Komentarze czytelników portalu lewica.pl Komentarze czytelników portalu lewica.pl

Przejdź do menu

Komentowany tekst

Jedna trzecia Polek ofiarami przemocy w rodzinie

Komentarze czytelników

Dodaj komentarz

"nie"kochane feministki

a mezczyzna to nie jest ofiara przemocy - stereotypow ?

wg. badan TNS OBOP, kobiety stanowia 53%, a mezczyzni 47% ofiar przemocy w rodzinie, przy czym, mezczyzni niechetnie przyznaja sie do bycia ofiarami przemocy fizycznej i psychicznej.

nalezy jeszcze pamietac o jednym. policja za ofiare uwaza zglaszajacego, najczesciej kobiete, a poniewaz wiele takich zgloszen okazuje sie potem bezpodstawna, mozna zatem uznac w takich przypadkach za ofiare mezczyzne. policja w swoich statystykach uwzglednia tylko zeznania zglaszajacego i na tej podstawie ustala ofiare i sprawce, nawet w takich przypadkach kiedy de facto jest odwrotnie.

autor: dyzma_, data nadania: 2009-03-24 18:35:09, suma postów tego autora: 2960

A mozna wiedzieć

na jakiej podstawie Feminoteka dokonała takich obliczeń? Bo jakoś nie wierzę w wiarygodność ich "wyliczenia"...

autor: RRRadykał, data nadania: 2009-03-24 18:45:31, suma postów tego autora: 1084

...

ta liczba: 1/3 jest ogromna. Az trudno mi w nia uwierzyc. I to ma byc rzekomo tylko liczba ujawnionych przypadkow, a calosc to ta 1/3 + niewiadome niewyjawione.

Dziwne jest tylko wobec tego, ze mi sie jakos nie zdarzyło takiej ofiary spotkac, a powinnam spotykac dosc czesto.
Wprawdzie: "Kto ma oczy do patrzenia niech patrzy, kto ma uszy do słuchania niech słucha" (jak przemawial Chavez nacjonalizujac rope), ale jakos nie wydaje mi sie zebym to bylo mozliwe, zeby mi to zajwisko w takiej skali calkowicie umknelo.

Zeby wyrazc sie calkowicie jasno. Nie neguje faktu istnienia przemocy wobec kobiet w rodzinie w ogole, bo jej nie widzialam na wlasne oczy na zywo. Wiem, ze istnieje, podobnie jak wiem, ze istnieje mis panda, choc tez go nie widzialam. Dziwi mnie jednak, ze jest to mozliwe przy tej skali zjawiska.
Dla przykladu przemoc wobec dzieci zdarzalo mi sie niestety zaobserwowac kilkukrotnie. Przy 1/3 przemoc wobec kobiet powinna byc niewiele mniej powszechna.

autor: yona, data nadania: 2009-03-24 19:05:47, suma postów tego autora: 1517

Przemoc w rodzinie występuje prawie zwsze niestety

Aczkolwiek obawiam się że podczas kryzysu może się nasilić.
A tak na marginesie co robi państwo aby pomóc ofiarom przemocy domowej?
Zakładając że wogle coś robi

autor: Czerwony Adam, data nadania: 2009-03-24 20:24:35, suma postów tego autora: 1003

yona,

to samo.
W mojej próbce obserwacyjnej, rodzin z przemocą domową praktycznie nie ma.

autor: ABCD, data nadania: 2009-03-24 21:05:05, suma postów tego autora: 20871

yona

tez to zauwazylem, co trzeci ;)

autor: dyzma_, data nadania: 2009-03-24 21:23:50, suma postów tego autora: 2960

u nas chłop bił swoją żonę, aż wylądowała w szpitalu

nikomu się nie skarżyła, dowiedziałam się z poczty pantoflowej. Ten chłop też wylądował w szpitalu. Jechał po pijaku na motorze i walnął w drzewo. Od tego czasu kuleje. Czy jest on ofiarą przemocy - zresztą własnej - bo gdy jego pobitą żonę ratowali lekarze, on " z rozpaczy" się upijał?

Znam sporo przypadków przemocy wobec kobiet. Mój Stary jest łagodny jak baranek, ale może dlatego, że wie, że gdyby podniósł na mnie rękę "to mu ona uschnie"? Trochę już żyję na tym świecie i wiem dobrze, że ten na zewnątrz jest drastycznie inny niż mój prywatny świat. Więc nie mam co - powołując się na moją codzienność - twierdzić, że przemocy wobec kobiet nie ma, ponieważ sama jej nie doznaję. Dla jasności sytuacji dodam, że Starego gnębię na tyle, na ile wymaga tego harmonijne współżycie. Poczta pantoflowa nie doniosła, by się on komukolwiek skarżył.

autor: nana, data nadania: 2009-03-24 21:42:31, suma postów tego autora: 4653

A ja znam taki przypadek

Zapowiedziałem dziś córce, że jak w końcu nie siądzie na d... i nie zacznie się przygotowywać do poniedziałkowego sprawdzianu, to o wyjściu na piątkową imprezę może zapomnieć. Jak widać, miały tu miejsce wspomniane groźby, w dodatku ofiara najwyraźniej jest zastraszona, bo nie popędziła jak dotąd ze skargą na policję. Przemoc domowa w całej okazałości.

autor: west, data nadania: 2009-03-24 21:49:47, suma postów tego autora: 6710

Nano

Piszesz:
"Więc nie mam co - powołując się na moją codzienność - twierdzić, że przemocy wobec kobiet nie ma, ponieważ sama jej nie doznaję."

Wydawalo mi sie, ze napisalam jasno, ale widocznie nie dosc jasno. Nie poddaje w watpliwosci samego faktu istnienie przemocy w rodzinie, poddaje w watpliowsc jedynie liczbe 1/3.

