Komentarze czytelników portalu lewica.pl Komentarze czytelników portalu lewica.pl

Przejdź do menu

Komentowany tekst

Albert: Rynkowe szaleństwo

Komentarze czytelników

Dodaj komentarz

Na łamach

Recyklingu Idei opublikowano także drugi wywiad z Albertem:
www.recykling.uni.wroc.pl/index.php?section=4&article=42

autor: RRRadykał, data nadania: 2007-08-10 14:31:04, suma postów tego autora: 1084

O Jezu, jaki bełkot

O Jezu, jaki bełkot. Zadający pytania ma blade pojęcie o "Austriakach", a odpowiadający, nie rozumiejący pytań pływa. A już omówienie ekonomii uczestniczącej, zakrawa na kpinę z ludzkiej inteligencji.

autor: kwak, data nadania: 2007-08-10 14:51:47, suma postów tego autora: 1207

Bardzo mi się podoba

Bardzo mi się podoba, że bohater wywiadu, który pewnie chciałby być naukowcem, inteligentem, który jest twórcą jakiejś koncepcji ekonomicznej, której nikt poza nim samym i jego kolegi nie uznaje za sensowną, wiedzę na temat XIX w. Anglii czerpie z z powieści Dickensa. To tak, jakby poważni naukowcy wiedzę na temat bitwy pod Grunwaldem czerpali z "Krzyżaków", a wiedza na temat czasów Rzymu oparta jest na powieści Quo Vadis. Takie wyznanie "naukowca" jest dla niego dyskwalifikujące. A przecież na temat XIX w. Anglii napisano wiele, stricte naukowych opracowań.

autor: kwak, data nadania: 2007-08-10 15:10:34, suma postów tego autora: 1207

Kwaku,

a wiesz, skąd fizycy wzięli jeden z podstawowych terminów swojej dyscypliny: quark? Z powieści Joyce`a Finnegan`s Wake.

autor: ABCD, data nadania: 2007-08-10 15:25:56, suma postów tego autora: 20871

Bez demagogii i uproszczeń w żadną stronę

Poza partiami o hipokryzji liberałów, którzy stosują etatyzm dla siebie (pierwszy bodajże Harrington nazwał reaganomikę "keynesizmem dla bogatych"), wywiad taki sobie. Trochę za dużo ogólników (tak jakby pomysły podobne do pareconu nie były stosowane w praktyce spółdzielni, a idąc dalej, w stronę procesów wymiany LETS-ów, banków czasu itp.).

Nieścisłości co do "szkoły austriackiej", zwł. jej nowego, powojennego wcielenia. Owszem, jej przedstawiciele byli sceptyczni co do zbyt szerokiego zastosowania statystyki i ekonometrii, ale wynikało to z ich szerszego przeświadczenia co do niedoskonałości narzędzi zaczerpniętych z nauk przyrodniczych do analizy gospodarki. Wobec tego, podważałoby to również tzw. prawa ekonomii. Rzecz w tym, że neoaustriacy zakładali, że w dynamicznie zmieniającej się gospodarce niewiele one dadzą - w zamian opiewali zalety indywidualnej przedsiębiorczości, co zbliża ich do klasycznej ekonomii liberalnej (ale oddala ów "antyscjentyzm", skupienie uwagi na nierównowadze, zmienności modeli w czasie - wiem, wiem, to ostatnie w zasadzie ściągnęli od różniącego się od nich i mądrzejszego w wielu punktach Schumpetera, ale jednak). Nie piszę tego, by bronić szkołę austriacką, która w praktyce, zwł. politycznej była jednym z dwóch (obok Friedmana i "chicago boys") środowisk najbardziej "zasłużonych" w promowaniu rozwiązań służących bardziej kapitałowi niż społeczeństwom. Chodzi o to, żeby słusznych poglądów nie bronić fałszywymi tezami, bo tylko się je ośmiesza. To uwagi zresztą bardziej dla prowadzącego wywiad, niż Michaela Alberta.

