Samson: Kobiet się nie da zatrzymać

[2006-12-02 13:56:00]

Z Hanną Samson rozmawia Krzysztof Lubczyński.

Na wstępie pytanie może nazbyt intymne. Na ile to, co jest treścią Pani książek, w tym ostry, trochę jakby męski seks "Wojny żeńsko-męskiej i przeciwko światu", fizjologiczna otwartość w mówieniu o seksie, jest odbiciem Pani prywatności, a na ile wynikiem kreacji pisarskiej? I czy samocenzurowała się Pani obyczajowo?

Nie mam Kliniki Prącia ani stałego felietonu na temat seksu. Nie jestem Barbarą Patrycką, choć łączy mnie z nią kilka cech. Ja też nie lubię się
poddawać i nie udaję kogoś innego niż jestem. Ale ta książka nie jest o mnie, choć pokazuję w niej swoje poglądy, brak zgody na hipokryzję i
głupotę. Nie cenzurowałam się, bo czy jest sens cenzurować się w grotesce?

A już myślałem, że jest Pani swoją bohaterką! A co z tym męskim podejściem do seksu?

Dlaczego męskim? Czy tylko mężczyźni mają prawo czerpać z seksu przyjemność i mówić o tym? W męskiej literaturze kobiety zwykle są
przedstawiane jako istoty bierne. Kobietę albo się adoruje, wzdycha do niej, albo się ją pieprzy. Moja bohaterka wyłamuje się z takich stereotypów. Mówi własnym głosem, jest aktywna, otwarta, postępuje zgodnie ze sobą i nie czeka
na rycerza, który ją uszczęśliwi, tylko walczy o byt. Nie jest ani aniołem, ani ladacznicą, choć byli tacy, którzy zarzucali jej, że ma zbyt wielu
kochanków.

Ale Pani w swojej książce także drwi, kpi...

Mężczyzna, który ma wiele kochanek, to playboy, a kobieta z kilkoma partnerami to puszczalska. Czy to nie jest śmieszne? Nie zgadzam się na
podwójną moralność i na hipokryzję. Z jednej strony kobiety mają mieścić się w gorsecie stereotypu, a z drugiej nie można włączyć telewizora, by nie natknąć się na seks. Seks jest wszechobecny, a ciało kobiety jest traktowane jak towar i służy do zarabiania pieniędzy. Choćby do tego, żeby kupować więcej samochodów albo telefonów komórkowych. Nie podoba mi się to, co nasza kultura robi z ciałem kobiety, dlatego w "Wojnie żeńsko-męskiej" odwracam role: to męskie ciało jest przedmiotem oglądu, na jego podstawie dokonujemy oceny mężczyzny.

Tą deklaracją stawia się Pani w szeregu ruchu feministycznego...

Jestem feministką. Jak wszystkie myślące kobiety. Ta książka jest moim sprzeciwem wobec świata, którego reguły ustalają mężczyźni.

Skoro jesteśmy przy seksie. Z Pani książki zdaje się wynikać, że wbrew dość mocno rozpowszechnionym przekonaniom, seksualność kobieca i męska nie są aż tak bardzo od siebie różne, jak to się zwykło podkreślać. Zgadza się z tym Pani?

Kobiety są istotami seksualnymi tak samo jak mężczyźni, ale przez wieki nie pozwalano im tego doświadczać bez poczucia winy i wstydu. Są oczywiście różnice między kobietami i mężczyznami, kobiety przeżywają seks inaczej, ale to nie znaczy, że kobiece potrzeby i doznania są słabsze od męskich. Wystarczy poczytać książki o fantazjach seksualnych kobiet, żeby zobaczyć, co dzieje się w kobiecych głowach!

A czy podzieliłaby Pani moje wrażenie - podkreślam, to tylko wrażenie - że
żyjemy w czasach, w których seks stał się ważniejszy dla kobiet niż dla mężczyzn, czyli nastąpiła jakby zamiana miejscami?


Może takie wrażenie powstaje przez to, że kobiety przez wieki nie mówiły o seksie ani słowa. To było tabu, już sama myśl była nieczysta. Gdy w końcu
odważyły się mówić, ich głos bardziej słychać, bo jest czymś nowym. Mężczyźni nie są już monopolistami w tej sferze, co wielu z nich odebrało jak zagrożenie. Jeszcze niedawno seks służył im do zaspokajania własnych potrzeb, teraz muszą się liczyć z potrzebami partnerki. Dziś nie tak łatwo czuć się supermanem. Trzeba mieć do tego podstawy.

