Co to jest?
"Pyry z gzikiem - postne danie kuchni wielkopolskiej złożone z ziemniaków (w gwarze poznańskiej pyr) oraz gziku, czyli odpowiednio przyprawionego sera twarogowego.
Ziemniaki najczęściej gotowane są w mundurkach, czyli bez obierania. Całość może być doprawiona śmietaną, solą, pieprzem i olejem. Danie powstało zapewne w pierwszej połowie XIX wieku, kiedy to w Wielkopolsce mocno rozpowszechniły się ziemniaki. Potrawę początkowo jadano głównie w piątki (dni postne).
Obecnie ziemniaki w mundurkach zastępowane bywają gotowanymi lub nawet chlebem. Danie podawane jest w wielu poznańskich i wielkopolskich restauracjach".
źródło: Wikipedia
nigdy.
też nie.
Pozdrawiam
czy drogi i cala infrastrukture buduje sie tylko a Euro 2012 czy dla obywateli, zeby im sie dobrze zyło?
igrzysk, pielgrzymek, pochodów wyborczych, itp. Trawę też się wtedy maluje, nawet zimą...
Teraz bedzieta, poznaniacy, na okrągło gzika z pyrami wtranżalać, aby grobelne zachcianki spłacić. A niedługo nawet na łatanie dziur w drogach braknie.
Zastaw się a postaw się!
.
poznaniaków chcialo Euro, a ilu wolałby wrzucanie pieniędzy do worka bez dna, jakim są inwestycje socjalne?
pokutnego zresztą też nie, bo "władza się wyżywi".
.
Zamknie się kila szkół, odda szpitale w "dobre ręce", sprywatyzuje tę resztkę miejskich spółek i po problemie. Będzie za co przyznać sobie milionowe premie.
Pyry z gzikiem? Mam wrażenie, że po Euro na menu poznaniaków będą się składać pyry bez gziku. Można też i z tego zrezygnować - bo jeszcze chamstwu się we łbach poprzewraca - i zastąpić pyry łupinami z tychże. Pożywne, zdrowe i w ogóle znakomite. 750 mln na stadion i biliony na imprezę piłkarską to był z pewnością "strzał w dziesiątkę" - po co Poznaniowi szkoły, przedszkola, żłobki, teatry, domy kultury, zajęcia pozalekcyjne dla młodzieży, czy szpitale. Ogródki też niepotrzebne - niebawem sprzeda się je deweloperom i gitara. Kilka osób się przy okazji wzbogaci, kilku się przyzna wielomilionowe premie i (prawie) wszyscy będą zadowoleni. Serdecznie pozdrawiamy Pana Prezydenta i dziękujemy za igrzyska! Doprawdy były godne Nerona.
1. Władza sama twierdzi, że na Euro2012 wydano 94 mld złoych, i wlicza do tego koszt autostrad.
2. Nie jestem pewien, czy dobrze zrozumiałem intencję tego pytania. Powiem więc tak: tzw. "przeciętnemu" obywatelowi autostrada jest do życia potrzebna najwyżej parę razy do roku, kiedy potrzeba pojechać do rodziny lub na wakację. A tymczasem w ramach realizowania zasady decentralizacji (oczywiście obowiązków, nie pieniędzy), drogi wojewódzkie, powiatowe i gminne mają się źle.
Do tego fatalnie ma się dobra alternatywa - kolej. Pamiętam, że jeszcze w kampanii prezydenckiej Grzegorz Napieralski zauważył, że obecnie z "puli infrastrukturalnej" ponad 80% środków jest przeznaczana na autostrady, a mniej niż 20% na kolej. A proponował poprawienie tej relacji na 60 do 40. I moim zdaniem miał rację, chociaż powinno się to jeszcze bardziej przesunąć na korzyść kolei, która jest ordynarnie zaniedbana od wielu lat. Dodajmy, że w ramach tych wydatków "na Euro" sporo pieniędzy wydano nie na tory, ale na dworce. Ja wiem, że niekoniecznie są estetyczne, ale może mamy trochę inne, bardziej palące potrzeby, nawet w ramach samej kolei?
Kolej może być tańsza i bardziej przyjazna środowisku, pozwala rozładować korki w miastach, a bywa i tak, że szybsza (zwłascza teraz, biorąc pod uwagę te korki). To ostatnie mogę zilustrować przykładem. Dojazd do szkoły w Poznaniu zajmował mi 40-60 minut, autobusem. Znajoma z odleglejszej miejscowości dojeżdżała w najwyżej 20 minut pociągiem.
Porozmawiamy jesienią, kiedy Rada Miasta będzie miała do ułożenia nowy budżet.
Zresztą, nie trzeba za wiele czekać. Już teraz, w ramach oszczędności, "zaoszczędzono" 5 milionów (śmieszna kwota przy tych 750 mln. wyłożonych na stadion), likwidując tzw. "zbędne" szkoły. Pracownicom żłobków powiedziano, że podwyżka to za dwie dekady będzie. Wszycy załapaliśmy się też na podwyżkę cen biletów o bodaj 30%.
Na razie propaganda sukcesu ma się dobrze, ale to się musi skończyć. Kto wie, może Poznań załapie się na zarząd komisaryczny i wtedy już nie da się ukryć, że mamy katastrofę.