Tak na marginesie - jeśli autor wywiadu chciał tymi uwagami o "Austriakach" walnąć w liberalne nurty w ekonomii w ogóle, to nie byłbym i tego pewien. Ekonometrycy byli także w obrębie szkoły klasycznej i neoklasycznej, zdaje mi się, że nawet Friedman miał na koncie jakieś prace operujące metodami głównie ilościowymi.

Albertowi z kolei w wywodach o "zapisywaniu praw ekonomii na kartce papieru" chodzi chyba o niechęć do formalizacji i "abstrakcji" (w sensie Heglowskim) w ekonomii (szczegółowych "modeli", które z powodu zmiany warunków nie są w ogóle do zastosowania i stanowiących raczej prokrustowe łoże dla gospodarek, co kiedyś pięknie ujęła Gwiazdowa w jednym z felietonów). Ale "modele" popełniali także keynesowcy (moim idolem jest Kuznets i jego teorie modernizacji, "falsyfikowalne" dokładnie w krótkim i długim okresie, w Europie i Dalekim Wschodzie, po prostu zawsze i wszędzie :-), a atakowali je zarówno Galbraith, jak i... własnie wiedeńczycy (choć jak wiemy w kwestiach polityki ekonomicznej stojący na antypodach).

Kwak & ABCD: czerpanie inspiracji terminologicznej z literatury pięknej to jedno, źródeł do tez naukowych - co innego. Jednak tego akurat bym się nie czepiał, bo w końcu to wywiad a nie praca naukowa.

autor: _Michal_, data nadania: 2007-08-10 16:17:08, suma postów tego autora: 4409

Oczywiście "austriacy" a nie "wiedeńczycy" (sic)

chociaż obie "szkoły" w ekonomii oraz w filozofii IMHO mogą, acz nie muszą, prowadzić do podobnych wniosków światopoglądowych.

autor: _Michal_, data nadania: 2007-08-10 16:26:32, suma postów tego autora: 4409

Jak zwykle

Diagnoza trafna, recepta żadna. Parecon piękna rzecz, ale jak go wprowadzić? Bogaci nigdy do tego nie dopuszczą a to oni mają władzę. Konieczna byłaby rewolucja - w dzisiejszych czasach o wymiarze globalnym, co, biorąc pod uwagę stopień zaawansowania technologii na służbie władzy, jest raczej niemożliwe.

autor: araya, data nadania: 2007-08-10 17:29:59, suma postów tego autora: 413

...

Jak trafnie zauważył Michał, niemal wszystko co ten człowiek wymienia jako zasady pareconu, rzekomo wymyślonego przez niego z jakimś koleżką, zawierają pomysły i idee znane od dawna. W Polsce choćby propozycje spółdzielczo-samorządowe autorstwa przedwojennych lewicowych agrarystów, czy szerzej w ogóle tradycja ideowa ruchu spółdzielczego. No ale tak to jest, że u nas "alternatywni" potrafią tylko małpować coś z Zachodu albo z Porto Alegre (im dalej i dziwaczniej, tym lepiej), a w życiu nie słyszeli o Miłkowskim, Thugutcie, Solarzu, a o Abramowskim tylko tyle, że rzekomo był anarchistą, zaś o Wojciechowskim - że był prezydentem.

autor: Durango 95, data nadania: 2007-08-10 17:54:06, suma postów tego autora: 3848

Pomijając już kontekst terytorialny,

przecież praktycznych przykładów realizacji wizji autora jest ogrom także na jego półkuli. W dodatku Albert postuluje (słusznie) empiryczne weryfikacje ekonomicznych teorii - nie nie pada w tekście ani jeden przykład, ani jedno pytanie o praktyczną realizację... Niesamowite!

autor: _Michal_, data nadania: 2007-08-10 18:13:21, suma postów tego autora: 4409