To by znaczylo, ze co trzecia Polka (nie liczac tych co sie nie przyznaja) jest ofiara przemocy. Wobec tego sila rzeczy musialaby miec wiele takich przyjaciolek, biliskich znajomych, kuzynek, ciotek i cos do cholery musialabym u ktorejs zauwazyc. A tak ja taka nieswiadoma chodze, a moze ktoras potrzebuje mojej pomocy. A jak nawet nie mojej, to np. moj brat sie calkiem niezle bije, moze moglby sprobowac takiemu mezowi mojej przyjaciolki/kuzynki do rozsadku przemowic.

autor: yona, data nadania: 2009-03-24 22:46:06, suma postów tego autora: 1517

No niestety

przemoc domowa jest polska normą

autor: red spider 666, data nadania: 2009-03-24 22:53:47, suma postów tego autora: 1549

west - to jeszcze nic

Ja dzisiaj widziałem, jak matka przed przejściem dla pieszych szarpnęła dzieciaka, który chciał wejść na czerwonym świetle na pasy. I jeszcze klapsa dała. To skandal, a bezstresowe wychowywanie dzieci? Powinna mu pozwolić wejśc pod autobus to by się bachor bezstresowo nauczył, że trzeba na zielone poczekać.

autor: Sumienie Narodu, data nadania: 2009-03-24 23:02:59, suma postów tego autora: 6195

Michał!

Michał, chodź! Wojenka kulturowa znów na horyzoncie. Potrzebna Twoja interwencja. ;-)))

autor: wpadla bomba do piwnicy, data nadania: 2009-03-25 00:05:21, suma postów tego autora: 487

red

no wlasnie nie. Jest u nas obecna, jest okropna i trzeba z nia walczyc. A ot co z funduszem alimentacyjnym np., jaka mozliwosc mieszkania po rozwodzie itp. Problem jest, ale nazywac to norma to przesada

Dla porownania norma jest faktycznie, o czym pisalam wczesniej, przemoc wobec dzieci. Na poparcie mojej tezy pieknie wypowiedzial sie wczesniej sumienie. Widzial taka sytuacje, ja tez widzialam wiele razy i wiele rodzin znam, gdzie dziecko jest bite. Co wiecej taka przemoc jest dla niego norma (i nie jest on w tym odosobniony). Uwaza ja za sluszna i potrzebna, bo inaczej jego zdaniem dziecko moglaby
nie nauczyc sie roznych waznych rzeczy. Forma wypowiedzi Sumienie sugruje, ze poglad przeciwny jest dla niego bzdurna fababeria. Cbdo. bicie dzieci jest to dla niego norma i takich sumien jest w naszym narodzie wiele. Przemocy wobec kobiet na szczescie za norme sie powszechnie nie uznaje.

autor: yona, data nadania: 2009-03-25 08:14:46, suma postów tego autora: 1517

yona - obawiam się, że nic nie zrozumiałaś ...

Ty takiej matce, która dziecku dała klapsa, bo chciało wejść na pasy przy czerwonym swietle od razu odebrałabyś prawa rodzicielskie, a dziecko wysłała do specjalisty. Karcenie małoletnich ma zawsze za cel ich wychowanie. Oczywiście można wychowywać dziecko bezstresowo - nie krzyczeć na nie i nie dawać klapsa. Wejdzie ono na przejście dla pieszych na czerwonym świetle, ale tylko raz.

Ropzumiesz już co chciała wpoić mu matka, czy dalej będziesz bredzić, że pochwalam przemoc wobec dzieci?

autor: Sumienie Narodu, data nadania: 2009-03-25 09:19:06, suma postów tego autora: 6195

yona

Nie wiem czy wiesz, ale jednym ze sposobów (akceptowanym przez "specjalistów"), aby dziecko nie wkładało palców do kontaktu jest uszczypnięcie go, kiedy taka próbę podejmie. Wtedy będzie kojarzył kontakt z bólem. Potem dwadzieścia razy się zastanowi zanim będzie pchał paluchy tam gdzie nie wolno. Czy to też jest znęcanie się na dziecku?

Lewactwo wszelkiej maści. Trochę rozsądku.

autor: kwak, data nadania: 2009-03-25 12:12:47, suma postów tego autora: 1207

sorry

wychowanie przez zadawanie bolu ?. Was tez ktos powinien kopnac kijem z pradem za kazdy blad jaki popelniacie, to moze czegos byscie sie nauczyli. Wymiekam patrzac na takich rodzicow. Jest tyle kar dla nieco starszych dzieci (od powiedzmy 5 roku) nie wymagajacych zadawania bolu, wiecej wyobrazni.

sumienie, matka ktora bije dziecko, bo to wchodzi na pasy przy czerwonym swietle, to jest jakas kretynka, ktora powinna dobrowolnie isc do psychologa lub psychiatry. ciekawe jeszcze za co bije tego malca, jak bije za cos takiego ?

autor: dyzma_, data nadania: 2009-03-25 15:11:57, suma postów tego autora: 2960

Drogi moj Sumienie,

alez rozumiem Twoj, co napisales. Tylko sie z tym nie zgadzam.

Przy okazji Twojej wypowiedzi przemycasz nastepujace dyskusyjne (i moim zdaniem nieprawdziwe) zalozenia, tak jak by byly oczywiste i nie podlegajace dyskusji:

1)Dziecku nie mozna wpoic zasady, ze nie powinno przechodzic na czerwonym swietle (czy tez innych zasad bezpieczenstwa) innym sposobem, niz tylko bijac je.

2) skutecznosc sposobu z uderzeniem dziecka uznajesz za pewna. To jest rowniez mocno dyskusyjne Tzn. na jakiej podstawie zadkladasz, ze jak je bedziesz za to bic, to i tak nie sprobuje przejsc na tym swietle, ergo nie musisz go niezaleznie od tego pilnowac? Czyli bicie jest tu zasadniczo zbedne.

