Komentarze czytelników portalu lewica.pl Komentarze czytelników portalu lewica.pl

Przejdź do menu

Komentowany tekst

Piotr Ikonowicz: Eksmisja bitej, byłej żony

Komentarze czytelników

Dodaj komentarz

Dacie radę odkręcić tę sprawę???

DACIE!!!
Ten przypadek polecam szczególnej uwadze pewnej specyficznej grupie tutejszych bywalców uważających się za lewicowców, negujących patriarchalizm (jednostkowy i państwowy) oraz natrząsających się z bezradności kobiet, które "nie radzą sobie" w życiu.
Jeden mały skurwysyn mający jakieś niezrozumiałe do końca układziki z lokalną "władzą" oraz wpływ na manipulowaną słabszą psychicznie i mniej wyrobioną "obywatelsko" i "towarzysko" żonę... potrafi zniszczyć dwa życia (żony i córki.
Rola sądu i spółdzielni jest tutaj wyjątkowo podła i niepojęta... chociaż spotykana coraz częściej...
POWODZENIA!!! Bo chyba zajmiecie się tą sprawą???
.

autor: Hyjdla, data nadania: 2010-01-26 09:23:30, suma postów tego autora: 5956

Hyjdla

Rola sądu i spółdzielni jest tutaj wyjątkowo podła i niepojęta... chociaż spotykana coraz częściej...
--
Nie pojęta chyba tylko dla osób obdarzonych umiejętnością czytania bez zrozumienia.

Rolą sądu jest stać na straży obowiązującego prawa według którego m.in. wszyscy jesteśmy równi wobec prawa nie ważne czy jesteśmy alkoholikiem czy matką z córką a rolą spółdzielni mieszkaniowej jest egzekwować, czasem z pomocą koncesjonowanego urzędnika zwanego komornikiem, wyroki zasądzone przez nie zawisły sąd.

autor: Cud2, data nadania: 2010-01-26 09:42:05, suma postów tego autora: 3207

Nie wiem

płakać czy się śmiać.

autor: Kasia Pazurek, data nadania: 2010-01-26 10:35:25, suma postów tego autora: 164

Ten przypadek

to akurat ma najmniej wspolnego z patriarchalizm, po pierwsze, to kwestia wychowania, uwadze polecam cyt. "Chciałabyś mieć lepiej niż ja? Nie będziesz miała!", to mowi kobieta do kobiety, matka do matki, zadziwiajace?, mowic krotko, synus mamusi udal sie najbardziej...;), a po drugie, po rozwodzie to obcy sobie ludzie, to prawda, sad pozostaje bezradny w takiej sytuacji, choc znam wiecej przypadkow innych, kiedy byla zona nabywa prawa do majatku bylego meza, co jest, nazywajac rzecz po imieniu, zlodziejstwem w majestacie prawa, bo z jakiej racji nabywa prawa od majatku obcego sobie czlowieka, co zreszta sama przyznaje, tak wyrazajac sie o bylym mezu. Wracajac do powyzszego przypadku, spoldzielnia (w imieniu spoldzielcow) zabezpiecza prawo do swojej wlasnosci, natomiast brak pomocy matce z dzieckiem ze strony panstwa w sytuacji widma eksmisji na bruk to juz inna sprawa i dt. nie tylko matek z dzieckiem, ale KAZDEGO! z nas. Pewne sprawy nalezy od siebie oddzielac i przesadnie nie koloryzowac.

autor: dyzma_, data nadania: 2010-01-26 11:49:13, suma postów tego autora: 2960

Hyjdla co do przemocy wobec kobiet masz 100%racji

Ale niektóre kobiety ofiary przemocy domowej to dziwne kobiety uwież mi znam pare takich(chociażby moja kochanka)One są naiwne do szpiku kości facet przychodzi narąbany do domu robi awantury bije itp. a te kobiety żyją z tymi psycholami nawet po 20 lat i więcej dlaczego nie biorą rozwodów np?
Na moje pytanie dlaczego się nie rozwiądłaś z tym psycholem najczęsciej słysze odpowiedzi:bo tak jakoś,bo tak wyszło,bo mam dzieci bo czasmi niepije i jest fajny bo ostatnio chce się pogodzić bo kupił mi kwiety i od paru dni mam spokój itp itd.
Przyznasz chyba że to nielogiczne?
Jak ja bym był kobietą i mieszkął z mężem psycholem to wystarczy że raz by mnie tyknoł i już skłądam wniosek o rozwód robie obdukcje i wzyywam policje na tego psychola.
Moje zasadnicze pytanie dlaczego 90%kobiet które są ofiarami przemocy domowej które znam nic nierobią a nawet się nierozwodzą?zaślepienie jakieś?

autor: Antyliberał, data nadania: 2010-01-26 11:49:58, suma postów tego autora: 1302

Analiza genderowa

Tekst Ikonowicza kojarzy mi się z filmem „ Plac Zbawiciela ” a zwłaszcza cytat :

Ale teściowa, która sama była bita całe życie przez męża pijaka w końcu jej wygarnęła: "Chciałabyś mieć lepiej niż ja? Nie będziesz miała!"

W filmie „ Plac Zbawiciela ” który recenzowany był na wielu lewicowych portalach jako oskarżycielski wobec neoliberalizmu pojawia się kilka podobnych genderowych wątków:

Jedna z kobiet, dobrze ustawiona menagera, wiedząc, że mąż bohaterki ma kłopoty finansowe, wykorzystuje tą wiedzę w celu odbicia jej męża.

Najlepsza koleżanka wiedząc o romansie nie informuje głównej bohaterki, że jej mąż romansuje ze wspólną znajomą.

Matka głównego bohatera wyraźnie optuje za związkiem syna z tą lepiej ustawioną.
--
Co zaś do samego artykułu mam kilka zasadniczych pytań:

Czyje było FORMALNIE mieszkanie ?
Bo jeśli było męża np.: wszedł w jego posiadanie przed ślubem to mu się ono należy jak psu zupa. Duralex Sedlex.

www.cud2.blogspot.com

autor: Cud2, data nadania: 2010-01-26 11:55:42, suma postów tego autora: 3207

przemoc domowa & przemoc państwa

Opisane wydarzenia są tragiczne, wydaje się, ze to niemożliwe, aby to wszystko miało miejsce.
A jednak tak bywa, tak sie zdarza, tak było !
I oczywiscie opisana przemoc domowa to takze wynik patriarchalnego tkwienia w okowach tradycyjnego wychowania !
Tak, bo patriarchalizm to kulturowe przekazywanie okreslonych wzorców zachowania, np. tego, ze mężczyzna ma uprzywilejowana i dominujaca pozycję w domu bez wzgledu na wszystko inne. I z racji tego swojego statusu moze robić wiele ( wszystko) w tej swojej rodzinie, również bić/pić/wyrzucać z domu itp bez większej reakcji sąsiadów/rodziny i co równie tragiczne - instytucji państwa. To jest właśnie podporządkowanie się mentalnosci patriarchalnej - "ojciec rodziny" czyli "pan i władca" moze czynic w tej 'swojej' rodzinie co chce, bez żadnych konsekwencji. Jak długo jeszcze ?
W tej sytuacji nie ma sensu pisać o biernosci ofiar - one sa po prostu skazane na te swoją beznadziejna sytuacje dopoki będzie tolerancja dla takiego patriarchalnego traktowania przestępcow wyżywajacych się w przemocy domowej !

A państwo nie ma zamiaru wcale zajmować się przemoca domową !
W sejmie juz bardzo długo lezy projekt w tej sprawie ...

autor: marikaa, data nadania: 2010-01-26 12:38:24, suma postów tego autora: 140

przy okazji

Zielona Góra: bezdomnych wyrzucają na mróz

http://zielonagora.gazeta.pl/zielonagora/1,35182,7477429,Bezdomni_o_noclegowni__wyrzucaja_na_mroz.html

autor: Bury, data nadania: 2010-01-26 13:03:50, suma postów tego autora: 5751

Cud2

Mieszkanie jest służbowe.
Cieciowi przydzielono je na czas zatrudnienia. Nie pracuje - nie ma mieszkania. Spółdzielnia ma mieszkanie dla nowego dozorcy, co ją obchodzi pozostałość po poprzednim cieciu ( rodzina) - wszak PRL się skończył. Takie jest prawo, srać na ludzi - sed lex....może zamarzną ( do dziś 202 osoby) i problem się rozwiąże.
Sąd (niezawisły)nie ma obowiązku doradzać prawnie ( to się skończyło w 89) ma stosować prawo - sed lex... A że kobieta i jej dziecko ( już nie wszystkie dzieci są nasze) nie będzie miała gdzie mieszkać - srać na nią, sama sobie winna bo nie dała się zabić a przecież mogła a tak tylko kłopot. OPS ( dla niewtajemniczonych Ośrodek Pomocy Społecznej) da jej talony na kilka obiadów i adres do noclegowni Caritasu lub Alberta. Aaaa, pani z dzieckiem - to nie do nas. A do kogo? Do OPS, oni mają ustawowy obowiązek pani pomóc. Już tam byłam. No tak - to niestety nie możemy pomóc.
Jak by to powiedział Balcerowicz - nie umiała się znaleźć w nowej rzeczywistości.
"Tak wśród wielu przyjaciół psy zająca zjadły"
Piotrze Ikonowicz - nie odpuść !!!!

autor: morgan, data nadania: 2010-01-26 13:08:46, suma postów tego autora: 83

widzisz marikaa...

niektórzy faceci wyłowili w tekście zdanie teściowej (klinicznego przypadku patriarchalnej "kultury): "Chciałabyś mieć lepiej niż ja? Nie będziesz miała!" ale umknęła im rada gliniarza (też faceta): "Pani ubiera córkę i ucieka do jakichś znajomych".
To też jest patriarchalna percepcja.
Tylko tych dwóch na motorze dało radę bandycie. Na krótko, zbyt krótko. Mieli mu jeszcze wpierdol spuścić...
.

autor: Hyjdla, data nadania: 2010-01-26 13:21:41, suma postów tego autora: 5956

Bury w Zielonej Górze rządzą ludzie lewicy

" Trzeba się dziś cieszyć, że miastem rządzą ludzie lewicy "

http://zielonagora.gazeta.pl/zielonagora/1,35182,4101473.html

autor: Cud2, data nadania: 2010-01-26 13:24:11, suma postów tego autora: 3207

Bury... to było w noclegowni na ulicy Dzikiej.