Boże miej w opiece lewicę i chroń ją od przyjaciół

z wrogami sobie jakoś poradzimy.

autor: west, data nadania: 2007-08-10 19:12:37, suma postów tego autora: 6710

ma ktos mzoe

jakies zrodlo internetowe do tekstu, w ktorym ten caly Albert napisalby jasno jaki model gospodarczy proponuje? Szukalem kiedys czegos takiego i niestety nie znalazlem. Obawiam sie, ze moze tow ogole byc niemozliwe

autor: wojtas, data nadania: 2007-08-10 19:42:55, suma postów tego autora: 4863

Pierwszy raz

w życiu zgadzam się z westem.

autor: ABCD, data nadania: 2007-08-10 19:43:12, suma postów tego autora: 20871

na strionie

www.zmag.org jest cały dział o pareconie. Jak już zapowiadałem w innym poscie we wrześniu udaje się na urlop i przy okazji zakupię książki Alberta i postaram sie o szersze opracowanie po polsku wprowadzające do pareconu.

autor: Cisza_, data nadania: 2007-08-10 20:49:31, suma postów tego autora: 2083

Rany boskie, po raz pierwszy zgadzam się z kwakiem....

Co za bełkot. Dwa razy czytałam, nic nie kapuję. Pomieszanie z poplątaniem. Chciejstwo z ideami doprawione pseudonaukowym bełkotem...

autor: Hyjdla, data nadania: 2007-08-11 10:27:39, suma postów tego autora: 5956

ekonomia wyspy zwanej "utopia"

a ja tam wolę pomysły fouriera!

ten to był dopiero ekonomistą! a ekonomia uczestnicząca? współcześni utopiści nie mają, że tak powiem, "jaj". gdzie te czasy triumfu woli nad rozumem...ach...wspomniany ch.fourier był przekonany, że jak już jego życiodajne falanstry - takie oświeceniowe komuny oparte na zasadach "ekonomii uczestniczącej" - zastąpią paskudne fabryki i miasta, w których nie da się już żyć, to księżyc i gwiazdy pokłonią się przed NOWYM człowiekiem, a on NOWY, lepszy pan świata, będzie wyznaczał tory planet i gwiazd.

bohater wywiadu nic o tym nie wspomina. nie ufam mu.

autor: rote_fahne, data nadania: 2007-08-11 11:10:11, suma postów tego autora: 1805

Hyjdla&kwak

Michał pokazał,że jednak można.Skoro głupie lewaki potrafią dość umiejętnie skrytykować rzekomego przyjaciela,a kwaka który powinien siłą swych libertariańskich argumentów zmiażdżyć wszystkich tutaj dookoła (w końcu to bełkot na niskim poziomie)ogranicza się tylko do inwektyw.

Nawiązując do "ekonomii na kartce papieru" nie można się dziwić,że większość "wolnościowców" jest studentami albo jest na utrzymaniu budżetówki.Oczywiście znam nader błyskotliwą ripostę kwaka: nie można tu prowadzić firmy bo w Polsce nie jest tak jak zapisane na kartce papieru.

autor: Saint_Just, data nadania: 2007-08-11 11:22:17, suma postów tego autora: 201

> taki sobie, a nawet niezły

Zgadzam się w większości z poglądami Michaela Alberta. Zdaje się, że nie jest on ekonomistą i pewnie można mu zarzucić jakieś uchybienia z tego punktu widzenia.
Ta rozmowa wystarcza jednak z okładem na wprowadzenie ekonomistów typu kwak w stan kompletnego zamroczenia i niezdolności do walki. To KO.