Obrazujac to przykladem. Jesli zastawisz malutkie dziecko samo w domu i ono zrobi sobie krzywde, np. wypadnie przez okno, odpowiadasz za niedopelnienie obowiazkow rodzicielskich. Absurdalna bylaby wowczas linia obrony ‘Alez obowiazkow jak najbardziej obowiazkow starannie dopelnilem, bo przeciez dalem wczesniej smarkaczowi w skore, zeby nie wchodzil na parapet’

Mam nadzieje, ze Ty masz tyle "rozsadku", ze rowniez to rozumiesz. I to tutaj to nic wiecej niz chwyt demagogiczny, nie zas Twoje glebokie przekonanie. Bo jesli rzeczywiscie to drugie, pozostaje trzymac kciuki za aniola stroza.

- O prostych chwytach erystycznych z dobieraniem odpowiednich slow , zeby nakierowac na twoja linie postrzegania ('klaps' 'bezstresowe wychowanie') nie wspominajac.

Wszystko to moze pozwoliloby udowodnic teze, ze przemoc wobec dzieci jest konieczna, rozsadna i niezbedna wrecz dla ich dobra, gdyby bylo prawdziwe. Ale poniewaz przeslaniki sa bledne, to i wniosek ktory z nich tak slicznie wynika nalezy odrzucic. A jesli tak to jump do mojego poprzedniego komentarza.

@kwak
Prawactwo wszelkiej masci troche odwagi! Jak nastepnym razem szef was zirytuje, zaplanuje cos idiotycznego, wrednego, glupiego i ogolnie bez sensu, to moze sprobojcie go chociaz delikatnie kopnac w kostke, a nuz skojarzy to sobie z bolem i mu sie to wyperswaduje. Nierozsadne prawda? Czy moze ten "rozsadek" wlasnie na tym polega, ze te metode perswazji tak latwo nam przychodzi stosowac do tego, kto jest slabszy i od nas zalezny? W innym przypadku musimy sie wysilic i poszukac innej.

autor: yona, data nadania: 2009-03-25 17:52:59, suma postów tego autora: 1517

ha!

to juz wam wszystkim wyjasniam skad ta statystyka. Po pierwsze wzieto pod uwage rowniez przemoc psychiczna, a pod to mozna przy odrobinie checi podpiac 99% rodzin w Polsce.
Dlaczego?
Bo feministki (slowo, czytalem kiedys taka ulotke) za przemoc uznaja np. sytuacje, gdy facet okresla kolezanki zony jako "idiotki" (nawet gdy rzeczywiscie sa idiotkami) i marudzi, gdy gdzies z nimi zona wychodzi :))))) Innych przykladow nie pamietam, ale byly rownie kuriozalne.

Innna sprawa, ze pomijajac statystyki problem jest naprawde powazny i potrzebne sa mocne dzialania zwlaszcza dotyczace aparatu represji- policja po prostu totalnie olewa wiekszosc zgloszen, zniecheca do skladania zawiadomien o pobiciu, a ofiary gwaltu traktuje po prostu barbarzynsko.
No i nie ma mieszkan interwencyjnych, wiec nie ma jak odizolowac sprawcow przemocy od rodzin, bo eksmitowac ich zgodnie z prawem jest bardz ciezko... Kary tez sa smieszne, ale to wynik jakies dziwnej maniery prawnej, ze za falszerstwo pieniedzy dostaje sie kilkanascie lat, a za pobicie zawiasy, gwalt- moze 3-5 w wiezieniu... system ani nie chroni, ani nie odstrasza:(

autor: MJ, data nadania: 2009-03-25 18:01:11, suma postów tego autora: 1280

patologia biurokratów,

na przemoc w rodzinie rzeczywistą czy wydumaną,państwo odpowie ustawą sankcjonującą przemoc państwa wobec rodziny ! Pod pozorem jej ochrony !Bo tym jest ta projektowana ustawa.
Jest to zmasowany atak na podstawę życia społecznego jaką jest rodzina.

autor: mi, data nadania: 2009-03-25 18:18:58, suma postów tego autora: 86

yona - Ty zaś przemycasz termin "bicie", bo przecież szarpnięcie

dziecka, próbującego wejść na ulicę i danie mu lekkiego klapsa nie jest żadnym biciem. Ale Ty dla wzmocnienia swojej tezy zrobisz z tego brutalny atak na dziecko. Oczywiście jest 150 sposobów na nauczenie dziecka przechodzenia przez ulicę - tyle, że w sytuacji, gdy mały wbiega wprost pod samochód przemawianie do niego łagodnym tonem może nie zapobiec jego śmierci. Rozumiem, że wartością nadrzędną nie jest życie dziecka, tylko jego nietykalność cielesna i lepiej żeby dziecko zostało rozjechane lecz nie karcone, niż karcone i żywe.

Bicie dzieci jest karalne, tak samo jak bicie każdego człowieka, niezależnie od wieku. To tylko demagogia PO i lewicowców, którzy chcą wprowadzić "zakaz bicia dzieci", sugerując, że teraz takiego zakazu nie ma. Rodziców trzeba przede wszystkim uświadamiać, na czym polega ich rola wychowawcza, bo krzyczenie o konieczności ingerencji prawnej, w sytuacji, gdy ta ingerencja nie jest konieczna jest zwyczajną demagogią lub dowodem niewiedzy.

autor: Sumienie Narodu, data nadania: 2009-03-25 19:22:13, suma postów tego autora: 6195

Matka uderzyła dziecko chcące wejśc na czerwonym...

by rozładować napięcie wywołane strachem i poczuciem bezradności, kiedy dziecko chciało wejść pod autobus. Po prostu nie poradziła sobie z emocjami. Tyle i tylko tyle. Twierdzenie, że zachowanie matki było czymś więcej niż rozładowaniem napięcia, było przemyślanym działaniem mającym na celu jego wychowanie, to głoszenie ideologii nie mającej zbyt wiele z rzeczywistością. Z małym dzieckiem jest jak ze starcem chorym na Alzheimera, którego przeprowadzamy przez ruchliwą ulicę. Staruszek też może zechcieć wejść na jezdnię, trzeba to przewidzieć i mocno trzymać go za rękę, ale przecież nie dostanie z tego powodu od nas klapsa. Pytanie czemu można bez klapsów ze staruszkiem, a nie można z małym dzieckiem?