Ta Dzika w dzikim kapitalizmie po prostu realizuje program ustrojowy, a nie zachcianki "marginesu marginesu"... Noclegownie są dla urzędników, pracowników i regulaminów, a nawet telewizji... nie dla "śmierdzących śmieci"...
(_*_)

autor: Hyjdla, data nadania: 2010-01-26 14:04:26, suma postów tego autora: 5956

morgan...

Balcerowicz rzekł także: "bardzo trudno pozbyć się lokatora, który dewastuje mieszkanie".
A przecież ten cieć zdewastował mieszkanie pod nieobecność żony. Nie upilnowała? Wynocha!
.

autor: Hyjdla, data nadania: 2010-01-26 14:14:01, suma postów tego autora: 5956

A jednak

śmiać się.

autor: Kasia Pazurek, data nadania: 2010-01-26 14:36:05, suma postów tego autora: 164

tak, Hyjdla !

tak jest właśnie - jednak niektórzy i niektóre (głównie faceci /dodam - oczywiscie nie wszyscy/, choć nie tylko) maja klapki na oczach lub widzą to, co chca zobaczyć...

z tekstu Ikonowicza :
"Były mąż groził, że ją zabije. Ale ograniczył się do spełnienia innej groźby. Wysłania jej z córką pod most. "

No, wspaniały facet !!! Jeszcze nie zabił !!!
Ale może to zrobić w każdej chwili, jak 150-200 facetów rocznie w Polsce !!!

autor: marikaa, data nadania: 2010-01-26 14:59:13, suma postów tego autora: 140

Szok...

Nigdy nie zrozumiem jednego. Dlaczego gdy ktoś podejdzie na ulicy do obcej osoby i zacznie okładać ją pięściami, to będzie miał sprawę za pobicie i wyrok do odsiadki, a taka gnida jak ten mąż może właściwie bezkarnie LATAMI maltretować swoją żonę?

autor: fancom, data nadania: 2010-01-26 16:11:21, suma postów tego autora: 1424

Powtórzę:

ta teściowa, którą z upodobaniem cytują tutaj portalowe meny to klasyczny PRODUKT PATRIARCHALNEJ PROWENIENCJI! Ta teściowa utraciła w klatce patriarchatu nawet płciową solidarność. Jest jak małpa w zoo: kopnie współtowarzyszkę, bo ta dostała większy banan od samca, ma więcej z nim kopulacji, lepszy barłóg w kącie klatki...
Ale... Panowie... klatki zostały otwarte!
.

autor: Hyjdla, data nadania: 2010-01-26 16:39:40, suma postów tego autora: 5956

marika, hyjda

zaczne od zaznaczenia, ze generalnie macie racje. Dodalbym jeszcze moze, ze mimo patriarchalnych wzorcow zachowan brakuje przede wszystkim infrastruktury dla ofiar przemocy. Gdyz nawet przy znieczulicy i ignorancji ze strony policji, bardzo czesta przyczyna godzenia sie z losem jest dla kobiet kwestia mieszkan. Miejsc w osrodkach interwencyjnych brakuje nawet w duzych miastach.

Antyliberal. Poczytaj troche jak dziala przemoc w rodzinie, to nie takie proste, ludzie doktoraty pisali na ten temat:)

Przy czym- od reguly sa wyjatki. Poznalem bardzo dobrze dziewczyne po studiach (wtedy na) humanistycznych, oczytana, ktora zdawala sobie sprawe ze swoich praw, wzglednie niezalezna finansowo (przynajmniej w kontekscie mieszkania). I przy mnie splawila kilku naprawde ciekawych facetow, gdyz gustowala w brutalnych prymitywach, ktorzy cpali, pili i bili. Widzialem siniaki. A nastepna impreza- to samo. Powaznie. Po prostu ja to krecilo i tego na patriarchat bym nie zrzucal.
Nie chcialbym generalizowac, to moze wyjatek. Miejmy nadzieje.
Choc z meskiego punktu widzenia, to jakos nie widze, zeby dziewczyny po politologii, czy socjologii jakos masowo nie bzykaly sie z ludzmi o mentalnosci dresiarzy. Tak jakos juz jest...

autor: MJ, data nadania: 2010-01-26 16:42:47, suma postów tego autora: 1280

marika, Hyjdla,

rozumiem że były mąż powinien załatwić sprawę bez przemocy- tylko kulturalnie wyeksmitować byłą żonę, wtedy byłoby wszystko ok? Wtedy byłoby "niepatriarchalnie"?

autor: Luke, data nadania: 2010-01-26 17:30:10, suma postów tego autora: 1782

Ciekawe, na ile można powiązać bierność i niezaradność poszkodowanej

z jej religijnością. Obawiam się, że taka taka zależność istnieje.

autor: west, data nadania: 2010-01-26 17:36:53, suma postów tego autora: 6710

Niestety w przypadku mieszkania służbowego żona dozorcy domu (w tym przypadku ciecia)

jest dodatkiem do męża. Nowy dozorca gdzieś musi mieszkać, pewnie też ma rodzinę. Warto o tym pamiętać zanim zacznie się wieszać psy na spółdzielni.

autor: Sumienie Narodu, data nadania: 2010-01-26 17:37:13, suma postów tego autora: 6195

MJ czyli częsciowo przyznałeś mi racje

Wiem jak działą przemoc w rodzinie w większości przypadków jest podobnie tzn.psychol przeważnie pijany który robi awantury i bije.
No ja też niemoge zrozumieć dlaczego ładna i pożadna dziewczyna daje kosza normalnemu chłopakowi na poziomie a np. żeni się z jakimś prymitywnym dresem lub np. kibolem!
Niektóre laski trudno pojąć to chyba sam mi przyznasz?

autor: Antyliberał, data nadania: 2010-01-26 18:24:47, suma postów tego autora: 1302

Luke

{rozumiem że były mąż powinien załatwić sprawę bez przemocy- tylko kulturalnie wyeksmitować byłą żonę, wtedy byłoby wszystko ok? Wtedy byłoby "niepatriarchalnie"?}

Już przy komentarzach do tekstu Pietrzaka przed oczami wyświetliła mi się scenka z kreskówki Asterix i Falbala w której legionista zaśmiewa sie do łez- "ten znowu nic nie rozumie".

Otóz tak gdyby kulturalnie bez przemocy wyeksmitował było by lepiej niż z przemocą. Jeszcze lepiej by było gdyby jej nie wyeksmitował, a jedynie zwyzywał i napluł jej na buty, jeszcze lepiej by było gdyby tylko zwyzywał i nie napluł, jeszcze lepiej by było gdyby nie zwyzywał itp.
Zaś gorzej by było gdyby nie tylko pobił, ale i zabił, jeszcze gorzej by było gdyby wcześniej ją przypalał, jeszcze gorzej by było gdyby łamał kołem, jeszcze gorzej by było gdyby poćwiartował, a ponieważ "Wiedźmina niewiele obchodziło, co mu zrobią po poćwiartowaniu" odpowiedź -przynajmniej w tę stronę można- chyba uznać za wyczerpującą?

autor: yona, data nadania: 2010-01-26 20:56:08, suma postów tego autora: 1517

Luke... podejrzewam, że świetnie rozumiesz,

tylko bezrozumnie starasz się naśladować manierę niejakiego ĄBĆD. Nie dorównasz miszczowi...
Ten cieć powinien mieć przede wszystkim normalną matkę i takiegoż ojca. Nie miał. W patriarchalnym społeczeństwie to normalka. Więc na swojej żonie powielał wzorce wyniesione z patriarchalnego domu. Traktował ją z należytą "estymą", co by jej wątroba nie gniła.
On tę swoją żonę eksmitował o wiele wcześniej niż patriarchalny sąd i spółdzielnia - wyłączając jej światło, bijąc gdzie popadnie, podduszając. Eksmitował z normalnego życia i z bezpiecznego mieszkania. Gasiła światło, kiedy cieć wracał, bo ona przecież nie była u siebie, ona waletowała przy cieciu, wraz z córką...
Po takich przeróżnych "karesach" pozostało mu już jedynie zdewastować mieszkanie byłej już żony, bo tylko w ten sposób mógł okazać jej niegasnącą ciągle miłość i zainteresowanie...
Więc rozumiej sobie pewne niezaprzeczalne fakty jak Ci rozum dyktuje. "Kultury" stało temu cieciowi tylko w momencie wypowiedzenia spółdzielni cieciowania, by żonę i dziecko(!!!) pozbawić definitywnie dachu nad głową (ponoć po eksmisji ma wrócić na swoją cieciówkę?). Ma takie kulturalne prawo ten niekulturalny cieć. Spółdzielnia także, a jakże...
Nasze prawo (sąd) i instytucje państwa (OPS) takiego prawa nie mają. Mają OBOWIĄZEK poinformowania i pomocy osobie poszkodowanej przez niekulturalnych cieciów. Coś tu morgan napomknął o "komuszych" zaszłościach, gdzie nawet skazanego informowano o przysługujących mu prawach. I pod most nie wyrzucano...
.

