Komentarze czytelników portalu lewica.pl Komentarze czytelników portalu lewica.pl

Przejdź do menu

Komentowany tekst

Tomasiewicz: Czterdzieści i cztery

Komentarze czytelników

Dodaj komentarz

Dzięki za ten tekst

Bardzo mnie ten tekst ucieszył. Naprawdę warto kultywować pamięć o wybitnych naszych poprzednikach - socjalistach. Mickiewicz jest nasz. Nie pozwólmy zawłaszcyc Go burzujom i bekartom po arystokracji. Wykoślawia postac poety szkolna bogoojczyźniana propaganda, szlachetczyzna. dzieki autorowi przpominamy sobie, że Mickiewicz to nasz towarzysz.

autor: red spider 666, data nadania: 2007-01-10 19:22:48, suma postów tego autora: 1549

Ja nie z niego

To ciekawe, że środowiska skupione wokół "Obywatela" wybierają na patrona lewicy polskiej właśnie Mickiewicza. Mickiewicza, którego pisma z "Trybuny Ludów" to głównie retoryka- przyznać trzeba że czasami porywająca- ale pozbawiona zarówno sesnownej analizy społeczno-politycznej, jak i programu, który dziś byłby dla lewicy polskiej użyteczny w jakikolwiek sposób. U Mickiewicza widzę przede wszyskim mętną metafizykę, nie dającą się obronić wizję historii, ahistoryczną słowianofilię i chłopomanię. Jego antykapitalizm jest romantyczny i naiwny, ignoruje całą modernizacyjną, rewolucyjną emancypacyjna funkcję kapitalizmu, którą Marks tak doskonale ukazał w Manifeście komunistycznym. I to tam(w najszerzej rozumianej tradycji marskistowskiej i neomarksistowskiej) polska lewica szukać powinna inspiracji, nie u autora Pana Tadeusza.

autor: Tulse Luper, data nadania: 2007-01-10 19:47:54, suma postów tego autora: 110

Pytanie

Jaką użyteczność dla współczesnej polskiej lewicy ma mechaniczne kopiowanie - przestarzałej już na Zachodzie, zaś u nas przejściowo i koniunkturalnie modnej ideologii "New Left"? Zaden - poza tym, ze kilkanaście ciagle tych samych osob ma o czym wydawać książki zbiorowe, które malo kto - i słusznie - czyta.
Oczywiście, Mickiewicz nie opisze nam w detalach współczesnego kapitalizmu. Ale też nikt go nie wybiera go na patrona, którego koncepcje trzeba recytować jak pacierz.
Niemniej jednak, w szeregu punktów Mickiewicz dostarcza cennej inspiracji. Pokazuje na przykład, że patriotyzm i lewicość nie muszą - a nawet nie powinny - się wykluczać.
Proponuję. Snoby na debatę panelową: Foucault a dekonstrukcja hegemonicznych dyskursów kolonialnych.
Poszukujące umysły lewicowe - do biblioteki, po Mickiewicza Kurs literatur słowiańskich.

autor: ABCD, data nadania: 2007-01-10 23:21:29, suma postów tego autora: 20871

patriotyzm

Zależy jak się patriotyzm zdefiniuje. Nie da się ukryc, że na ogół był(i jest) uzywany do tłumienia postępowych ruchów, zastępowania rzeczywistej wspólnoty(interesów klasowych) wyobrażoną(wspólnota narodowa). Państwo narodowe to użyteczna przestrzeń dla walk klasowych i walk o uznanie i tylko dlatego jest cenna dla lewicy. Jakiekolwiek emocjonalne przywiązanie do narodowej wspólnoty, czy narodowa autolatria(a to robi Mickiewicz w wychwalanych w tekście "Księgach narodu...")są dla lewicowego projektu emancypacyjnego niepotrzebne i szkodliwe.

autor: Tulse Luper, data nadania: 2007-01-11 00:13:52, suma postów tego autora: 110

O patronach

Czy rzeczywiście lepszych patronów niż Mickiewicz wybrali sobie polscy epigoni New Left, skupieni wokoł wydawnictwa Książka i Prasa? Wymieńmy dla przykładu kilku:
1. Louis Althusser, wysoce kontrowersyjny filozof francuski, drukowany w prawie każdym numerze pism Rewolucja i Lewą Nogą. W autobiografii sam zdemaskował siebie jako hochsztaplera intelektualnego. Usprawiedliwiał zbrodnie stalinowskie, wychwalał maoistowską rewolucję kulturalna
2. przywódca Hezbollahu, szyicki fundamentalista, szejk Hassan Nasrallah (faudalny władca, fanatyk religijny jako idol lewicy - komentarze zbyteczne)
3. Renato Curcio, terrorysta Czerwonych Brygad, wychwalany w Rewolucji jako teoretyk marksizmu
Ja już wolę Mickiewicza.

autor: ABCD, data nadania: 2007-01-11 01:55:25, suma postów tego autora: 20871

Mickiewicz

Rolą Mickiewicza nie było opisywanie procesów socjologiczno - politycznych. Przypominam że był literatem, piętnującym warcholstwo szlachty i monarchistów z Hotelu Lambert. Trudno też aby nie będąc ideologiem przedstawiał całościowe programy. Zresztą jak czytam tych wszystkich nowolewicowych "mędrców" to mam wrażenie że ci ludzie są jeszcze bardziej metafizyczni i oderwani od życia niż literaci (próbowałem usilnie czytać teksty Marcuse'a, ale notorycznie po kilku stronach tych gniotów gubiłem sie w wielokrotnie złożonych zdaniach i pokrętnych, abstrakcyjnych teoriach). Mickiewicz był doceniany przez lewicę już dawno. Jedna z polskich kompanii Brygad Międzynarodowych nosiła właśnie jego imię.

autor: Cisza_, data nadania: 2007-01-11 10:12:10, suma postów tego autora: 2083

O patronach

Czy artykuł o pewnej, choćby wybitnej postaci musi być od razu wyborem (bezkrytycznie traktowanego) patrona? Tak może się dzieje w środowisku Książki i Prasy, posiadającym w rzeczy samej idoli, których można tam tylko czcić, nie wolno natomiast krytykować: czy to będą Althusser i Foucault, czy wietnamski generał Tran Van Tra i szyicki szejk Nasrallah, czy wreszcie wyborkowi specjaliści od Jedwabnego i alterglobalizmu, Anna Bikont i Artur Domosławski.

autor: ABCD, data nadania: 2007-01-10 21:21:30, suma postów tego autora: 20871

wolę Słowackiego

1.Mickiewicz mógł w publicystyce piętnować Hotel Lambert i szlacheckie warcholstwo, ale w Panu Tadeuszu dał apologię szlachetczyzny i pewnego typu polskości, który uważam za głęboko szkodliwy. Podczas gdy tworzy się historia, napoleonizm przetacza się przez Europę, zaczyna się przemysłowa i nuakowa rewolucja, bohaterowie Mickiewicza siedzą sobobie we dworku, piją kawusie, zbierają grzybki, opowiadają sobie domowe klechdy, zadowoleni, że mogą się grzać w swoim ciepełku poza historią. Mickiewicz tą polskość uszlachetnia i przedstawia jako raj utracony.
2. Ciekawszy(i artystycznie i intelektualnie) był już Słowacki, miał świadomość epoki, w której żył i jej sprzeczności. Choć dramturgiem był od Mickiewicza słabszym, to poetą lirycznym nieporównanie ciekawszym.

autor: Tulse Luper, data nadania: 2007-01-11 15:41:44, suma postów tego autora: 110

Kiepski zabieg erystyczny

Podanie trzech autorow publikowanych w jakims czasopismie to zaden argument. Tak mozna kazde (doslownie KAZDE) czasopismo zdyskredytowac.

