nie było afery hazardowej, nie było kupowania głosów w Wałbrzychu. Po prostu Polska jest państwem prawa. I sprawiedliwości. Tak nam dopomóż Tusk!
że z wyrokami sundu nie wolno polemizować :)
platformerskich afer i fałszerstw nie są już w stanie rozwiązać tylko formalnie niezawisłe sądy.
Na szczeście, na ulicach coraz częściej rozlega się hasło:
Tusk! Tusk! Idziemy po ciebie!
ABCD - też tak skandujesz?
będą najlepszymi sędziami, bo z autopsji znają wszelkie mechanizmy przekrętów.
Czy nie dziwi Was, że w spauperyzowanym transformacją Wałbrzychu wygrywa neo liberalna PO ?
Politologu Ciszwewski o czym to świadczy ?
Czy nie o słabość lewicy ?
Co takiego obiecała PO czego nie mogła obiecać lewica.
Klasyczny przypadek jak z KryPolskiej książki : Co z tym Kanssa tj. najbiedniejsi głosują na partie reprezentujące najbogatszych.
Piotrze skoro przekroczyłeś rubikon i podjąłeś współpracę z Nie to idź za ciosem i podejmij od KryPola kilka książek :
Piotrze Ciszewski ja pisze serio bez tej lektury nie ruszysz z miejsca.
Co z tym Kanssas - wyraźnie tłumaczy czym jest back clash i dla czego zachodzi.
Seriale - przewodnik - pokazuje na przykładzie seriali, że praktycznie całe społeczeństwo śnie neo liberalny sen. Książkę o serialach czyta się jednym tchem. Na prawdę warto.
Komuna Otwock - Przewodnik - doskonale pokazuje jak bunt nawet w tak radykalnej formie jak Komuna Otwock się ustatecznia i jak niegdysiejsi rewolucjoniści robią drobnomieszczański teatr dzięki dotacjom z miasta.
premiera Tuska. Przecież to mniejsze zło!
MARKSISTA BARDZO REWOLUCYJNY
na Krakowskim Przedmieściu pana Tarczyńskiego, zastępcy dyrektora w TVP, to element zapowiadanej przez Kłamczyńskiego odnowy moralnej?
Stirlitz, wszyscy już wiemy, że Telegraf, że Kłamczyński, że namiot...
A może podyskutowałbyś, jako członek Eseldesantu, o tym, co stwierdził prof. Jerzy Wiatr z SLD w wywiadzie dla "Polityki" nt. służby zdrowia, w kontekście przyszłej koalicji z konserwatywno-liberalną PO:
"Moim zdaniem jednak zamierzenia PO mają sens i wcale nie godzą w pacjentów. [...] Nie ma przecież znaczenia do kogo należy szpital, do którego idę na zabieg – do państwa, czy spółki - znaczenie ma to, jak jest finansowany."
Lewicowo, nie powiem ;-)
Dalej, być może całkiem słusznie*, profesor mówi o zbyt niskich składkach zdrowotnych, które uniemożliwiają ludziom leczenie na poziomie, na jaki pozwala współczesna medycyna, by dość nieoczekiwanie skwitować sprawę takimi słowami:
"w tej sprawie rzeczywiście trudno będzie porozumieć się z Platformą. Ale to nie przekreśli możliwości zawarcia koalicji PO - SLD. To może być udany tandem na wiele lat."
Zatem kwestia finansowania znaczenie ma, ale nie na tyle duże, by przekreślić koalicję, a nawet długie harmonijne pożycie...
*) być może, bo istnieje możliwość, że jak już PO (wraz z SLD?) powyprzedaje szpitale, to składkę jednak podniesie, gdy nowi właściciele byłych placówek państwowych "uwspółcześnią" ceny tzw. usług medycznych i dzięki temu będą mogli żyć na tzw. przyzwoitym, europejskim poziomie...
do PiS partia demokratyczna. Stąd niestety wymiatanie pogrobowców LiDu z kątów i zakamarków musi potrwać.
Stirlitza są ciekawe.
Czyżby frakcja twardogłowych w SLD oceniła, że miejsce w koalicji z SLD ma i tak, wobec czego listki figowqe nie są już potrzebne. I w Partii można zostawić tylko sprawdzonych towarzyszy z frakcji moczara, kadr komisarskich stanu wojennego, KGB, SB FSB
Nie krzywdźmy jednak Dżej Dżej Łynda. To żaden listek figowy, tylko porządny, zasłużony agitator stalinowski, a później wierny dworak wszystkich kolejnych ekip pezetperowskich.