autor: Hyjdla, data nadania: 2010-01-26 22:46:15, suma postów tego autora: 5956

cudaku

Duralex Sedlex - powinieneś jakąś nagrodę za to dostać, poważnie. i jeszcze pytanie; jak się przejawia "umiejętność czytania bez zrozumienia"?

autor: Multitudes, data nadania: 2010-01-26 23:06:17, suma postów tego autora: 151

Straszne

po prostu do czego czasami doprowadza egzekucja prawa.

autor: Giskard, data nadania: 2010-01-26 23:15:14, suma postów tego autora: 303

Większośc z Was najwyraźniej nie potrafi czytać ze zrozumieniem albo dało się nabrać na dramatyczny

ton Ikona. Problem mieszkaniowy bohaterki nie wynika z faktu rozwodu tylko z tego, że to bydlę, będące jej mężem przestało być cieciem. W związku z tym przestało mu przysługiwać prawo do mieszkania służbowego. Kumacie? Mieszkanie służbowe, czyli przyznane na czas wykonywania pewnych obowiązków. Wywalają z roboty, zabierają mieszkanie. Zgubiliście się gdzieś towarzysze, czy szukacie tylko pretekstu do genderowego bajania?

autor: Sumienie Narodu, data nadania: 2010-01-26 23:22:03, suma postów tego autora: 6195

antyliberal

chodzilo mi o fazy przemocy, zerknij np. tu:
http://www.sbd.org.pl/przemoc_w_rodzinie/3.pdf
Ludzie generalnie lubia sie oszukiwac, a w niektorych fazach cyklu sprawca przemocy staje sie milutkim misiem. Dlaczego by wiec mu nie wybaczyc? itd.

Zawsze myslalem, ze z wiekiem zrozumiem ludzi. Czasem mysle, ze nigdy tego nie dostapie. Czasem sie boje, ze juz zrozumialem. I tak zle i tak niedobrze...
Tak czy siak, musimy im pomoc:)

autor: MJ, data nadania: 2010-01-27 01:42:39, suma postów tego autora: 1280

a ja powiem tak

facet kawał gnoja (przede wszystkim względem własnej córki, bo ją też wylał z kąpielą), ale opowieści o teściowej jako produkcie patriarchatu nie za bardzo podzielam. Ktoś tu chyba zapomina, ze niezaleznie od tego jakim ch. jest ten gosc, to przeciez jej syn, a kobieta... tylko powinowata i bylo nie bylo, obca osoba, zwlaszcza po rozwodzie. A nawet i przed rozwodem. Bo co to za rodzina powinowata/ty? "Rodzina", chyba że nastąpi rozwód.
Ta teściowa stałaby i za swoim synem i za swoja córka, jeśli miałaby córkę. Typowa, ślepa na draństwo swoich własnych dzieci, polska mamuśka. To aden patriarchat tylko głupia baba. Zapatrzona czy to w synusia czy to w córusie, niezależnie od tego jakimi są oni ludźmi. Familly is Familly, to silne wiezy. A sprowadzanie tego do patriarchatu jest zwyczajnym naciąganiem. Ta sama kobieta, gdyby była matką alkoholiczki, tak samo powiedziałaby swojemu zięciowi, któremu jego córka dawałaby w kość i wtedy już by się nikt patriarchatem nie zajmował, tylko wszyscy by przyklasnęli, bo kobieta stanęła za kobieta? Solidarnośc jajników itd... i nikogo by to nie interesowało, ze stanęła za nią tylko dlatego, ze to jej córka, choćby pijaczka, złodziejka i ostatnia łajza? I nikt z szanownych użytkownikow tego forum już by się nie przejmował losem jej męża. Bo po co? Przecież to tylko męska szowinistyczna świnia ;-).
W tym wypadku, ten konkretny facet to kawał świni rzeczywiście i warto by mu nakopać do d... ale co do tego maja te bzdury o patriarchacie? Znam małżenstwo z sąsiedztwa, gdzie kobieta jest dwa razy taka jak facet. I ona go leje. Tu siła fizyczna ma znaczenie, a nie jakiś patriarchat. Mały mąż, wychowany w zakichanym patriarchacie choćby nie wiem jak chciał lać żone, to nie da rady. Duża zona, wychowana w takim samym tzw. "patriarchacie" z powodzeniem stosuje matriarchat i nawala wałkiem chłopa.
Problem w tym wszystkim jest taki, że przyklad, który podaje jest rzadki. Zazwyczaj to facet jest silniejszy od kobiety. Małe kobiety, choćby bardzo chciały, to nie dadzą rady lać dużych facetów. Tu nie o patriarchat chodzi ale o warunki fizyczne i kulture konkretnych ludzi, czy to kobiet czy mężczyzn.
Wszyscy jesteśmy zapewne po stronie tej konkretnej kobiety, z tym że nie wszyscy, a ja na pewno nie tylko dlatego, że to kobieta. Bo mam to gdzieś, gdyż jajnikowej solidarności z braku jajników nie odczuwam. Rzecz w tym, że ten konkretny CZŁOWIEK, a nie facet w ogólności, to świnia i tyle. W innym, rzadszym wypadku z powodów oczywistych różnic fizycznych, świnią może być jakaś kobieta.
Denerwują mnie takie uogólnienia wynikajace tylko z tego, że natura obdarzyła nas mężczyzn, z reguły wiekszą krzepą. Rzecz chyba w tym, do czego kto swoją krzepę wykorzystuje. Tak samo jest żałosne, jak duży facet bije faceta małego, jak facet bijący kobietę. Jak duża kobieta, małego faceta... itd. niezależnie od konfiguracji. Po prostu zawsze normalny człowiek staje po stronie słabszego. Bez względu na jego płeć, ale ze względu na jego warunki fizyczne. Bo to jest dopiero prawdziwa równość w traktowaniu ludzi.

autor: sierp_i_młot, data nadania: 2010-01-27 02:35:45, suma postów tego autora: 6205

nie no

układ tego gnoja ze spółdzielnią to też sprawa patriarchatu? Spółdzielnia też jest instytucją patriarchatu? O żesz w mordę. A gdyby to było na odwrót? Gdyby to ta kobieta była cieciem i chciała eksmitować męża? Spółdzielnia by się nie zgodziła, bo mimo, że cieciówkę zna a męża nie, to ważniejszy jest dla spółdzielni jakiś zakichany patriarchat? Co tam spółdzielnia, chodzi przecież o jakiegoś kolesia a może koleżankę w spółdzielni z którymi cieć czy cieciówka mogliby się dogadać.
Ja jednak sądzę, że takiego samego kolesia czy koleżankę w spółdzielni mogłaby mieć kobieta, gdyby to ona była cieciówką.
Ludzie opanujcie się, płeć nie ma tu nic do rzeczy. Znajmości to znajomości. One są silniejsze od wyimaginowanych solidarności plemników czy jajników, bo one praktycznie nie istnieją. To bajki, zwykły wymysł feministek. Jest tylko, niestety coraz rzadsza, solidarność ludzi, a przede wszystkim, niezależnie od systemu czy to socjalizm czy kapitalizm - są znajomości, które też płci nie mają.

autor: sierp_i_młot, data nadania: 2010-01-27 02:54:47, suma postów tego autora: 6205

Patriarchat i inne przypadki

Od kilku ładnych lat istnieje w Polsce instytucja pn. Niebieska Linia skierowana do ofiar przemocy domowej. M.in. policja ma formalny obowiązek zakładania, po zgłoszeniach przemocy domowej, ofiarom Niebieskiej Karty i monitorowania sytuacji w takich "rodzinach".Szkoda, że najczęściej to puste przepisy.
Na tzw. Zachodzie, m.in. w USA obowiązuje przepis, że z domu wypierdziela na mocy prawa sprawca przemocy, który dodatkowo dostaje zakaz zbliżania się do swoich ofiar na kilkaset metrów. I nie ma znaczenia, kto formalnie jest właścicielem lokum lecz to, kto jest sprawcą, a kto ofiarą przemocy.
O ile wiem, podobne prawo miało wejść w życie i w Polsce. Nie śledziłam tego dokładnie, ale nawet jeśli takie prawo już w Polsce obowiązuje, to zapewne przegrywa szczególnie w małych miejscowościach z tzw. znajomościami panów sadystów z panami "stróżami prawa"...
Znam kobietę, której były mąż był milicjantem a potem policjantem. 2 m wzrostu, ze 120 kg wagi, ona - 1,5 metra, 40kilka kg. Wystarczyło jedno machnięcie czy chwycenie żony za szyję i podniesienie jej pod ścianą, aż się "uspokoiła". Bił ją tak (na oczach dziecka), że nie było widać śladów (uczono go tego na kursach). Gdy wezwała któregoś razu policję, posiniaczona i z krwawiącym nosem, KOLEDZY policjanci, wylegitymowawszy KOLEGĘ, odeszli nie robiąc nawet notatki z wezwania. Kogo miała prosić o pomoc? Gdyby była perfidna, zakolegowałaby się z dresiarzami z sąsiedztwa, nienawidzącymi policji. Wtedy z pewnością zostałaby osądzona jako osoba inspirująca ewentualne pobicie przez dresiarzy męża-oprawcy, podczas gdy jemu tak czy inaczej wszystko uszłoby na sucho.
Zasada separowania sprawcy przemocy od ofiar(y) powinna być BEZWZGLĘDNIE egzekwowana, ponieważ wartość życia i bezpieczeństwa powinna być ważniejsza niż zasada własności czy meldunku. Ale nie jest.