Co do Adama to uwazam, ze lewica powinna odwalczac postacie powszechnie znane i pozytywnie kojarzone a do tego zwiazane z lewica - taka jaka istniala w ich czasach.

Trudno zeby Mickiewicza - czlowieka ktory zmarl w polowie wieku XIX oceniac co do zgodnosci i ideologia ktora powstala de facto pod koniec wieku XIX.

autor: Kautsky, data nadania: 2007-01-11 19:03:06, suma postów tego autora: 420

...

Pytanie tylko, czy Mickiewicza należy "odwalczać", bo prawica go lewicy "ukradła", czy też dlatego, że nasza zapatrzona w mody z Zachodu lewica go po prostu olała.

autor: Durango 95, data nadania: 2007-01-11 19:32:59, suma postów tego autora: 3848

jeszcze jedno

Owszem, Mickiewicz był pod wieloma względami "zacofany" w stosunku do myślicieli zachodnich. Jednak w innych kwestiach - jak np. wspomniana przez autora tekstu ekologia - wyprzedzał swoją epokę, wskazując na ślepe uliczki postępu (a że takie są, to dla inteligentnych ludzi lewicy, jak np. Wallerstein, nie ulega wątpliwości). Kto wie, czy nie stało się tak dlatego, że ukształtowała go kultura szlacheckich zaścianków zamiast wielkomiejskich fabryk. Z Polakami w ogóle zawsze był problem, bo byli jacyś zacofani, sentymentalni i szukali dziury w całym. Taki Żeromski czy Abramowski też niby lewicowi, a potrafili zasunąć tak staromodnym i utopijno-etycznym tekstem, że marksisto-foucaultowcy mogą boki zrywać. Ale chyba właśnie dlatego polska lewica - nie mam na myśli agentury Stalina - nie propagowała ani gułagów, ani mentalnego terroru i policji myśli spod znaku politycznej poprawności.

autor: Durango 95, data nadania: 2007-01-11 22:40:10, suma postów tego autora: 3848

Lewica

Lewica we wlasciwym rozumieniu tego slowa byla w Polsce tak slaba, ze nikt nie musial jej nic "krasc" prawica go sobie po prostu wziela.

Jesli ktos odpowiada za to, ze Mickiewicz w spolecznej swiadomosci nie jest juz kojarzony z lewica, to jest to partia w spolecznej swiadomosci za lewice wlasnie uwazana, czyli SLD. Oni akurat mieli srodki azeby walczyc o Mickiewicza. Sprawe olali. Bo trudno tlumaczyc "odcinaniem sie od komunistycznej przeszlosci".

autor: Kautsky, data nadania: 2007-01-11 22:59:54, suma postów tego autora: 420

Durango95:

U Mickiewicza mamy nie tyle wyprzedzający swoje czasy namysł nad "ślepymi uliczkami postępu", wyjałowieniem spowodowanym przez dominację nowoczesnej racjonalności instrumentalnej, co sentymentalne, romantyczne tęsknoty za utraconą, widealizowaną przednowoczesnością. O ile u Williama Morrisa, czy Johna Ruskina np. taki typ myślenia jest usprawiedliwionym tym jak rewolucja przemysłowa przeorała Anglię, to u Mickiewicza, w polskich warunkach jest tylko szkodliwą kompensacją własnego zacofania.

autor: Tulse Luper, data nadania: 2007-01-12 19:35:34, suma postów tego autora: 110

Jeszcze w kwestii Althussera

ABCD
czy ty naprawdę jesteś takim ignorantem, czy tylko udajesz?
Na czym polega hochsztaplerstwo A.? Na koncepji przełomu epistemologicznego w Kapitale? Czy może tktwi gdzies w teorii interpelacji ideologicznej? Rzeczowo.
No i prosiłem o te dane odnośnie autobiografii.

autor: sal paradise, data nadania: 2007-01-12 20:21:50, suma postów tego autora: 1199

Tulse

Z tekstu, pod którym dyskutujemy, wynika chyba dość jednoznacznie (cytaty z Mickiewicza), że autor "Pana Tadeusza" aż tak bardzo w tęsknotach za przednowoczesnym "rajem" nie był pogrążony, natomiast trafnie antycypował pewne problemy, które dopiero miały się pojawić. Oczywiście jego pewien anachronizm też jest widoczny. Był bowiem człowiekiem ukształtowanym przez dwie epoki - starą i nową. Żył i tworzył w kraju, który procesy modernizacyjne przechodził z opóźnieniem. Byt społeczny określa świadomość społeczną, nie przeskoczysz tego. Gdyby Marks zamiast w Niemczech i Wielkiej Brytanii żył i tworzył w tamtym okresie w Kamieńcu Podolskim, Limie czy Dakarze, to też byłby "zacofany". Pytanie jest inne - czy zbytnie zapatrzenie w nowoczesność nie jest równie groźne jak anachronizm. Gdy dziś czytamy zachwyty Marksa nad postepem technologicznym i dynamiką kapitalizmu, to nie wiadomo, czy się z tego śmiać, czy płać po doświadczeniach Auschwitz (w interpretacji Baumana), Kołymy, Hiroszimy, eugeniki, medialnego prania mózgów itd.

autor: Durango 95, data nadania: 2007-01-12 22:06:29, suma postów tego autora: 3848

Ignorancja Althussera

W autobiografii "L`avenir dure longtemps", Althusser przyznał się, że znał bardzo pobieżnie Hegla (a Kanta w ogóle), kiedy tworzył swe studia o Marksie, w których zestawiał go z myślą mieszczańską, w tym zwłaszcza z Heglem. Tamże Althusser wyznaje, że był szczerze zdziwiony, iż czytelnicy nie dostrzegli jego ignorancji.
Operowanie wymyślnymi pojęciami (przełom epistemologiczny itp.) jest starym, ale wciąż wybornym narzędziem ukrywania lik w wiedzy. Dzisiaj w tym celu pisze się o "represyjnych strukturach patriarchatu" i "hegemonicznych dyskursach kolonialnych".

