O firmie M.P.R.I. słów kilka [1]
2015-07-03 18:27:08
(w kontekscie bałkańskiej - i nie tylko -rozpierduchy)

To miły i wygodny mit, że liberałowie
są siewcami pokoju, a konserwatyści
wojennymi podżegaczami. Imperializm
strony liberalnej może być bardziej
niebezpieczny ze względu na
swój otwarty charakter i przekonanie
że stanowi lepsza formę życia.

angielski historyk i publicysta
Hywel Williams


Zamieszki w kolejnym bałkańskim kraju, Macedonii oraz napięta sytuacja w Grecji - oba te kraje mają problem z mniejszością albańską (w Grecji zwani są oni Arvanites), i gdy z Tirany słychać co jakiś czas powtarzające się pomruki o koncepcji tzw. Wielkiej Albanii mającej objąć oprócz Kosowa, południowe rejony Serbii, wschodu Czarnogóry, także 1/3 ziemi dzisiejszej Macedonii i północno-zachodnią Grecję (czyli tzw. Epir) – spowodować mogą kolejną wojnę w tym zapalnym rejonie Starego Kontynentu. Byłaby to kontynuacja wojen powstałych w wyniku rozbicia Jugosławii. Wtedy, na pewno, na scenie bałkańskiego orbis terrarum (podobnie jak w Bośni czy Kosowie) pojawi się ponownie dobrze znana tu amerykańska firma M.P.R.I. Warto jest przypomnieć rolę jaką ona odegrała w obu konfliktach bałkańskich na przełomie XX i XXI wieku.
Zwłaszcza gdyby Grecja nadal pozostała krnąbrnym dzieckiem światowego systemu wszechwładzy banksterów, filistrów globalnej finansjery, agencji ratingowych i hedgingowych funduszy - czyli hegemonii weksli, hoss/bess, kart kredytowych, pożyczek i rat bankowych etc., a więc kasy nad empatią, solidarnością, racjonalnym współczuciem i zwyczajnymi ludzkimi odruchami, de facto: nad CZŁOWIEKIEM (a to świadczyłoby z kolei po raz nie wiadomo który o śmierci oświeceniowej triady: liberte, fraternite, egalite w kulturze Zachodu z której ona współcześnie wyrasta i do której to tradycji się odwołuje, gdyż z owej triady pozostaje w takim razie jedynie wąsko pojmowana wolność jako swoboda robienia interesów przez rekiny giełd i wspomnianych funduszy, zwanych en bloc - banksterami) - zapewne Arvanites oraz wspomniana M.P.R.I. (jako fachowa firma od zadymy, a na Bałkanach o to bardzo łatwo) wkroczą na pewno na scenę.
Firma M.P.R.I. (Military Professional Resources Inc.) powstała w 1987 roku jest klasycznym przykładem na prywatyzacje wojny i wszystkiego co z nią jest związane (także zysków, ale i odpowiedzialności państwa i elit nim władających za ewentualne zbrodnie popełnione w trakcie jej trwania). Założyło ją 8 emerytowanych generałów amerykańskich. W lecie 2004 roku firma ogłosiła m.in. iż na całym świecie w różnorakich akcjach udział bierze ponad 1500 jej pracowników. Prowadzić też miała ponad 150 programów w Stanach Zjednoczonych i poza ich granicami. Wg jej danych oficjalnych zatrudnia prawie 13 000 byłych pracowników Departamentu Obrony USA, organów ścigania oraz różnych ekspertów bliskich zadań spec. służb. Roczne obroty MPRI przekraczają grubo 100 mln dolarów.
Firma oficjalnie wspiera Departament Obrony USA (czyli jest de facto prywatną agencją wywiadowczą pozostająca na usługach polityki i interesów amerykańskich), dzieląc się z nim swymi doświadczeniami i wiadomościami uzyskanymi z prac wykonywanych na całym świecie. Firma współpracuje ponadto z blisko 350 generałami US Army (pozostającymi w stanie spoczynku).
Najważniejsze zadania wykonywane przez M.P.R.I. to wsparcie prawicowych bojówek paramilitarnych w Kolumbii (operacja warta ponad 4 mld dolarów), opracowywanie strategii bezpieczeństwa oraz szkolenie lokalnych funkcjonariuszy spec. służb i armii w Gwinei Równikowej, Liberii, Nigerii, Kuwejcie, Arabii Saudyjskiej Angoli. Najlukratywniejszy kontrakt i najczarniejszą jednak „robotę” wykonała firma w czasie interwencji Zachodu na Bałkanach (wartość tej operacji przyniosła M.P.R.I. zysk równy 3,5 mld dolarów). Zlecenie na tę akurat operację wydał jej w 1999 roku Pentagon.