Głębiej nie mam ochoty dyskutować, bo mierzi mnie poziom dyskusji w stylu "jak nie jesteś zwolennikiem bicia to popierasz bezstresowe wychowanie, he he he". Oczywiście, że nie bezstresowe wychowanie, stres jest potrzebny do życia.

autor: Paweł Kończyk, data nadania: 2009-03-25 20:15:34, suma postów tego autora: 2157

Przemoc psychiczna

to wcale nie jest wydumany problem. Tyle tylko, że granice takowej są co najmniej nieostre. Zasadniczo każde darcie ryja, wyzwisko względnie ciche dni można pod to podciągnąć. I w takim układzie bardzo by mnie dziwiło, gdyby tylko 1/3 kobiet (i mężczyzn) padała jej ofiarą.

Więc generalnie ta statystyka nic nie mówi, bo kryteria oceny są nieznane czytającym.

PS. Jakieś sześć lat temu zagapiłam się i stałam blisko krawężnika na chodniku. Nie zauważyłam tramwaju, który jechał za mną po szynach tuż obok chodnika. Zupełnie obcy facet złapał mnie za łokieć, szarpnął i odciągnął od torów w ostatnim momencie. Czyli znalazł skuteczną alternatywę wobec dwóch sposobów postępowania wymienionych przez Sumienie Narodu - odciągnąć i uderzyć albo wepchnąć pod koła. Sumienie, jak myślisz, może po prostu można własne dziecko złapać i przytrzymać albo odciągnąć od jezdni, tak samo, jak dorosłą obcą kobietę?

A swoją drogą, generalnie jakąkolwiek przemoc fizyczną wobec dzieci uważam za niedopuszczalną, ale matka nie cyborg. A akurat wyskakiwanie na jezdnię to okoliczność mocno łagodząca dla nerwów matki.

autor: front_ludowy, data nadania: 2009-03-25 20:44:41, suma postów tego autora: 626

Aha i nie ma czegoś takiego

jak "bezstresowe wychowanie". Nie istniał nigdy nurt wychowawczy o tej nazwie, żaden pedagog się pod takim hasłem nie podpisywał. "Bezstresowe wychowanie" istnieje tylko jako argument jego rzekomych przeciwników (rzekomych-bo walczących z czymś, czego nie ma).

autor: front_ludowy, data nadania: 2009-03-25 20:47:42, suma postów tego autora: 626

Co tu ma do rzeczy stres? Wyrabia się zwykły odruch warunkowy

Który trzeba wyrobić, bo dziecko nie ma jeszcze ani doświadczenia, ani rozwiniętej zdolności abstrakcyjnego rozumowania.
Alternatywą dla "klapsów" (mówiąc umownie) jest płodzenie dzieci w ilościach hurtowych w nadziei, że część się uchowa.

autor: west, data nadania: 2009-03-25 21:03:48, suma postów tego autora: 6710

Sumienie

Po pierwsze prosze mnie od PO nie wyzywac. Bo ja rozumiem, ze wymiana zdan moze byc zywa, ostra i ze swada, ale powinny byc jakies granice. Czy ja do ciebie pisze np., ze masz poglady zbiezne z Niesiolowskim?

Po drugie teraz juz calkiem grzezniesz w demagogii. Jest chyba oczywiste, ze przemoc to nie zlapanie dziecka, zeby nie wpadlo pod samochod, czy tez brak przemowy wygloszonej lagodnym tonem, ale przylanie mu potem. Zasadniczo wcale niepotrzebne.
Imputowanie mi wobec tego zalozenia, ze "liczy sie tylko jego nietykalność cielesna i lepiej żeby dziecko zostało rozjechane lecz nie karcone, niż karcone i żywe"
jest juz tak absurdalne i grubymi nicmi szyte, ze jedynie dowodzi, iz zupelnie brak ci faktycznych argumentow.

Zostaje ci wiec tylko ten chwyt erystyczny z nazwami. To co ja nazywam "uderzeniem dziecka", czy "biciem" dziecka, ty nazywasz "klapsem" i teraz jeszcze dodatkowo informujesz, ze byl to "lekki klaps". Potem twierdzisz jakobym ja pisala o "brutalnym ataku" (w ktorym miejscu?). Ale nie zmienia to faktu, ze mowa o tym samym, nie zaleznie od tego jak emocjonalnie odebrane moga byc terminy ktorymi je okreslamy.
Na przykladzie (z dialektyki erystycznej Schopenhauera, bo jakos mi nie przychodzi do glowy inny. Chociaz ten jest moze nienajszczesliwszy) to, ze ktos pisze o pewnym ksiedzu "klecha", a ktos "duchowny", czy "wielebny", nie zmienia faktu, ze mowia o tej samej osobie.
Ten chwyt nie jest jakos szczegolnie wysublimowany. Poprzednie byly sprytniejsze.

autor: yona, data nadania: 2009-03-25 21:20:41, suma postów tego autora: 1517

Front Ludowy

z ust mi to wyjęłaś. Bezstresowe wychowanie to wymysł obrońców bicia dzieci. Taka koncepcja w pedagogice nie istnieje.

