Komentarze czytelników portalu lewica.pl Komentarze czytelników portalu lewica.pl

Przejdź do menu

Komentowany tekst

Jarosław Pietrzak: Ciesz się swoją fiksacją!

Komentarze czytelników

Dodaj komentarz

Świetny

tekst! Utrafiłeś Jarku w samo sedno! Mam nadzieję, że zarówno Cisza jak i chociaż część działaczy LGBT i teoretyków queer zastanowi się nad tym co napisałeś.

autor: Majrys, data nadania: 2010-01-25 12:01:41, suma postów tego autora: 230

Czym jest dla nas homoseksualizm?

Problem nie w tym, czy należy bronić homoseksualistów przed prześladowaniami, bo należy. Problem w tym, czy homoseksualizm jest równorzędną orientacją seksualną. Moja odpowiedź na to drugie pytanie brzmi NIE. Sądzę natomiast, że zwalnianie z pracy na wyższej uczelni z powodu homoseksualizmu jest zdecydowanie nieuzasadnione. Niestety nie mogę się odnieść tutaj do wszystkich zagadnień związanych z homoseksualizmem.

autor: dzierzwa, data nadania: 2010-01-25 13:20:12, suma postów tego autora: 49

...na marginesie

Kiedy przed wielu laty zaczynałem - BARDZO skromny - udział w prasowych polemikach politycznych, zatytułowałem ten "cykl" NA MARGINESIE. Pozwólcie, że wrócę do tej maniery:
Primo, sądzę, że nawet najważniejsze wypowiedzi (a może zwłaszcza takie?) należy formułować zwięźle. Wypowiedź Autora jest bardzo ciekawa i skłania do dyskusji, ale nawet ja - emeryt z mnóstwem "wolnego" czasu - nie zdobyłem się na jej przeczytanie. Beschraenkung macht Meister, to powiedział chyba Goethe...
Secundo, by kogokolwiek, cokolwiek obrzydzić mi w sprawach politycznych, nalezy to opatrzyć przymiotnikiem "prawdziwy".
Napatrzyłem się, naczytałem, nasłuchałem, nacierpiałem od różnych prawdziwków - prawdziwych Polaków, patriotów, komunistów, katolików, internacjonalistów, znawców tematu, przyjaciół itd, itd.
Tertio, każdemu, kto uważa, że homoseksualizm jest czymś gorszy niż heteroseksualizm, radziłbym zastanowić się, czy naprawdę dobrze mu jest w szeregach lewicy.
No, i quarto,dzieje kultury - jakoś tak się składa, że gdzie była w Europie swoboda dla tego kierunku zainteresowań seksualnych, tam był rozkwit kultury, sprawności rządzenia, swobód politycznych, ba - praw kobiet! Co było przyczyną a co skutkiem - spierajmy się, jeśli warto.
Przepraszam za wtrącenie się. Ukłony dla poważnych dyskutantów.

autor: Staruszek, data nadania: 2010-01-25 14:15:03, suma postów tego autora: 206

brawo

Jarek napisał rewolucyjny poemat i porządną analizę jednocześnie :) Nie lubię długich tekstów, ale ten przeczytałem jednym tchem bez znużenia.

autor: Ibn Ruszd, data nadania: 2010-01-25 14:49:15, suma postów tego autora: 137

Salomon

by roztropniej nie rozstrzygnął sporu lewicy ekonomicznej z obyczajową niż to zrobił Pietrzak.
Przypomina się tez Arystoteles ze swoją zasadą złotego środka (trochę tak i trochę tak.)

autor: ABCD, data nadania: 2010-01-25 16:22:33, suma postów tego autora: 20871

Bardzo dobry tekst

Walka z niesprawiedliwością i pomoc pokrzywdzonym to wbrew pozorom o wiele bardziej pozytywne kierunki niż rewolucja socjalna, która zawsze niesie za sobą nowe ofiary, a prawdopodobnie także nową niesprawiedliwość i krzywdę.

Do postulatów imiennika dodałbym jeszcze edukowanie kapitalistów. Większość z nich nie zdaje sobie sprawy, że obecny system nawet dla nich nie jest korzystny. Dane z badań psychologicznych jednoznacznie wskazują, że nie stają się szczęśliwsi z powodu akumulacji kapitału. Natomiast system z dużą proporcją pokrzywdzonych ekonomicznie i narażonych na kulturową marginalizację jest mniej stabilny niż system egalitarny. Idiotów-biznesmenów trzeba więc edukować. Prowadzenie przez ludzi lewicy dyskusji wewnętrznych, nawet na tak wyrafinowanym poziomie, jak w tym tekście, niestety nie polepszy ich rozeznania we własnej sytuacji. Dlatego wszelkie masowe ruchy powinny nieść przekaz dla głupich kapitalistów. Umysłowo i etycznie to są małe dzieci wyposażone w irracjonalną władzę i niebezpieczne zabawki. Należy wspomagać ich mentalne postępy :)

autor: Jarosław Klebaniuk, data nadania: 2010-01-25 16:42:12, suma postów tego autora: 436

Ciężko się czyta, ale dobrnęłam.

