Jankowski: Narkotyki i imperialna mobilizacja w obronie pokoju

[2007-08-16 14:11:13]

Co nasi chłopcy robią w Afganistanie?

Jarosław Jakimczyk, dziennikarz magazynu "Wprost", zaniepokoił niedawno czytelników internetowego portalu gospodarczego swoim doniesieniem z frontu "wojny z narkotykami" w Afganistanie, którą ujrzał na własne oczy. Przerażony sytuacją, jaką dostrzegły jego rozpalone miłością do Ameryki dziennikarskie zmysły, pisał tak: "Miejscowi baronowie narkotykowi szczodrze finansują talibów w zamian za ochronę opiumowych interesów. Talibowie uzyskują w ten sposób środki finansowe niezbędne do zakupu broni i sprzętu wojskowego". Amerykanie mają, jak na cowboyów przystało, ciężkie zadanie, zwłaszcza, że efekty ich działań "widoczne staną się dopiero po latach" - daje słowo reporter, bowiem "Amerykanie, którym zależy na trwałym pokoju w Afganistanie (...) muszą o tym wiedzieć, mając bogate doświadczenie w walce z kartelami narkotykowymi w Kolumbii".(1)

Bogactwo amerykańskich doświadczeń, które nasi dziennikarze mierzą z pewnością w dolarach, paraliżuje najwyraźniej umysły, zwłaszcza osób o słabszych charakterach, jakich wymaga wierna służba w korporacyjnych mediach.

Według danych z 2003 r. handel narkotykami stanowił "trzeci pod względem wartości międzynarodowy towar handlowy po ropie naftowej i produkcji przemysłu zbrojeniowego". Organizacja międzynarodowego handlu narkotykami przynosi jednak eksporterom używek niewielki udział w zyskach. Około 95% dochodu generowanego z narkotyków trafia na konta pośredników handlowych, polityków, międzynarodowych mafii i - zaangażowanych w pranie nielegalnych pieniędzy - korporacyjnych instytucji bankowych w krajach ich przeznaczenia. Wynika to z faktu, że przykładowo, heroina na rynkach zachodnich osiąga cenę około 100-krotnie wyższą od tej, jaka oferowana jest producentom opium w miejscu jego pochodzenia. Cena, osiągana przez heroinę w różnych krajach Zachodu, jest różna i poza uwarunkowaniami rynkowymi zależy od stopnia czystości narkotyku oraz wielkości nabywanej porcji. (W USA cena grama heroiny o czystości 50-80% waha się w granicach 70-95 $. Cena może być niższa, gdy czystość heroiny spada nawet do 30%. Sprzedawana jednak w małych działkach tzw. „torebkach” - zawierających 25 mg narkotyku o stuprocentowej czystości - za 10 $ za sztukę osiąga tym samym horrendalną cenę, 400 dolarów za gram. W Wielkiej Brytanii średnia cena heroiny, o czystości nie przekraczającej 50%, wahała się w granicach 40-80 funtów za gram.)

Wracając do talibów, którzy rządzili w Afganistanie do chwili napaści zbrojnej USA, zdołali oni ograniczyć produkcję opium w swoim kraju do rekordowo niskiego poziomu - 180 ton w skali rocznej - doprowadzając w 2001 r. do 94-procentowej redukcji zbiorów maku w stosunku do roku poprzedniego. Sytuacja musiała być niepokojąca dla międzynarodowego systemu finansowego, skoro w Anglii zaczynało brakować heroiny na ulicach. Podążając jednak za logiką myśli pana Jakimczyka, trudno jest powstrzymać się od refleksji, że Amerykanie ze swoim "bogatym doświadczeniem" w Kolumbii, która od lat jest dostarczycielką niemal całej kokainy produkowanej na świecie, mogliby z pewnością wiele nauczyć się od talibów, biorąc pod uwagę fakt, że po amerykańskiej inwazji produkcja opium w Afganistanie w przeciągu roku wzbiła się na poziom 3700 ton w skali rocznej, a w roku 2004 osiągnęła poziom 4000 ton.

Podatnicy amerykańscy (jak również polscy), którzy płacą za rzekomą wojnę z narkotykami, powinni, jak się wydaje, wynająć do tego celu siły bardziej kompetentne, skoro efekty działań największej armii świata są tak żałosne. Żałosne są nie tylko w Afganistanie ale również w Kolumbii - dostarczającej Amerykanom poza kokainą tak unikalnie "bogate doświadczenie".(2)

Ktoś złośliwy mógłby skomentować, że armia amerykańska, dysponująca najnowocześniejszymi środkami technologicznymi i budżetem, jaki mógłby podnieść z martwych naszą planetę, jest najwidoczniej wielką gromadą umysłowo upośledzonych dyletantów, skoro "walcząc z narkotykami" doprowadza do wzrostu ich produkcji, którą kilka lat wcześniej potrafił efektywnie ograniczyć ubogi rząd talibów. Do takich wniosków, prostą drogą, powinien dojść każdy, kto do tej pory wierzył w pokojowe intencje władców globalnego imperium, którzy jakkolwiek zawzięcie potępiają postulaty angażowania się państwa w cele społeczne, nie generujące prywatnych zysków, to w przypadku działań na arenie międzynarodowej przyjmują postawę heroicznych i bezinteresownych krzewicieli moralności.