Cud 2

Co do patriarchatu. Faktem jest, że w wielu patriarchalnych kulturach to właśnie starsze kobiety stoją na straży ucisku i prześladowania młodych kobiet. Można to rozumieć jako psychologiczną rekompensatę własnych cierpień z młodości (choć logicznie jest to mało zrozumiałe i strasznie podłe). Taką rolę starszym kobietom - którym obowiązująca kultura w pewnym wieku odmawia prawa kobiecości, zaś nigdy nie dała im prawa do niezależności - wyznacza obowiązująca tradycja. To jest ich racja bytu w pewnym wieku w społeczności, choć przecież to nie one ustalały te zasady. Wbrew pozorom, to bardzo rozpowszechniony mechanizm, gdy to starsze kobiety stoją na straży systemu uciskającego młode kobiety (i w ogóle stawiający je w roli strażniczek np. "moralności" młodych ludzi płci obojga). Przysłowiowa i karykaturalna rola teściowych to jedno. Nad obowiązującą w niektórych islamskich państwach barbarzyńską tradycją obrzezania młodych kobiet czuwają przecież właśnie starsze kobiety, a nie panowie, którym ów zabieg ma niby służyć.
Starsze kobiety, które pomagały młodym m.in. w wiedzy o antykoncepcji czy pomagały przerwać niechciane ciąże np. w okresie Średniowiecza (i później), za samą swoją wiedzę i niezależność najczęściej kończyły na stosach jako "wiedźmy". Dlaczego? Ponieważ wykazywały swoją niezależność od patriarchatu oraz solidarność z innymi kobietami. Wyłamanie się z tego systemu męskiej dominacji oznaczało KARĘ ŚMIERCI NA STOSIE. Setki lat palenia kobiet na stosach - kobiet niezależnych, świadomych i posiadających wiedzę - to jeden z najstraszniejszych i największych przejawów LUDOBÓJSTWA w dziejach ludzkości. W takich okolicznościach racją przetrwania dla wielu innych kobiet pozostawała rola osób "świętszych od papieża", a więc nadgorliwych strażniczek tradycji ustalonych przez patriarchat. Teściowa głównej bohaterki "Placu Zbawiciela" wpisuje się dokładnie w taki właśnie układ. Ale nie tylko.
Wydaje się nam obecnie, że dla współczesnych europejskich/polskich rodziców nie ma znaczenia, czy rodzi im się syn, czy córka. Takie "niezrozumiałe" i "anachroniczne" zasady, wartościujące płeć dziecka (i wartościujące w ten sposób matkę), ponoć obowiązują jedynie w takich krajach jak Indie czy Chiny. Czy aby na pewno???
Nie znam rodziny wśród moich znajomych, dla których płeć dziecka nie miałaby znaczenia, choć są to rodziny rzekomo lewicowe czy chociażby poprawne politycznie. Narodziny córki są zwykle stwierdzeniem faktu, że jest ogólne "dziecko", zaś narodziny SYNA są przedmiotem ogólnego poruszenia i radości. Zwróćcie uwagę choćby u tzw.celebrytów (a najlepiej wśród znajomych), jak mówią o swoim potomstwie: gdy chodzi o CÓRKĘ, mówią "dziecko",zaś gdy chodzi o syna, mówią z dumą "SYN". Niby Europa i XXI wiek, ale mentalność średniowieczna albo jeszcze gorzej.
Jeśli od dnia narodzin chłopcy traktowani są niczym bóstwa bez względu na wszystko (piszę to jako siostra bliźniaczka mojego o 40 min. młodszego brata bliźniaka na podstawie OSOBISTEGO doświadczenia nierównoprawnego traktowania osób tej samej płci przez otoczenie, choć np. całe dzieciństwo broniłam brata przed kolegami bijąc się z nimi oraz odrabiając za brata lekcje, a mogłabym tę opowieść ciągnąć po dziś dzień), dziewczynki muszą udowadniać swoją wartość (chłopcy nie muszą, bo wartością samą w sobie jest po prostu ich istnienie), głównie poprzez przyciągnięcie do tzw. rodziny innego chłopca w postaci małżonka.
Weźcie więc pod uwagę te "drobiazgi", jakie spotykają w życiu wasze matki, żony, kochanki, siostry, siostrzenice, córki czy wnuczki - im chyba, panowie, życzycie emocjonalnie dobrze. I zwykle traktujecie jako wyjątki nie widząc, że wasze matki, siostry, siostrzenice, córki czy wnuczki - które na pewno szczerze kochacie - są lub mogą być ofiarami systemu, który sami akceptujecie, uprawiacie i z którego czerpiecie korzyści. Kim więc jest facet, który piekli się w obronie siostry, a jednocześnie bije własną żonę?

autor: Magda, data nadania: 2010-01-27 04:47:17, suma postów tego autora: 62

Powyżej -

- opowieść o ofierze "dwóch wzajemnie nierozdzielnych rodzajów represji": ekonomicznej i obyczajowej. Prawdopodobnie, jej moral stwierdza, że emancypacji ekonomicznej i obyczajowej "nie wolno rozdzielać", bo przecież w systemie "nierozdzielne" są represje, z którymi emancypacja ta walczy.
Można skojarzyć tę opowieść z głównym kierunkiem litetaratury radzieckiej, nazywanym socrealizmem, którego koryfeuszami byli m.in. Babajewski, Dybienko, Gładkow, Fadiejew, Fiedin, Katajew, Michałkow, Rybakow i Szpanow.

autor: ABCD, data nadania: 2010-01-27 07:16:59, suma postów tego autora: 20871

Warto

jeszcze wspomnieć o Demianie Biednym (na przekór swemu pseudonimowi, świetnie honorowanemu poecie radzieckiemu), Sulejmanie Stalskim i Dżumdżagijnie Dżambule.

autor: ABCD, data nadania: 2010-01-27 07:21:02, suma postów tego autora: 20871

Dziękuję Ci Magdo,

za fachowe wyartykułowanie czegoś, co ja jedynie opisuję swoim grubiańskim językiem.
Ja miałam taką teściową rekomntującą sobie na mnie swoją służalczość wobec samców rodzinnych (to tak na marginesie).
.

autor: Hyjdla, data nadania: 2010-01-27 08:56:26, suma postów tego autora: 5956

Hyjdla,

mi chodzi o to, że problem wyrzuconej z domu to problem ekonomiczny, socjalny, a problem przemocy jest jakby niezależny od niego... Bo równie dobrze kobiety eksmitują mężów "w kosmos", i to niekoniecznie takich którzy je biją... Mamy wielki problem socjalny- bezdomności, i z tym trzeba walczyć, szukać rozwiązań- a nie skupiać się na "patriarchalnej przemocy"- wtedy wszyscy będą eksmitowani "kulturalnie bez przemocy" i będzie ok?

autor: Luke, data nadania: 2010-01-27 09:06:21, suma postów tego autora: 1782

duralex

jak zwykle pieprzy. Jeśli małżeństwo trwało najmniej 5 lat i nie było intercyzy to majątek idzie do podziału. Tak trudno zapamiętać, cudzie?

autor: altstettiner, data nadania: 2010-01-27 09:57:41, suma postów tego autora: 1511

Otóż nie, Luke...

W tym konkretnym przypadku problem przemocy fizycznej jest ściśle zależny od ekonomicznej. Ja zwróciłem tutaj uwagę na perfidne wyłączanie światła żonie i dziecku, które lekcji nie mogło odrobić, a żona teatru Telewizji obejrzeć (ciekawe czy on był kiedyś z nią w teatrze?). Tu są różne przemoce, bo skończyłoby się mordobiciem, gdyby nie wyłączyły, nim próg przekroczył. Była "tylko" psychiczna, słowna i ekonomiczna, bo on pewnie prąd płacił (_*_)
Jasne, że problemem socjalnym jest brak mieszkań. Nasze państwo nie robi w tym kierunku nic od lat dwudziestu. Buduje się jedynie apartamenty w zamkniętych enklawach, gdzie czynsz wynosi w najlepszym wypadku płacę minimalną. No i to nasze patriarchalne państwo nie widzi problemu bitych żon (i dzieci), którym należy się mieszkanie męża, nieważne - spółdzielcze, własnościowe, lokatorskie, socjalne (pisze o tym Magda). Tutaj trzeba egzekwować istniejące prawo, albo napisać nowe, przystające do patologicznych stosunków rodzinnych, które z powiększającą sie biedą, także narastają...
Opowiem Ci coś. Dawno, dawno temu mój ślubny wykręcił mi korki w liczniku, bo za długo książkę czytałam, zamiast bzykać się jak przykładna żona... Wiesz co zrobiłam wobec takiej przemocy emocjonalnej i ekonomicznej a nawet seksualnej??? Młotkiem roztrzaskałam w drobny mak licznik. Ale to trzeba być Hyjdlą, a nie potulną kobitką... Licznik odkupił oczywiście ślubny. Gazownikom tłumaczył, że przy wnoszeniu mebli uległ stłuczeniu... taaaa... w drobny mak...
(*_*)

autor: Hyjdla, data nadania: 2010-01-27 10:01:12, suma postów tego autora: 5956

Multitudes

jak się przejawia "umiejętność czytania bez zrozumienia"?
--
Klinicznym przykładem są komentarze Burego i Hyjdla

autor: Cud2, data nadania: 2010-01-27 10:16:34, suma postów tego autora: 3207

Hyjdla

Ja zwróciłem tutaj uwagę na perfidne wyłączanie światła żonie i dziecku, które lekcji nie mogło odrobić
--
to się teraz nazywa walka z globalnym ociepleniem.

autor: Cud2, data nadania: 2010-01-27 10:53:22, suma postów tego autora: 3207

fachowo

"przecież to nie one ustalały te zasady" - no i Magda, tym jednym zdaniem rozłożyłaś całe nauki społeczne na łopatki. Jeszcze nam zdradź, kto te zasady ustalał - i Nobel gwarantowany.

autor: marlena, data nadania: 2010-01-27 11:58:26, suma postów tego autora: 81

Smutne ale... co z tego?