autor: ABCD, data nadania: 2007-01-13 03:10:26, suma postów tego autora: 20871

Czyli jednak jesteś ignorantem

Po pierwsze - nawet tego nie czytałeś, mimo że od dawna przetłumaczone, a ty masz doktorat z filozofii i to nie ze starożytnej albo analitycznej, lecz tematycznie związany z marksizmem!
Zestawiał glównie z klasyczną ek. pol., trochę z Heglem ale głównie w aspekcie "empiryzmu teorii poznania", poprawnie i konstruktywnie odtwarzając stanowiko Kanta w ramach tegoż empiryzmu.
Po drugie - "słaba znajomość Hegla" w rozumieniu A. oznacza tyle, że A uważał np. iż Hegel rozwija pojęcie całości społecznej wychodząc od ogólnej "zasady" tejże całości, jaką np. w Rzymie była "abstrakcyjna osoba prawna". Albo - że zarzucał Heglowi błedną koncepjcę czasu historycznego, opartą na bezkrytycznym założeniu współczesności różnych poziomów całości społecznej (ekonomii, sztuki etc.). Itd. Itp.
Świadczy więc to o dużej uczciwości intelektualnej, gdy ktoś taki twierdzi, że był "ignorantem" odnośnie Hegla...

Widać, że koncepcji przełomu epistemologicznego pewnie nawet byś nie potrafił zrekonstruowac, coś tam ci świta z Folucaultem o "dysursach" i "strukturach". Znowu błąd - punktem odniesienia dla A. i dla Balibara była w niej klas. ek. i nie ma to nic wspólnego z represją, tylko z hsitoryczno-pojęcioymi strukturami widzialności. I nie słyszałem,żeby były tam jakiejś luki w materiale histotrycznym, chyba że potrafisz wskazać jakąś? Pośmiejemy się. :)

autor: sal paradise, data nadania: 2007-01-13 09:36:11, suma postów tego autora: 1199

Jeszcze o ignorancji

Althussera przeczytałem na początku studiów (bo - przyznaję bez bicia - był wtedy modny). Dlatego nie potrzebuję, żeby jego idee przypominał mi dyskutant, czerpiący swoją wiedzę o świecie głównie z adresowanego do kontrkulturowej (a tym samym słabo wykształconej) młodzieży pisma Lewą Nogą.
Faktem jest natomiat, że Althusser przyznał się w swej autobiografii, że jego zarzuty wobec ekonomii klasycznej, kantyzmu, heglizmu, empiryzmu czy marksizmu popularnego były konstruowane na podstawie nader nikłej znajomości tych kierunków w filozofii i nauce.
Wyjaśnia się, przy okazji, dlaczego mało kto odważył się mu wytknąć ignorancję (we Francji zrobił to Raymond Aron, u nas - Adam Schaff, który precyzyjnie pokazał w "Szkicach o strukturalizmie", że Althusser albo nie rozumie sensu używanych przez siebie terminów - w tym humanizmu i empiryzmu - albo uprawia świadomą hochsztaplerkę intelektualną). Jeżeli ktoś operuje mętnym, ale nadętym językiem, może być pewien, że znajdzie kółeczko snobów, którzy mu przyklasną.
U nas też są autorzy, ktorzy swą niewiedzę usiłują przykryć używaniem wyłącznie obcych słów (hegemoniczny dyskurs itp.)
Althussera cenię za wyznanie, że był intelektualnym Nikodemem Dyzmą. Nikt go już zresztą poza prowincjonalnymi snobami z Polski nie czyta.

autor: ABCD, data nadania: 2007-01-13 13:39:52, suma postów tego autora: 20871

postęp

Durango, ale u Marksa nie mamy czystego zachwytu, tylko głęboko dialektyczne ujęcie, nikt tak jak on nie ukazuje obu stron nowoczesności i kapitalizmu. A jak pisałem(choć nikt tego tu nie podjął) ciekawszy dla lewicy jest już Słowacki.

autor: Tulse Luper, data nadania: 2007-01-13 13:52:05, suma postów tego autora: 110

Języki obce zamiast kontrkultury

Jeżeli, salu, przestaniesz się kiedyś bawić w niszczenie systemu, a zamiast tego pouczysz języków obcych, to może przeczytasz L`avenir dure longtemps, gdzie Althusser przyznał się wprost do swej nikłej znajomości historii filozofii, ekonomii, a nawet dzieł Marksa tout court.

autor: ABCD, data nadania: 2007-01-13 13:53:47, suma postów tego autora: 20871

Moralna kropka nad i

I wreszcie, warto przyjrzeć się moralnemu obliczu Althussera. Dzisiejsza skrajna lewica domaga się - może słusznie - zakazu rozpowswzechniania książek Davida Irvinga, który twierdzi, że Hitler w nikłym stopniu wiedział o Holocauście. Widać jednak, że Irving uważa Holocaust za zbrodnię. W innym wypadku bowiem nie próbowałby usprawiedliwiać Hitlera, powołując się na jego rzekomą niewiedzę o Holocauście.
Althusser natomiast nie próbował kwestionować faktu popełnienia zbrodni przez Stalina i Mao. Twierdził natomiast, że "naukowy" (heh) marksista powinien te zbrodnie ignorować. Dla takiego marksisty liczyć się powinno wyłącznie zbudowanie "ekonomicznych podstaw socjalizmu" przez Stalina. Widać tu zarówno ignorancję ekonomiczną Althussera, jak jego podłość moralną. A co sądzić - w konrtekście Irvinga - o wydawcach tego cynicznego apologety stalinowskiego ludobójstwa?
Althusser jest postacią tyleż żałosną, co tragiczną. Zamordował on żonę, sądząc w chorym urojeniu, że to przez nią wdepnął w taki szajs, jak Francuska Partia Komunistyczna, goszyzm i wyobcowana od rzeczywistości formuła marksizmu.
Teraz, na szczęście, nie treba zabijać żony, żeby zmądrzeć. Wystarczy mniej się snobować, a więcej uczyć.

autor: ABCD, data nadania: 2007-01-13 14:11:00, suma postów tego autora: 20871

Cofka

Wycofuję się. Nie jesteś aż takim ignorantem za jakiego chciałbyś uchodzić. Zbytnio się zagalopowałeś, abyś pisał to w dobrej wierze...
Prawda jest raczej taka, że piszesz, co ci ślina na język przyniesie, byle było ostro, wesoło i "po parytyjnej linii". Po prostu inna kultura - kompletnie zszedłeś na poziom gazetowych oszczerców i ideologów. Gdybyś choć był w stanie skrytykować albo przynajmniej poprawnie zrekonstruować jedną tezę filozoficzną A. Oddałbym honor.

