Terroryzmem w terroryzm
2015-03-20 20:55:17

Oficjalnie terroryzm to dla współczesnego kapitalizmu wróg numer jeden, zagrożenie dla świętej demokracji, główne zło tego świata, irracjonalne szaleństwo dzikich zagrażających nam w każdej chwili, a szczególnie wtedy, kiedy cieszymy się naszym “amerykańskim stylem życia” zapośredniczonym przez lokalny dyskont i amerykańskie seriale. W rzeczywistości terroryzm to najbardziej funkcjonalne narzędzie obecnego systemu, które umożliwia mu coraz wyraźniejszą i skuteczniejszą transformację w stronę bezlitosnej, burżuazyjno-klasowej i policyjnej dyktatury.

Zamach na turystów w Tunezji jest teraz głównym tematem dla polskich mediów. Z jego powodu w Polsce odbyło się już spotkanie centrum kryzysowego, swoją konferencję miała Ewa Kopacz, konferencję odbył też Bronisław Komorowski, a rzesza politycznych agentów systemu ruszyła w teren, agitując i lobbując na rzecz jeszcze większych zbrojeń, jeszcze bardziej agresywnych kampanii wojskowych na Bliskim Wschodzie i dalszego zaostrzania “polityki antyterrorystycznej”.

Zachodnie działania w Libii, Syrii, Iraku, Egipcie i innych państwach regionu to stały element polityki imperialistycznej. Cały czas trwają bombardowania Iraku i pozycji Państwa Islamskiego, które amerykańska koalicja już dawno temu postanowiła zwalczać wyłącznie przy pomocy kolejnych zrzucanych bomb i dalszych kaźni. Światowy policjant od dawna dysponuje prawem wywoływania dowolnej wojny i produkowania dowolnej liczby ofiar. Tego wymaga kontrola surowcowa - Zachodowi niezbędna. Tego wymaga amerykańska walka z dziurą budżetową. Państwo Islamskie wyhodowano i stworzono z amerykańskich dotacji, z planów wojennych dotyczących Libii, Syrii oraz samego Iraku. To inwestycja.

Terroryzm w który zainwestowano zaczyna się więc - jak każda dobra inwestycja - spłacać.

Zamachy na zachodnich turystów to kolejny z politycznych argumentów za zaostrzaniem antyislamskiej polityki. To parasol poparcia dla działań sił kolonialnych rozproszonych po Bliskim Wschodzie i Afryce. To także – a może przede wszystkim – doskonałe narzędzie do zaostrzania wewnętrznej opresji politycznej w samej Europie i to nie przeciwko “wrogom z zewnątrz”, Wielkiemu Dzikiemu Innemu, lecz przeciwko własnym obywatelom, którzy paraliżowani strachem muszą zgadzać się na kolejne wydatki na zbrojenia i na coraz większą ingerencję przedstawicieli wojska i zbrojeniowego lobby w polityczną przestrzeń decyzyjną.

Coraz bardziej wojskowe mundury i wyposażenie policji. Coraz bardziej brutalna polityka wewnętrzna. Coraz bardziej sztywne media, skupiające się na czystej promocji ideologii militarystycznej, pełne wojskowych specjalistów i idealnie zsynchronizowane w budowaniu poczucia zagrożenia i poparcia na rzecz politycznych elit, które stały się jedną wielką partią wojny...

Zamorski terroryzm to jednocześnie wróg, ale i mroczny obiekt pożądania dla rządzącej prawicy, której marzy się, aby te same środki, które wykorzystywane są przeciwko państwom Trzeciego Świata, można było stosować przeciwko własnym obywatelom, pacyfikując ich opór przeciwko biedzie, przemocy i opresji. Idealnym przykładem takiego działania służb systemowych są wydarzenia, które miały i nadal mają miejsce w amerykańskim Ferguson.

Bez zjawiska terroryzmu i wroga-terrorysty nie byłyby możliwe imperialistyczne rządy.

Policja pacyfikująca demonstracje. Policja gotowa do pacyfikacji pokojowych protestów. Policja wyszkolona w duchu walki z terroryzmem, czyli w praktyce - z każdym stanowiskiem, które jest odmienne od rządowego. Oto prawdziwy cel.