Bardzo WAŻNY GŁOS.
Jeden z niewielu porządkujących moją rozstrzeloną lewicowość.
Masz rację, Pietrzaku. Nie ma spraw "na teraz" i "na potem". Wszystkie są ważne. Jeżeli nas nie dotyczą osobiście, nie naśmiewajmy się z tych, którym doskwierają, i z którymi walczą.
Nikt nie żyje 500 lat... a tyle liczy sobie Kapitalizm, który ciągle się przepoczwarza, przystosowuje właśnie poprzez antagonizowanie mniejszości, wyśmiewanie ich walki, wysługiwanie się modelowymi "feministkami", "gejami", "pucybutami" osiadłymi w Dolinie Krzemowej... by funkcjonować kolejne 500 lat...
Ja chyba sfiksuję na Twoim punkcie, Pietrzaku. Bo że Cię kocham - to widać, słychać i czuć!
(*_*)
W Twoim imienniku (Klebaniuku) też się chyba zadurzę. Za jego specyficzny ogląd kapitalistów, jako "sprawnych niepełnosprawnych inaczej, którym należy się reedukacja...
(*_*)

autor: Hyjdla, data nadania: 2010-01-25 17:06:02, suma postów tego autora: 5956

Tak dla lewicy

Staruszku, jeżeli chodzi o mój stosunek do homoseksualizmu, to zastanowiłem się. Jest mi dobrze na lewicy. To, że homoseksualizm nie jest pełnowartościową orientacją seksualną, to jeszcze nie znaczy, że patriarchalne społeczeństwo jest czymś dobrym.

autor: dzierzwa, data nadania: 2010-01-25 17:16:38, suma postów tego autora: 49

Ależ dzierzwo... odnieśże się tutaj do

"wszystkich zagadnień związanych z homoseksualizmem". Przynieś, odnieś, pozamiataj...
Zacznij od wytłumaczenia mi dlaczego "homoseksualizm NIE jest równorzędną orientacją seksualną". I co to jest RÓWNORZĘDNA orientacja seksualna? Jasno mi wyklaruj, bym kompletnie orientacji nie straciła...
(_*_)

autor: Hyjdla, data nadania: 2010-01-25 17:51:10, suma postów tego autora: 5956

Przytoczony na wstępie przykład to przypadek kryminalny,

regulowany koseksem karnym, podobnie jak dyskryminacja w miejscu pracy ze względu na orientację seksualną... Więc w czym problem?

Nie chodzi o to, żeby lewica nie zajmowała się mniejszościami- lecz o to, że możliwośći lewicy są ograniczone i trzeba dysponować energią działań politycznych adekwatnie do znaczenia problemów... Nie możemy równego wysiłku (albo większego!) angażować w sprawie gejów, co choćby biednych i bezrobotnych...

autor: Luke, data nadania: 2010-01-25 19:47:26, suma postów tego autora: 1782

zasada nr 1

Zasada nr 1 działania głosi, że współpraca (różnych odłamów ruchu antysystemowego) przynosi lepsze rezultaty aniżeli darwinowska konkurencja (odłamów ruchu walczących o dostęp do tzw. przeciętnego człowieka).

autor: Roger, data nadania: 2010-01-25 20:33:35, suma postów tego autora: 514

Luke

czy ty przeczytałeś więcej z tego tekstu niż pierwszy akapit?jeśli tak, to tym gorzej dla Ciebie, bo znaczy żeś nic nie pojął. I przepraszam bardzo ale kto mi będzie mówił jak mam "dysponować swoją energią działań"?ty? Nie mam górnego limitu powyżej którego nic już nie zrobię. Zapewniam cie że jestem w stanie w równej mierze zaangażowań się w sprawy pracownicze, czy też ogólnie ekonomiczne, jak i w "kwestie kulturowe" (które dla mnie są jednym i tym samym).

autor: Multitudes, data nadania: 2010-01-25 21:32:12, suma postów tego autora: 151

Multitudes,

rozumiem że "zaangażowanie na równi w różne kwestie" znaczy, że dokładnie tyle samo czasu/energii poświęcisz problemowi biedy i bezdomności, co problemowi nietolerancji dla par homo które chcą całować się publicznie...

autor: Luke, data nadania: 2010-01-25 21:50:55, suma postów tego autora: 1782

luke

Przykre jest to, że masz przed nosem tekst, który jednoznacznie nokautuje myślenie "głównego celu i celów pobocznych" a zachowujesz się jakbyś nic nie zrozumiał. Szkoda.

autor: bartek_n, data nadania: 2010-01-25 22:36:52, suma postów tego autora: 138

Przepraszam, Bartku,

ale ja tu nie widzę żadnego nokautu.
Widzę tylko całkowicie pozbawiony związku z rzeczywistością mit wszechpotężnego polskiego konserwatyzmu.
A także równie nierealistyczne nadzieje, że akcjami typu walka z krzyżami pożywi się skrajna lewica.
Warto wyciągnąć wnioski z dziejów demonstracji anty-Giertych, na których pożywili się wylącznie liberalni obrońcy dorobku III RP.

autor: ABCD, data nadania: 2010-01-25 22:52:40, suma postów tego autora: 20871

Luke

Samo sformułowanie przez ciebie problemu (bezdomność przeciw całowaniu się) znaczy tylko i wyłącznie, że albo nie masz zielonego pojęcia o czym mówisz albo wykazujesz ewidentnie złą wolę. Tak czy owak, obydwie postawy są na wskroś reakcyjne

autor: Multitudes, data nadania: 2010-01-25 22:53:00, suma postów tego autora: 151

Multitudes,

gdzie napisałem, że oba problemy stawiam w kontrze? To chyba Twoje uprzedzenie do tych, co śmią nie uznawać, że poprzez sprawy obyczajowe załatwimy jednocześnie sprawy socjalne...

Ja tylko piszę, że w praktyce politycznej musimy wybierać w jakim stopniu zajmiemy się różnymi problemami. Kompletnie amoralnym politycznie jest zajmować się kwestiami obyczajowymi pominąwszy sprawy socjalne... W drugą stronę niezbyt, bo jest wiele organizacji nie tylko lewicowych broniących mniejszości...