Zostawmy jednak dogmaty zachodniej wiary konsumentom korporacyjnej karmy i skupmy się na sednie sprawy: na pytaniu, co właściwie robimy dziś w Afganistanie poza mitologiczną misją szerzenia "trwałego pokoju" i "walką z narkotykami". Dla wielu może wydać się to zaskakujące, ale o powodach inwazji na Afganistan pisał już w 1997 r. czołowy amerykański strateg geopolityczny Zbigniew Brzeziński. "Zgodnie z szacunkami US Departament of Energy (ministerstwo ds. energii) światowe zapotrzebowanie na energię w okresie między 1993 a 2015 r. wzrośnie o ponad 50%, a najbardziej znaczący wzrost poziomu spożycia energii nastąpi na Dalekim Wschodzie. Już w chwili obecnej procesy gospodarcze w Azji są źródłem olbrzymiej presji, wymuszającej eksplorację i eksploatację nowych złóż energii, a wiadomym jest, że region Azji Centralnej i basen Morza Kaspijskiego posiadają zasoby gazu ziemnego i ropy naftowej, przy których blednie bogactwo Kuwejtu, Zatoki Meksykańskiej czy Morza Północnego". Pisał dalej, że w najbliższej przyszłości "najbardziej naglącym celem strategicznym będzie uniemożliwienie jakiemukolwiek państwu czy też grupie państw próby wyparcia czy choćby zmniejszenia w istotnym stopniu dominującego znaczenia Stanów Zjednoczonych z Eurazji". Zadania żandarma i feudalnego władcy świata mogą jednak wywołać sprzeciw opinii społecznej w trakcie przyszłej "imperialnej mobilizacji", tłumaczył Brzeziński, albowiem "Ameryka stająca się w coraz większym stopniu społeczeństwem multikulturowym, będzie napotykać na coraz większe trudności w procesie kreowania poparcia opinii publicznej w kwestiach dotyczących polityki zagranicznej, z wyjątkiem okoliczności poważnego i powszechnie odczuwanego, bezpośredniego zagrożenia zewnętrznego". W ten sposób spisek międzynarodowych terrorystów i handlarzy narkotyków posłużył jako źródło głównego zagrożenia dla szczęścia tego miłującego pokój narodu i całej globalnej kultury kapitalistycznej. Do wytwarzania poczucia zewnętrznego zagrożenia potrzebni byli i są zdyscyplinowani ideologicznie dziennikarze, wynajmowani przez korporacyjne instytucje medialne.(3)

Materiał źródłowy:
(1) J. Jakimczyk, www.money.pl, "Opium w Afganistanie finansuje talibów", 19.04.2007;
(2) M. Ruppert, Crossing the Rubicon, New Society Publishers, 2004, s. 75, 68;
(3) Z. Brzeziński, The Grand Chessboard: American Primacy and its Geostrategic Imperatives, Basic Books, 1997, s. 125, 211.

Zbigniew Jankowski


Artykuł ukazał się na stronie www.spliff.pl.

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



25 LAT POLSKI W NATO(WSKICH WOJNACH)
Warszawa, ul. Długa 29, I piętro, sala 116 (blisko stacji metra Ratusz)
13 marca 2024 (środa), godz. 18.30
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca
Podpisz apel przeciwko wprowadzeniu klauzuli sumienia w aptekach
https://naszademokracja.pl/petitions/stop-bezprawnemu-ograniczaniu-dostepu-do-antykoncepcji-1
Szukam muzyków, realizatorów dźwięku do wspólnego projektu.
wszędzie
zawsze

Więcej ogłoszeń...


20 kwietnia:

1868 - W Warszawie urodził się Adolf Warski, działacz robotniczy, socjalistyczny i komunistyczny, dziennikarz i publicysta; zamordowany w ZSRR poczas czystek stalinowskich.

1919 - Powstała Socjalistyczna Partia Robotnicza Jugosławii.

1937 - W Lwowie urodziła się Krystyna Rodowska, polska poetka, tłumaczka literatury pięknej, krytyk literacki. Tłumaczyła m.in. Nerudę, Paza, Garcię Lorkę, Bretona, Geneta.

1995 - W Belgradzie zmarł Milovan Dżilas, polityk jugosłowiański, pisarz polityczny; bliski współpracownik Tity; od 1953 wiceprezydent Jugosławii; 1954 za krytykę rządów partii komunistycznej pozbawiony stanowisk i kilkakrotnie więziony; autor "Nowej klasy".

1999 - USA: Miała miejsce masakra w szkole średniej Columbine, w wyniku której zginęło 15 osób.

2004 - Jan Guz został przewodniczącym OPZZ.

2008 - Fernando Lugo (APC) wygrał wybory prezydenckie w Paragwaju.

2013 - Giorgio Napolitano jako pierwszy historii prezydent Włoch został wybrany na II kadencję.


?
Lewica.pl na Facebooku