Rzewne lamenty Ikona nic tu nie pomogą. Po pierwsze głowę daję, że sprawa skończy się podobnie jak inne - czyli, w połowie rozbabrana, zostanie porzucona na rzecz następnej. Po drugie, kwestia jest SYSTEMOWA plus ta konkretnie sprawa jest po prostu dla prokuratora (naruszanie nietykalności cielesnej, matactwa policji - są obdukcje lekarskie). Rozwiązanie doraźne dla takich spraw jeszcze na gruncie kapitalizmu możliwy do zrealizowania to postulat noclegowni dla maltretowanych (kobiet, mężczyzn i dzieci). I to jest postulat do natychmiastowego wysunięcia, ale to by wymagało zmiany strategii działania - już nie Zbawiciel Ikon, tylko ruch polityczny z konkretnymi postulatami do PAŃSTWA. Oczywiście jest to nie do pogodzenia z najnowszą propozycją KSS, czyli obwołania Nowego Gandhiego udającego się wraz z wyznawcami na emigrację wewnętrzną. Natomiast w szerszej perspektywie to należy się pożegnać z umiłowaniem Rodziny, Tradycji oraz uzależnienia materialnego żony od męża - a taki właśnie model stosunków społecznych również krzewi lider KSS.

autor: marlena, data nadania: 2010-01-27 12:24:36, suma postów tego autora: 81

Odp. @Hyjdla, @Magda

| Na tzw. Zachodzie, m.in. w USA obowiązuje przepis, że z domu wypierdziela na mocy prawa sprawca przemocy, który dodatkowo dostaje zakaz zbliżania się do swoich ofiar na kilkaset metrów. I nie ma znaczenia, kto formalnie jest właścicielem lokum lecz to, kto jest sprawcą, a kto ofiarą przemocy. |

To zmień konstytucję: Wywłaszczenie może nastąpić jedynie na cel PUBLICZNY i za odszkodowaniem!

| Bił ją tak (na oczach dziecka), że nie było widać śladów (uczono go tego na kursach). |

Dobrze wiedzieć, do czego to szkolą policjantów... ;)

| Zasada separowania sprawcy przemocy od ofiar(y) powinna być BEZWZGLĘDNIE egzekwowana, ponieważ wartość życia i bezpieczeństwa powinna być ważniejsza niż zasada własności czy meldunku. Ale nie jest. |

W żadnym razie. W naszym kraju cwaniactwa zaraz by się zaczęły fałszywe doniesienia, tylko po to by wydrzeć właścicielowi mieszkanie.
Moja znajoma adwokat opowiadała mi o kilku sprawach, w których faceta skazano za molestowanie dzieci tylko z powodu oskarżenia rozwodzącej się żony (nie byli zbyt ulegli w kwestii podziału majątku). Myślisz, że mieszkanie nie byłoby celem podobnych fałszerstw?
Tak jak to ktoś powiedział - dlaczego nie stosować przepisów ogólnych dotyczących np. pobicia? Pójdzie taki mężuś za kratki na rok to mu się odechce. A jak nie odechce, to potem na 5 lat za recydywę i jest "git majonez".

| No i to nasze patriarchalne państwo nie widzi problemu bitych żon (i dzieci), którym należy się mieszkanie męża, nieważne - spółdzielcze, własnościowe, lokatorskie, socjalne (pisze o tym Magda) |

Co to znaczy, że się należy?! Jeśli mam własność (lub sp. wł. prawo do lokalu) i podpiszę z żoną intercyzę, to dokładnie NIC się nie należy!
I nie ma to nic wspólnego z patriarchatem - mam mieszkanie i nie chciałbym, by jakaś obrotna mnie go pozbawiła. Tyle.

| Dawno, dawno temu mój ślubny wykręcił mi korki w liczniku, bo za długo książkę czytałam, zamiast bzykać się jak przykładna żona... |

Jak tak obserwuję żonatych kolegów, to poza świeżo poślubionymi, wydaje się, że ślub to najgorsza rzecz, na którą facet może się zdecydować. Jakoś przed ślubem obie strony bardziej się starają...

autor: M-Z, data nadania: 2010-01-27 13:07:34, suma postów tego autora: 34

reprodukcja patriarchatu trwa !

oczywiscie, tak, Magda !
Wyjaśnienie dotyczace teściowej czy w ogóle kobiet wychowanych/żyjacych/funkcjonujacych w takich warunkach reprodukuje patriarchat, stają się one tzw. strażniczkami patriarchatu !
- moze sie to komuś nie podobać/moze w to nie wierzyć... Ale takie są fakty.
A tradycyjne(czytaj patriarchalne wychowanie) zaczyna sie sie już w domu/rodzinie, gdzie skutecznie narzuca się dzieciom (na szczęście nie wszystkim, ale znakomitej większości !) określone role społeczne. I tak dziewczynki są socjalizowane do przyjęcia w przyszłości roli matki/żony zgodnie z tzw tradycją, a chłopcy są "przeznaczani" do tzw wyższych celów, dla nich jest władza, rządzenie, prestiż. Dokonuje się to poprzez dobór zabawek, sposób postępowania, np przyuczanie do wykonywania określonych czynności, rozrywek (itd , innych dla chłopcow, innych dla dziewcząt).
W ten sposób "przygotowane" dziecko trafia do szkoły, gdzie nastepuje dalszy ciag tej socjalizacji, świadczy o tym m.in. choćby analiza podrecznikow szkolnych. Być moze spotkaliscie sie również z takim traktowaniem uczennic i uczniów w szkole (to autentyk oczywiscie: nauczyciel/ka fizyki kończąc lekcję zwraca sie do uczennic/uczniów - czy dziewczynki zapamietały a chłopcy zrozumieli ? )
W taki sposób ( i jeszcze bardziej wyraźny a czasem wyrafinowany ) reprodukowany jest patriarchat. A w dalszym życiu młodych ludzi (i coraz starszych) jest podobnie, wciąż chłopcy/mężczyźni startują z lepszej pozycji (bez wzgledu na ich przymioty osobiste). I niestety (to widać wyraźnie) instytucje państwa (choćby sądy) hołdują tej niechlubnej tradycji patriarchalnej.

Oczywiscie to tylko kilka zdań, a dla osób, ktore nie rozumieja problemu przydałby sie niejeden wykład.
Ale moze Magda albo Hyjdla to uczynią, świetnie tłumaczycie, naprawdę :)

autor: marikaa, data nadania: 2010-01-27 13:11:11, suma postów tego autora: 140

...