Kiedyś Partia (a chyba i Służba) użyła go do wysondowania poglądow Jerzego Giedroycia. Redaktor Kultury zapamietal, ze Dżej Dżej na tle innych przybyszów z kraju wyrożniał się przekonaniem, że ustroju peereli nie da się zreformować, wobec czego należy się z nim pogodzić.
Dżej Dżej nalezał do ideologów i chwalców ekipy stanu wojennego. Później zostal "autorytem" betonowej frakcji w stołecznym SLD.
Słowem, Dżej Dżej to wierny uczeń i żołnierz wielkiego Stalina, Breżniewa i Putina w Polsze.
W obronie towariszcza Dżej Dżej Łynda!
Partia demokratyczna? Tego się właśnie obawiałem, bo to oznacza, że nie ma jasnej linii programowej, na którą członkowie dobrowolnie się zgadzają wstępując do partii, a z drugiej strony, za wszystkie "nieodpowiednie" opinie innych członków można bezkarnie obwiniać formułę partii.
Tu właśnie ciekawi mnie gdzie przebiega granica tej "demokratyczności" partii, wypowiedzi Wiatra nikt nie zdementował, a czy podobnie byłoby, gdyby do SLD zapisał się na przykład Maciej Giertych i również publicznie głosił swoje osobliwe poglądy?
Druga sprawa, czy mam rozumieć, że właściwe SLD bez "pogrobowców" nie zgodzi się na koalicję, jeśli PO nie zrezygnuje z pomysłów prywatyzacji szpitali i nie zgodzi się na zwiększenie nakładów na służbę zdrowia?
.
że nie mają cienia szansy na konfrontację swojego programu z tzw. realiami.
W krajach demokracji burżuazyjnej można zauważyć pewną prawidłowość. Im więcej dana partia/kandydat przeznaczy pieniędzy na kampanię wyborczą tym otrzymuję większą ilość głosów. Oczywiście zbadanie tej prawidłowości nie jest w kompetencjach sądu bo on sam jest częścią tego chorego systemu, w którym posiadanie władzy jest wprost proporcjonalne do zawartości portfela.
Oczywiście, że w partiach kanapowych nie ma demokracji. Racje zawsze ma posiadacz tego mebla, a ci, którzy chcą na nim posiedzieć, muszą przyjąć w pełni te racje.
Stirlitz, to nawet nie jest wymijająca odpowiedź, ale nic się nie martw, ta cisza jest jeszcze bardziej wymowna :-)))
---
West, przyjmijmy, że masz rację, ale przecież owymi realiami nie można usprawiedliwiać przechodzenia na pozycje przeciwne ideowo bez zmiany "szyldu". Zresztą tu nawet nie o ideologię chodzi, wiadomo, że nadrzędną i tak jest burżuazyjna demokracja z całym dobrodziejstwem inwentarza. Rzecz w tym, że dla tzw. wyborców nie jest żadną wartością, że SLD z PO będzie sobie tworzyć "udany tandem na wiele lat" przy korycie, natomiast ma znaczenie czy publiczna służba zdrowia skutecznie o nich zadba.
A dla Wiatra ważniejsze w tej koalicji wydaje się co innego: "są tylko dwie możliwości – [Grzegorz Napieralski] zostanie wicepremierem albo marszałkiem Sejmu. To muszą być stanowiska odpowiednie dla szefa partii koalicyjnej."
Owszem, nie można usprawiedliwiać, ale warto jednak zdefiniować owe pozycje "przeciwstawne ideowo". Czy państwowa własność szpitali to element kanonu ideowego lewicy? Ja myślę, że jednak wyłącznie element pragmatycznego programu. Do kanonu będzie należała powszechna dostępność do usług szpitalnych, a szpital może przy tym być państwowy albo nie, tak jak nie godził w pryncypia państwa ludowego fakt że Gomułka jeździł mercedesem a nie syrenką. Po prostu potrzebny był wygodny, szybki i bezpieczny wóz, to taki wzięto. Tak samo ze szpitalem.
Oczywiście, że "SLD przy korycie" (ubogie to koryto zresztą) samo w sobie nie jest wartością. Ale już SLD w rządzie jako strażnik interesów szeroko rozumianych mas pracujących tudzież narodowej burżuazji taką wartość stanowi. I w tym sensie, jak sądzę, Wiatr ma rację, że przełożenie na politykę państwa uzyskuje się przez obsadzenie konkretnych stanowisk w egzekutywie, a nie poprzez "uzgadnianie programu" czy tym bardziej "selektywne wspieranie rządu" z ław sejmowych.
