, oddane z najbliższej odległości w skroń Haniego – analogia nasuwa się sama gdy mówimy o egzekucjach w Katyniu kiedy NKWD-ziści strzelali polskim funkcjonariuszom państwowym z rozkazu Józefa Stalina w tył głowy. Tu, na południu Afryki w 1993 roku odrażającym dodatkiem do tego zbrodniczego aktu była obecność nieletniego dziecka, kiedy Chris Hani leżał już we krwi na chodniku przed swoim domem.
Wraz z nim wyrok dożywotniego więzienia (pierwotny wyrok – karę śmierci – zamieniono z racji zniesienia tej kary po upadku apartheidu w RPA) odbywa Clive Derby-Lewis, inspirator i promotor tej zbrodni, były deputowany do Parlamentu RPA z ramienia Partii Konserwatywnej.
Mentalność biblijnych ortodoksów (jak w przypadku cytowanego Absaloma W. Robertsona) – obojętnie protestanckiej czy katolickiej denominacji (zwłaszcza gdy chodzi o nowonarodzonych chrześcijan) – oprawiona zazwyczaj jest nacjonalistycznymi, choć elegancko zdobionymi ramami, wyszukaną retoryką staro- bądź nowotestamentową, frazeologią okraszoną obficie pojęciami wolności, swobody i demokracji. A są to poglądy i opis świata z pogranicza skrajnej ksenofobii i nietolerancji, podpadające pod faszyzm, a nawet – nazizm.
Gwoli przypomnienia następujące elementy są najczęściej wymieniane jako integralne części faszyzmu (a które są kompatybilne z naukami owych religiantów): nacjonalizm, etatyzm, militaryzm, kult siły i tężyzny fizycznej (a przez to gloryfikację osobowego wzorca macho), milenaryzm, imperializm, rasizm, antykomunizm, antyliberalizm, skrajny kolektywizm, totalitaryzm, korporacjonizm, religianctwo nacjonalistyczne, ksenofobia. Faszyzm jako taki preferuje przemoc, agresję, nienawiść - retoryczną jak i czynną (współgrającą zawsze z agresją i przemocą bo zawsze „…na początku było Słowo”).
Natomiast nazizm czyli narodowy socjalizm (oficjalna ideologia NSDAP) to jedna z odmian faszyzmu. Twórca nazizmu, Adolf Hitler, zawarł jej podstawowe zręby w książce Mein Kampf. Podstawy doktrynalne nazizmu stworzył z kolei Alfred Rosenberg, natomiast jego ustrojową teorię opracował Karl Schmidt. Nazizm wysuwał tezy o nadrzędności rasy aryjskiej (tu - Niemców), stanowiącej rasę panów, oraz hasła likwidacji Żydów (Der Endloesung die Jugendfrage). Żydom przypisywał wszelkie zło i nieszczęścia (spuścizna wielowiekowej indoktrynacji chrześcijańskiej w przedmiocie antyjudaizmu i antysemityzmu). Nazizm (tak jak faszyzm czy apartheid – będący hybrydą tych ideologii) opowiada się za utrzymywaniem czystości rasy . Tym samym sankcjonuje separację, stratyfikację i segregację rasową (w dalszej kolejności dotyczyć to może kultury, pojęcia narodu czy wyznania religijnego). Idea Lebensraumu miała uzasadniać prowadzoną przez Hitlera politykę podbojów, szczególnie krajów słowiańskich, i eksterminacji miejscowej ludności.