Wiesz co myślę? Na podstawie wcześniejszych obserwacji stawiam, że po prostu blefujesz z tą autobiografią. Założyłeś, że najprawdopodobniej jej nie czytałem i nie mogąc sprawdzić, nie zaprzeczę. Bo sam pewnie jej nie znasz, no może coś tam ci się obiło o uszy. Każdy może sobie wstukać w googlach "Althusser l'autobiographie" i wyskoczy mu tytuł.
Co do reszty - zamilczę. Powołuj się na Aarona i na jakiegoś dinozaura Schaffa. Kto wie, jutro może zaczniesz się z powagą powoływać na Społeczeństwo otwarte Poppera, byleby pokrzyczeć na zbrodnicze lewactwo.
Wracając do Althussera - owszem jest dziś czytany i brany pod uwagę choćby w Niemczech i w kręgu anglosaskim. Tyle wiem. Co prawda nie jest i nigdy nie był na topie, bo i nie czyta sie go z wypiekami na twarzy, jest jednak teoretykiem dość kluczowym. Aha, no i jeszcze szkoła słoweńska - Zizek (czy aby tylko znany wśród kilku snobów w Polsce?) w swojej polemice z Habermasem, dotyczącej współrzędnych "dyskursu nowoczesności" uczynił z A. jedną z jego głównych punktów odniesienia.
P.S. Przytrafił ci się mały lapsus. Ostatnio twierdziłeś, że A "negował zbrodnie staliznizmu" - teraz twierdzisz, że nie negował, ale były mu obojętne. Zdecyduj się - doktorze filozofii.

autor: sal paradise, data nadania: 2007-01-13 21:50:07, suma postów tego autora: 1199

I jak tu wierzyć...

...salowi?
W tym traku piszę akurat o Althusserze, że "usprawiedliwiał" zbrodnie stalinowskie
Dodajmy, że za przejaw negowania Holocaustu uznaje się również proby jego bagatelizowania i trywializowania
Althusser głosił, że zbrodnie stalinowskie są nieistotne w perspektywie procesu budowania socjalizmu w ZSRR
Tym samym je usprawiedliwiał, zarazem, w pewnym sensie, negował jako nierelewantną empirię
Czy możesz powiedzieć, salu, jaki pożytek daje obserwatorowi czy uczestnikowi historii przeczytanie Althussera? Prosze o choć jeden przykład
Poza wątpliwą satysfakcją z przynależności do kółeczka snobów polskich czy nawet niemieckich

autor: ABCD, data nadania: 2007-01-13 23:17:09, suma postów tego autora: 20871

Chlebka z tego nie będzie

Zapodaj tę swoją nową kliszę Irving/Althusser na jakimś (umiarkowanie) prawicowym forum, może jakiś frajer to łyknie.

Póki co obowiazek dowiedzenia czegokolwiek, co nie jest demagogią, spoczywa po twojej stronie. Poza tym nie chce mi się tego akurat tobie tłumaczyć. Pozyskuj sobie informacje od kogoś innego.

autor: sal paradise, data nadania: 2007-01-14 00:00:56, suma postów tego autora: 1199

Upadek "lewicowego" bożka Althussera

A może, salu...Ależ tak, coś mi świta! Może tych informacji o Althusserze, nie masz za wiele - ot, tyle, co zasłyszane na balanżce - i dlatego uciekasz?
Akurat "negacjonistyczny" tekst Althussera o zbrodniach stalinizmu jest w znanej antologii o filozofii XX wieku, każdy go może znaleźć i stwierdzić, że wiernie referuję jego poglądy w tej materii.
W czym (na korzyść, bo prędzej już dałoby się twierdzić, że na odwrót) różni się Althusser od Irvinga?
O poparciu Althussera dla Mao i jego rewolucji kulturalnej można przeczytać w każdej jego biografii. Wyczytałem ostatnio, że Althusser, będąc w Chinach, wyprosił u Mao obszerny wywiad. Potem bał się go ogłosić - pewnie ze względu na genseka FPK, który był proradziecki.
Wybielacz Stalina, kumpel i chwalca Mao, żongler pustymi formułkami o nieznanych sobie klasycznych tekstach - oto i bożek lewicy snobistycznej!

autor: ABCD, data nadania: 2007-01-14 00:31:39, suma postów tego autora: 20871

622 upadki Bunga

Informacji mam całą masę, tylko nie tych, których potrzebujesz, co sugerował tytuł mojego poprzedniego posta. No ale co z tą autobiografią, cwaniaczku? Nagle się ulotniła? I co z odniesieniem się do jakiegokolwiek aspektu teorii Althussera? Ideologia? Kapitał? psychoanaliza, a teoria społeczna? Idealizm niemiecki? A volonte. Jestem do dyspozycji. Prosimy - bryluj doktorze.
Kwestia stosunku do stalinizmu, choć marginalna, być może byłaby i warta uwagi, jednak nie w twoim wydaniu trzeciorzędnego propagandysty.

autor: sal paradise, data nadania: 2007-01-14 01:51:35, suma postów tego autora: 1199

to przykre,

salu,ale robisz się namolny.
Podawałem Ci dziesięć razy tytuł autobiografii ze autokompromiującymi wyznaniami Althussera. Podam jeszcze raz i szlus.
L`AVENIR DURE LONGTEMPS
Sprowadź ją sobie z Amazonu i sprawdź że są tam własnie takie fragmenty, jak te, o których mówię.
Tylko nie szukaj tłumacza w Le Monde Diplomatique. Polska, bo tam znają francuski kijowo.

autor: ABCD, data nadania: 2007-01-14 10:09:43, suma postów tego autora: 20871

Dziwne też...

... są twoje wymagania, salu.
fora dyskusyjne nie są miejscem do popisywania się wiedzą specjalistyczną (czy - jak w Twoim wypadku - jej atrapami). Zadaj konkretne pytanie, a jak będę miał humor, to może odpowiem.
Poza tym, problem dotyczył raczej tego, co nam może dać postać tak skompromitowana i anachroniczna, jak Althusser.
Pojawił się on w tym traku tylko dlatego, że Tulse luper stwierdził, że nie warto się powoływać na Mickiewicza.
Otóż mnie się zdaje, że u Mickiewicza można znaleźć tysiąc razy więcej ciekawych, a przy tym pięknie sformułowanych myśli niż u Althussera.
A co powiesz o pozostałych patronach twego kręgu, których wymieniłem? Fanatyku religijnym Nasrallahu i bandycie Renato Curcio?

autor: ABCD, data nadania: 2007-01-14 10:15:33, suma postów tego autora: 20871

Mickiewicz i Althusser

Ja tam jednak- jako myśliciela- wolę Althussera. Politycznie może i miał nie najszczęśliwsze wybory,ale jako teoretyk jest ciągle ciekawy. Przede wszystkim "Aparaty ideologiczne państwa"(zwłaszcza teoria podmiotu w ideologii) są bardzo użyteczne, choćby we współczesnym studiach kulturowych.