Wszechobecność seksu w mediach podnosi czy osłabia jego wartość?

Paradoksalnie, wszechobecność seksu w mediach spowszednia go, osłabiając jego atrakcyjność. Z drugiej strony media nakręcają zainteresowanie seksem i jeśli człowiek obchodzi się przez jakiś czas bez seksu, to zaczyna się martwić, że coś z nim nie tak. Nie wiadomo, czy potrzeby, które mamy
wypływają z naszych uczuć i hormonów, czy z medialnego hałasu. W "Wojnie żeńsko-męskiej" doprowadzam obecność seksu w mediach do absurdu, choć właściwie już to natężenie, jakie mamy, to absurd.

Kręgi konserwatywne obyczajowo, w tym Kościół katolicki, myślą podobnie...

Ale ja nie chciałabym, żeby seks łączył się z grzechem, żeby to było tabu, z którego potem człowiek przez pół życia musi się wyzwalać, nim będzie mógł traktować go normalnie.

W swojej najnowszej książce "Pokój żeńsko-męski na chwałę patriarchatu" opowiada się Pani przeciw instytucji małżeństwa?

Nie, nie jestem przeciwko małżeństwu. Jestem przeciwko małżeństwu w patriarchalnym kształcie, w którym jedna strona, czyli kobieta, rezygnuje ze
swoich potrzeb i aspiracji na rzecz drugiej. Dla wielu z nas jest to tak oczywiste, że aż niezauważalne. Nawet tak wyzwolona kobieta jak Barbara Patrycka wpadła w tę pułapkę. Nie zgadzam się na to, żeby potrzeby kobiet były mniej ważne niż potrzeby mężczyzn. Kryzys małżeństwa jest faktem i zachęcanie do trzymania się niesprawdzających się już sposobów
współistnienia płci jest działaniem przeciwko kobietom. Kobiety muszą być w stanie same się utrzymać i zadbać o swoje dzieci, gdy mąż odejdzie do młodszej. Byłoby cudownie, gdyby każdy z nas znalazł swoją drugą połowę i przeżył z nią szczęśliwie całe życie, ale jak często to się zdarza? Świat się zmienia, my się zmieniamy. Zamiast kurczowo trzymać się tego, co było,
warto otworzyć się na rozwój.

Na ile to, co napisały Pani koleżanki po piórze, np. Izabela Filipiak, Katarzyna Grochola, Manuela Gretkowska, zainspirowało Panią do zabrania głosu? Czy czegoś w ich pisaniu zabrakło i chciała Pani wypełnić jakąś lukę?

Pokazuję świat ze swojej perspektywy. Jest to perspektywa kobieca i to łączy mnie z wieloma pisarkami, ale to nie jest tak, że chcę zapełniać jakąś lukę. Chyba że luką był brak mojego głosu. Moje dwie ostatnie książki są nawiązaniem do popularnej literatury kobiecej, której przedstawicielką jest Kasia Grochola, próbą złamania konwencji, w której kobieta czeka na miłość i dopóki nie pojawi się ON, jest nieszczęśliwa.

Jaką formę, konwencję pisarską najbardziej Pani lubi?

W czterech pierwszych książkach drążyłam relacje międzyludzkie, emocje, uczucia, dlatego najchętniej uciekałam się do monologu wewnętrznego. Ale "Wojna żeńsko-męska" i "Pokój żeńsko-męski" to dla odmiany groteska, w
której poczułam się jak ryba w wodzie. Moje własne żarty cały czas mnie śmieszą i na szczęście nie tylko mnie.

Mówimy o sytuacji kobiety w Polsce. Teraz rządzą naszym krajem zdeklarowani konserwatyści katoliccy spod znaku PiS-u i LPR. Czy ich rządy opóźnią marsz kobiet ku lepszemu losowi, ku niezależności, ku swobodnemu kształtowaniu
swego życia?


Kobiety są już na to zbyt świadome i nie da się ich zatrzymać. Może będzie im jeszcze trudniej, a może postawa rządzących sprawi, że będą mocniej
domagać się swoich praw. Nie mogę pojąć, jak to jest możliwe, że ci, którzy walczyli z komunizmem w imię wolności człowieka, teraz sami są przekonani, że mają patent na życie innych ludzi. Kiedy rodzi się za mało dzieci, tak
jak teraz, zawsze nasilają się tendencje patriarchalne, ale to nie może tak
być, że kobiety są traktowane instrumentalnie. Zdecydowana większość kobiet chce mieć dzieci, wystarczy stworzyć im do tego warunki. Odkąd istnieją rozwody, kobiety muszą dbać o swoją sytuację na rynku pracy, warto im to
ułatwiać, a nie utrudniać. Kiedy poczują się bezpiecznie, będą mogły rodzić dzieci. Świat się zmienia, czy nam się to podoba, czy nie, i nie zmieni tego nawet Centralne Biuro Antyrozwojowe.