Natomiast co do przemocy wobec kobiet: w badaniach nie chodzi o ciągłą przemoc, tylko o jej doświadczenie, choćby raz.

autor: Kasia Szumlewicz, data nadania: 2009-03-25 21:21:30, suma postów tego autora: 214

Paweł Kończyk

Zastanawia mnie skąd masz pewnośc, że reakcja matki była rozładaowaniem napięcia - zresztą nieważne. Jeśli jej reakcja spowodowała, że dziecko w przyszłości nigdy nie wtargnie na ulicę pod jadący samochód to ja się z tego cieszę.

Chciałem zaapaleować, aby w temacie "bicia" dzieci zachować odrobinę zdrowego rozsądku. Tak jak napisałem powyżej: zakaz bicia dotyczy w takim stopniu dzieci, jak i dorosłych a mówienie o wprowadzeniu zakazu bicia dzieci to obrzydliwa demagogia sugerująca, iż w chwili obecnej dzieci można bezkarnie tłuc. Karcenie małoletnich, jako kontratyp pozaustawowy (okoliczność wyłączająca przestępność czynu) dotyczy wyłącznie: 1)naruszenia nietykalności cielesnej (a nie bicia), 2)stosowanego przez prawnych opiekunów dziecka, 3) w celu wychowawczym.

Przpomina mi to trochę stosunek lewicy do niechcianej ciąży: po co edukować w zakresie antykoncepcji? Dopuśćmy do nieograniczonej aborcji!
A tutaj: po co edukować rodziców? Pozbawiajmy ich praw rodzicielskich i karzmy sankcjami karnymi!

Umiar to jedyne o co apeluję.





Matka uderzyła dziecko chcące wejśc na czerwonym...
by rozładować napięcie wywołane strachem i poczuciem bezradności, kiedy dziecko chciało wejść pod autobus. Po prostu nie poradziła sobie z emocjami. Tyle i tylko tyle. Twierdzenie, że zachowanie matki było czymś więcej niż rozładowaniem napięcia, było przemyślanym działaniem mającym na celu jego wychowanie, to głoszenie ideologii nie mającej zbyt wiele z rzeczywistością. Z małym dzieckiem jest jak ze starcem chorym na Alzheimera, którego przeprowadzamy przez ruchliwą ulicę. Staruszek też może zechcieć wejść na jezdnię, trzeba to przewidzieć i mocno trzymać go za rękę, ale przecież nie dostanie z tego powodu od nas klapsa. Pytanie czemu można bez klapsów ze staruszkiem, a nie można z małym dzieckiem?

Głębiej nie mam ochoty dyskutować, bo mierzi mnie poziom dyskusji w stylu "jak nie jesteś zwolennikiem bicia to popierasz bezstresowe wychowanie, he he he". Oczywiście, że nie bezstresowe wychowanie, stres jest potrzebny do życia.

autor: Sumienie Narodu, data nadania: 2009-03-25 22:26:24, suma postów tego autora: 6195

Prawactwo wszelkiej maści - radujecie mnie ogromnie

Z postu np. szanownego Kwaka wynika, że człowiek to tylko maszynka którą można zaprogramować, a najwyżej coś w rodzaju psa do wytresowania, co mnie jako darwinistę cieszy niezmiernie. Tylko po co ta daremna obrona katolickich bredni o wyjątkowości ludzi? Ostatecznie nawet Pismo powiada: "Los człowieczy jest ten sam co los bydląt; któż wie, czy duch synów Adama wstępuje w górę, a duch zwierząt zstępuje w dół?"

autor: szczupak, data nadania: 2009-03-25 22:32:03, suma postów tego autora: 3747

yona - od Niesiołowskiego dzieli mnie na szczęście przepaść

A Ciebie wcale nie łączę z PO - pisałem o histerycznym mówienie o konieczności wprowadzenia zakazu bicia dzieci, sugerującym, że teraz można bić bezkarnie.

"przylanie mu potem" - i znowu założenie, że danie klapsa to "przylanie". Możesz też użyć konstrukcji "matka mu wlała", też bardzo wymownej.

Chwyt erystyczny, jak to nazywasz, to w rzeczywistości konstrukcja (a w zasadzie 2 konstrukcje prawne): naruszenie nietykalności cielesnej (np. klaps przez ubranie) i uszkodzenie ciała (np. 20 ciosów pasem na goły tyłek). Warto je rozróżniać. Jeśli ktoś mnie spoliczkuje to naruszy moją nietykalność cielesną - jeśli sprowadzi do parteru i odtańczy kujawiaka na moich plecach to już uszkodzenie ciała.
Mam nadzieję, że dostrzegasz różnicę.

Pozdrawiam

autor: Sumienie Narodu, data nadania: 2009-03-25 22:43:59, suma postów tego autora: 6195

szczupak - samo to, że piszesz swoje bełkotliwe opinie w Internecie

jest najlepszym dowodem tego, że człowiek jest wyjątkowy. Ja akurat ubolewam nad tak przeprowadzonym dowodem wyższości człowieka nad zwięrzętami, ale muszę ustąpić wobec jego niepodważalności.

autor: Sumienie Narodu, data nadania: 2009-03-25 23:46:06, suma postów tego autora: 6195

front,

wystarczy rzucić okiem na ofertę amazonu, aby znaleźć tam np. książkę Marvina Marshalla pt. Discipline without Stress.
Hasło wychowania beztressowego było popularne po rewolcie z roku 1968. Drastyczny wzrost przestępczości wśród młodocianych, który był efektem - między innymi - stosowania się rodziców i wychowawców do tego hasła, spowodował, że jego twórcy zaczęli się go wstydzić i wypierać.