Nikt nie rozumie tej zasadniczej różnicy, że teściowa jest matką tylko dla jednego z małżonków? a dla drugiego zupełnie obca osobą?  Biorąc pod uwagę obecny upadek instytucji małżeństwa, gdzie trwa ono średnio jakieś 5 lat, po cholere wiązać sie z zięciem czy synową, skoro to tylko dłuższa znajomość własnego dziecka. I vice versa, po co wiązać sie z teściową, już nie mówiąc po co się żenić? Po co utrzymywać ten "patriarchalny" przeżytek przy życiu? Ale zostawmy to. 
Matka to jednak matka. Jest tylko jedna i zarowno corka jak i syn moga na nia liczyc, a nie synowa czy zięć.
Cos Wam sie z głowami porobiło jeśli probujecie tu udowadniać, ze wazniejsze są jakieś więzy obcych sobie ludzi, ze wzgledu na tą samą płeć, niż więzy krwi, a zwłaszcza więzy między rodzicem a dzieckiem. Ba, wy na nie zamykacie całkowicie oczy. 
Mam córkę i zawsze stanę za nią a nie za facetem, z którym aktualnie jest, bo co mnie on obchodzi? Moja córka wie, że ma ojca na ktorego zawsze może liczyć. Gdybym mial syna byloby tak samo. Mogę nie podzielać zawsze jej postępowania i powiem jej to w 4 oczy, zaś przy jej facecie zawsze stanę po jej stronie. Na tym polega rodzina, by móc na siebie nawzajem liczyć.
Ale na szczescie ja chyba żyje w innym wymiarze i nie znam mężczyzn, którzy mówią o córce - dziecko a o synie z dumą syn. Dla tych zaś, którzy mają dzieci płci obojga, to córki są właśnie najczęściej oczkiem w głowie. Dla kobiet z moich obserwacji, oczkiem w głowie częściej są zaś synkowie. Jest dokładnie odwrotnie niż pisze Magda.
W realnym świecie na szczęście nie istnieje jakakolwiek płciowa solidarność. Normalni ludzie, a takich jest większość solidaryzują się ze swoimi dziećmi, przyjaciółmi czy w inny sposób bliskimi osobami. A nie z obcymi im ludźmi tylko z tego powodu ze cos im w kroku wisi czy nie. Kogo to obchodzi?
Normalni ludzie nie chcą i nie uznają takich podziałów, bo one są chore i nienaturalne. Ludzie dają się na siebie napuszczać gdy chodzi o interes ekonomiczny. Interesu płciowego, zdecydowana większość nie uznaje. I słusznie.
W omawianym przykladzie nie chodzi o interes płciowy, ale interes osoby słabszej. Zdecydowana większość ludzi obojga plci, bedacych obcymi dla obojga, emocjonalnie stoi po stronie tej kobiety. Nikomu zaden zakichany patriarchat (poza matka czy ojcem wlasnego dziecka, ale tu nie chodzi tez o mityczny patriarchat, ale proste rzeczy, które wyjaśniłem powyżej) nie pozwoli stanac po zlej stronie. Prawo tez nie jest patriarchalne. Jest bezwzgledne i bezduszne, a to nie to samo. Jest przynajmniej rowne i tak samo w odwrotnej sytuacji potraktowałoby bitego mężczyznę.
Problem z prawem jest taki, że nie chce wkraczać w sprawy rodzinne. Nie jest jego celem w ten sposób dopiec kobiecie, bo tylko ze względu na charakter tego zjawiska, częściej ofiarą przemocy jest kobieta. Ale dla prawa ofiara przemocy nie może mieć płci. Ofiara to ofiara. Jej ochrone, a nie ochrone kobiet należy na pewno zwiększyc. Tylko skutkiem takiej zwiększonej ochrony może być większa ochrona kobiet, będącej częściej statystycznie ofiara ze wzgledu na warunki fizycznr. Powtarzam, skutkiem do diabła a nie celem, jak w przypadku feministek, ktore chciałyby napuścić jedną połowę ludzkości na drugą, a to się Wam i tak nigdy nie uda ;-).
Jak to jest rzeczywiście z ta płciową solidarnością? Ja twierdze, ze jej na szczęście nie ma. Na szczęście mamy wystarczająco dużo innych podziałów i kolejny nam niepotrzebny.
Kiedyś, gdy pracowałem jeszcze na etacie byłem w płciowo mieszanym zespole. W konflikcie z szefem, mężczyzną, wszyscy się solidaryzowaliśmy niezależnie od płci. Dla praktycznie nikogo nie miało to znaczenia. Z naszego wspolnego frontu wylamala się tylko jedna kobieta i stanęła po stronie szefa. Mądra inaczej feministka, powie, że to jej wychowanie w patriarchacie kazało jej stanąć po stronie faceta. Ha ha. Prawda jednak jest taka, że ona jako jedyna dostała podwyżkę i jedyne co nia kierowało to interes ekonomiczny. To oczywiście mógłby być mężczyzna, a wtedy to już byłby 100% patriarchat i solidarność plemników, a feministki już by znalazły dla tego swoją teorię, równie mądrą jak pozostałe i równie nieprawdziwą.
A wracając do Placu Zbawiciela. Zupełnie inaczej postrzegam ten film. Tam nie mieliśmy do czynienia z jakimkolwiek patriarchatem ale czymś odwrotnym, co z niechęcią ale dla uproszczenia nazwę matriarchatem. Mieliśmy do czynienia z despotyczną matką, która nie tyle popierała synka ze względu na idiotyczny patriarchat ile całkowicie syna zdominowała i kierowała jego życiem. Każdy się czasem buntuje. Jego buntem wobec despotycznej matki było małżeństwo, którego ona nigdy nie zaakceptowała i dążyła do jego zniszczenia. Właśnie ze względu na to, że to ona, nazwijmy to w cudzysłowiu, była "despotycznym ojcem rodziny". Nic z tego filmu nie zrozumieliście.
Znam dziesiątki takich rodzin, w których facet jest Lucjanem z Dulskich, który nie ma nic do powiedzenia, a kobieta tą która wszystkim rządzi. Ale nawet do głowy nie przyjdzie mi by nazwać to matriarchatem. Po prostu w tym wypadku, nie żadna żona, bo to nie ma znaczenia, ale drugi małżonek jest silniejszy. A sami to mało znacie takich przykładôw gdy kobieta owija sobie wokół palca jakiegoś frajera i robi z nim co chce?
Niedobrze mi się robi jak słysze słowo patriarchat i ktoś zamiast do średniowiecza i tych "czarownic" odnosi to do współczesności. Patriarchat to tylko taki numer na którym kasę robią feministki i dobrze z tego żyją ;-)

autor: sierp_i_młot, data nadania: 2010-01-27 13:19:57, suma postów tego autora: 6205

Mam wrażenie

Ze wiele osób, najczęściej nienawidzących osobników płci przeciwnej, obok walki klas, z walki płci chciałyby zrobić rôwnie obiektywny proces.
Z tą pierwszą to kiepsko póki co wychodzi, a ta druga nie ma szans. Mnie jak i większość ludzi nikt nie napuści ani na kobiety ani na mężczyzn, bo jakby to powiedziała Hydra, mam to w życi.

autor: sierp_i_młot, data nadania: 2010-01-27 13:25:32, suma postów tego autora: 6205

Magda

otoz ma znaczenie kto jest wlascicielem, bo w koncu ofiara przemocy musi sie wyprowadzic, jezeli wlascicielem jest sprawca przemocy, bo to jego wlasnosc.

@Sumienie wytluszczyl co jak nalezy. Kobieta jak chce moze przyjac funkcje ciecia (czy tam cieciowy) i to samo mieszkanie bedzie jej sie nalezalo.

autor: dyzma_, data nadania: 2010-01-27 14:12:26, suma postów tego autora: 2960

W rzyci, młotku... w rzyci... tak bym powiedziała (*_*)

Nie wiem czy wiesz, ale do reformy językowej w latach 30-tych ub. wieku pisało się "pasorzyt" na określenie wszystkiego co żyje od pasa aż po rzyć (dupę).
Wiec Hyjdla zawsze napisze po staropolsku "rzyć", ew. "rzić" - w gwarze michałkowickiej.
.

autor: Hyjdla, data nadania: 2010-01-27 14:37:46, suma postów tego autora: 5956

hyjda

"Opowiem Ci coś. Dawno, dawno temu mój ślubny wykręcił mi korki w liczniku, bo za długo książkę czytałam, zamiast bzykać się jak przykładna żona... Wiesz co zrobiłam wobec takiej przemocy emocjonalnej i ekonomicznej a nawet seksualnej??? Młotkiem roztrzaskałam w drobny mak licznik. Ale to trzeba być Hyjdlą, a nie potulną kobitką... Licznik odkupił oczywiście ślubny."

hahaha, dobre!:) Prawidlowo, musze powiedziec, ze pomyslowy ten Twoj slubny:) W zyciu bym na to nie wpadl;) Ale pewnie zapamietal ta akcje na cale zycie:D

marika
Zauwaz, ze twoja argumentacja, jakkolwiek sluszna, sklania do wniosku, ze jednak kobiety- zwolenniczki feminizmu sa w takim razie w zdecydowanej mniejszosci (a slyszalem juz hasla, ze kazda kobieta jest tak naprawde feministka, tylko nie zdaje sobie z tego sprawy). Bo skoro samce stoja niby na strazy patriarchatu z zasady, co przy kazdej dyskusji o parytetach jest nam tu wypominane, a starsze kobiety do wedlug ciebie mentalne niewolnice systemu, to wzorce patriarchalne tworzone sa przez wiekszosc, prawda?
Co oczywiscie nie sprawia, ze sa sluszne, ale fakty sa faktami.
No a skoro spora czesc kobiet nie utozsamia sie z interesem swojej plci, tylko wrecz przeciwnie, 50% parytet mija sie zupelnie z celem, o ile oczywiscie chcecie, by wszystkie grupy kobiet, nie tylko feministki, byly w sejmie reprezentowane- nic wam to nie da. Wytknij mi prosze jezeli gdzies popelnilem blad logiczny.

autor: MJ, data nadania: 2010-01-27 15:06:20, suma postów tego autora: 1280

Dla jasności

Większość ludzi stanie po stronie bitego człowieka. Jeśli jak w tym wypadku jest to kobieta, staniemy po stronie kobiety. Nie jesteśmy przez to feministami. Bronimy jej nie dlatego, że jest kobietą, ale człowiekiem, któremu dzieje się krzywda. Choć właśnie nie do końca, bo w jej traktowaniu przez społeczeństwo mamy właśnie do czynienia z pewnym rodzajem uprzywilejowania.
Problem społeczny bywa czasem inny. Jeśli na ulicy facet będzie bił kobietę, wielu się wtrąci i stanie po jej stronie. Jeśli w tym samym miejscu mężczyznę będzie biła kobieta, nikt nie zareaguje. Jakie znaczenie dla bitego człowieka, ma jakiś wielowiekowy patriarchat? Przecież to konkretny człowiek ktory dostaje w ryj i nie ponosi żadnej winy za spalone w średniowieczu czarownice. To jego konkretny ryj, ból i upokorzenie który ma tylko jeden, podobnie jak kobieta. Sądze wręcz, że nie tylko nie istnieje patriarchat, ale i jak w tym przykładzie, społeczeństwo jest często skłonne dyskryminować mężczyzn, a w innych wypadkach bardziej odczują to kobiety.
Ciekawe czy jakaś feministka stanęłaby po stronie tego mężczyzny? Szczerze wątpię.

