Dziewczynka z zapałkami XXI wieku (część III)
2015-01-20 16:35:49
kim jesteśmy ? co czynimy ? dokąd zmierzamy ?

Kościół jest zdolny do wielorakich zmian, ale nic innego się nie pojawi.
Wszystko inne byłoby naszym tworem, byłoby ludzkim dziełem, które pojawia się i przemija
.
kard. Józef RATZINGER

Trzy znaki zapytania widniejące pod tytułem tej części tekstu zaczerpnąłem z przemówienia papieża Pawła VI otwierającego jesienią 1974 roku IV Synod biskupów w Rzymie (to parafraza słynnej dewizy Immanuela Kanta zamykającej się w formule: Co mogę wiedzieć ? Co powinienem czynić ? Czego mogę się spodziewać ?). Od tego trzeba zacząć wszelką debatę o lewicy w naszym kraju, jeśli ma się ona toczyć sensownymi tory i mieć jakieś szans powodzenia. Ślimak bądź Dziewczynka z zapałkami są nie wskazane: nota bene przywołana tu Dziewczynka z zapałkami to współczesna, parlamentarna polska lewica, zwłaszcza po prezentacji kandydata(ki) w wyborach prezydenckich w RP AD’2015. Tym wyborem potwierdza ona swą bezradność, brak jakiegokolwiek pomysłu na przyszłość – dalszą i bliższą, rozchwianie ideowe, rozkrok programowy, pustkę mentalną. Było to widoczne od lat, dziś zmaterializowało się ostatecznie.
Dziś w naszym kraju Dziewczynką z zapałkami są też górnicy ze Śląska, walczący o swoje miejsca pracy. Umiera polskie górnictwo powoli, choć wcale nie musi. Mentalność liberalna rządzących elit ma zakodowany paradygmat, iż tylko prywatne, tylko własność indywidualna jest clou gospodarki (najlepiej pozostająca w rękach „znajomych królika” – czyli jak śpiewali onegdaj Skaldowie trzeba króliczka gonić czyli naprawiać gospodarkę Polski ale go nie dogonić, a po drodze wszystko sprzedać), byle tylko-aby-nie-wspólna, państwowa, spółdzielcza, kolektywna. Bo to śmierdzi tej mentalności komunizmem, socjalizmem czyli siarka i piekłem.
We Wrocławiu brałem udział ostatnio w kilku konwentyklach i debatach w kręgach lewicowych (także tej pozaparlamentarnej, niekoncesjonowanej przez mainstream lewicy jakby się wyrazić) i co zaobserwowałem: są słuszne diagnozy sytuacji polskiej lewicy, właściwe uogólnienia, prawidłowe analizy itd. Brak jest jednak po pierwsze w nich konkluzji co dalej, jak wyjść ma lewica z tego klinczu ideowo-programowego w jakim się znalazła. To narracja salonowa, myślenie mainstreamowe, wyalienowane z rzeczywistości polskiego interioru, takiej też mentalności i problemów zwykłego, szarego człowieka. Choć jak mówi nestor i guru polskiej myśli lewicowej prof. Karol Modzelewski hasła „lewicowe leżą na ulicy”. A po drugie – język owych debat jest wyprany zazwyczaj z utopii lewicowej (a ona, nawet w formie szczątkowej, jest niezbędną dla tej narracji, jest jej solą) jakby ludzie uczestniczący w tych debatach wstydzili się posądzenia o populizm, z retoryki klasowej analizy konfliktów w Polsce, z rozumowania o człowieku pracy najemnej, z refleksji nad wolnością i kapitałem (jako takim) w dzisiejszym zglobalizowanym świecie, ze stosunku do totalnej prywatyzacji (i fetyszyzacji tego procesu przez polski mainstream).
Nawiasem mówiąc już Marcus Parcius Cato (234 – 149 p.n.e.) czyli Katon Starszy miał mawiać, że „…Złodzieje dobra prywatnego spędzają żywot w kajdanach, złodzieje dobra publicznego – w złocie i purpurze”.
To te problemy w jakimś sensie stara się poruszać – choć w innym kontekście - na swoim blogu (Homo sovieticus – sierota po PRL) Jacek J. Cygański z Gdyni. I nie jest to absolutnie nostalgia za minionym systemem. Bo aby wyjść z pozytywnym programem i propozycją najpierw trzeba spojrzeć za siebie. I ustosunkować się racjonalnie do przeszłości, nie chować głowy „w piasek” niczym struś jak to SLD w wielu wypadkach czyniło wobec procesów i sytuacji mających miejsce w historii III RP.
Ale mainstream polski widać, też już „przejrzał na oczy” i stara się spacyfikować rosnące nastroje defetyzmu, przygnębienia i frustracji. Nawet wśród tzw. lemingów czyli swego elektoratu. Bo wie, że hasło guru biznesu zza oceanu Nicka Hanauera („Idą po nas z widłami”) ma moc uniwersalną. Psycholożka, terapeutka, pisarka Hanna Samson zauważyła ostatnio (Wysokie obcasy/Gazeta Wyborcza z dn. 17.01.2015), że „….Stworzyliśmy sobie świat w którym przetrwają najsilniejsi. Słabsi nie mają szans”. Czyli modliszki. Daje dobre rady, o wyciszeniu, o zdystansowaniu, przemyślenia „naszego” (czyli kogo ?) stosunku do życia, do świata, do ludzi. Guy Standing, Rafał Woś, Benjamin Barber etc. To wszystko już było ……
Brak mi tylko w tej słusznej skądinąd refleksji uwagi, iż to media do spółki z owym mitycznym mainstreamem stworzyły ten świat w naszych głowach. Gdy strach zaczyna zaglądać w oczy i ciarki mrowić po plecach, a tak jest, zaczyna się ucieczka z tonącego okrętu. Medice, cura te ipsum ……
Dysputa na lewicy obraca się jak na razie głównie wokół osoby kandydatki na Prezydenta RP w wyborach AD’2015. To bezsensowne. Trzeba mówić i debatować o programie i to „do przodu”. Oczywiście patrząc przy tym „za siebie”. Bo jak rzekł – słusznie i mądrze – konserwatysta brytyjski, mąż stanu, Winston Churchill „Im dalej spoglądamy wstecz, tym lepiej widzimy przyszłość”.
Moim zdaniem, i niech to będzie konkluzja tych trzech części refleksji pod wspólnym tytułem Dziewczynka z zapałkami XXI wieku, czas jest na polską SYRIZĘ. To puenta tych rozważań, a pod to pojęcie – polska SYRIZA - trzeba podciągnąć i włożyć w to paradygmaty tego co lud, masy rozumiały do tej pory pod hasłem: lewica. Czyli człowiek pracy najemnej zarówno jako wolna jednostka, ale też i członek wspólnoty (każdej). I balans owej komunii: jednostka i zbiorowość.


poprzedninastępny komentarze