Zresztą nikt z komentujących tutaj nie podważył choćby jednej z tez merytorycznie.
W sumie ciekawa rozmowa, rzucająca trochę światła na mitologię wolnego rynku.

autor: Adrem63, data nadania: 2007-08-11 12:29:37, suma postów tego autora: 2307

Podoba mi się ten wywiad

Nigdy jeszcze nie spotkałem się z tak odważną krytyką kapitalizmu i liberalizmu.
Drobna uwaga do przedmówców. Spółdzielczość, czy samorządność pracownicza to nie jest to samo co ekonomia uczestnicząca (parecon). Zwłaszcza w tym kontekście, którym mówi ALbert. Bowiem spółdzielczość i samorządy to mikroekonomia, a tu chodzi o system makro, czyli - jak dawniej mówiono - o ekonomię polityczną (ogólnospoleczną). Nawiasem mówiąc, samorządy pracownicze istnieją w USA (obejmują ponad 1500 zawodów), a trudno przecież określić Stany jako kraj pareconu....

autor: Thor, data nadania: 2007-08-11 13:03:17, suma postów tego autora: 990

A ja znam

Taki jeden mosiek napisał pare opasłych knig....karol mu było bodaj na imię.

autor: Saint_Just, data nadania: 2007-08-11 13:38:52, suma postów tego autora: 201

...

Thor, wizje społeczne tych osób, które wymieniłem, dotyczyły właśnie spółdzielczości i samorządu pracowniczego w skali makro. Abramowski projektował samorządną Rzeczpospolitą Przyjaciół, Miłkowski - Rzeczpospolitą Spółdzielczą, Niećko i Solarz - Polskę Ludową. Różnic zatem nie ma żadnych, bo wizja tego Alberta to też tylko projekt teoretyczny.

autor: Durango 95, data nadania: 2007-08-11 14:28:31, suma postów tego autora: 3848

Karol powiadacie...Saint_Just

No rzeczywiście można uznać że miał ten "mosiek" łeb i jego kompan a także pewni kontynuatorzy..

Co do artykułu. Ogólnie rzecz biorąc jest ciekawy.
M. Albert którego można raczej na pewno uznać za anarchistę nic odkrywczego nie powiedział co anarchiści, ci ideowi mają z reguły coś otwarcie do powiedzenia, antykapitalistycznego.
Specjalnie napisałem że zalicza się do tych ideowych anarchistów bo tzw. członków takiej a nie innej subkultury którzy na "kostkach" obwieszczają słowo "anarchia", czy też "wolnościowców" którzy komunistów (rewolucyjnych marksistów) czy nawet niektórych socjalistów uważają za prawie faszystów, uważam za ludzi z którymi nie warto nawet wchodzić w dyskusje mogące służyć rozwikłaniu różnic ideowych pomiędzy różnymi nurtami na radykalnej lewicy.
Natomiast wracając do samego wywiadu, jestem przekonany iż w dążeniach swoich trzeba sobie stawiać pewne bardziej stabilne cele ustrojowe niż tylko ładne sformułowania o "ekonomii uczestniczącej". Trzeba mieć jakiś plan działania na dłuższą metę walki z kapitalizmem.

autor: ScyzoRED, data nadania: 2007-08-11 14:42:13, suma postów tego autora: 350

Parecon

W okolicach września/października tego roku nakładem poznańskiej Trojki ukaże się książka M. Alberta omawiająca w dość szczegółowy sposób założenia ekonomii uczestniczącej...

autor: DK, data nadania: 2007-08-12 15:45:39, suma postów tego autora: 119

Thor, Adrem63,

na początek cyt.:
"Nigdy jeszcze nie spotkałem się z tak odważną krytyką kapitalizmu i liberalizmu."