Jeszcze uwaga do Pietrzaka- porównanie z Żydami i faszyzmem jest o tyle chybione, że dzisiaj owymi "Żydami" są te miliony żyjących w biedzie, a nie różnorakie mniejszości obyczajowe...

autor: Luke, data nadania: 2010-01-25 23:16:00, suma postów tego autora: 1782

Seksualność a natura

Natura opiera się w dużej mierze na jednoczeniu pierwiastka męskiego i żeńskiego. Miłość między kobietą a mężczyzną jest jedną z form realizacji tej zasady. Można by rzec najogólniej, że miłość homoseksualna nie posiada takiego samego potencjału, co miłość heteroseksualna. W stwierdzeniu, że kobieta i mężczyzna mogą zrobić dziecko a dwóch mężczyzn nie, jest dużo prawdy, ale jest to dosyć powierzchowne ujęcie. W końcu nie tylko o płodzenie dzieci chodzi w miłości między kobietą a mężczyzną, ale już samo istnienie tej możliwości jest czymś ważnym. Po prostu między miłością heteroseksualną a możliwością płodzenia dzieci istnieje pewien w pewnym sensie mistyczny związek. Płodzenie dzieci to w końcu nie proces produkcyjny, gzie moce produkcyjne można ograniczać w zależności od potrzeb. To piszę na wypadek, gdyby ktoś zaczął twierdzić, że w dobie przeludnienia homoseksualizm może mieć zalety.
Rozumiem, że ten "argument mistyczny" może się komuś nie spodobać. Dlatego, przedstawię to od innej strony. Miłość heteroseksualna jest normą stworzoną przez samą naturę. Homoseksualizm to odchylenie, które tę normę potwierdza. W moim przekonaniu właściwy dla lewicy jest raczej bunt przeciwko społeczeństwu, natomiast z buntem przeciwko naturze trzeba już bardzo uważać. Dlatego kwestionowanie heteroseksualizmu jako zasady wydaje mi się podobnie sensowne, jak kwestionowanie tego, że dziki powinny mieć kły, albo, że liście na drzewach powinny być wiosną zielone.

autor: dzierzwa, data nadania: 2010-01-26 00:44:38, suma postów tego autora: 49

Luke

Czy naprawdę mam przypominać Ci gdzie stawiałeś wyraźna opozycję między dwiema kwestiami?
Cały problem w tym, że zupełnie błędnie stawiasz całą sprawę. Chodzi o to, że wprowadzając taką dystynkcję - ekonomiczne i obyczajowe - siłą rzeczy wkraczasz na bardzo miałki intelektualnie grunt, odsyłający do zamierzchłych czasów drugiej międzynarodówki. Problem rodzi się w samym momencie postawienia takiego rozróżnienia; wtedy to zaczyna się dyskusja prowadząca donikąd. Sęk w tym aby tych kwestii nie rozdzielać i spojrzeć na nie jako na wzajemnie warunkujący się system.
Siłą lewicy od zawsze była precyzja intelektualna, dlatego też apeluje (m.in. w związku z tym tematem) o kultywowanie tej chwalebnej tradycji. Dyskusje typu, "czy ważniejsza jest micha czy wyro?" daleko nas nie zaprowadzą.

autor: Multitudes, data nadania: 2010-01-26 01:31:43, suma postów tego autora: 151

Bardzo dobry tekst

1. Co do tekstu - b. dobry, przydałoby się więcej prostoty i brewilokwencji, ale broni się zapałem i szczerością intencji, które można wręcz z niego wyczuć.Mam nadzieję, że powyższy tekst jest krokiem w tę stronę, tylko proszę następnym razem o mniej zdań złożonych, proste tezy, jasne dowodzenie, mniej anegdotek i zabiegów, które nie dla wszystkich są zrozumiałe (złośliwe nawiązanie do bezów było zbędnym ozdobnikiem).

2. Do Tow. Luke'a podzielam Twoje stanowisko, co do prymatu zmian ekonomiczno-społecznych. Na tej zasadzie, że bezdomny lub głodny homoseksualista odczuwa deprywację potrzeb, które uderzają w samą podstawę jego biologiczne egzystencji. Ale z drugiej strony, jak myślisz gdzie kochająca się bezdomna para lesbijek lub gejów teraz przebywa - w schronisku?

3. Potrzebą współczesnej lewicy jest wyjście w stronę ludzi pracy najemnej, dlatego wiele kanapowych jałowych sporów tylko odwleka ten moment. Myślę, że czas najwyższy aby tzw. inteligencka lewica, młoda lewica (studencka i z domów tzw. inteligenckich) ze swoimi postulatami obyczajowymi dostrzegła środowisko pracownicze - PPP, UL, czy związki zawodowe.

4. Być może autora felietonu zdziwiłoby to, ale wśród Młodych Socjalistów istnieje zarówno odpowiednia platforma dla osób homoseksualnych. Postmodernizm nie jest dla nas Ms-u atrakcyjny, bo jest jałowy - proszę nas nie traktować jak młodzików, pod tym względem zdaje się, że wielu "młodych" jest dojrzalsza od autora gdy był w naszym wieku.

autor: m_narloch, data nadania: 2010-01-26 05:58:22, suma postów tego autora: 4

Multitudes,

jasne, "precyzją intelektualną" powalały szczególnie argumenty nowolewicowego guru Michela Foucault na rzecz emancypacyjnego potencjału reżimu ajatollachów w Iranie. Wywody Althussera, że Gułag nie istniał - też wybitnie "precyzyjne".
"Sęk w tym", że to właśnie nowolewicowa mitologia "systemu" opierającego się na "represji seksualnej", "kryptofaszyzmie" i "konserwie" zaprowadziła lewicę donikąd.
Oczywiście, można powtarzać dogmat, że kwestii obyczajowych i ekonomicznych "nie wolno rozdzielać". W Indiach są sekty, w których powtarza się świętą sylabę "om". W świecie arabskim wielu powtarza, że "klejnot jest zaprawdę w lotosie".
Analogie to nieprzypadkowe, bo New Left to już nic innego, jak sekta z dogmatami, imamami i garstką fanatycznych wyznawców.

autor: ABCD, data nadania: 2010-01-26 07:12:16, suma postów tego autora: 20871

intelektualiści postmodernistyczni

Intelektualiści postmodernistyczni włożyli wiele wysiłku w zamaskowanie politycznego wymiaru faszyzmu i zamknięcie go na wygodnie odciętym od gry sił ekonomicznych piętrze z napisem "Kultura".

