Manipulacje religijne jako opium ludu
2021-04-14 12:39:52
Większość z nas żyje pod nieustanną presją religii,
która chyba najsilniej jest odczuwana w rodzinach i szkołach.
To jest przemoc. Jesteśmy jako jednostki i jako społeczeństwo
ofiarami przemocy. Świadomość tej przemocy to już
w pewnym sensie panowanie nad sprawcą, nawet
jeśli on nadal kontroluje sporą część społeczeństwa
.
Adam Cioch

Adam Cioch to dziennikarz, publicysta, działacz na rzecz laicyzacji w Polsce, założyciel i gospodarz strony internetowej www.pomocswiatopogladowa.pl. Obecny w przestrzeni nie tylko polskojęzycznych, ale i francuskojęzycznych mediów. Studiował teologię na KUL-u. Absolwent sekcji ewangelickiej ChAT w Warszawie. Więc jest osobą wszechstronnie zaznajomioną z problematyką najszerzej rozumianej religijności i zagrożeniami niesionymi społeczeństwu przez wszelką ortodoksje, fundamentalizm, purytanizm religijny. Bezpośrednie kontakty z ludźmi w ramach wspomnianej pomocy światopoglądowej są kanwą, podstawą na jakiej swe spostrzeżenia zawarł w przedstawianej tu pozycji. Nie recenzuję jej, nie streszczam. Moje blogowe rozważania – zachęcające jednocześnie do sięgnięcia po tę pożyteczną i wzbudzającą zastanowienie oraz refleksje pozycję – są subiektywnym spojrzeniem na niektóre problemy zasygnalizowane w prezentowanej tu pozycji. Są jakby moim, prywatnym apendyksem.
Niepokaźnych rozmiarów książeczka pt. >Epidemia manipulacji< zdaniem Autora jest efektem właśnie relacji interpersonalnych z tymi, którzy albo z a-religijnego dystansu krytycznie oceniają obecną pozycję Kościoła katolickiego w przestrzeni publicznej w Polsce lub jako aktywni i zaangażowani ludzie należący do tej wspólnoty nie zgadzają się na wynaturzenia - mającymi swoje źródła w związkach z władzą doczesną duchowieństwa - targającymi polskim Kościołem. Ludzie zaangażowani i samodzielnie myślący odczuwają w coraz szerszym stopniu stany lękowe, bojąc się o przyszłość: swoją, swoich najbliższych, kraju. Bo często postawy ludzi Kościoła, ich wypowiedzi i działania, tworzą podstawy dla dalszych podziałów i fragmentacji polskiego społeczeństwa. A mowa nienawiści płynąca ochoczo z ambon i katolickich środków masowej komunikacji stwarza żyzne pole dla nienawiści, agresji, ksenofobii. Może stanowić – co już widać wyraźnie - podstawę dla fizycznych napaści na tzw. INNEGO.
Dla lewicy laickość państwa i przestrzeni publicznej jest jednym z zasadniczych zagadnień. Religia winna być sprawą absolutnie prywatną, zaś instytucje religijne stać się takimi samymi podmiotami jak inne elementy sfery publicznej, spraw społecznych, o polityce nie wspominając. Zinstytucjonalizowana religia, jej gremia kierownicze są bowiem zawsze częścią systemu władzy. W przypadku systemu kapitalistycznego – częścią władzy kapitału. Klerykalizm jest tego najlepszym przykładem i praktyką.
Zinstytucjonalizowana religia, włączona i funkcjonująca czynnie w przestrzeni publicznej, jest zawsze czynnikiem wzmagającym opresję państwa (jako struktury organizacyjnej) wobec osoby ludzkiej. Ogranicza jej wolność i swobodę myślenia, wyrażania opinii, zawęża jej kreatywność i krytycyzm, wtłacza jednostkę w system państwowych, niby-powszechnych, religijno-systemowych nakazów, norm, autorytetów. Z jednej strony mamy do czynienia z państwowo-systemową propagandą i przekazem, z drugiej – potwierdza się go religijną, podprogową, niemalże intymną (bo czymś takim jest religia jako kontakt jednostki wierzącej z Absolutem) transmisją informacji przekazywanych równolegle do liturgii i religijnych rytuałów.