Tak na szybko:

- Karol, Róża, Hilferding, Sweezy, Robinson, Baran, Dobb - to z ekonomistów marksistowskich,

- Proudhon (nb. głębiej analizujący istotę wyzysku niż Marks),

- krytyka dotycząca wymiaru symbolicznego kapitalizmu: Marcuse, Horkheimer, Debord, wczesny Barthes, Baudrillard (czytany w sposób twórczy i krytyczny), z "łagodniejszych" może być też Ritzer czy Barber,

- socjologiczna (C.W.Mills) i makroekonomiczna (Schumpeter) krytyka kapitalizmu korporacyjnego i menedżerskiego. Do tego także analogiczne spojrzenie na biurokrację w ZRSS pióra polskiego socjalisty, Zygmunta Zaremby,

wracając do ekonomistów:
- krytyka dogmatów wzrostu: Galbraith, Mishan, Schumacher (z dostępnych po polsku),

analizy światowego handlu i związanych z nim zmian cywilizacyjnych:

- badacze teorii zależności i t. systemów światów (A.G. Frank i inni; u nas w serii z literką "P"wyszła kiedyś książka "Ameryka Łacińska. Dyskusja o rozwoju" pod redakcją Stemplowskiego),
- James Goldsmith,
- wywiad-rzeka z Jose Bove "Świat nie jest na sprzedaż"
- niektóre pozycje z serii "Poza horyzont", od centrolewicowego w sumie Rifkina po Chomsky'ego (bełkot Kuronia można sobie odpuścić :-),
- 2 broszurki o globalizacji i WTO z jakiegoś Forum o Globalizacji, w Polsce wydane bodaj przez to samo wydawnictwo od magazynu "Obywatel".

Patrząc z perspektywy szerszej historycznie:
- Braudel i co najmniej 2 pokolenia jego uczniów ze szkoły Annales,

Zestawienie zasad liberalizmu politycznego i ekonomicznego z realiami wsp. światowego handlu można znaleźć w publicystyce Chomsky'ego albo Ikonowicza.


Przewagą bodaj WSZYSTKICH przytaczanych pozycji nad wywodami Alberta jest to, że swoje tezy udowadniają (zarówno przytaczaniem faktów empirycznych, jak i cytatów). Michael Albert z tego wywiadu na tym tle jest wtórny i mało rozwojowy - zdarza się, to jeszcze nie zbrodnia. Ale nie róbmy z niego jakiegoś oryginalnego myśliciela czy nie daj Boże "twórcy systemu", bo to na swój sposób krzywdzące dla gościa, który w tej rozmowie ogranicza się właściwie do słusznych - ale sloganów.

O słabościach drugiej, polskiej strony tego wywiadu już pisałem wcześniej.


Pomysły Alberta to właściwie przeniesienie pomysłów samorządności i spółdzielczości pracowniczej na poziom całej gospodarki. Z tego punktu widzenia, tym bardziej należałoby przywołać jakieś konkrety (choćby właśnie praktyczne doświadczenia najbliższej Albertowi samorządności zakładowej w USA) - ale tego nie widać (także w innych tekstach autora, ta ogólnikowość to jego największa słabość).

Ciekawszym tropem Alberta jest natomiast postulat, aby zarządzające pracą i alokacją zasobów rady były tworzone nie tylko przez pracowników, ale i konsumentów. Wymagałoby to jednak naprawdę porządnego rozwinięcia, a nie pozostawienia na tak ogólnym poziomie.

autor: _Michal_, data nadania: 2007-08-12 22:17:48, suma postów tego autora: 4409

Jeśli zaś chodzi o bardzo interdyscyplinarne

podejście do zagadnień światowego handlu, jego implikacji społecznych dla krajów biednych i kosztów, także środowiskowych i zdrowotnych, dla ogólu mieszkańców Ziemi, to z czystym sumieniem poleciłbym pracę:

"Boom kokainowy w Ameryce Łacińskiej - casus Boliwii"

Świetnie napisane, z dogłębną znajomością realiów latynoamerykańskich i polityczno-lewicowym nerwem (co by się nawet zgadzało, bo w biogramie piszą, że autorka jest iberystką i politologiem zarazem).

autor: _Michal_, data nadania: 2007-08-12 22:26:26, suma postów tego autora: 4409

taki sobie a nawet niezły

Hallo Michale !