Jacy intelektualiści postmodernistyczni się tym zajmowali?

autor: nosferatu, data nadania: 2010-01-26 10:27:07, suma postów tego autora: 465

@ ABCD

Pomieszałeś świat arabski z tybetańskim (bagatelka), a wolnościową rewolucję irańską z wyrosłym na jej gruncie - ale też przeciw niej - reżimem ajatollahów. Jeśli chodzi o Foucaulta - czytałem wszystkie uważnie jego teksty o rewolucji irańskiej i nie było tam ani słowa pochwały pod adresem postrewolucyjnego reżimu. Jeśli chodzi o Althussera - nie znam całego korpusu jego tekstów, więc poproszę o dokładne cytaty. Jeśli znajdziesz takowe, stawiam skrzynkę piwa.

autor: Ibn Ruszd, data nadania: 2010-01-26 10:38:26, suma postów tego autora: 137

Ibn Ruszd,

Akurat w stosunku do Iranu nie da się lansować nowolewicowego mitu o Rosji. Bo też istnieje pełna ciągłość między rewolucją Chomeiniego a jego reżimem. Nie ma więc szansy na odróżnianie "emancypacyjnego impulsu" rewolucji od późniejszej dyktatury. "Złemu" Chomeiniemu nie da się przeciwstawić irańskiego Lenina czy Trockiego.
Foucault chwalił zresztą nie co innego, niż - wprowadzony podczas "wolnościowej" rewolucji - przymus noszenia czadorów.
Nie słyszałem natomiast, żeby bronił świeckich grup lewicowych, które (jak mudżaheddini ludowi) mimo iż poparły Chomeiniego, zostały przez niego zlikwidowane.

autor: ABCD, data nadania: 2010-01-26 11:34:06, suma postów tego autora: 20871

Althusser

pisał o "niewiarygodnych historyjkach w stylu horroru o Gułagu" w autobiografii L`avenir duree longtemps (wydanie angielskie: Future Lasts Forever).

autor: ABCD, data nadania: 2010-01-26 11:36:14, suma postów tego autora: 20871

althusser

pisał też słabe teksty teoretyczne o ,,aparacie ideologicznym państwa".

autor: nosferatu, data nadania: 2010-01-26 11:53:05, suma postów tego autora: 465

nosferatu,

piwo lub bombonierka, co wolisz.
Wreszcie ktoś z lewicy napisał prawdę o poziomie tych popłuczyn po myśli lewicowej z czasów krolowej Wiktorii i Wilhelma II (kiedy jednostronne demaskacje państwa, wojska, kościołów, rodziny, szkoły itd. były sensowne).

autor: ABCD, data nadania: 2010-01-26 14:46:17, suma postów tego autora: 20871

Świetny, wręcz genialny...

...tekst (chociaż momentami odrobinę "zawiły", ale mimo tego przejrzysty)!

Zadaniem lewicy jest walka z różnymi formami opresji społecznej, oczywiście nie w imię tworzenia nowych - na usługach Kapitału - ale w imię społeczeństwa równo traktowanych ludzi.

Szczególnie spodobały mi się fragmenty:

"Tożsamość narzucana przez kulturę gejowską jest dziś tak samo opresyjna, jak tożsamość narzucana przez fundamentalizmy religijne, choć odwraca niektóre wektory (np. w miejsce zakazu nieprawomocnej przyjemności seksualnej wprowadza imperatyw promiskuityzmu, od którego tak samo "nie ma zmiłuj")."

"Nie ma spraw do załatwienia teraz i "spraw na potem". Wszystkie są na teraz. Choćby dlatego, że nigdy nie wiadomo, ile i kiedy uda się skutecznie wywalczyć. Nikt nie żyje pięćset lat, a kapitalizm tyle już trwa."

"Nie można zdobyć twierdzy, nie chcąc przyjąć do wiadomości, jakiego rodzaju broń i zasieki strzegą do niej dostępu. Konserwatywne strategie kulturowe sieją zamęt komunikacyjny w obozie ofiar i generują walki pomiędzy tymi, nad którymi władzę sprawuje Twierdza Kapitału. Dostęp do Twierdzy nie będzie osiągalny bez odpowiedzi na te strategie. Segmentacja świata pracy najemnej za pomocą różnorodnych specyficznych ideologii dyskryminacji służy pogarszaniu położenia nas wszystkich, wszystkich tych, którzy by żyć musimy sprzedawać naszą pracę. Walka z krzyżami w szkołach, walka o reprodukcyjne prawa kobiet, walka z tymi, którzy chcą legalnie wyrzucać gejów z pracy - to są wszystko walki, które możemy i powinniśmy traktować jako wytrącanie Kapitałowi narzędzi, przy użyciu których niszczy w ostatniej instancji nas wszystkich, nawet jeśli sami nie jesteśmy bezpośrednio ofiarami każdej czy którejkolwiek z tych dyskryminacji i konserwatywnych atawizmów kulturowych."