autor: Tulse Luper, data nadania: 2007-01-14 12:05:25, suma postów tego autora: 110

Tulse,

Ja tam nie wiem, czy szczególnie aktualny jest myśliciel, który wieszczył, że najbardziej represyjnym asparatem ideologicznym jest rodzina.
Ale ponieważ robisz na mnie wrażenia usera uczciwego (choć zainfekowanego Błyskawicami Sithów, które wydobywają się z jądra Ciemnej Strony Mocy, czyli rzecz jasna KiP-u), coś ci powiem na ucho.
JA bym Althussera traktował spokojnie. Coś tam pomyślał lepiej, coś gorzej... Rozważajmy to na chłodno w tekstach specjalistycznych.
Irytują mnie jednak tacy salowie paradise, którzy - jak kto powie coś pozytywnego o Dmowskim albo powoła się na prawicowego myśliciela niemieckiego zaraz rajcują: No pasaran! Nadchodzi fala faszyzmu!
A czy ludzie, którzy myślą salem paradise, nie upolityczniają bez żenady sensów kultury, gdy im to wygodne? Czy to nie oni "wiedzą", że taki na przykład Ernst Junger był po prostu nazistą i szlus?
Czy to nie oni "odkryli", że faszystą był Chesterton, nie czytując ani linijki z jego utworów, a to dlatego, że Chesterton (wprawdzie zupełnie inny) założył partię faszystowską)?
Niech więc na własnej skorze poznają tę wielką prawdę, że kto mjieczem wojuje, ginie od miecza. Ot, co!

autor: ABCD, data nadania: 2007-01-14 13:57:50, suma postów tego autora: 20871

Pij do kogo innego

Ernst Junger? Ja mam coś do Jungera czy Heideggera? Przeciwnie. A jakby to było gdyby jakiś "inteligent" bluzgał tylko w kółko o tym że Heidegger po Stalingradzie to ,a przed Stalingradem tamto, wstąpił na Rektorat wtedy, a wystąpił nie wtedy? Właśnie takim Fariasikiem jesteś ty. Poza tym, że robisz grube szkolne błędy. Nie rodzina tylko szkoła i nie "najbardziej represyjny" tylko najbardziej kluczowy w systemie reprodukcji ideologii panującej. Do biblio! Na naukę nigdy za późno.

autor: sal paradise, data nadania: 2007-01-14 17:01:38, suma postów tego autora: 1199

Salu,

Już ci mówiłem, że robisz się trudny do zniesienia. Po co się wciąłeś? Przecież dyskutuję w tej chwili nie z Tobą, tylko z tulsem, nie piszę tam o tobie, tylko o "ludziach, którzy myślą salem paradise" i odnoszę się do ich metody prymitywnego upolityczniania kultury, której książka Fariasa jest tylko drobnym przykładem (wcześniej takiemu spreparowaniu poddano niezliczoną wręcz ilość twórców z róznych dziedzin m.in Eliota, Ryszarda Straussa, Faulknera itp.)
Ty, intelektualista balanżkowy, wysyłasz do "biblio"?! Medice, cura te... etc.
Jak mi się zechce (nie obiecuję), to wkleję cytat z Althussera o rodzinie, ktory sparafrazowałem.
Zresztą krytyka szkoły jest równie anachroniczna.

autor: ABCD, data nadania: 2007-01-14 18:20:01, suma postów tego autora: 20871

Obiecane, zrobione

Althusser nazywa rodzinę "najpotężniejszym z aparatów ideologicznych państwa (w oryginale - rzeczowniki z dużych liter) w "L`avenir dure longtemps". Ja napisałem wprawdzie "najbardziej represyjny", ale w języku Althussera wychodzi to prawie na jedno, jako iż wszelkie polityczne badź ideologiczne potęgi - za wyjątkiem może chińskiej Czerwonej Gwardii - uważał on za represyjne.
Tamże wieszczy on, że II wojnę światową wywołał "polski faszysta Pilsudski" (sic!).
Wyszydza nadto (w tekście napisanym w latach 80-tych XX wieku!) francuskich autorów, którzy rozpowszechniali "niewiarygodne opowieści grozy o Gułagu".
Wystarczy?

autor: ABCD, data nadania: 2007-01-14 18:40:07, suma postów tego autora: 20871

Rozważania specjalistyczne (sic!)

Przeszkadza ci że się wcinam? Problem w tym, że to ty najpierw mówisz o "hosztaplerach inteleletualnych", aby po kilkunastu postach przyznać komu innemu mrugając porozumiewawczo, iż od początku zdawałeś sobie sprawę z, hmmm, problematyczności włąsnych wypowiedzi. Dziwne. No ale trudno. Przynajmniej przyznałeś, co miałeś przyznać odnośnie "rozważań specjalistycznych" (czyli innych niż ignoranckich, gazeciarsko-fariasowych)- "znawco marksizmu". Prawda jest taka, że rzetelnością intelektualną generalnie nie grzeszysz właśnie ty. Już ci kiedyś mówilem, to twój typowy sposób działania - wszystko najgorsze co robisz, przypisujesz drugiej stronie, a potrafisz wymyślać niestworzone rzeczy.

Jeszcze dwa błędy.
Po pierwsze - najpotężniejszy znaczy najbardziej utrwalony, i usankcjonowany a nie najbardziej "represyjny". Najbardziej represeyjny jest - jak nazwa wskazuje - Represyjny Aparat Państwa (policja, wojsko), które A. ściśle odróżnia wlaśnie od Ideologicznych, tzn. takich, w których dominuje ideologia nad represją.
Po drugie - u A. nie ma żadnej "krytyki szkoły". A może spróbowałbyś powiedzieć, na czym polega niekatualność ujęcia systemu szkolnictwa? Zgaduję. Pewnie na tym, że dzis system ten wpaja "political corectness" z Zachodu i to jest "zasadniczy problem". Albo, że teraz jest on bardziej elastyczny klasowo. Tak na marginesie - był tu jakiś czas temu ciekawy tekst o inteligencji, gdzie coś i o tym wspominano.
Dla ułatwienia podam dłuższy, ale interesujący cytat z A. , który ujmuje problem pod kątem historycznym:

"Zauważamy na przykład, że Kościół w Średniowieczu (religijny ideologiczny aparat państwowy) skupiał te funkcje, które dzisiaj są przeniesione na wiele różnych ideologicznych aparatów państwowych, nowych w stosunku do wspomnianej przeszłości. W szczególności funkcje szkolne i kulturalne. Obok Kościoła istniał rodzinny ideologiczny aparat państwowy, odgrywający znaczącą rolę, niewspółmierną do roli, jaką odgrywa w kapitalistycznych formacjach społecznych. Wbrew pozorom Kościół i Rodzina nie były jedynymi Ideologicznymi Aparatami Państwowymi. Istniał także polityczny Ideologiczny Aparat Państwowy (Stany Generalne, Parlament, liczne stronnictwa i Ligi polityczne, poprzedniczki współczesnych partii politycznych, oraz cały system polityczny wolnych Gmin, a później Miast [5]. Istniał także potężny „przed związkowy” ideologiczny aparat państwowy, jeśli możemy zaryzykować to anachroniczne określenie (potężne konfratrie kupców, bankierów, stowarzyszenia, kompanie, itd.). Niezaprzeczalnego rozwoju doznały Wydawnictwo i Informacja, a także widowiska, początkowo jako integralne części Kościoła, następnie coraz bardziej niezależne od niego.