Podziwiam Twoją erudycję i dziękuję za Twój przegląd krytyków kapitalizmu, mógłbym też paru dorzucić.
Zdaje się, że mnie źle zrozumiałeś.
Ja nie chwalę Michaela Alberta za jego osiągnięcia czy naukowe opracowania. Wypowiedziałem sąd na podstawie rozmowy którą przeczytałem.

Wartość wypowiedzi M. Alberta w tej rozmowie polega na tym, że krytycznie odnosi się do pewnych mitów libertarianizmu, mianowicie mitu dobroci wolnego rynku i mitu wolności gospodarczej.
Są to mity, które najpaskudniej fałszują wartościowanie gospodarki rynkowej.
Nie można też stawiać zbyt dużych wymagań niezbyt długiej rozmowie, choćby z tych powodów poziom ogólności argumentów jest na ogół dość wysoki ( >slogany ).

Wracając do erudycji i bibliografii,
mam zwykle niedosyt czytając książki o tematyce społ-ekonomicznej, z tego powodu że z autorem nie można podyskutować. Przekładam zdecydowanie żywy dyskurs nad lekturę w której czuję się zniechęcony po pierwszych paru zauważonych sprzecznościach, których nie mogę wyjaśnić z autorem.
Chętnie zapoznam się z Twoim zdaniem – opracowaniem na temat możliwego modelu gospodarki dla Polski pod kierunkiem lewicy lub na temat wolnego rynku. Domyślam się, że nie ograniczasz się do studiowania i analizy, a próbujesz także syntezy.
Jeśli nie chcesz na tym forum to napisz proszę na moją skrzynkę w GW
adrem63@gazeta.pl

autor: Adrem63, data nadania: 2007-08-13 10:42:36, suma postów tego autora: 2307

AdRem63

Oczywiście to, o czym piszesz, jest nieodłączną cechą lektury czy w ogóle recepcji cudzego dzieła (tymczasowe "otwarcie" się na twórczość autora i "zamknięcie" na resztę doświadczeń - podobnie jak dla autora zanurzenie we własnej myśli i częściowe przynajmniej "zamknięcie" na cudzą twórczość. Ciekawie mówił o tym Claude Levi Strauss na forum UNESCO, choć akurat chodziło mu o sztukę, a nie treści dotyczące życia społecznego, które z samej istoty powinny dać się zbiorowo przemyśleć i przedyskutować).

Nie mam gotowego własnego, kompleksowego planu gospodarczego dla Polski, choć się nad tym (w sensie pewnych założeń i warunków brzegowych) od paru lat hobbystycznie i w chwilach wolnych zastanawiam. Faktycznie, przekracza to znacznie konwencje tego forum i postów na nim (zastanawiam się zresztą od dobrych pół roku nad własnym portalem społeczno-ekonomicznym). Część materiałów czy własnych notatek mam niestety na innym, niedostępnym dla mnie w tej chwili komputerze.

Dzięki za podanie maila, zapiszę go sobie w księdze adresów i za czas jakiś skontaktuję się.


Wracając do wywiadu - zgoda, tylko że każde z twierdzeń Alberta o hipokryzji wolnorynkowców można ukazać na przykładach (np. amerykańska stal, Enron i cały kompleks biznesowo-polityczno-militarny w USA, cła na płody rolne z Afryki itd. itp.). Gdybym ulegał propagandzie liberałów albo libertarian (w najpopularniejszym w Polsce znaczeniu tych słów) gołosłowny w tej rozmowie Albert nie przekonałby mnie, że nie miałem racji.

autor: _Michal_, data nadania: 2007-08-13 21:03:40, suma postów tego autora: 4409