"Chłopak, od wspomnienia o którym zacząłem ten tekst, nie żyje naprawdę. Drugi chłopak, ten, który go zabił, tym jednym czynem wykonał kilka kroków oczekiwanych od niego przez ideologie systemu, w którym żyjemy. Frustracje wywołane niepewnym położeniem ekonomicznym i niepewnością albo nawet brakiem perspektyw, które by się przed nim rysowały, pozwolił w sobie przekierować na przyjęcie agresywnej interpelacji odgrzewanej przez kapitalizm "prawdziwej" męskości, której dowiedzenie wymagało od niego wykazania, że nie jest gejem. Zabił tego, który pragnął, żeby był, być może zabijając także w sobie ukrywane nawet przed sobą własne prawdziwe pragnienie. Skierował na niego agresję, którą powinien był kierować przeciwko wyzyskowi i logice akumulacji, odpowiedzialnej za jego liche położenie w kapitalizmie peryferii. Zrobił to zgodnie z oczekiwaniami systemu, który właśnie w tym celu posługuje się realnie istniejącymi ideologiami męskiej dominacji czy dyscyplinującej normy heteroseksualności. Jego sprawstwo czynu zostało szybko wykryte, a on schwytany. Pewnie siedzi teraz w więzieniu, fabryce kapitalistycznej dyscypliny produkcyjnej i płynnokapitalistycznego bezruchu. Produkowany w nich bezruch to - jak twierdzi Zygmunt Bauman - straszak wystawiany przez Kapitał, by dyscyplinować tych ponowoczesnych włóczęgów i turystów, którzy zmęczeni już wagabundyzmem nieśmiało marzą, by się wreszcie gdzieś móc zatrzymać. Chłopak ten jest teraz również wtłoczony w tak samo przewidzianą przez system instytucję "przestępczości". Przewidzianą dla jednostek potencjalnie wywrotowych, dla "złych podmiotów" i po prostu biednych, przed którymi kapitalizm broni bogatych. Tam zaadaptuje się do specyficznej kultury kryminalnej, która zagospodaruje jego gniew i agresję w sposób dla systemu nie tylko niegroźny ale i funkcjonalny. Zagrożenie "wzrastającą przestępczością" będzie służyć kolejnym przesunięciom funkcji państwa z sektorów opieki do sektorów represji. I tak dalej..."

"W polskich warunkach mamy do czynienia z tak daleko posuniętą społeczną niechęcią do jakiegokolwiek zbiorowego działania, tak głębokim bankructwem idei społecznego i politycznego zaangażowania, tak daleko posuniętą prywatyzacją wszystkich społecznych problemów (każdy na własną rękę usiłuje ratować jedynie własną skórę, w najlepszym razie własnej rodziny), że każda - absolutnie każda - forma zbiorowej mobilizacji sprzeciwu wobec jakiegokolwiek złego zjawiska społecznego czy politycznego, jest bezcenna - niezależnie od skali problemu, liczby odczuwających go jako krzywdę ludzi czy tego, jak blisko lub jak daleko problem leży od Realnego systemu w którym żyjemy (Kapitału) i czy go w ogóle dotyka, czy nie."

Samo sedno! :-)

autor: Odyseusz, data nadania: 2010-01-26 15:29:43, suma postów tego autora: 1684

@ ABCD

W sprawie rewolucji irańskiej nie podzielam Twojej opinii. W sprawie Foucaulta piszesz nieprawdę. W sprawie Althussera - poproszę o numer str.

autor: Ibn Ruszd, data nadania: 2010-01-26 16:16:27, suma postów tego autora: 137

Ibn Ruszd,

dlaczego nieprawdę?
Teksty Foucaulta, jednostronnie wychwalające Chomeiniego i jego fundamentalistyczny przewrót, dostępne są nawet w popularnym wyborze The Foucault Reader.
A jeśli mamy formułować opinie na temat "rewolucji" irańskiej, to chciałbym się dowiedzieć, co w niej było "wolnościowego". Bo chyba nie przymus noszenia czadorów?

autor: ABCD, data nadania: 2010-01-26 18:57:52, suma postów tego autora: 20871

ABCD

i po co te tanie przechwałki?konkretnie;
1)tak, Foucault popierał stanowczo rewolucję irańską. po ukonstytuowaniu się rządów Ajatollaha wycofał swoje stanowisko w sprawie poparcie dla porewolucyjnego rządu. Jeśli już doszukiwać się analogii historycznych, to bliżej Iranowi do tego cie się wydarzyło później w Polsce, a nie do Leninowskiej Rosji. Zarówno w Iranie jak i w Polsce doszło do autentycznego zrywu wolnościowego, który wytworzył się na poziomie mas a nie administracji (i nie trzeba być Foucaultem żeby tego nie dostrzec). Poza tym nie tylko islamiści wtedy walczyli.
Nie przypominam sobie żeby Foucault wychwalał nic innego jak tylko przymus noszenia czadorów. Generalnie, komiczny argument. Przymus, owszem, pojawił się po zastygnięciu rewolucyjnego ferworu. Jednak czy naprawdę myślisz, że Irańczycy walczyli o "przymus noszenia czadorów"???
2)Althusser. O "niewiarygodnych historyjkach w stylu horroru o Gułagu" nie pisał Althusser tylko Sartre - co też, swoją drogą, było powodem ich teoretycznego sporu. Althusser jako jedyny po lewej stronie z pełną konsekwencją teoretyczną zmierzył się z fenomenem stalinizmu (nie wliczając trockistowskiej mitomanii). Jeśli nawet takie zdanie pojawia się w autobiografii (choć sobie nie przypominam) to wyciąganie tego jest argumentem poniżej pasa. nawet jak na ciebie przystało.
3)demonizowana przez ciebie "new left" to nie "sekta z dogmatami, imamami i garstką fanatycznych wyznawców" tylko pewna tendencja we współczesnym myśleniu, posiadająca swoją aksjologię jak i metodologiczne kryteria. A przytoczona przez Ciebie "definicja" może pasować do czegokolwiek, choćby i matematyki - ma swoje dogmaty, imamów i fanatycznych wyznawców.