Otóż jest rzeczą całkowicie oczywistą, że w przedkapitalistycznym okresie historii, który badamy w bardzo ogólnych zarysach, istniał panujący ideologiczny aparat państwowy, to znaczy Kościół, skupiający nie tylko funkcje religijne, ale także szkolne oraz większą część funkcji informacyjnych i „kulturalnych”. Nie jest zatem przypadkiem, że cała walka ideologiczna od XVI do XVIII wieku, od pierwszych wstrząsów Reformacji, skupiła się w walce antyklerykalnej i antyreligijnej, co było rezultatem dominującej pozycji religijnego ideologicznego aparatu państwowego.

Celem i skutkiem Rewolucji Francuskiej było przede wszystkim nie tylko przejęcie władzy państwowej przez burżuazję kapitalistyczno - kupiecką z rąk arystokracji feudalnej, nie tylko częściowe rozbicie dawnego państwowego aparatu represyjnego i zastąpienie go nowym (na przykład ludowa Armia narodowa) – ale także zaatakowanie ideologicznego aparatu państwowego nr 1: Kościoła. Stąd wynikało świeckie ustawodawstwo dla kleru, konfiskata Dóbr Kościelnych i stworzenie nowych ideologicznych aparatów państwowych, aby zastąpić religijny ideologiczny aparat państwowy w jego dominującej roli. Oczywiście sprawy nie toczyły się gładko: świadczą o tym Konkordat, Restauracja oraz długa walka klasowa między Arystokracją ziemską i burżuazją przemysłową w ciągu całego XIX wieku o ustanowienie burżuazyjnej hegemonii nad funkcjami sprawowanymi do niedawna przez Kościół: przede wszystkim nad Szkołą. Można powiedzieć, że burżuazja oparła się na nowym, demokratyczno–parlamentarnym, politycznym ideologicznym aparacie państwowym, wprowadzonym w pierwszych latach rewolucji, odnowionym później po długich, gwałtownych walkach w 1848 roku oraz podczas dziesiątków lat po upadku Drugiego Cesarstwa, aby prowadzić walkę przeciwko Kościołowi i zawładnąć jego funkcjami ideologicznymi – krótko mówiąc po to, aby zapewnić sobie nie tylko hegemonię polityczną, lecz także hegemonię ideologiczną, niezbędną dla reprodukcji kapitalistycznych stosunków produkcji.

Dlatego też uważamy się za uprawnionych do wysunięcia – z całym ryzykiem jakie zawiera – następującej Tezy. Uważamy, że ideologicznym aparatem państwowym, który w wyniku ostrej, politycznej i ideologicznej walki klasowej przeciwko dawnemu panującemu ideologicznemu aparatowi państwowemu został ustawiony w pozycji dominującej w rozwiniętych formacjach kapitalistycznych jest szkolny aparat ideologiczny.

Teza ta może wydawać się paradoksalna, jeżeli prawdą jest, że wszystkim wydaje się - to znaczy w przedstawieniu ideologicznym, które burżuazja narzuca samej sobie i wyzyskiwanym przez siebie klasom – iż dominującym ideologicznym aparatem państwowym w kapitalistycznych formacjach społecznych nie jest Szkoła, lecz polityczny ideologiczny aparat państwowy, a mianowicie ustrój demokracji parlamentarnej dostosowany do wyborów powszechnych oraz walk partyjnych.

Jednakże historia, nawet bieżąca, pokazuje, że burżuazja mogła i może doskonale przystosować się do politycznych ideologicznych aparatów państwowych różnych od demokracji parlamentarnej: Pierwsze i Drugie Cesarstwo, Monarchia konstytucyjna (Ludwik XVIII, Karol X), Monarchia parlamentarna (Ludwik Filip), demokracja prezydencka (de Gaulle), jeżeli mówimy tylko o Francji. W Anglii sprawy te są jeszcze bardziej widoczne. Z burżuazyjnego punktu widzenia rewolucja była tu szczególnie „udana”, ponieważ w odróżnieniu od Francji, gdzie burżuazja, zresztą z powodu głupoty drobnej szlachty, musiała zaakceptować w „dniach rewolucji” przekazanie władzy w ręce chłopstwa i plebsu, co zresztą drogo ją kosztowało, burżuazja angielska mogła „układać się” z Arystokracją i przez bardzo długi okres (pokoju między wszystkimi ludźmi dobrej woli klas panujących) „dzielić się” z nią przejętą władzą państwową i korzystaniem z aparatu państwowego. W Niemczech sprawy te są jeszcze bardziej uderzające, ponieważ imperialistyczna burżuazja dokonała swego burzliwego wejścia w historię – jeszcze przed „przybyciem” Republiki Weimarskiej i oddaniem się nazizmowi – za pomocą politycznego ideologicznego aparatu państwowego, w którym imperialni Junkrzy (przykład Bismarck), ich wojsko i policja, służyły za tarczę i personel kierujący.

Myślimy więc, że mamy pełne prawo twierdzić, że – poza grą politycznego Ideologicznego Aparatu Państwowego, zajmującego proscenium – burżuazja wprowadziła jako swój ideologiczny aparat państwowy nr 1, a więc dominujący, aparat szkolny, który w funkcjach zastąpił w istocie dawniej dominujący ideologiczny aparat państwowy, a mianowicie Kościół. Można nawet dodać: para Szkoła – Rodzina zastąpiła parę Kościół – Rodzina.
"

autor: sal paradise, data nadania: 2007-01-14 21:06:26, suma postów tego autora: 1199

I jeszcze o Fariasach

A jeśli chodzi o te dwa ostatnie wątki z twojego posta, to nie wiem - może masz tę książkę, a może nie (IAP pisze się wszędzie w ten sposób, więc może to być po prostu jedna z twoich sztuczek, która ma uprawdopodobnić posiadanie tego dziełka...). "Wywołał", "szydził" - kto wie, czy nie konfabulujesz, co tam jest napisane, o ile jest. Jak chcesz koniecznie, to dawaj dalej, bo to chyba jedyne co potrafisz. Jeżeli już musisz się tutaj bawić w Macierewicza, zawsze lepsza lustracja totalna niż pełzająca. Allons!