Jednym z koronnych postulatów ruchu feministycznego jest prawo do aborcji ze
względów społecznych. Czy bez aktywnej i masowej walki kobiet prawo to może w Polsce zwyciężyć?


Większym problemem jest to, że ustawa nie jest realizowana w obecnym kształcie. Kobietom odmawia się prawa do aborcji nawet wtedy, gdy ciąża
zagraża ich zdrowiu, a nawet życiu, lub gdy jest wynikiem gwałtu! Nie rozumiem, dlaczego życie kobiety jest mniej warte niż życie poczęte. Jak się mierzy, ile warte jest czyjeś życie? Zaszokowała mnie uroczystość, jaką zorganizowali w Sejmie posłowie PiS-u i LPR na cześć Włoszki Beretty Molli, która z pobudek religijnych nie zdecydowała się na aborcję i osierociła
kilkoro dzieci. Jej relikwie umieszczono w kaplicy sejmowej z inicjatywy Komisji Rodziny i Praw Kobiet! Dla mnie jej wybór świadczy o braku miłości do swoich dzieci. A nakłanianie do rodzenia dzieci poczętych w wyniku gwałtu
uważam za nieludzkie. Takie pomysły mogą mieć tylko mężczyźni i bezmyślne strażniczki patriarchatu. Każda kobieta powinna sama decydować o tym, czy chce mieć dzieci. A państwo powinno zrobić wszystko, by mogła je mieć. Ważna
jest oświata seksualna i dostęp do środków antykoncepcyjnych, sensowna pomoc materialna, a nie "becikowe". Restrykcje niczego tu nie załatwią.

Kobiety są jednak bierne i nie walczą o prawo do aborcji, tak jak np. Francuzki, które 32 lata temu masowo demonstrowały na ulicach. Czy można
sobie w ogóle wyobrazić takie masowe demonstracje kobiet w Polsce?


Paradoksalnie rządy PiS-u mogą temu sprzyjać, doprowadzając do radykalizacji postaw kobiet. Mam taką nadzieję.

Dziękuję za rozmowę.

Wywiad ukazał się w "Aneksie" - dodatku kulturalnym do "Trybuny".

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



25 LAT POLSKI W NATO(WSKICH WOJNACH)
Warszawa, ul. Długa 29, I piętro, sala 116 (blisko stacji metra Ratusz)
13 marca 2024 (środa), godz. 18.30
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca
Podpisz apel przeciwko wprowadzeniu klauzuli sumienia w aptekach
https://naszademokracja.pl/petitions/stop-bezprawnemu-ograniczaniu-dostepu-do-antykoncepcji-1
Szukam muzyków, realizatorów dźwięku do wspólnego projektu.
wszędzie
zawsze

Więcej ogłoszeń...


20 kwietnia:

1868 - W Warszawie urodził się Adolf Warski, działacz robotniczy, socjalistyczny i komunistyczny, dziennikarz i publicysta; zamordowany w ZSRR poczas czystek stalinowskich.

1919 - Powstała Socjalistyczna Partia Robotnicza Jugosławii.

1937 - W Lwowie urodziła się Krystyna Rodowska, polska poetka, tłumaczka literatury pięknej, krytyk literacki. Tłumaczyła m.in. Nerudę, Paza, Garcię Lorkę, Bretona, Geneta.

1995 - W Belgradzie zmarł Milovan Dżilas, polityk jugosłowiański, pisarz polityczny; bliski współpracownik Tity; od 1953 wiceprezydent Jugosławii; 1954 za krytykę rządów partii komunistycznej pozbawiony stanowisk i kilkakrotnie więziony; autor "Nowej klasy".

1999 - USA: Miała miejsce masakra w szkole średniej Columbine, w wyniku której zginęło 15 osób.

2004 - Jan Guz został przewodniczącym OPZZ.

2008 - Fernando Lugo (APC) wygrał wybory prezydenckie w Paragwaju.

2013 - Giorgio Napolitano jako pierwszy historii prezydent Włoch został wybrany na II kadencję.


?
Lewica.pl na Facebooku