Zażenowanie i zdziwienie wywołać może coroczne – a na prawicowych i polsko-narodowych portalach jest to praktyka masowa i codzienna (tak jak manifestacje Obozu Narodowo-Radykalnego i kolejnych jego mutacji, jak np. Narodowego Odrodzenia Polski, środowisk jawnie odwołujących się do tradycji faszyzmu oraz utożsamienie w Polsce patriotyzmu z prawicowością lub skrajną prawicowością, a delegitymizacja absolutna lewicy i liberalizmu oraz wszystkiego co z nimi związane) – apele licznych polskich środowisk nie tylko konserwatywno-tradycjonalistycznych o uwolnienie mordercy Chrisa Haniego wspomnianego już Janusza Walusia z południowo-afrykańskiego więzienia gdzie odsiaduje wyrok. Przy czym podkreśla się zawsze jego działalność patriotyczno-antykomunistyczną i narodowo-religijną w Solidarności oraz emigrację polityczną z czasów PRL-u. Bo dziś w Polsce już nawet liberalnej proweniencji mainstream uznaje patriotyzm i zaangażowanie tych ugrupowań w kultywowaniu tzw. polskości. To pokłosie gloryfikacji i rozgrzeszenia za niewątpliwe zbrodnie (które pozostają zbrodniami mimo najszlachetniejszych intencji) tzw. żołnierzy wyklętych, organizacji typu Wolność i Niezawisłość, a nawet – próby usprawiedliwienia i wytłumaczenia działalności band Ukraińskiej Powstańczej Armii na pd. wsch. rubieżach Polski po II wojnie światowej. Rozgrzeszeniem w tych przypadkach (casus Janusza Walusia jest klasycznym i wpisującym się jasno w taką perspektywę widzenia historii, dziejów człowieka, filozofię polityczną i życiowe podejście do Innego) ma być wspólny tym wszystkim ruchom i środowiskom antykomunizm, antyradzieckość oraz zwierzęca rusofobia (komunizm jest tu utożsamiany nie tyle z „radzieckością” – dziś mówi się o „sowietyzacji” co jest nota bene rusycyzmem połączonym z jawnie ukierunkowanym wartościowaniem - co z „rosyjskościąen bloc). Jest to w jakimkolwiek stopniu moralnie niedopuszczalne.
Elity polskie wywodzące swój rodowód z ruchu Solidarności dziwnie milczą na temat Walusia. Bo to we współczesnej kulturze Zachodu - do której tak łacno owe elity się odwołują i podkreślają immanentyzm tzw. polskości wobec tej kultury i tradycji – wyraźny dysonans poznawczo-intelektualny. Zwłaszcza w kontekście rosnących w siłę i znaczeniu na polskim firmamencie polityczno-społecznym ugrupowań nie tyle już nacjonalistycznych, co wręcz quasi-nazistowskich i jawnie faszyzujących.
Bo oto liczący się onegdaj działacz ponad-lokalny Solidarności zaangażowany jest w lobby o obliczu rasistowskim, kultywującym przemoc i agresję, jawnie nienawistne i przeciwne temu co popierał i z czym się solidaryzował cały cywilizowany świat: Nelson Mandela i jego ruch obalania apartheidu (de facto – pewnej formy faszyzmu). A współcześnie, przynajmniej werbalnie i retorycznie, wszelka przemoc uzasadniana: rasowo, religijnie, klasowo, kulturowo, narodowo etc. jest generalnie w kulturze Zachodu (zwłaszcza w Europie) passe. Amerykański wpływowy neo-kon Robert Kagan (prywatnie mąż znanej z Brukseli, niesławnej z wulgarnych i niedyplomatycznych enuncjacji, ambasadorki USA Victorii Nuland) stwierdził kiedyś, że „Europejczycy są z Wenus, Amerykanie zaś – z Marsa” (ma się rozumieć – Europejczycy z Zachodu Kontynentu).
Choć przemocy symbolicznej – często o niej się nie mówi, ale ona jest nie mniej opresyjną i dotkliwą dla świadomości człowieka (zwłaszcza inteligentnego i wrażliwego emocjonalnie) niż przemoc fizyczna – we współcześnie funkcjonującej kulturze Zachodu jest co niemiara.