autor: sal paradise, data nadania: 2007-01-14 21:10:06, suma postów tego autora: 1199

Salu Uparty,

Szkoda, że trzeba Ci tłumaczyć po sto razy to samo.
1. Internetowe fora dyskusyjne zasadniczo nie służą do poruszania tematyki skrajnie specjalistycznej. Rozumiem, że czujesz potrzebę popisania się znajomości cieniutkiej książeczki Althussera o ideologicznych aparatach państwa, którą u schyłku PRL wydały Colloquia Communia. Toteż regularnie wklejasz pochodzące z niej fragmenty. Co to daje innym userom niż ty sam, nie wiem.
Na podstawie L`avenir dure longtemps, oceniam, że Althusser uważał rodzinę za bardziej represyjną niż szkołę. Widać to z jego autoprezentacji własnego życiorysu, gdzie w dość powikłanych wywodach obwinia z "zrepresjonowanie" go przede wszystkim matkę, a później żonę Helenę.
Bardzo nieuprzejmie zarzucasz mi podawanie fałszywych danych o autobiografii Althussera. Rozwiązanie problemu proste. Znajdź kumotra, który zna francuski, sprowadźcie sobie książkę (w Amazonie powinna być tania) i sprawdźcie. Uważam jednak, że potem powinieneś przeprosić mnie za niesprawiedliwy zarzut.
Byłoby ciekawiej, gdyby udało Ci się wydobyć ze znanej sobie pozycji Althussera (wspomnianych Aparatów...) jakieś refleksje, które mogłyby zaciekawić userów portalu politycznego. Samo wklejanie - powtórzę - niewiele ma sensu.

autor: ABCD, data nadania: 2007-01-14 22:36:04, suma postów tego autora: 20871

Dodatek

Jeśli idzie na przykład, o hochsztaplerstwo intelektualne, to nie ja zarzucam je Althusserowi, ale on zarzucał je sam sobie. I to chyba przesadnie. W L`Avenir dure longtems twierdzi on, że - pisząc Pour Marx i Czytanie Kapitału nie tylko nie znał on Arystotelesa, stoików czy Kanta, ale nawet znał "niewiele" (sic!) tekstów Marksa. To już chyba przesada. Chociaż diabli go wiedzą - może dlatego wieszczył, że Marks w znacznej większości tekstów, które napisał, nie był "prawdziwym Marksem". Zeby wyeliminować te, których nie czytał?
Swoją tajemnicę Althusser zabrał do grobu. Oby tam znalazł spokój!
A my, salu, jeśli nasze spory mają komukolwiek przynieść pożytek, zajmijmy się może sprawami, które mają szansę być ciekawe dla ogółu userów.
Tak więc, na przykład:
dlaczego cenzura w imię Political Correctness ma być stosowana tylko wobec autorów prawicowych, konserwatywnych, "patriarchalnych", "homofobicznych" etc., a wobec goszystów - już nie?
Albo też: każdy chyba widzi, że szkoła przestała być jakimś potężnym aparatem. Nie tylko nie narzuca ona skutecznie wzorów ideologicznych, ale nawet nie wpaja elementarnej dyscypliny (nie chodzi tu o jakowąś "czystość" uczniów, tylko np. o zakaz bicia, wymuszania pieniędzy, poniżania i gwałcenia).
Więc co z tą aktualnością Althussera?

autor: ABCD, data nadania: 2007-01-14 23:20:29, suma postów tego autora: 20871

Biblioteczka

Zainteresowanych, dociekliwe umysły etc. odsyłam do internetowej biblioteczki Studenckiego Koła Filozofii Marksistowskiej, zwłaszcza do
http://www.filozofia.uw.edu.pl/skfm/publikacje/althusser02.pdf

autor: sal paradise, data nadania: 2007-01-15 00:13:50, suma postów tego autora: 1199

o funkcjonariuszach i ideologach

Sory, ale ty też mnie męczysz i nie jestem zdolny ani skłonny do samodzielnej refleksji. Podpowiem tylko, że niefachowo używasz słowa "ideologia" - trochę jak w liberalnym gadaniu o totalitaryzmach, potocznie, tak jak w GW.
Jednak mimo to z dobrego serca wybrałem dwa cytaty i zestawiłem je specjalnie dla CIEBIE. Pierwszy stanowi kontynuację poprzedniego z A, drugi - Pietrzak z lewicy pl. Gwoli samodzielnej refleksji.

"Każda grupa rozpoczynająca swoją zawodową drogę jest
praktycznie obdarowana ideologią,
pozostającą w zgodzie z rolą, jaką musi ona odegrać w społeczeństwie klasowym: rolą wyzyskiwanego
(zgodnie ze "świadomością zawodową", "moralną", "obywatelską", "narodową" oraz wysoce "rozwiniętą"
apolityczną), rolą agenta wyzysku (umiejętność rozkazywania i przemawiania do robotników, znajomość
"stosunków międzyludzkich"), agenta represji (umiejętność rozkazywania i "bezdyskusyjnego"
podporządkowywania sobie innych czy też umiejętność posługiwania się demagogią retoryki przez
przywódców politycznych) albo rolą zawodowych ideologów (potrafiących traktować sumienia z powagą,
to znaczy z pogardą, szantażem, demagogią, które zgadzają się przystosować do podkreślania znaczenia
Moralności, Cnoty, "Transcendencji", Narodu, roli Francji w Świecie, itd.).
Oczywiście, wiele z tych sprzecznych Cnót (z jednej strony skromność, rezygnacja,
podporządkowanie się, a z drugiej cynizm, pogarda, poczucie wyższości, pewność siebie, wielkość,
pięknosłowie i przebiegłość) wpaja się także w Rodzinach, w Kościele, Armii, Literaturze, filmach, a nawet
na stadionach. Ale żaden ideologiczny aparat państwowy nie dysponuje przez tyle lat posłuchem (i –
chociaż ma to najmniejsze znaczenie – bezpłatnym) obowiązującym przez 5 lub 6 dni w tygodniu po 8
godzin dziennie wszystkie dzieci kapitalistycznej formacji społecznej.
A więc poprzez wpajanie pewnych umiejętności, opakowanych w ideologię klasy panującej,
dokonuje się w dużej części reprodukcja stosunków produkcji kapitalistycznej formacji społecznej, to
znaczy stosunków wyzyskiwanych do wyzyskiwaczy i wyzyskiwaczy do wyzyskiwanych."