autor: Multitudes, data nadania: 2010-01-26 22:03:24, suma postów tego autora: 151

Foucault i Chomeini

W marcu 1979, a więc mniej więcej 2 miesiące po obaleniu szacha, "wolności rewolucjoniści" Chomeiniego zaczęli organizować publiczne egzekucje gejów. Znieśli również prawa kobiet.
Przeciw tym posunięciom chomeinistów, protestowały m.in. feministki Kate Millet i Simone de Beauvoir.
Foucault nie poparł tych protestów.
Dlaczego?
Nie koniec na tym. Jesienią roku 1978, w tygodniku Le Nouvel Observateur ukazał się list anonimowej Iranki, ostrzegający że Chomeini u władzy będzie bardziej represyjny niż szach. Foucault odpowiedział na ten list inwektywami, zarzucając korespondentce francuskiego pisma, że "zionie nienawiścią do islamu".
A w korespondencjach z Iranu, publikowanych m.in. w Corrierre de la Serra, Foucault wyśmiewał świeckich lewicowców, zaangażowanych w demonstracje przeciw szachowi. Twierdził, że są oni bez znaczenia, bo naród irański jest zjednoczony wokoł Chomeiniego.
Przejawem "woli powszechnej" doskonale zjednoczonego narodu irańskiego miało być m.in. noszenie czadorów.
Foucault nawoływał też Irańczyków do zamachów samobójczych. Zapewniał, że "śmierć męczeńska" w takim zamachu jest "drogą do zbawienia".
Antologia tekstów Foucault o Iranie ukazała się (chyba w roku 2005) po angielsku. Może jeszcze wśród najwierniejszych wyznawców tego imama "ściema trwa". Ale prawda -jak oliwa sprawiedliwa - prędzej czy później na wierzch wypływa.

autor: ABCD, data nadania: 2010-01-27 06:36:35, suma postów tego autora: 20871

Althusser i Stalin

Oczywiście, jeśli pominąć np. Deutschera i Marcusego, u nas Andrzeja Stawara, a w Rosji np. Andrieja Płatonowa, można wieszczyć, że jako jedyny po lewej stronie itd. ze stalinizmem zmierzył się Althusser.
Tymczasem Althusser sam przyznaje w autobiografii, że jako lojalny działacz stalinowskiej FPK nigdy nie opublikował niczego, co kłóciłoby się z jego zobowiązaniami wobec partii. A ta negowała istnienie Gułagu.
Althusser nie poparł np. rewolty z Maja 1968, gdyż stalinowcy z FPK ją potępili.
Althusser w późniejszym okresie swojej twórczości miał to i owo Stalinowi za złe. Ale co konkretnie? Że Stalin był mniej totalitarny niż główny idol polityczny Althussera, Mao. Nie zdecydował się bowiem na użycie partii do niszczenia struktur państwa oraz takich "aparatów ideologicznych", jak szkolnictwo.

autor: ABCD, data nadania: 2010-01-27 06:45:01, suma postów tego autora: 20871

Althusser i sprawa polska

Francuska Partia Komunistyczna, do której należał Althusser, wychwalała stan wojenny w Polsce.
Althusser tymczasem odkrył w autobiografii, że II wojnę światową wywołał "polski faszysta Piłsudski".:)))
Mimo wszystko, "co Francuz wymyśli, to Polak polubi".
Tym chyba należy tłumaczyć popularyzowanie Althussera w Polsce. Mimo iż on sam tak pisał w autobiografii o swoich kompetencjach teoretycznych:
"O Spinozie wiedziałem bardzo mało. O Arystotelesie - nic. O sofistach i stoikach - też nic. Hegla prawie nie znałem. Z Marksa czytałem jedynie kilka fragmentów, które komentowałem na seminariach."
"W ogóle, miałem nikłe pojęcie o problemach, którymi się zajmowałem. Nauczyłem się jednak pisać rozprawy, w których ukrywałem swoją ignorancję, wypowiadając się n każdy temat bez jego znajomości".
Ot, aksjologia i metodologia jednego z guru New Left.

autor: ABCD, data nadania: 2010-01-27 06:56:30, suma postów tego autora: 20871

ABCD

Althusser.
Nie mówiłem o krytykach stalinizmu (tych było wielu) tylko o autorach, którzy podjęli kwestię stalinizmu jako problemu teoretycznego, próbując wyjaśnić go na gruncie samego marksizmu, nie posiłkując się słowami-kluczami typu "wypaczenie" etc.
Althusser należał do FPK, a jego stosunek do samej partii i jak i jej kierunku był zawsze mocno ambiwalentny.I mimo tego, co napisał w autobiografii - pisał teksty, idące pod prąd kierunkowi samej partii jak i myśli jej szefa tj. Graudiego (stalinisty i humanisty po linii Sartra). Nie bez powodu Althusser poszedł w odstawkę.
Tak się składa że Althusser wyraził swoje poparcie dla Maja, wbrew dyrektywom partii i nigdy nie należał do wielkich miłośników Mao.
Co ma do Althussera wychwalanie przez KPF stanu wojennego w Polsce? wyjaśnij mi proszę.
W stosunku do Prousta też przywołasz słowa wieszcza?daruj sobie.
i kwestia najważniejsza : źródło Twojej wiedzy o Althusserze. Jeśli uważasz że autobiografia, napisana już przez człowieka chorego psychicznego, jest miarodajnym źródłem wiedzy to gratuluje. Może jednak jesteś w stanie wygenerować jakiś argument TEORETYCZNY, a nie uprawiać lewicowe "życie na gorąco"?