autor: sierp_i_młot, data nadania: 2010-01-27 15:07:26, suma postów tego autora: 6205

Hydra

Rzyć czy żyć... Grunt, że oboje wiemy iż chodzi d... Choćby nawet pisaną przez o z kreską;-). Ale niech Ci będzie. Nie spieram się.

autor: sierp_i_młot, data nadania: 2010-01-27 15:18:25, suma postów tego autora: 6205

sierpie

Nie w "życi", lecz w "rzyci"! Np. *bozaj ma v rit* u naszych południowych braci.

autor: Bury, data nadania: 2010-01-27 15:31:07, suma postów tego autora: 5751

M-Z

Fajny jesteś. Masz mieszkanko i do kochanej żonki gadasz: spoko żonko, nie podskakuj, albo wypad. Zamiast nie podskakuj wstaw sobie co chcesz.

autor: prezio, data nadania: 2010-01-27 19:11:44, suma postów tego autora: 878

feminizm tak - patriarchat nie

no MJ, chyba trochę mnie zrozumiałeś :)

nie bede jednak dalej wyjaśniać, nie mam jakoś cierpliwosci, zwłaszcza gdy czytam niektóre komentarze...

ale
- i nie napisałam nigdzie tak kategorycznie o starszych kobietach, jak mi to sugerujesz : po prostu jest to tylko pewna ewentualność, ktora sie zdarza ...
- a co do braku utożsamiania sie całości żeńskiej z feminizmem -Ty to zdaje sie nazywasz "interesem swojej płci" a to jednak coś innego...
- o parytetach już tyle razy było... - po co, na co, dla kogo itd

autor: marikaa, data nadania: 2010-01-27 21:16:18, suma postów tego autora: 140

Dla porządku

To on wymówił umowę najmu ( oddzielnie od umowy o pracę, którą też wymówił). Czyli sądy uznały, że w sytuacji, w której były mąż rozwiązuje najem, była żona - lokatorka nie ma prawa do mieszkania. Sprawę prowadziła radczyni prawna- bardzo solidnie. Po przegranej kasacji poszliśmy z nią do pewnego profesora i adwokata, który uznał, że niestety tej kasacji nie czytano, bo on nie wyobraża sobie, aby te osoby, które nominalnie ją rozpatrywały popełniły taki błąd. Tak więc trucia cudów- prawoznawców to brednie. Wygląda więc na to, że sąd rejonowy robi co chce, a instancje odwoławcze nawet nie zapoznają się w całości z treścią apelacji czy kasacji.

autor: A.N., data nadania: 2010-01-27 23:27:30, suma postów tego autora: 407

mam lepsze haslo

feminizm nie - patriarchat nie :)

autor: dyzma_, data nadania: 2010-01-27 23:28:58, suma postów tego autora: 2960

@prezio

| Fajny jesteś. Masz mieszkanko i do kochanej żonki gadasz: spoko żonko, nie podskakuj, albo wypad. Zamiast nie podskakuj wstaw sobie co chcesz. |

Nie wiem, skąd to wyczytałeś. Po pierwsze żadna kobieta, która miałaby zająć się wychowaniem dzieci, nie zgodziłaby się na układ z intercyzą. Natomiast jeśli oboje małżonkowie pracują i wspólnie zajmują się domem, nie widzę powodów, by żona miała prawo do mieszkania, które np. sfinansowali rodzice męża (i vice versa).

autor: M-Z, data nadania: 2010-01-27 23:45:26, suma postów tego autora: 34

czy w polskich sądach

pracują i orzekają sami mężczyźni?
Powinien być przynajmniej parytet we władzy sądowniczej.

autor: kontras, data nadania: 2010-01-28 09:02:31, suma postów tego autora: 1774

Do MJ i Antyliberała w sprawie patologii więzi

Zdumiewacie się oboje, dlaczego kobiety wiążą się i trwają z tyranami?

Psychologia od 30 lat znalazła rozwiązanie tego problemu. Jest nim syndrom DDA/DDD

Osoby wyrosłe w rodzinach dysfunkcyjnych, np. alkoholowych wykształcają w sobie cechy osobowiści i sposoby odbierania i przeżywania świata, które uniemożliwiają praktycznie trwałe zdrowe związanie się z zdrową osobą. Jeśli przytrafi się związek z zdrową osobą, to jest on zrywany, ponieważ normalność te osoby nudzi i/lub wprawia w niepokój, zakłopotanie. Natomiast pociągają taką osobę inne chore emocjonalnie osoby.

Polecam litaturę przedmiotu:

Janet Woititz, Lęk przed bliskością, Małżeństwo na lodzie


Typowe cechy DDA/DDD

Dorosłe dzieci alkoholików:

mają trudności z przeprowadzeniem swoich zamiarów do końca,
kłamią, gdy równie dobrze mogłyby powiedzieć prawdę,

osądzają siebie bezlitośnie,

mają kłopoty z przeżywaniem radości i z zabawą,

traktują siebie bardzo poważnie,

mają trudności z nawiązywaniem bliskich kontaktów i okazywaniem uczuć,

przesadnie reagują na zmiany, na które nie mają wpływu,

bezustannie poszukują potwierdzenia i uznania,

myślą, że różnią się od wszystkich,

są nadmiernie odpowiedzialne albo całkowicie nieodpowiedzialne,

są lojalne, nawet gdy druga strona na to nie zasługuje, są impulsywne,

czują się winne, stając w obronie własnych potrzeb, i często ustępują innym,

boją się ludzi, zwłaszcza przedstawicieli wszelkiego rodzaju władzy i zwierzchników,

boją się cudzego gniewu i awantur,

lubią zachowywać się jak ofiary,

bardzo boją się porzucenia i utraty,

łatwo popadają w uzależnienia albo znajdują uzależnionych
partnerów


i pare linków
http://flandra.wordpress.com/2009/12/12/cechy-dda-v-1/

http://www.dda.pl/index.php?option=com_content&task=category&sectionid=4&id=71&Itemid=65



autor: Thor, data nadania: 2010-01-28 12:39:24, suma postów tego autora: 990

Thor

Nie słyszałam o badaniach, z których wynikałoby, że ofiarami przemocy są dorosłe dzieci alkoholików lub osoby współuzależnione ( to drugie jeszcze byłoby bardziej uprawnione, bo gdzie alkohol tam prędzej czy później pojawia się przemoc). Masz dobrą wolę ale za chwilę będziemy mieli stereotyp ofiary przemocy jako osoby, którą nudzą zwyczajne związki i która woli psycholi. Potem jeszcze okaże się, że w takim razie winna jest ofiara. Otóż, wtedy kiedy się to zaczyna kobieta lub mężczyzna, którego to dotyka nie wie o co chodzi, a przemoc jest zawoalowana, na ogół subtelna. Wiele osób stosujących przemoc, to osoby "uzależnione" od niej. Przemoc powoduje rozładowanie emocji, z którymi typ albo typka sobie nie radzi, przemoc bierze się poza tym z niemocy, ze słabości. Jest to cykl; narastanie frustracji i wściekłości, rozładowanie, poczucie winy, miodowy tydzień, kwiaty, lody, zawożenie do lekarza w celu opatrzenia połamanych kończyn, itd. Z drugiej strony, czyli ze strony ofiary wygląda to tak: wątpliwości, potem rozpacz, złość, depresja, a potem znów nadzieja i ukojenie smutku i żalu w ramionach oprawcy, bo przecież to on jest pod ręką, to z nim, z nią wiązało się nadzieje na udane życie, chciało się być kochanym i szczęśliwym, więc może skończy się zły sen i będzie lepiej? Tymczasem w kolejnych cyklach przemoc narasta. Narasta też skala zmiennych emocji u ofiary, teraz jest ze skrajności w skrajność, w końcu to kryzys psychiczny, czyli huśtawka emocjonalna i brak możliwości trzeźwego osądu sytuacji. Do tego dochodzi na ogół fizyczna izolacja od innych ludzi lub brak zrozumienia z ich strony, czyli totalna samotność, a sprawca staje się raz katem, a innym razem wybawcą, w jednej osobie. Ponadto na tym etapie jest na ogół u ofiary zupełny brak samodzielności i coraz większe uzależnienie od osoby kata. Ale czasem pojawia się wybawca w innej osobie. Wybawca jednak okazuje się być potem sprawcą, bo to dwa oblicza tej samej osoby i tego rodzaju relacji. Żeby wyjść z tego kręgu trzeba najpierw znaleźć bezwarunkowe oparcie, czyli zakazane jest stosowanie przemocy wobec ofiar na zasadzie: ty się rozwiedź, jak ty możesz z nim, z nią być, ja wiem co powinnaś zrobić,zrób co ci mówię,itd. Taka osoba też będzie sama wiedziała co ma zrobić jak pobędzie w otoczeniu, które nie chce jej narzucić swojego zdania ( co dzieje się bez ustanku w domu), traktuje jak wolną, godną szacunku autonomiczną osobę i utwierdza w przekonaniu, że winny jest sprawca i że każdemu człowiekowi należy się godne, normalne życie. Oczywiście niezbędne są środki finansowe na uniezależnienie od sprawcy w sferze ekonomicznej, miejsce, w którym można się schować w sytuacji krytycznej, prawo, które spowoduje, że to sprawca czy sprawczyni ma opuścić dom, zakaz zbliżania się do ofiar, oraz pomoc w emocjonalnym dojściu do siebie i stanięciu na nogi.