Orientalny terroryzm nie jest dla Zachodu żadnym zagrożeniem i wiedzą to wszyscy, którzy choć trochę orientują się w układzie globalnych sił. “Terroryzm” rozumiany abstrakcyjnie i wykorzystywany jako polityczne narzędzie ideologii imperium nawet nie ma być zagrożeniem prawdziwym, lecz - zagrożeniem przerażającym. Zagrożenie nieznane, zagrożenie niespodziewane i takie, które grozić może w każdej sytuacji jest najbardziej dla systemu wygodne i najbardziej przerażające dla społeczeństwa. Tak samo realnym zagrożeniem nie jest też Putin, który (o dziwo!) nie zaryzykuje wojny atomowej z NATO tylko po to, aby przejechać na swym niedźwiedziu pod polskim pałacem prezydenckim plując przy okazji na polską flagę.

Terroryzm jest natomiast idealnym przygotowaniem do rywalizacji i potencjalnego konfliktu pomiędzy kapitalistycznymi państwami i mocarstwami. To dzięki “zagrożeniu terrorystycznemu” poszczególne państwa mogą wprowadzać politykę realnego stanu wojennego, który jest niczym innym jak przygrywką przed prawdziwym kapitalistycznym konfliktem pomiędzy zwalczającymi się imperializmami i oczywiście – przede wszystkim - kapitałami.

Terroryzm w skali mikro to więc zaledwie mała próba przed znacznie poważniejszymi konfrontacjami z terroryzmem prawdziwym, np. “terrorem Putina”, czy innymi, które wskaże nam system, gdy już urobi poparcie dla swojego języka i polityki konfrontacyjnej. Zapośredniczenie “terrorystycznego zagrożenia” przez instancje peryferyjne i stamtąd dopiero przeniesienie go do państw centrum pozwala skutecznie wyzbyć się po drodze wszelkich skrupułów i zahamowań i do walki z każdym nowym - wskazanym przez system - wrogiem wkroczyć tak, jak powinien to robić każdy młody adept ‘zderzenia cywilizacji’ – ze świętą wiarą w dzikość i arcynieludzki charakter każdego wroga-terrorysty.

Propaganda terrorystyczna i antyterrorystyczna jest więc nie tylko rasistowskim i imperialistycznym procesem ideologicznego maskowania prawdziwych źródeł konfliktów na linii Zachód – Bliski Wschód. Jest przede wszystkim – specyficznym przygotowaniem gruntu pod nową erę kapitalistycznych wojen na linii państw narodowych. Narzucana logika “zderzenia cywilizacji”, tak dobrze reprodukowana przez polski aparat polityczny, jest natomiast funkcjonalnym wehikułem dla transportu spontanicznego podporządkowania amerykańskiej polityce zagranicznej.

Przyszłość podporządkowanego antyterrorystycznej dyktaturze Zachodu będzie pełna coraz bardziej brutalnych zbrodni dokonywanych w państwach peryferyjnych, a także będzie się charakteryzować coraz większym – i koniecznym zgodnie z logiką panującego paramilitarnego systemu – ograniczaniem swobód obywatelskich oraz zwijaniem demokracji nawet w jej pozornej – parlamentarnej – formie. Poddana działaniu imperialistycznej ideologii zachodnia klasa robotnicza stanie się tym samym zakładnikiem imperialistycznych elit, które w zamian za deklarowaną obronę zachodniego dobrobytu dostaną od sparaliżowanej przez polityczną niemoc klasy robotniczej zielone światło dla dokonywania najpaskudniejszych zbrodni na zewnątrz i likwidowania resztek swobód wewnątrz.

Kto nie chce zbrojeń jest agentem terroryzmu. Kto sprzeciwia się militarystycznej polityce nie jest Polakiem. Kto nie jest Polakiem, jest za Putinem. Kto jest za Putinem, jest za terroryzmem. Kto jest za terroryzmem nie chce zbrojeń. Kto nie chce zbrojeń jest agentem terroryzmu...


poprzedninastępny komentarze