A propos analizowania danych

Pierwszy przykład z brzegu. Wprowadzamy obowiązek zapalania świateł w dzień. Ma to zmniejszyć ilość wypadków. Okazuje się, że na razie jest na odwrót. Jak na podstawie tych danych statystycznych można stwierdzić co było przyczyną tego stanu? Czy zapalanie świateł zwiększa liczbę wypadków czy może jest jakiś inny czynnik(i) który to powoduje? Czy tych czynników w życiu CZŁOWIEKA nie jest zbyt WIELE aby próbować go opisywać modelami matematycznymi? Czy to nie będzie przypadkiem uprzedmiotowienie człowieka? A co ze zwiększonym poborem energii uszczuplającym jej zasoby w innych sektorach? Czy to uszczuplenie kogoś przypadkiem nie doprowadzi do zgonu? Czy badania statystyczne rozstrzygną też który zgon jest lepszy? Czy w związku z tym badania statystyczne to na pewno ODPOWIEDNIE narzędzie w naukach społecznych? Czy model matematyczny lub badania statystyczne są uprawnionym argumentem przy podejmowaniu decyzji o pozbawieniu kogoś własności? Czy to narzędzie nie służy przypadkiem do zoptymalizowania (w mniemaniu używających ) zabijania i rabowania ludzi? Temu panu radziłbym poczytać co piszą austriacy o tym temacie zanim nazwie Misesa (który zajmował swojego czasu wysokie stanowisko państwowe i wiedział co nieco o pseudo-dowodach statystycznych) kretynem. Poza tym dosłownie w KAŻDEJ odpowiedzi (i prawie każdym pytaniu) są jakieś przeinaczenia. Nie mam czasu ani ochoty tego prostować. O modelach, statystyce i ich „użyteczności” w ekonomii można coś znaleźć po polsku na mises.pl. Niejaki Mateusz Machaj również nie raz się odnosił do sensowności stosowania utylitarnego podejścia w ekonomii. Np tu:
http://www.opcja.pop.pl/numer45/45mach.html

autor: Analyzer, data nadania: 2007-08-14 11:22:42, suma postów tego autora: 102

Analyzer,

zgoda - czynników wywierających wpływ na rozwój wypadków jest wiele i wzajemnie zachodzą na siebie. Dlatego przy analizie danych statystycznych (podobnie jak wszelkiego rodzaju badań eksperymentalnych, czy np. sondaży opinii) trzeba dokładnie poznać warunki początkowe i przyjęte założenia - im bardziej są uproszczone i uogólnione, tym mniejszą wartość ma model. Ale i odwrotnie - im bardziej szczegółowe i złożone są wyniki badań, tym więcej mówią nam o danym wycinku rzeczywistości. Wszelkie nasze myśli i działania obarczone są błędem poznawczym, ale to nie znaczy, że nie warto myśleć i działać. PS. Akurat w podanym przez Ciebie przykładzie jeśli chodzi o zapalania świateł samochodów - są one zasilane z akumulatorów i nie zwiększają zużycia energii elektrycznej przesyłanej w kablach. obowiązku zapalania świateł ulicznych w dzień nie wprowadzi nikt przy zdrowych zmysłach, bo byłoby to gigantyczne marnotrawstwo.

autor: _Michal_, data nadania: 2007-08-15 08:17:25, suma postów tego autora: 4409

...

oczywiście pisząc o "światłach ulicznych" miałem na myśli lampy i latarnie, a nie np. sygnalizację na skrzyżowaniach.

autor: _Michal_, data nadania: 2007-08-15 10:19:31, suma postów tego autora: 4409

_Michał_

Zdaje się że nie do końca rozumiesz jak działa samochód. Zrób eksperyment myślowy. (1) Jedziesz 5 godzin bez włączonych świateł. Jakie jest zużycie benzyny/ropy (2) Jedziesz z włączonymi. Jakie jest zużycie? Nie sugeujesz chyba że energia emitowana przez żarówki bierze się z nikąd?

