A. Mrozik: Przychodzi baba do fryzjera, czyli telewizyjne getto kobiet

[2009-12-24 17:27:23]

Nowy sezon czas zacząć – ogłosiły we wrześniu stacje telewizyjne, przystępując do wyścigu o uwagę odbiorców i odbiorczyń. Wyścigu tym bardziej zaciętego, że kryzys gospodarczy wymusza cięcia kosztów na produkcję, oprawę programów i wynagrodzenia pracowników/pracownic. Przetrwają tylko najsilniejsi, co w telewizyjnym żargonie oznacza: najbardziej skandalizujący, krzykliwi, agresywni – bądź przeciwnie: czarujący, wymuskani, landrynkowi, ugrzecznieni. Stacje postawiły na programy znane i lubiane: seriale (królują rodzinne!) oraz reality i talk show (od kilku sezonów Polska wytrwale tańczy i śpiewa – przede wszystkim z gwiazdami, choć co bardziej utalentowanym rodakom wciąż wbija się do głów, że świat show-biznesu stoi przed nimi otworem). W szranki stanęły także telewizje informacyjne – TVN24 oraz TVP Info – które w walce o widzów sięgnęły po sekretną broń: kobiety.

5 września w TVN24 wystartował program Piotra Marciniaka "Babilon" w obsadzie naukowo-politycznej: prof. Magdalena Środa, prof. Agata Bielik-Robson, dr Joanna Mucha (posłanka PO) oraz (bez tytułu naukowego) Małgorzata Sadurska (posłanka PiS). Z kolei 4 października w TVP Info nadano pierwszy odcinek programu "U fryzjera", w którym gościły: posłanka PO Julia Pitera, malarka Hanna Bakuła, prezenterka Anna Popek oraz feministka Joanna Piotrowska. Obydwa programy emitowane są w paśmie weekendowym, wczesno popołudniowym ("Babilon" w soboty o godz. 13, "U fryzjera" w niedziele o godz. 12), co plasuje je w segmencie produkcji familijnych, wyraźnie jednak adresowanych do kobiet: wykształconych, z dużych i średnich miast, niezależnych finansowo, interesujących się polityką, kulturą, rozrywką. Gościnie omawiają "kity i hity" minionego tygodnia, komentują bieżące wydarzenia społeczno-polityczno-kulturalne, a w TVN24 dodatkowo biorą męskich polityków w krzyżowy ogień pytań.

Można by rzec: ideał! Oto w telewizji – nie tylko komercyjnej, kablowej, ale i publicznej – doczekałyśmy się programów, w których kobiecy punkt widzenia ma znaczenie, w których kobiety zaprasza się w charakterze ekspertek kształtujących opinię publiczną, w których kobietom wyznacza się rolę bardziej znaczącą niż tradycyjnych paprotek na męskim stole obrad. Oto feministyczny postulat – głos mają kobiety – prawie się urzeczywistnił: zaproszone do programów kobiety mówią bowiem elokwentnie, inteligentnie, z subtelną nutą ironii i humoru, a mimo wszystko... "PRAWIE robi wielką różnicę". Czym bowiem, jak nie luksusowym gettem (dla) kobiet są programy, które i stylistyką, i sposobem prowadzenia rozmowy reprodukują najbardziej stereotypowe opinie na temat kobiet? Które – zamiast nowej publicystycznej jakości: profesjonalnej, opiniotwórczej – oferują odgrzewany kotlet "kobiecej rozrywkowej telewizji" (w rodzaju TVN Style czy Polsat Cafe) podlanej informacyjnym sosem?