autor: ABCD, data nadania: 2009-03-26 00:16:58, suma postów tego autora: 20871

dla mnie jest chore

szczypanie dziecka zeby nie wlozylo palcow do kontaktu.latwiej i bardziej wygodnie wymienic chyba kontakty na takie "antydziece" ktorych dzieciak za cholery nie otworzy?tak jak kupowac chemikalia w butelkach ktore dziecko nie da rady otworzyc a najlatwiej bez zadnej nauki przez "bol"po prostu dzieckiem sie zajac a nie gapic sie na mecz czy idiotyczny serial.tak samo z tym "klapsem" sumienia.nie latwiej dziecku wyjasnic pare razy ze tak a nie innaczej sie postepuje na ulicy,takie swiatla znacza to a takie cos innego itd..?yona ma racje tacy rodzice rozladowuja swoje kompleksy i stresy na bezbronnych i uzaleznionych od nich dzieciakach.dzieckiem trzeba sie zajmowac a nie chwalic sie nim przed znajomymi.
14 lat wychowuje samotnie syna i dotad jedyne szkody jakie poniosl to podrapane lokcie i kolana bez "szczypania" i "klapsow oraz szarpniec".do glowy nie wpadlo by zeby go uderzyc czy podniesc glos.latwiej sie nim zajac i nie traktowac jak zwierzatko domowe.

autor: pazghul, data nadania: 2009-03-26 00:23:20, suma postów tego autora: 1489

Na pewno "wychowanie bezstresowe"

nie było jedynym powodem wzrostu przestępczości i narkomanii wśród młodocianych. Była nim też pogoń za pieniędzmi przez którą ludzie nie mieli czasu na zajmowania się dziecmi. Poza tym rozluźnienie obyczajowe skutkujące znaczną ilością niestałych związków, rozwodów i rozbitych rodzin. Porażającym acz może medialnie oklepanym dokumentem na ten temat była książka "My dzieci z dworca ZOO". Ze wskazaniem na początkowe rozdziały, opowiadające o sytuacji rodzinnej głównej bohaterki a także na początkowych stronach znajdujemy ciekawe studium prowadzenia polityki urbanistycznej w NRF.

autor: A.Warzecha, data nadania: 2009-03-26 00:46:38, suma postów tego autora: 2743

.

ABCD, oczywiście masz tu rację. Byłam świadkiem tych poczynań i późniejszych dyskusji na Zachodzie.


pazghul, nie ma takiego zabezpieczenia, którego by dziecko nie pokonało. Pomysły ma dziecko nieograniczone. Zajmować się dzieckiem nie może nikt przez 24h na dobę. Nie wszystkie dzieci są jednakowe. Syn mojej przyjaciółki, młodszy od mojego niecałe dwa miesiące, godzinami bawił się samochodzikami. Moja pociecha kładła się wśród zabawek na dywanie i marudząc nudziła się. Zabawa z nim polegała na tym, że bezustannie chciał mi narzucać wyłącznie swoje reguły gry. Więc była stała walka a nie zabawa. Nie sądzę, by był możliwy jakiś jeden schemat na wychowanie dziecka, ponieważ nie ma dwóch takich samych dzieci; ich rozwój umysłowy jest inny, ich wrażliwość jest inna itd. Na jedno dziecko krzykniesz, to płacze, na inne krzykniesz, to się uśmiecha. Z reguły mamuśki takiej beksy twierdzą, że mają takie wrażliwe dzieciątko, ale tak naprawdę często ukrywają za tym silną dominację własną nad pociechą.
Jak uważałam, że konieczne, moje dziecko dostawało klapsa. Również gdy mi zszarpał ostatni już nerw, to darłam się. Obecnie mam z moim dorosłym już synem doskonały kontakt, dzwonimy do siebie, nie tylko się darzymy miłością ale po prostu się lubimy. Mamy też dla siebie respekt.
Dziecko musi mieć jasno wytyczone granice, ponieważ samo nie potrafi sobie ich wyznaczyć. Posiadanie takich granic daje dziecku poczucie bezpieczeństwa. Rodzic nie jest automatem i ma prawo się zdenerwować. Ukazywanie dziecku fałszywego obrazu świata w postaci sztucznych grzeczności na siłę uniemożliwia mu późniejsze dostosowanie się do społeczeństwa i alienację. Oczywiście jest różnica między ukaraniem dziecka a znęcaniem się nad nim. Jednak żadne prawo nie załatwi tego, żaden sąd tego nie wyegzekwuje. Straszenie rodziców karą też nie jest dobre, ponieważ rodzice muszą być dla dziecka autorytetem, by kiedyś tam mogło też być dobrym rodzicem. Rozwiązaniem byłaby dobra współpraca między urzędami do spraw dzieci i młodzieży a rodzicami. Warunkiem jednak byłoby, by w urzędach pracowali ludzie niezwykle kompetentni i znający życie, z szerokimi horyzontami umysłowymi, no i żeby sami rodzice chcieli uczyć się "rodzicielstwa" i z takim urzędem współpracować.


yona, Stary mi powiedział, że do mnie napisałaś. Uczciwie cię informuję, że nie czytam twoich wpisów generalnie, ponieważ nie mogę się w nich doszukać niczego, co byłoby dla mnie użyteczne.

autor: nana, data nadania: 2009-03-26 10:06:42, suma postów tego autora: 4653

:-)

Być może się czepiam, ale niech mi ktoś wyjaśni jak dziecko może włożyć palec do kontaktu?

autor: Miś_Bucharin, data nadania: 2009-03-26 18:33:15, suma postów tego autora: 3566

Sumienie Czegośtam - vivat merytoryczna dyskusja!