autor: A.N., data nadania: 2010-01-28 13:42:29, suma postów tego autora: 407

M-Z

[nie widzę powodów, by żona miała prawo do mieszkania, które np. sfinansowali rodzice męża]

a ja widze. jedynie dzieci moga miec prawo do majatku rodzicow i nikt wiecej, pomysl troche, a co kiedy eks. zona wyjdzie za maz, to nowy maz tez zyskuje prawo do majatku eks. meza i jego rodzicow ?

autor: dyzma_, data nadania: 2010-01-28 14:18:41, suma postów tego autora: 2960

Sądzę, że nie w patriarchacie etc jest tu istota sprawy

Wg mnie najstraszniejsze w tej opowieści to obraz sądu i wymiaru sprawiedliwości. Kiedy ktokolwiek potrzebuje tego a ma "chody", byle drobnostka może wstrzymać procedurę i oto oglądamy przedawnienia się spraw toczących się od dziesięcioleci (nie przesadzam!) byle czyjemuś kumplowi nie stało się kuku... A przeciw bezbronnym i jednoznacznie skrzywdzonym mobilizuje się cała sprawność zdumiewająco bezdusznego aparatu. Moją odległą młodość przeżyłem jako pracownik wymiaru sprawiedliwości. Gros moich kolegów a nawet zwierzchników nie miało nawet części potrzebnej wiedzy ani umiejętności. Kodeksy były przedwojenne, kiepsko i ad hoc "poprawiane". Ale takich podłych akcji nie zanotowałem. Wyroki mogły być niesprawiedliwe z tego, czy innego punktu widzenia (oczywiście nie mówię o "specsprawach"!), ale łajdackiego pomagania draniowi w prześladowaniu b. żony i córki - nie, nawet sobie nie umiem czegoś takiego w owym czasie wyobrazić.

autor: Staruszek, data nadania: 2010-01-28 19:53:08, suma postów tego autora: 206

Macie racje staruszku

Tu nie chodzi o jakiś patriarchat. Ten osoby ze skrzywieniem feministycznym widzą wszędzie, gdzie jakiejs kobiecie dzieje się źle. Kto winien? Patriarchat i zaraz lecą o granty na "walkę" z nim.
Ale ja sądzę, że kiedys w pewnym sensie było podobnie. Tzn. zawsze było kolesiostwo i znajomości i one zawsze wiele znaczyły. Jeśli nie najwięcej. Było jednak i coś innego. Był sekretarz partii do którego można było się poskarżyć:) A to często działało.

A redakcji dziękuję za kolekjne popisy cenzorskie, jedynych mądrych i sprawiedliwych...

autor: sierp_i_młot, data nadania: 2010-01-28 20:48:08, suma postów tego autora: 6205

AN

to, że ty nie słyszalaś o takich badaniach, wcale nie oznacza, że one nie istnieją. Współuzależnienie, to ogół skutków-konsekwencji psychicznych pozostawania w związku z osobą zaburzoną emocjonalnie. Kiedyś ten termin stosowano wyłącznie do kobiet zyjących w związku z alkoholikami lub mężczyzn żyjących w związku z alkoholiczkami. Obecnie jednak ma ten termin takie znaczenie, jak podałem.

Rzecz polega na tym, że osoba zdrowa jest w stanie rozpoznać osobę zaburzoną. Nawet jeśli wejdzie w związek z taką osobą, która się starannie maskowała, to w przypadku zajścia okoliczności w formie przemocy, zdrowa osoba jest w stanie zerwać taki związek. Wynika to z faktu, że zdrowa psychicznie i emocjonalnie osoba jest świadoma swych praw, a których DDA nie wie i dopiero musi się ich nauczyć. Oto one:

Mam prawo powiedzieć o tym, gdy czuję, że coś nie jest dla mnie bezpieczne lub gdy nie jestem na coś gotowa.

Mam prawo nie brać udziału ani w aktywnym, ani w biernym zachowaniu rodziców, rodzeństwa czy innych osób, robiących ze mnie 'wariata'.

Mam prawo opuścić towarzystwo osób, które świadomie lub przez nieuwagę tłamszą mnie, wpędzają w poczucie winy czy upokarzają. Dotyczy to również mojego rodzica alkoholika, rodzica niealkoholika i każdego członka rodziny.

Mam prawo położyć kres obcowaniu z ludźmi, którzy powodują, że czuję się poniżana lub upokarzana.

Natomiast DDA/DDD nie jest w stanie realizować tych praw. Nie jest w stanie tworzyć związków z zdrowymi osobami. Nie jest w stanie uwolnić się od chorego związku, ponieważ alternatywa jawi się jak jedna wielka czarna dziura.

Nawet osoba uważająca siebie za zdrową osobę, pochodzącą z "porządnej rodziny" może być DDA. Najczęsciej to wychodzi w trakcie terapii, gdy robi się pato-genealogię. Wtedy okazuje się, że wadliwe wzorce i mechanizmy funkcjonowania związku były obecne w własnej rodzinie nieraz kilka pokoleń wstecz. Innymi słowy, syndrom DDA jest dziedziczny psychologicznie. Rodzice DDA wychowują dzieci swoje na DDA. Co więcej, miażdżąca większość DDA/DDD, nie zdaje sobie sprawy z tego, że jest DDA. Podobnie jak alkoholik nie zdaje sobie sprawy z tego, że jest alkoholikiem.

autor: Thor, data nadania: 2010-01-28 23:03:16, suma postów tego autora: 990

zwyczaje znacznie starsze niż kapitalizm

Opisywana sprawa jest tragiczna, skandaliczna, niestety również dlatego, ze tkwimy nadal w absurdzie zwyczajów patriarchalnych, w ktorych kobieta zawsze jest w gorszej sytuacji niz mężczyzna majacy status uprzywilejowany.

Szkoda, ze mężczyźni tu wpisujacy swoje 'przemyślenia' nie widza tej oczywistości, ze pisza o 'skrzywieniu feministycznym' - moze najpierw warto choc trochę zainteresować sie o co chodzi w feminizmie ? od kiedy tkwimy w zwyczajach patriarchalnych ?

autor: marikaa, data nadania: 2010-01-28 23:36:05, suma postów tego autora: 140

Hi, hi

Problem opisany w tekście dotyczy konkretnej kobiety oraz kobiet w podobnej sytuacji.
Tymczasem w komentarzach zaczęli się pieklić niektórzy panowie. To kompleksy? Wyrzuty sumienia? Reagują bardzo emocjonalnie, nawet bardziej, niż posądzane o emocjonalność kobiety, które sami przedstawiają jako cyborgi bez emocji = osoby racjonalne i logiczne. Cóz, porzucone dla własnej wygody dzieci z jednej strony mogą być niezłą kartą przetargową, ale z drugiej strony - są ewidentnym dowodem znieczulicy i obojętności tych panów, traktujących własne dzieci przedmiotowo. No bo jak można pozostawać "kochającym tatusiem", gdy jednocześnie mieszka się z dala od dziecka i je olewa na wszelkich frontach?
Tzw. przyszywani tatusiowie, nawet bijący dzieci, bliżsi są emocjonalnie owym dzieciom niż tatusiowie NIEOBECNI.Albo np. obecni z zagranicy przez np. 10 lat.

autor: Magda, data nadania: 2010-01-29 04:19:03, suma postów tego autora: 62

Problem przemocy w rodzinie

występuje i w kulturach patriarchalnych, i matriarchalnych. Nie ma więc prostego przełożenia między taką, czy inna formą organizacji społecznej a przemocą w rodzinie, czy przemocą względem kobiet.

autor: Thor, data nadania: 2010-01-29 12:05:08, suma postów tego autora: 990

Thor dzięki za wyjaśnienie

Ja czytałem kiedyś podobny artykuł pt.tytułem dlaczego laski kręcą dresiarzy a nie porządnych spokojnych normalnych chłopców.
No i pisało tam w takim telegraficznym skrucie że kobiety jak samice u zwierząt lubią agresywnych samców bo myślą że jest silny i zapewni jej i potomstwu bezpieczeństwo w razie takiej potrzeby.
Niewiem ile prawdy w tym artykule.
Natomiast co do przemocy w rodzinie dużo kobiet niechce się rozstawać z męzami psycholami m.in ze względów finansowych na moje pytanie do kobiety ofiary przemocy czemu niebierzesz rozwodu z tym psycholem usłyszałem szczerą odpowiedż bo on dobrze zarabia i dzięki temu możemy utrzymać dom i rodzine na przyzwoitym poziomie gdybym od niego odeszłą to bym napewno sama sobie nie dałą rady i byłabym nikim...
Powiedziałem jej żeby tak niemówiłą bo zawsze może poznać normalnego faceta(bo przecież nie każdy facet to psychol)i zamknąc tamten rozdział życia i zacząć od nowa z jakimś normalnym facetem przecież wileu kobietom tak się udało więc czemu dobie miałoby się nieudać?powiedziałem jej aby spróbowałą!
Obiecałą mi że się nadtym zastanowi!
Starałem się ją pocieszyć jak mogłem bo wiem ze jej życie to piekło(10lat małżeństwa z psycholem robi swoje).

autor: Antyliberał, data nadania: 2010-01-31 15:58:55, suma postów tego autora: 1302

Dodaj komentarz