I tak stylistyka "Babilonu", przez złośliwych nazywanego "Babińcem", przywodzi na myśl stylistykę domku lalki Barbie: dużo tu różu i pluszu (dywan, kanapa z wielkimi kolorowymi poduszkami), w tle "kolorowe mazu-mazu i czarne postaci kobiece, jakby wyjęte z czołówki Bonda" – czytamy na jednym z blogów, którego autorka jest wyraźnie zdegustowana scenografią programu. Z kolei forumowicze "Gazety Wyborczej" notują irytujący dźwięk "elevator music", cicho (i drażniąco) "plumkającej" w dali, gdy gościnie programu dyskutują m.in. o śmierci górników w kopalni "Wujek-Śląsk". Gdy dodamy do tego formułę "Babilonu" – oto cztery dorosłe kobiety, ekspertki, są przez Piotra Marciniaka (profesjonalnego skądinąd dziennikarza, który tym razem nie skąpi rozmówczyniom grzeczno-protekcjonalnego "miłe panie") odpytywane niczym uczennice recytujące zadaną lekcję – otrzymamy niezrozumiałą kombinację programu publicystycznego i talk show: w efekcie ani opiniotwórczego, ani rozrywkowego. Jego finalny akord – mężczyzna w krzyżowym ogniu pytań – nadaje całości posmak intelektualnego damsko-męskiego flirtu, w którym sztuką jest powiedzieć tyle, by nie powiedzieć nic. Polityczna klasyka – tym razem jednak przy akompaniamencie chichotów, oklasków oraz wymiany uprzejmości i wyrazów uszanowania; ot, zwykłe, choć na odległość, "całuję rączki drogim paniom".

Z kolei akcja programu "U fryzjera" toczy się, jak wskazuje nazwa, w salonie fryzjerskim, w którym "zwykłe kobiety" między układaniem misternej koafiury a lakierowaniem paznokci wymieniają uwagi o polityce, sztuce czy nauce, kładąc nacisk na "kobiecy punk widzenia" poruszanych problemów. Realizowany w scenerii "przyjaznej kobietom" (salon fryzjerski), odwołujący się do doświadczenia i potocznej obserwacji (wszak kobiety lubią poplotkować, podzielić się mądrością życiową), program reprodukuje przaśny, swojski wizerunek "szykownych kobitek, co to na modzie, urodzie i polityce się znają. Ot, i pokazać się z taką miło, i porozmawiać jest o czym". Nasuwa się jednak niepokojące pytanie o scenerię kolejnych programów tego rodzaju: skoro badania opinii publicznej od lat wskazują, że idealna Polka, oprócz tego, że zadbana i elokwentna, powinna być dobrą kucharką i kochanką, czy oznacza to, że doczekamy się produkcji z udziałem kobiet, zatytułowanych figlarnie – "W sypialni" bądź "W kuchni"? Czy dyskusje o in vitro i parytetach zamiast o proszkach do prania i przepisach na zupę, aranżowane w przestrzeni tradycyjnie kobiecej istotnie mogą pretendować do miana eksperckich i opiniotwórczych? Czy ich przekaz ma szansę dotrzeć do kobiet, zakiełkować w ich świadomości i wydać plon w postaci politycznego zaangażowania na rzecz ich własnych interesów? Szczerze wątpię. Na wypadek jednak, gdybym się myliła, zapytam pomocniczo: które kobiety mogą dać się porwać programom w rodzaju "Babilon" czy "U fryzjera"?

Za docelową grupę odbiorczą produkcji firmowanych "damskim punktem widzenia" uchodzą kobiety ze średnim i wyższym wykształceniem, z dużych i średnich miast, często właścicielki firm: dynamiczne, przebojowe, niezależne – idealny target czerwcowego Kongresu Kobiet Polskich. To kobiety spragnione damskiej reprezentacji w sferze publicznej, przekonane, że obecność kobiet w polityce i mediach wpłynie zasadniczo na zmianę jakości tych obszarów działania. To naprzeciw ich oczekiwaniom wychodzą zatem twórcy i gościnie "Babilonu" i (choć w mniejszym stopniu) "U fryzjera", gdy szermują stylistyką i retoryką "kobiecej różnicy". "Kobiety są INNE NIŻ mężczyźni" – mówią prof. Środa i Manuela Gretkowska, honorowa przewodnicząca Partii Kobiet, chcąc podkreślić koncyliacyjny, zaangażowany społecznie charakter polityki uprawianej przez kobiety (w odróżnieniu od agresywnej, wojennej retoryki i stylu działania polityków-mężczyzn). "Kobiety SĄ INNE niż mężczyźni" – przytakują twórcy programów, stąd zamiast przy eksperckim stole sadzają gościnie na pluszowych kanapach w salonie fryzjerskim. Esencjalizm uderza odbiorczynie/odbiorców i wizualnie, i werbalnie: kobiety to „płeć specjalnej troski”, wymagająca "specjalnych warunków" w sferze publicznej – "specjalnych", czyli utwierdzających stereotypowy wizerunek kobiet: ciepłych, czułych, miłych i atrakcyjnych fizycznie.