Bo to jest też ta inna polska twarz Solidarności, nie funkcjonująca w przekazie medialnym i totalnej narracji. Obecne w nich jest bowiem oblicze wyidealizowane, wypreparowane z codziennego brudu oraz ksenofobicznej piany towarzyszącej wszystkim masowym ruchom społecznym, jako mityczna i nierzeczywista struktura czy zjawisko, jako kolejny polski mit i legenda zaciemniające i odrzeczywistniające dzieje tego społeczeństwa. To w znacznej części jest też jej – Solidarności - dziedzictwo ideowe, mentalne, kulturowo-cywilizacyjne, uwarunkowane polskimi, dziejowymi i historycznymi doświadczeniami. Ma to miejsce zwłaszcza kiedy elementy narodowe, graniczące z nacjonalizmem i połączone z religianctwem katolickim jako nierozłącznym jestestwem tzw. polskości, eksponuje się jako zasadnicze i podstawowe zręby tego ruchu. Festiwal Solidarności AD’1980-81, jego początki, przyczyny, źródła, a następnie wzrost i zmiana ekspresji i retoryki, przewartościowanie priorytetów i odejście od robotniczo-pracowniczego trendu ku prawicowo-nacjonalistycznym miazmatom (z nieodłączną rusofobią) są niezwykle podobne do ……. ukraińskich wydarzeń związanych z Majdanem (dziś zwanego - Euro-Majdanem). Osoba Janusza Walusia jest tu przyczynkiem co prawda jednostkowym, ale oddającym w jakimś sensie ową zmianę i przemianę zbiorowego imaginarium towarzyszącego immanentnie owym społecznym ruchom masowym w całej wschodniej Europie.
Bo solidarność ludzi białych, chrześcijan i mężczyzn (m.in. poseł Artur Górski, odwołujący się przecież jako prominentny członek PiS-u do tradycji panny „S” i mówiący w polskim Sejmie o prezydenturze Baraka Obamy, że „to koniec cywilizacji białego człowieka” jest tego kolejnym dowodem), suprematystów tej rasy czyli: rasistów, nacjonalistów, ksenofobów, tam też (w Solidarności) funkcjonowała, tam też miała swe znaczące miejsce. Zachowanie sporej części delegatów na zjeździe w gdańskiej Oliwii wobec występujących Jana J. Lipskiego czy Aleksandra Małachowskiego nie wymaga żadnych uzasadnień w tym akurat kontekście. Bo każdy wielki ruch społeczny – a takim była polska Solidarność AD’1980 (ruch protestu robotniczego i pracowniczego przeciwko rozejściu się haseł i praktyki Polski Ludowej, „socjalizm - tak, wypaczenia – nie”) – nieść sobą musi różne tendencje, różne tożsamości, różne doświadczenia. I do takich też źródeł się odwoływać. Z upływem czasu (będąc już u władzy lub w parlamencie) próbuje funkcjonować zawsze (choć często w innych warunkach społecznych, historycznych, politycznych, cywilizacyjno-kulturowych) w nowych sytuacjach, mitologizując swoje doświadczenia, swoje przeżycia, swoją tożsamość. Dla ludu, dla wyznawców, dla potomnych …. Bo to też jest pamięć, a przez to - tożsamość.
A historię piszą historycy, którzy biorą pieniądze od rządzących akurat polityków - i tak dzieje ludzkie są pisane przez zwycięzców (prof. Aleksander Krawczuk, nestor polskich mediewistów).
Te uniwersalne prawidłowości wynikające często z ewolucji jak i niewłaściwie pojmowanych tradycji, obserwowane są na przykładzie zbiorowym (międzynarodowy ruch komunistyczny do I wojny światowej, polska Solidarność, dziś Majdan) jak i jednostkowym (Władysław Gomółka, Józef Cyrankiewicz, Joschka Fischer, Daniel Cohn-Bendit, a także wymieniony Janusz Waluś i wielu, wielu innych działaczy bądź polityków).

* - Absalom Willis Robertson (1887 – 1971), kongresman(1933 - 46) i senator (1946 – 66) amerykański ze stanu Virginia z ramienia Partii Demokratycznej; ojciec znanego ultra-prawicowego i religijnie fundamentalistycznego tele-ewangelisty z USA Pata Robertsona (obaj reprezentują denominację protestancką tzw. południowych baptystów).

poprzedninastępny komentarze