autor: Analyzer, data nadania: 2007-08-15 11:44:57, suma postów tego autora: 102

_Michał_

No dobra. Robisz sondaż. Jak odróżnisz czy to co mówią respondenci to jedynie to co chcieliby zrobić (lub chcieliby pokazać że chcą zrobić) czy to co zrobią? Poczekasz aż zrobią :)??? Czy takie działanie nie nazywa się przypadkiem wróżbiarstwem?? Pół biedy gdy to są jakieś prymitywne sprawy typu na kogo Pan zagłosuje: PO czy Pis? Ale nawet tutaj występują te nierozwiązywalne problemy. Możesz sobie wyznaczyć mapę gadki ludzi ale to tylko gadka i to gadka z PRZESZŁOŚCI. Ten model opisuje albo nie wiadomo co albo w najlepszym razie przeszłość. Chciałbyś mieć model toru lotu pocisków który jest sprawdzalny do wystrzałów z przeszłości? Uszczegółowianie modeli niewiele pomaga bo to nie sposób stosowania metody jest zły ale sama metoda czyli stosowanie modeli fizycznych do zycia społecznego! Po prostu w takim modelu NIE SPOSÓB poczynić jakichkolwiek założeń (to tak jakby geodeci wyznaczali punkty odniesienia na wzburzonym czyli ZMIENNYM morzu). Prawdę mówiąc jedyne sensowne założenie jakie mozna poczynić na temat człowieka to takie że działa czyli
ZMIENIA ciągle stan z jakiegoś A na jakieś B. Dalej do dyspozycji mamy logikę werbalną co pozwala nam na podstawie tego założenia wydedukować jakieś ogólne prawdy o człowieku. To jest właśnie prawdziwa metoda nauk społecznych. A jeśli chodzi o modele to spróbuj zrobić model ruchu cen czegokolwiek. Np. akcji. Taki prosty typu na następnej sesji akcje pójdą w górę albo w dół. Od razu załapiesz w czym leży nieusuwalny problem.

autor: Analyzer, data nadania: 2007-08-15 12:55:15, suma postów tego autora: 102

Analyzer,

o ile mnie pamięć z czasów lekcji fizyki nie myli, energia elektryczna w samochodzie pochodzi z akumulatora, a nie z napędzanego benzyną silnika (choć oczywiście jego obroty mają wpływ na pracę urządzeń generujących prąd). Można włączyć światła na tzw. "pierwszym położeniu" kluczyka w stacyjce, kiedy jeszcze zapłon nie jest uruchomiony.

Nie zmienia to oczywiście faktu, że energię zarówno elektryczną (prąd) jak i cieplną i służącą jako paliwo (ropa i gaz ziemny) oszczędzać należy. Podpowiadam jedno z rozwiązań, znacznie efektywniejsze niż jeżdżenie po ciemku: przerzucenie się na transport publiczny i rowery.

autor: _Michal_, data nadania: 2007-08-15 13:00:22, suma postów tego autora: 4409

No właśnie..

Skąd się bierze energia w akumulatorze???? Akumulator to tylko magazyn. Po to w samochodzie masz prądnicę prądu zmiennego (alternator) + prostownik żeby go ładować. Cokolwiek byś nie robił to całą energię masz od arabów. No chyba że ci się akumulator rozladuje to musisz go doładować z gniazdka przy pomocy prostownika.

autor: Analyzer, data nadania: 2007-08-15 19:53:17, suma postów tego autora: 102

Otóż to,

prostownik ciągnie do akumulatora prąd z sieci elektrycznej, a dla elektrowni głównym źródłem elektryczności jest polski węgiel. Ale to i tak czysto teoretyczny wywód, bo samochodem od blisko 10 lat nie jeżdżę - właśnie dla oszczędności energii wybieram transport publiczny :-)

Widzę, że w czasie gdy pisałem tamten post Ty napisałeś niemal równocześnie inny, który przeoczyłem, utożsamiając go z następnym. Zaraz Ci odpowiem, choć - dla porządku - lepiej w osobnym poście.

autor: _Michal_, data nadania: 2007-08-15 22:41:41, suma postów tego autora: 4409

Dodaj komentarz