Od esencjalizmu bardziej niepokoi jednak inny wymiar programów w rodzaju "Babilon" czy "U fryzjera". Chodzi o dystans klasowy, który nieuchronnie tworzy się między gościniami programów a kobiecą publicznością, czy – co istotniejsze – wewnątrz tej ostatniej. Programy, które przedstawiają "kobiecy punkt widzenia" na politykę, kulturę, obyczajowość, bez spojrzenia na kwestie gospodarcze, bytowe (a takiego spojrzenia brakuje!), budują przepaść między jednymi grupami społecznymi – w tym przypadku zamożnymi, niezależnymi kobietami, które mając zabezpieczenie materialne, żądają większego dostępu do władzy i prestiżu – a drugimi: kobietami zbyt zaabsorbowanymi mozolną walką o byt, by mogły za priorytet uznać kwestię reprezentacji politycznej. Te ostatnie, czując, że nie o ich problemach mowa, niechybnie zmienią kanał bądź w ogóle wyłączą telewizor. W ten oto sposób postulowanej na Kongresie "solidarności kobiet" już na starcie grozi zawężenie do solidarności kobiet przedsiębiorczych, aktywnych, dynamicznych – dobrze wykształconych i zamożnych – i konsekwentne wykluczenie tych, które nie mieszczą się w tej definicji.

Kilka lat temu Agnieszka Graff pisała, że jeśli chodzi o kulturę popularną i media, to one same narzucają reguły gry, w którą kobiety (feministki) mogą, gdy mają ochotę, zagrać. Jeśli chcemy być widzialne i słyszalne w sferze publicznej, musimy się pojawiać w mediach – najczęściej na zasadach narzuconych przez media właśnie. Pytanie jednak, gdzie przebiega granica, przekroczenie której grozi kompromitacją wizerunkową i ideową: gettoizacją, sterotypizacją, opartym na wykluczeniu kompromisem z dominującym dyskursem itd. Osobiście wolałabym mniej "kobiecych programów", a więcej kobiet-ekspertek w opiniotwórczych programach telewizyjnych i radiowych: kobiet, które na równych prawach i warunkach będą dyskutować z mężczyznami o kształcie polityki, społeczeństwie obywatelskim i budżecie państwa. Bez szemrzącej muzyki czy różowych poduszek. Bez upupiania w salonie fryzjerskim.

Agnieszka Mrozik


Tekst ukazał się w kwartalniku "Bez Dogmatu".

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



25 LAT POLSKI W NATO(WSKICH WOJNACH)
Warszawa, ul. Długa 29, I piętro, sala 116 (blisko stacji metra Ratusz)
13 marca 2024 (środa), godz. 18.30
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca
Podpisz apel przeciwko wprowadzeniu klauzuli sumienia w aptekach
https://naszademokracja.pl/petitions/stop-bezprawnemu-ograniczaniu-dostepu-do-antykoncepcji-1
Szukam muzyków, realizatorów dźwięku do wspólnego projektu.
wszędzie
zawsze

Więcej ogłoszeń...


19 kwietnia:

1539 - Na Małym Rynku w Krakowie została spalona na stosie pod zarzutem apostazji 79-letnia Katarzyna Weiglowa.

1882 - W Downe zmarł Karol Darwin, angielski biolog, twórca teorii ewolucji.

1937 - W Meksyku katoliccy powstańcy Cristero napadli, a następnie oblali benzyną i podpalili pociąg mający przewozić pieniądze, w wyniku czego zginęło 51 osób.

1943 - Wybuchło powstanie w getcie warszawskim.

1960 - Powstała najważniejsza namibijska organizacja narodowowyzwoleńcza, lewicowa SWAPO.

1961 - Klęską zakończyła się inwazja uzbrojonych i wspieranych przez CIA sił emigrantów kubańskich w Zatoce Świń.

1993 - W Soweto odbył się pogrzeb zamordowanego lidera Komunistycznej Partii RPA Chrisa Haniego.

1995 - W Oklahoma City w USA miał miejsce zamach bombowy zorganizowany przez prawicowych ekstremistów. Zginęło 168 osób, ponad 680 zostało rannych.

2011 - Fidel Castro zrezygnował z funkcji pierwszego sekretarza Komunistycznej Partii Kuby na rzecz swego brata prezydenta Raúla Castro.

2013 - Nicolás Maduro został zaprzysiężony na urząd prezydenta Wenezueli.


?
Lewica.pl na Facebooku