Przypomnij mi, który to filozof jako argument rostrzygający spór "proponował" min. zwrot: "Pańskie poglądy są równie odrażające jak pański wygląd". Bo rozumiem że "słowa bożego" nie zakwestionujesz, eh?

autor: szczupak, data nadania: 2009-03-26 21:50:38, suma postów tego autora: 3747

Miś Bucharin

w technikum miejsca nie zagrzałem ale wiem że istnieje coś takiego jak "nieuziemiony kontakt" albo kontakt którego plastikowa obudowa nie przylega do ściany bo został z niej częściowo wyrwany (poprzez wyjmowanie urządzeń elektrycznych poprzez ciągnięcie drugiego końca kabla) i znajduje się duża wyrwa. Często też spotkałem się z kontaktami bez plastikowej obudowy kontaktowej a w "dziurę" z powtykanymi szmatami.

Więc jest to możliwe.

autor: A.Warzecha, data nadania: 2009-03-27 00:05:11, suma postów tego autora: 2743

ABCD

istnieją również książki pt: "Zasady nie są dla tchórzy", ale to troszkę za mało, żeby stwierdzić, że istnieje coś takiego (nurt wychowawczy, jak "tchórzliwe wychowanie" albo "odważne wychowanie". Istnieją również dziełka takie jak "dobrze wychowane dziecko", ale z tego nie wynika, że istnieje teoria pedagogiczna o tej samej nazwie.

Lansowanie "Wychowania bezstresowego" przypisano paru pedagogom, jak Spock, którzy nigdy nie użyli takiego pojęcia (część z nich owszem, miała deczko wspólnego z rokiem 68, albo zyskała popularność w tym samym czasie). Razem z kilkoma innymi mitami (np. że dr Spock wycofał się z lansowanych przez się rozwiązań). Jedyne, z czego dr Spock się wycofał, to zalecenia dotyczące karmienia niemowląt butelką.

A swoją drogą, skąd czerpiesz informację o istnieniu takowego nurtu?

PS. A tak w ogóle: Uważam, że z dwojga złego dla rozładowania emocji lepiej walnąć dziecko w tyłek, niż całymi dniami stosować wyrafinowane tortury psychiczne w stylu: "jesteś wstrętny i zły, mamusię serduszko boli przez ciebie" albo "nie widzę cię, nie rozmawiam z tobą". Tyle, że nie uważam tego za metodę wychowawczą. Poza tym, że za efekt wychowawczy można uznać informację, że matka/ojciec też człowiek, i wkurzyć się może.

autor: front_ludowy, data nadania: 2009-03-27 00:06:24, suma postów tego autora: 626

nano

zacznijmy od zabezpieczen.one nie sa po to zeby sobie np zalozyc kontakty z utrudnionym dostepem dla dziecka i pojsc ogladac telewizje tylko po to zeby opoznic i dac czas na zareagowanie w razie zagrozenia.nie potrzeba do tego szczypania,klapsow itd..wystarczy dziecko zainteresowac czyms innym zeby "kontakt" stracil urok dla bachorka.oszczedza to nerwy i dziecka i rodzica.
wiadomo ze kazde dziecko ma inny "temperament" tylko ze u malego dziecka mozna sterowac tym temperamentem.mozna pozwolic dziecku narzucac reguly,mozna samemu narzucic reguly ale i mozna wypracowac kompromis i to bez klapsow,bicia i krzykow.ja swojemu dziecku w pewnym momencie dalem kartke, kredki i pokazalem ze mozna samemu kreowac zamiast byc tylko odbiorca.z tym nawet przegraly pokemony czy cos co wtedy bylo strasznie modne u dzieciakow.
kto tu mowi o sztucznych grzecznosciach,alienacji i dostosowywaniu sie do spoleczenstwa.co ma to wspolnego jedno z drugim?brak darcia sie na dziecko i przemocy fizycznej je wykluczy z ogolu?
granice to chyba lepiej jak dziecko same sobie wytyczy i co najwyzej pomoc mu je korygowac a nie narzucac?
jej do glowy mnie nie wpadlo ze mam dla dziecka byc autorytetem,akurat nie mam kompleksow wladzy.na szczescie moje dziecko przyjelo moj stosunek do autorytetow : traktowac je z przymruzeniem oka.
o urzedach nie bede sie wypowiadal,nie znam,nie mam kontaktow i darze je przyjaznia obojetna.niech sobie istnieja,produkuja papierki,przepisy itd.. dopoki nie wchodza mi w droge.to samo ucze moje dziecko.za duzo w swoim zyciu widzialem roznych swinstw popelnionych w imie prawa,zasad wspolzycia itp bzdur zeby traktowac to powaznie.narzucilem sobie pewne zasady,rygor i tego sie trzymam.
wracajac do dzieci i ich wychowania.moj syn jest samodzielny w pelnym znaczeniu tego slowa.ma swoje mieszkanie wydzielone z domu,szanuje moja strefe prywatnosci jak ja jego.stara się być samodzielny finansowo choc wie ze ma u mnie nieograniczony kredyt z którego jak dotad nigdy nie skorzystal.dalem mu w ramach eksperymentu na 13 urodziny karte kredytowa i w ciagu prawie roku pobral z niej 2 nieznaczace sumy które w krotkim czasie sam uzupelnil.wygral konkursy w paru wydawnictwach na projekty okladek do ksiazek tak ze do taty nie musi biegac po kieszonkowe.uczy się dobrze ma sprecyzowane plany na przyszlosc do których dazy konsekwetnie. jak robi jakas impreze u siebie czy idzie do kina z znajomymi lub planuje jakas rozrywke z reguly wpadnie i pyta się czy nie skoczylbym z nimi.oczywiscie jako nastolatek ma czasami rozne pomysly ale wie ze konsekwencje on będzie ponosil tak ze postepuje w miare rozsadnie.dla mnie najwazniejsze ze jest usmiechniety, zadowolony z zycia i ma zdrowy dystans do paru tzw. „praw i norm” spolecznych.dlatego nano uwazam ze można wychowac dziecko i przynosi to efekty bez oddzialywania w sposob jaki został przytoczony powyzej.oczywiscie jest to moja subiektywna ocena przeprowadzona na podstawie moich 14-letnich doswiadczen i obserwacji wychowywania innych dzieci ale ja jestem zadowolony i co najwazniejsze on chyba także.