autor: Multitudes, data nadania: 2010-01-27 18:20:29, suma postów tego autora: 151

Multitudesie,

Garaudy nigdy nie był szefem FPK. Zajmowal tam tylko stanowisko członka komitetu centralnego. Wpływy polityczne mial najwyżej wśrod intelektualistów partyjnych.
W swojej twórczości (np. w Realizmie bez granic) starał się przekonać komunistów, że nie powinni w duchu Stalina potępiać sztuki nowatorskiej (w tym Picassa, Kafki i Saint-John Perse`a).
A jeśli mamy dyskwalifikować Garaudy`ego za jego skrajny proislamizm z ostatniego okresu, to dlaczego nie wolno wybaczyć jemu tego samego, co wybaczono Foucaultowi?
Sartre tak zdemaskował humanizm (w Mdłościach i dramatach, jak choćby Skazańcy z Altony), że mózg staje.
I to on wlasnie - w Krytyce rozumu dialektycznego - rozprawił się ze stalinizmem jako problemem teoretycznym. Wcześniej niż Althusser.
Notabene, był on w FPK bardzo krótko. Dłużej zwalczał prawicowy antykomunizm. Wydaje mi się jednak, że bardziej demaskował on mechanizmy zimnowojennej propagandy, działające po stronie zachodniej (np. w dramacie Niekrasow) niż wieszczył, że w ZSRR wszystko jest OK.
To właśnie mnie irytuje: są postacie (jak Althusser i Foucault), ktore epigoni New Left uwazaja za swoich nietykalnych guru. Ich rozgrzesza się bez dyskusji ze stalinizmu, islamizmu, maoizmu, mniej ciekawych epizodów biograficznych etc. A za to bez zastrzeżeń wychwala.
I są postacie z tych czy innych powodów przez epigonów New Left dyskwalifikowane (np. Garaudy i Sartre). Czesto obciąża się tymi samymi winami, z ktorych wyprano nowolewicowych guru.

autor: ABCD, data nadania: 2010-01-28 07:57:17, suma postów tego autora: 20871

@ ABCD

W sprawie Althussera odpowiedział/a Mulitudes. Mógłbym napisać jeszcze wiele, ale to w sumie wystarczy.
W sprawie Foucault poproszę o dokładne cytaty. Tak się składa, że czytałem te "reportaże idei", pisane przez Foucaulta do "Corriere della Sera" i mam wrażenie graniczące z pewnością, że piszesz o nich z drugiej, albo i trzeciej ręki. Drogi ABCD, swoimi nowinkami można szpanować na Fronda.pl, ale jeśli musisz pisać o Foucaulcie na tym forum, to rozsądnie byłoby przyjąć, że ktoś tu go jednak czytał. Polecałbym więc więcej ostrożności.
W sprawie rewolucji irańskiej - wolnościowy był zryw przeciw reżimowi szacha, który należał do najohydniejszych totalitaryzmów w latach 70. Brali w nim udział, jak sam pisałeś, także mudżahedini ludowi.Foucault ustosunkował się do porewolucyjnego reżimu w artykule "Inutile de se revolter?", który gorąco polecam Twojej uwadze.

autor: Ibn Ruszd, data nadania: 2010-01-28 14:06:37, suma postów tego autora: 137

Ibn Ruszd,

wątkiem Althussera byłem już znudzony, ale proszę bardzo:
- dyskredytowanie jego autobiografii, w której Althusser podaje sporo kompromitujących informacji o sobie, na tej podstawie, że jej autor był chory psychicznie, jest dosyć krotkowzroczne. Rzecz w tym, że Althussert był poddawany regularnemu leczeniu psychiatrycznemu rtównież w okresie, kiedy pisał np. Pour Marx albo Czytanie Kapitału.
Pod względem kondycji umysłowej ich autora, autobiografia i teksty teoretyczne Althussera są równorzędne. W moim przekonaniu, to ich nie dyskwalifikuje.
Ecce homo zostało napisane przez Nietszchego w stanie na pewno odbiegającym od normy psychicznej. Mimo to, jest to jedna z najwybitniejszych książek XIX wieku.
Problem w tym, że gdy idzie o Althussera, twierdzę (zgadzając się z nosferatu), jego teksty teoretyczne są w najlepszym wypadku przeciętne.
A już krytyka Stalina za to, że nie użył partii do "znoszenia państwa" jest potwornie naiwna. Chyba, że (jak sugerowałem wcześniej) wyraża ona sympatię dla - bardziej totalitarnego niż stalinizm - maoizmu. Dokładniej - dla chińskiej rewolucji kulturalnej.

autor: ABCD, data nadania: 2010-01-28 18:47:24, suma postów tego autora: 20871

Poglądy Foucaulta

na Iran wystarczająco kompromituje tekst opublikowany w - zredagowanym przez Paula Rabinowa - popularnym wyborze The Foucault Reader.
Foucault twierdzi tam - absuradalnie powołując się w tym kontekście na Rousseau - że przymus noszenia czadorów wyraża "wolę powszechną" narodu irańskiego.
Reżim szacha był autorytarny, a nie totalitarny. Znacznie bliższy politologicznej definicji totalitaryzmu był reżim Chomeiniego (z jednym ważnym wyjątkiem: brak upaństwowienia własności).
W roku 1978 czy 79 prawdopodobnie zresztą sympatyzowałbym z przeciwnikami proamerykańskiego szacha-"modernizatora".
Wydaje mi się jednak niezwykle śmieszne, że krytyk "represji" i tropiciel "władzy" w społeczeństwach zachodnioeuropejskich upodobał sobie Chomeiniego. Dlaczego Foucault nie próbował się przekonać, jak Imam Chomeini oceniłby program "wyboru indywidualnego stylu życia", który głosił on w Historii seksualności? Czemu potępiał wiktorianizm, a nie potępił publicznych egzekucji gejów w Iranie pod rządami Chomeiniego? Jak mógł demaskować "władzę pasterską" w chrześcijaństwie, a zarazem chwalić zamachy samobójcze, do których wzywały - marginalne zresztą - nurty islamu?