To m.in. stąd, z upolitycznienia religii i czynnego uczestnictwa bezpośrednio w życiu publicznym przez duchowieństwo tworzy się tzw. "lumpenproletariat" ([za]; Karol Marks / Fryderyk Engels, >Manifest komunistyczny< wyd. niemieckie - 1890 r.). "Lumpenproletariat" współczesny, w wydaniu XXI-wiecznym. Chodzi o wpływy na świadomość powodującą skłonności do konserwatyzmu, tradycjonalizmu, unikanie nowinkarstwa czy krytycyzmu w stosunku do tzw. ogólnie przyjętych (a faktycznie – narzuconych), potwierdzonych stemplem państwa i ambony, autorytetów. To też jest element mieszczący się w terminie „lumpenproletariat” w ujęciu klasyków marksizmu. W jego obrazie i przyczynach powstania. Tu widzę właśnie korelację pomiędzy prezentacjami przez Adama Ciocha przyczyn i efektów religijnej manipulacji a współczesnym zagrożeniem nawrotu do jakiejś formy „wieków ciemnych”. Bo skąd – oprócz materialnego, społecznego wykluczenia - wziął się nagle tabun tych twardych anty-szczepionkowców ? Skąd te hordy płaskoziemców, bezrefleksyjnych czcicieli tego co im powie reklama w TV ? Skąd ci zwolennicy pseudo-nauki i szamanizmu intelektualnego itd. ? M.in. z nadmiernej obecności manipulacji absolutnie anty-racjonalnej i kultu nierzeczywistości w publicznym także państwowym, przekazie. Religijna manipulacja w jakimś sensie z tym współgra i się do tego przyczynia.
Lewica walcząc o świeckie, laickie państwo nie walczy z religią. Postuluje jedynie – właśnie dla wzmocnienia jednostki, dla podniesienia rangi indywidualnych przekonań i osobowej wiary (także religijnej) wzbogacającej duchowość człowieka – o absolutny rozdział instytucji religijnych i przestrzeni publicznej. Manifestacje oraz zaprawione w podtekście politycznie rytuały religijne, realizowane w sposób masowy i publiczny, szkodzą de facto samej istocie religii, indywidualnej wierze. Odzierają ją bowiem z intymności i subiektywnej refleksji. Lewica twardo stawiająca zagadnienie absolutnego rozdziału instytucji religijnych i religii od publicznej przestrzeni walczy tym samym o wolność jednostki, o jej dobrostan i poszerzenie horyzontów dla jej samodzielności. Wizja takiej osoby ludzkiej, bardziej krytycznej, bardziej refleksyjnej, bardziej oddzielonej od narzuconych (czyli bardziej wolnej) – bo „tak było zawsze” – jakichkolwiek tradycyjnie pojmowanych autorytetów leży przecież u podstaw in situ lewicowości.
Bo tak naprawdę Kościół rzymsko-katolicki (jako przykład najbardziej zinstytucjonalizowanej, zcentralizowanej i totalnie rozumianej religii) – choć tego ex cathedra jawnie nie głosi ale cały jego przekaz jest nasączony tym przesłaniem – uznaje i propaguje tylko jedną formę równości; równość wobec grzechu pierworodnego. I tak się to ma ze wszystkimi religiami i instytucjami religijnymi, zwłaszcza jeśli chodzi o tzw. religie abrahamowe. Z taką interpretacją pojęcia równość i idącej z nią pod rękę sprawiedliwości (we wszystkich wymiarach bytu ludzkiego) nikt mieniący się lewicowcem nie może się zgodzić. Nie może tego tolerować i promować. I to jest kolejny argument dla eliminacji z przestrzeni publicznej i bieżącej polityki tak mówiących o świecie i ludziach instytucji.
Polecam sięgnąć - nawet dla krytycznego zastanowienia się nad wnioskami Autora – po tę zwartą, cieniutką pozycję książkową. Warto.


poprzedninastępny komentarze