Misiu
wsadzic palcow pewnie i nie wsadzi chyba ze anorektyk ale zawsze może wziasc kawalek druta wygiac w”U” i to wsadzic :)nie wspominajac o tym ze jak już posiada zeby może probowac przegryzc kabel wychodzacy z gnazdka :) mozliwosci jest dużo...zawsze tez można dziecko przywiazac do czegoś ,wtedy mamy pewnosc ze kabla nie przegryzie.

autor: pazghul, data nadania: 2009-03-27 01:01:43, suma postów tego autora: 1489

pazghul,

" zacznijmy od zabezpieczen.one nie sa po to zeby sobie np zalozyc kontakty z utrudnionym dostepem dla dziecka i pojsc ogladac telewizje tylko po to zeby opoznic i dac czas na zareagowanie w razie zagrozenia.nie potrzeba do tego szczypania,klapsow itd..wystarczy dziecko zainteresowac czyms innym zeby "kontakt" stracil urok dla bachorka.oszczedza to nerwy i dziecka i rodzica."

Twoje wyobrażenia o moim zajmowaniu się dzieckiem sa z gruntu błędne. Widocznie bazujesz na własnym przykładzie. Telewizji praktycznie u nas się nie oglądało, ponieważ nie było na to czasu (pływanie, spacery, piaskownice, przedszkole, jazda na rowerku, cyrk, muzeum techniki itd.). Czy odpowiednio reagowałam na zachowanie mojego dziecka mógłbyś powiedzieć, gdybyś miał DOKŁADNIE takie samo. Ponieważ napisałeś, jakie jest Twoje,a ja wiem jakie jest moje dziecko, to gwarantuję Ci, że byłbyś co najmniej tak posiwiały jak ja ,mając regularnie dostarczane "rozrywki" w wykonaniu mojego syna. Właściwie czytając to, co napisałeś, mogę z całą pewnością powiedzieć, że życie Cię rozpieszcza- jako rodzica. Ale za nic na świecie nie zamieniłabym się z Tobą.

autor: nana, data nadania: 2009-03-27 15:13:29, suma postów tego autora: 4653

nano

cytat ktory przytoczylas nie dotyczyl ciebie.sugerujesz ze jestem fanem telewizji?:)musze cie rozczarowac,telewizor posiadam i sluzy jako obiekt do odkurzania i do przegladania sporadycznie paru kanalow informacyjnych z regionu przy wieczornej kawie .nie znosze telewizji i radia , uwazam to za strate czasu z tymi ich serialami,filmami 3 kategori i gadajacymi glowami.
czy bym osiwial ciezko powiedziec w kazdym razie dziecko poludnia od dziecka polnocy rozni sie pod wzgledem temperamentu jak ogien i woda.po prostu wlozylem ogrom pracy,zaangazowania i czasu w wychowanie dziecka czesto rezygnujac z pewnych aspektow zycia osobistego...oczywiscie bywalem zmeczony, zirytowany itd ale nie pozwolilbym sobie zeby moj stan psychiczny rozladowywac na dziecku.
z tym rozpieszczaniem to troche sie pomylilas:)akurat wychowuje przez te kilkanascie lat syna sam od momentu jego urodzenia.korzystalem czasami z wsparcia rodziny szczegolnie ojca kiedy musialem wyjezdzac w sprawach zawodowych jak i matki czy siostr jezeli chodzilo o porady lekarskie.
nano ja nie krytykuje twoich metod wychowawczych.co mi do tego jak wychowyjesz swoje dzieci? to twoja sprawa jak poglady religijne czy preferencje seksualne lub gusta literackie.
ja sie nie zgadzam tylko z pogladami ze jakies "szczypania","klapsy" itd sa pomocne w wychowaniu dziecka.uwazam ze wrecz odwrotnie tylko utrudniaja.

autor: pazghul, data nadania: 2009-03-27 17:35:02, suma postów tego autora: 1489

A. Warzecha, Pazghul.

Rozumiem, ale to dotyczy zapewnienia dziecku właściwych warunków, do czego należy również zadbanie o stan instalacji elektrycznej w domu, a także ograniczenie dostępu do drutów, gwoździ i innych tego typu niebezpiecznych przedmiotów.

Mnie po prostu uderzyła idiotyczność pouczeń "specjalisty" kwaka, który nie potrafi nawet przytoczyć jakiegoś rzeczywistego przykładu.

Z kolei drugi aparat, (tzw.) Sumienie (tzw.) Narodu, twierdzi, że istnieje konieczność by "małoletniego" fizycznie "karcić", bo inaczej wpadnie pod samochód przy pierwszej nadarzającej się okazji. No ale dla tego jegomościa takie sofizmaty są, jak zauważyłem, typowe.

A co zabawniejsze pierwszy apeluje o "rozsądek", a drugi o "umiar" :-)) Mili ludzie, właściwie sami kompromitują swoje teorie już na wstępie ;-)

autor: Miś_Bucharin, data nadania: 2009-03-27 21:06:48, suma postów tego autora: 3566

misiu

z tym "umiarem" i "rozsadkiem" przypomnialo mi sie jak kiedys saddam apelowal do swoich bezpieczniakow zeby zachowali umiar oraz rozsadek i nie zabijali od razu za opowiadanie kawalow o lwie mezopotamii ,nalezy ich wczesniej postawic przed sadem :)))

autor: pazghul, data nadania: 2009-03-28 15:47:46, suma postów tego autora: 1489

Dodaj komentarz