Firma reklamowała się onegdaj, iż „może wykonać każde zadanie i podjąć się każdej misji w której potrzebni są eksperci z sektora obronnego” (www.publicintegrity.org – sierpień 2004).
Jak silnie firma de facto prywatna związana jest z polityką Waszyngtonu niech świadczy fakt iż pierwotne wsparcie logistyczne - i fundusze wydane na ten cel w roku 1995 - dyktatora Mobutu (Zair) w jego walce z opozycją i partyzantką zostały poświęcone, gdy Biały Dom zmienił orientację swej polityki w Afryce. Utylitarne interesy prywatnej firmy (bez względu na koszty i straty) musiały zostać podporządkowane geopolitycznym i strategicznym celom USA. M.P.R.I. (tak jak Biały Dom) w pewnym momencie porzuciła Mobutu.
Model funkcjonowania firmy i jej powiązania z Pentagonem oraz CIA jest następujący (jeśli chodzi o wzajemną wymianę pracowników i ich szkolenie). Przedstawił go dobitnie emerytowany oficer Bundeswehry, uczestnik wojskowej operacji w Bośni, płk Franz-Josef Hutsch w wywiadzie udzielonym Mirze Beham z magazynu STERN (skrócona wersja ukazała się w piśmie FREITAG z dn. 5.11.2004): „Amerykański oficer lub podoficer bierze urlop bezpłatny w siłach zbrojnych, przez dwa lub trzy lata angażuje się w działania na rzecz M.P.R.I a następnie jest ponownie wcielany do armii amerykańskiej gdzie z reguły natychmiast dostaje awans. Z jednej więc strony armia nieodpłatnie udostępnia swój personel kierowniczy, żeby mógł pracować dla M.P.R..I. a z drugiej w żadnym razie nie oznacza to końca kariery tych wojskowych, wręcz przeciwnie”. Unika się tym samym posądzenia o zaangażowanie Stanów Zjednoczonych w kompromitujące i nie do końca etycznie uzasadnione z punktu widzenia zarówno praw człowieka jak i wartości Zachodu przedsięwzięcia, gdyż czyni to firma całkowicie prywatna.
Czy analogii z Donbasem i urlopowanymi a walczącymi po stronie tzw. „opołczeńców” oficerami i żołnierzami rosyjskimi, nie widać ?
M.P.R.I. wspierała podczas wojny na Bałkanach np. armię chorwacką w czasie operacji Oluja mającą na celu odbicie Krajiny (wschodnia Chorwacja) z rąk serbskich powstańców oraz przy okazji wygnanie ponad 250 000 serbskich (i prawosławnych) obywateli Chorwacji, którzy po dziś dzień (od sierpnia 1995 r.) koczują w obozach dla uchodźców na terenie bośniackiej Republiki Serbów i w Serbii właściwej. Wiadomym jest powszechnie, iż podczas wspomnianej operacji Oluja bezpośrednie dowództwo nad oddziałami chorwackimi sprawowali Amerykanie z M.P.R.I. Dwugwiazdkowy generał amerykański, zatrudniony w tej firmie, Richard Griffith wraz z 15 wysokimi rangą oficerami US Army, obecny był cały czas podczas ofensywy chorwackiej w Krajinie. Amerykanie – to już oficjalnie – wsparli wówczas Chorwatów wywiadem satelitarnym i lotnictwem bojowym dokonującym nalotów na pozycje serbskie.
Wypędzenie prawie ćwierć miliona ludzi ze swoich etnicznych ziem (Serbowie z Krajiny żyli na tym obszarze od wieków), depcząc przy tym niepodważalne (ponoć) wg standardów zachodnich prawo własności – na co Amerykanie są jak wiadomo szczególnie czuli – to największa po 1945 (od czasu deportacji z Europy Środkowej w efekcie II wojny światowej autochtonów-Niemców) czystka etniczna i przykład zastosowania odpowiedzialności zbiorowej przez kraj – dziś członka Unii Europejskiej i NATO - wobec swych obywateli innego pochodzenia, innego języka i innej religii.
M.P.R.I zajęła się także w czasie wojen na Bałkanach dostarczaniem broni tak mudżahedinom walczącym w Bośni przeciwko bośniackim Serbom i Chorwatom jak i Albańczykom (z UҪK) podczas ich irredenty w Kosowie.



poprzedninastępny komentarze