West, ależ pominąłem kwestię własności szpitali, koncentruję się jedynie na niedostatecznym poziomie finansowania służby zdrowia, przy zmianie czego SLD, zdaniem Wiatra, obstawać nie będzie, a to tylko jeden z przykładów, że ta partia żadnym "strażnikiem interesów szeroko rozumianych mas pracujących" nie była, nie jest i, jak widać na załączonym obrazku, nie będzie w dającej się przewidzieć przyszłości.
Wiatr potwierdził jedynie rzecz oczywistą, że podwyższenie składki będzie trudne. PO (i elektorat PO) nie lubi jawnego podnoszenia podatków wszystkim jak leci. Nie przekreśla to wcale możliwości poprawy sytuacji w służbie zdrowia bądź przez lepsze gospodarowanie jej zasobami (a tu jest dużo do zrobienia), bądź przez ograniczanie kosztów administracyjnych, bądź też przez finansowanie pewnych inwestycji czy też procedur medycznych bezpośrednio z budżetu w większym zakresie, niż to się dotąd odbywa.
Owszem, West. PO nie lubi niczego, co... im nie pasuje :-))), to jasne, ale tu chodzi o to, że ze strony SLD nie płyną również żadne sygnały, że przy czymś istotnym z punktu widzenia lewicowego wyborcy ma zamiar twardo obstawać. A ponoć PO będzie potrzebować koalicjanta, więc warunki ku temu są. Tymczasem Wiatr już zawczasu usprawiedliwia SLD, twierdząc, że koalicja to konieczność, przed którą jego partia nie może się uchylić, by nie zostać "partią destrukcji". Ważne okazują się tylko "stanowiska odpowiednie dla szefa partii koalicyjnej".
Wiatr "generalnie" akceptuje politykę gospodarczą PO, choć dla uczciwości trzeba dodać, że tylko "przy założeniu, że Platforma będzie łagodziła ciągoty najbardziej liberalne". W praktyce to i tak bez znaczenia, bo podobno ta partia to już "w gruncie rzeczy robi", czyli "prowadzi znacznie mniej neoliberalną politykę, niż prowadziły rządy prawicowe w przeszłości".
Wniosek jest taki, że SLD okazuje się partią umiarkowanie liberalną i podobnież PO też takie jest, więc po co komu taki "wybór"?!
Pogląd, iż marzeniem lewicowego wyborcy jest podwyżka podatków, to, obawiam się, jedynie Twoje widzimisię.
Zacznijmy od tego, że nie ma co dzielić skór na niedźwiedziu, do wyborów jeszcze trochę czasu, a potem może być bardzo różnie - od większości PiSowskiej, do większości POwskiej, z rozmaitymi wariantami pośrodku, spośród których PO-SLD jest jedynie jednym z możliwych. Dlaczego nie PiS-PO? Dlaczego nie PO-PSL jak teraz?
Program wyborczy SLD jest jeszcze w trakcie tworzenia, poczekajmy co z tego wyniknie, potem można będzie wysyłać "sygnały". Generalnie pole manewru po dwóch kadencjach nierządów solidarnościowych jest małe, co nakłada się na generalną dezorientację ideową lewicy światowej. Ważniejsza od upierania się przy konkretnych rozwiązaniach jest, jak mi się wydaje, trafna identyfikacja barier, hamujących wzrost gospodarczy.
Dobre lody śmietankowe nie muszą się różnić tak bardzo od waniliowych, ważne żeby były smaczne. Konsumpcję wyrazistych lodów śmietankowych o smaku zjełczałego łoju zostawmy 1% "koneserów".
Oczywiście, West, poczekam, aż spece od propagandy spreparują "program wyborczy", a następnie świadomie i dobrowolnie dam się nań nabrać ;-) Wybacz, ale mimo wszystko, jeśli już kupuję lody śmietankowe, to mają być śmietankowe, a nie waniliowe, czy... łojowe.
zajmują się "spece od propagandy", i jeżeli Two pogląd jest reprezentatywny dla mniejszych partii, to jest to dobra wskazówka dlaczego są one "mniejsze".
Sądzę, nie sądzę, oceniam tylko jego praktyczne znaczenie.