autor: ABCD, data nadania: 2010-01-28 19:00:53, suma postów tego autora: 20871

ABCD,

a możesz podać tytuł tekstu Foucaulta, który został zamieszczony we wspomnianym przez Ciebie wyborze? Tak się składa, że mam go właśnie przed sobą i go chętnie przeczytam.

autor: bilbay, data nadania: 2010-01-29 07:20:25, suma postów tego autora: 154

bilbay,

sorwa.
Tekst, o którym mowa jest w foucaultowskim readerze zredagowanym przez Kritzmana:
Michel Foucault, Politics, Philosophy, Culture. Inteviews and Other Writings 1977-84.
A ma tytuł:
The Spirit of a World without Spirit.
Notabene, Foucault zdradza się tam z potworną nieznajomością marksizmu, bo wieszczy, że islam nie jest "opium dla ludu", gdyż jest "duchem świata bez ducha".
Otoż wiadomo, że według Marksa każda religia była tak rozumianym duchem bezdusznego świata i w tym sensie mogła być metaforycznie określona jako opium dla ludu.
Foucault niczego więc nie odkrył (a krzyczy, jakby odkrył Amerykę), bezzsadnie traktuje islam jako wyjątek wśród religii i, rzekomo wykraczając poza Marksa, w istocie powtarza go bez zrozumienia.
Ot, guru New Left.

autor: ABCD, data nadania: 2010-01-29 14:33:03, suma postów tego autora: 20871

Wstrząsające

http://biznes.onet.pl/demaskator-madoffa-uczyl-sec-matematyki-i-rozwazal,18543,3186257,1,news-detal

PS. Joachim Patyas odniósł się do wypowiedzi Magrud :

- magrud pisze:
2010-03-02 o godz. 00:36

Tak sie nam po dwudziestu latach od abdykacji komuny porobiło, że nic tylko się określamy wobec systemu, który był.
I, wbrew pozom, nie jest to zajęcie jałowe, choć - przyznaję- nudne jak flaki z olejem. Istotną korzyścią z tej formy

spóżnionej autokreacji, czy też budowania wokół przeszłości najcześciej zupełnie nowej tożsamości, jest możliwość zaimpregnowania się na dzisiejszą rzeczywitość.

- Joachim Patryas:

Tak, tak, budowany jest system zerojedynkowy, który określa czrno-biały obraz ludzi i rzeczywistości czasu minionego. Autokreacj człowieka męczonego, lub nawet walczącego, co powoduje, że jemu wolno więcej a innym mniej. A przecież rzeczywistość budujemy razem, czy tego chcemy czy nie.

- Magrud:

Przecież dzis też mamy całkiem realny system.

- Joachim Patryas:

Oczywiście jest realny, ale różnie interpretowany. Wszystko co złe to nie my, ale sukcesy to nasze

- Magrud:

Myslę, że dzisiejsze życie zbiorowe w swojej skłonności do abstrahowania od ładu konstytucyjnego zdystansowało już peerelowskie wypaczenia. Ciekawe, kiedy zaczniemy się ustosunkowywać do terażniejszego monstrum?
Pewnie dopiero po zmianie.
Tak oto, nasze dzisiejsze bohaterskie zmagania z przeszłością, zabijają
codzienną odwagę.

- Joachim Patryas:

Niestety dominuje propaganda polityki historycznej, która odrealnia nasze życie i weksluje na inne tory - nowych wypaczeń. I nie sądze by można powiedzieć: “Zima wasza, wiosna nasza”. To monstrum jest wielosezonowe z wodogłowiem w którym topi się rozum.

Źródło - http://forum-kkwit.oho.com.pl/index.php


PPS. Z poczty, w nawiązaniu do - http://www.radiownet.pl/radio/wpis/3672/ :

“Myślę, że podstawową przyczyną tego, że kapitalizm liberalny daje tak fatalne rezultaty dużym kosztem społecznym, jest tkwiąca w naturze ludzkiej chciwość.

W połączeniu z dużą swobodą powoduje ona, że przedsiębiorcza mniejszość zaczyna bogacić się kosztem reszty, nie rozumiejąc zupełnie, że można zapewnić sobie dobre życie przez pozytywną kreację otoczenia, które potem “zwraca” z nawiązką.

Efekty krótkowzrocznej głupoty znamy: niskie płace (wał dla pracownika), niskie podatki (wał dla państwa) i wysokie ceny (wał dla klienta).
Powoduje to biedę, deficyt budżetowy (brak forsy na policję, wojsko, naukę, itp.) oraz spadek popytu (poprawiany różnymi promocjami, ratami) i związane z tym bezrobocie.

Najgorsze, że rządzi nami głupek tak zaślepiony przez ideologię, że pozostaje ślepy na fakty i pozostaje mu oślepiać innych pi-arem.

Pozdrowienia”

Moja odpowiedź:

Pana spostrzeżenia są bardzo celne, a i jednoznacznie “obrazowe”, czyli nie wymagające dodatkowych objaśnień.


autor: Teresa Stachurska, data nadania: 2010-03-05 13:13:01, suma postów tego autora: 1169

Dodaj komentarz