A teraz Pietrzak:

"Po implozji bloku wschodniego inteligencja wytworzyła nowe sposoby, z których jeden jest szczególnie przewrotny. Jest nim erupcja szkolnictwa wyższego, w znacznej mierze kiepskiej jakości. Tworzy ono ludzi trwale wykluczonych, bez perspektyw na resztę życia, gdyż w Polsce nie ma w ogóle miejsc pracy dla tylu ludzi z wyższym wykształceniem. Inteligencja z premedytacją skazała w ciągu ostatnich piętnastu lat całe pokolenie na społeczny i ekonomiczny niebyt, bo nie tylko nie dostaną oni pracy w dziedzinach, z których mają dyplomy, ale też odbiera się im szansę na uzyskanie jedynej pracy, jaka w Polsce jeszcze czasem istnieje, gdyż nikt nie przyjmie na murarza, hydraulika czy kelnera magistra np. psychologii społecznej czy prawa. Najważniejsze, co inteligencja w ten sposób uzyskuje, to podcięcie skrzydeł wszystkim parweniuszom, którzy popełnili niewybaczalną hybris ambicji awansu społecznego, wpojenie im, przez doświadczenie życiowej porażki, nawyku temperowania tejże ambicji, który przekażą także swoim dzieciom, co zabezpieczy elitarną pozycję inteligencji"

autor: sal paradise, data nadania: 2007-01-15 00:34:28, suma postów tego autora: 1199

Lewicowy Talmud

Podstawowy twój błąd, salu, polega na poznawaniu rzeczywistości nie tyle za pomocą obserwacji faktów, co mechanicznie zapamiętywanych tekstów (osobliwie tekstów modnych albo jakoś tam funkcjonujących w niszowym środowisku).
Weźmy drugi z wklejonych przez ciebie tekstów. Pomijając już, że jest on jednostronny (bo uzyskanie dyplomu jakoś jednak zwiększa szanse na rynku pracy, jeli nawet nie gwarantuje zatrudnienia), to i tam się przyznaje pośrednio, że szkoła - poza wydawaniem mało znaczących dyplomów - nie jest dziś zdolna do jakichś poważniejszych zadań wychowawczych bądź indoktrynacyjnych.
Mówienie dziś o tym, że szkoła - jak chciał Althusser - cieszy się jakowymś "posłuchem" czy ma istotny wpływ na uczniów, jest po prostu śmiechu warte. Nie tylko nie wpaja ona ideologicznych "cnót", ale nawet nie jest w stanie ochronić swoich nauczycieli przed agresją. Nie mówiąc już o tym, że nie spędza się w szkole 8 godzin, nie ma mowy o 6-dniowym dniu szkolnym etc.
Wniosek, że teksty Althussera (czy to z twej bilioteczki, czy to z sekciarskiej strony internetowej, nadają się do archiwum. Niech ten Algierczyk Tułacz requiescat in pace.

autor: ABCD, data nadania: 2007-01-15 09:08:40, suma postów tego autora: 20871

Althusser

Co do tego,do że Althussera trzeba podchodzić ze spokojem, brać z niego to co dziś się broni, to oczywiście zgoda. Spór idzie o to co się broni. Moim zdaniem koncepcja ideologicznych aparatów państwa jak najbardziej. Szkoła dzisiejsza może nie posługiwać się dyscypliną, ale ciągle spełnia doskonale rolę o której pisał Althusser: odtwarza warunki kapitalistycznej produkcji, reprodukuje klasowy podział społeczeństwa(zwłaszcza w Polsce, gdzie edukacja ma coraz bardziej kastowy charakter). Umiejętności ciągle są uczone w kontekście ich użycia w posłuszeństwie do dominującej ideologii, zobacz na takie przedmioty w szkole jak na przykład przedsiębiorczość, która uczy pewnej nauki(ekonomia) i umiejętności(gospodarowanie) w kontekście ideologii neoliberalnej i w celu jej społecznej reprodukcji. To że szkoły odeszły od dyscypliny wynika też z tego, że etos klas podporządkowanych polegający na ciężkiej pracy, przekonaniu że życie jest ciężką harówa i nic nikomu w nim za darmo nie przyjdzie, nie jest już potrzebny burżuazji w krajach bogatej północy(czy na jej polskich półperyferiach), po deindustrializacji zdyscyyplinowana klasa robotnicza nie jest potrzebna kapitalistom, więc jej nie kształcą na taką skalę.

autor: Tulse Luper, data nadania: 2007-01-15 10:05:33, suma postów tego autora: 110

Jak zwykle dyskusja odbiega od tematu

Czy nie ma juz nikt nic do powiedzenia o Mickiewiczu? Albo o tym tekscie?
Przypominam - bohaterem tesktu jest Mickiewicz a nie Althusser. Czy ktoś ma kłopoty z rozumieniem słowa pisanego?
Pkazuje się że nowa matura nie jest taka bez sensu skoro jednym z zadań jest prosta odpowiedź na pytanie, o czym mówi podany tekst.

autor: red spider 666, data nadania: 2007-01-15 12:15:11, suma postów tego autora: 1549

"We don't need no...."

Spider - przecież nikt nikomu nie broni pisać o Mickiewiczu. To nie ja zacząłem zaśmiecać tracka o Wieszczu bredniami o uczciwych teoretykach.
Tulse - dokładnie. Obydwa główne motywy tej koncepcji - a więc koncepcja interpelacji/upodmiotowienia i "pascalowska" orientacja na zewnętrzny rytuał - obydwa wcale nie muszą zakładać modelu "dyscyplinarnego", opartego na zinstytucjonalizowenej przemocy. Zwłaszcza ten drugi aspekt pozwala potraktować stronę "świadomościową" jako coś drugorzędnego i zarazem wtórnego, całkiem po marksowsku zresztą. Uczeń albo student może sobie myśleć "co chce", ważne że "obiektywnie" robi "co trzeba" a potem zyskuje miejsce w porządku społecznym. Z tego co wiem, koncepcja upodmiotowienia uległa od czasu Althussera (zbyt prosta) znaczącym przeobrażeniom, które również korespondują z tą tendencją.

autor: sal paradise, data nadania: 2007-01-15 15:30:48, suma postów tego autora: 1199

Wyjaśnienie

Dokładniej mówiąc, w odpowiedzi na wątpliwość Tulse`a czy Mickiewicz może być inspirującym patronem dla współczesnej lewicy, zapytano tutaj, czy grupy naśladujące zachodnią New Left oferują coś ciekawszego. Wymieniono przykłady: fanatyk religijny Nasrallah, terrorysta Curcio oraz zwolennik stalinizmu i maoizmu, Althusser, który w autobiografii podważył swoją rzetelność intelektualną. Zejście dyskusji na manowce wywołał user sal paradise, który - przyznając, że wspomnianej autobiografii nie czytał - powtarzał gołosłownie, iż Althusser jest zarazem rzetelny i teoretycznie aktualny. Z jego twierdzeń tylko jedno (o swej nieznajomości autobiografii Althussera) okazało się prawdziwe.

autor: ABCD, data nadania: 2007-01-16 23:18:21, suma postów tego autora: 20871

Dodaj komentarz