Wojciech Orowiecki: Po tragedii w Nowym Mieście nad Pilicą

[2010-11-02 08:30:33]

W najbardziej tragicznym od kilkunastu lat wypadku na polskich drogach zginęło 12 października osiemnastu ludzi. Wszyscy byli robotnikami sezonowymi, jadącymi do pracy przy zbieraniu jabłek. Jechali busem, w którym było zaledwie 6 miejsc siedzących, wielu z nich siedziało na skrzynkach i deskach. Kto za to odpowiada?

Wszyscy pochodzili z niewielkiej Drzewicy pod Opocznem - miasteczka, które kiedyś żyło z fabryki Gerlach, a dziś jest siedliskiem nędzy i bezrobocia. Praca w sadach była dla nich jedyną szansą na przeżycie. Podobnie, jak setki osób w tej okolicy, umawiali się na jazdę po kilkanaście osób w niewielkim busie, bo tak było taniej. Kiedy zderzyli się z tirem, nie mieli żadnych szans.

Oprócz zasiłków od gminy, ich bliscy nie mogą liczyć na żadną pomoc od państwa, ponieważ wszyscy, którzy zginęli w wypadku, pracowali na czarno.

Takich ludzi, jak ci z Drzewicy, utrzymujących się z dorywczej, kiepsko płatnej pracy, dojeżdżających do niej byle czym, w warunkach zagrażających życiu, są w Polsce setki tysięcy. Ale rząd, instytucje państwowe i dziennikarze zachowują się, jakby dopiero teraz zauważyli ich istnienie. Dopiero teraz Państwowa Inspekcja Pracy zapowiada kontrole u sadowników, chociaż od lat wiadomo, że w sadach pod Grójcem zatrudnia się ludzi niemal wyłącznie na czarno, że pracują po 10 godzin na dobę, a do domu wracają wyłącznie po to, by złapać parę godzin snu i następnego dnia znów jechać do roboty. Dopiero teraz gazety zainteresowały się wynikami przeprowadzonych we wrześniu kontroli Inspekcji Transportu Drogowego, z których wynika, że przewożenie dwukrotnie więcej ludzi, niż ma się miejsc, to norma.

Niestety, nie ma się czemu dziwić. W wielu miejscach kraju po likwidacji państwowych przedsiębiorstw, które dawały mieszkańcom pracę, pozostały czarne dziury. Ludzie z takich miejscowości wezmą każdą, najbardziej niebezpieczną i ciężką robotę, jaką tylko mogą znaleźć, i cieszą się, że płacą im "aż" 10 złotych za godzinę, bez żadnego ubezpieczenia. Jeżeli w wyniku wypadku, na przykład na budowie, stracą możliwość pracy, z dnia na dzień zostają bez środków do życia. Dla "pracodawców" istnienie takich ludzi jest wygodne, bo można im mało płacić, nie trzeba opłacać składek, a w razie czego bez problemu wyrzucić i zastąpić innymi. Dla państwa są niewidzialni. Rząd nie ma żadnych programów aktywnej walki z bezrobociem, nie tworzy nowych miejsc pracy w miejsce zakładów, które upadły w wyniku złodziejskiej prywatyzacji, lub - jak Gerlach w Drzewicy - zwolniły niemal całą załogę. Zamiast tego wmawia nam się, że powinniśmy "wziąć sprawy w swoje ręce", czyli dostosować się do rynku pracy na czarno.

Kolejne rządy nie tylko nie są w stanie zapewnić ludziom pracy w miejscu zamieszkania, ale też coraz bardziej utrudniają zwykłym robotnikom dojazd do pracy, niszcząc transport publiczny. Rząd Donalda Tuska ma w tym względzie wyjątkowe zasługi. Najpierw dzięki "usamorządowieniu" kolei doprowadził do likwidacji setek połączeń, odcinając wiele miejscowości od sieci kolejowej, a potem wziął się za prywatyzację PKS-ów. Jak wynika z kontroli Inspekcji Transportu Drogowego - prywatni przewoźnicy, którzy wchodzą na ich miejsce, lekceważą podstawowe normy bezpieczeństwa, wypuszczają w trasy niesprawne autobusy lub busiki przerabiane tak, by mogły zabrać więcej osób. Rozkłady jazdy kierowców są tak wyśrubowane, że muszą ciągle łamać przepisy, by się wyrobić, i w ciągu całego dnia pracy nie mają ani chwili na odpoczynek. O tragedię w takich warunkach nietrudno.

Są zresztą miejsca, gdzie już żaden pociąg ani autobus nie dojeżdża, bo to "nieopłacalne", lub takie, w których nikogo na bilet nie stać. Ludzie muszą więc korzystać z własnych środków transportu, bo to dla nich jedyna możliwość dotarcia do pracy. Czy można im się dziwić, że wchodzą w osiemnastu do busa przeznaczonego dla sześciu osób? To nie lekkomyślność ich do tego skłoniła, ale bieda i desperacja. Gdzie są godne miejsca pracy dla tych ludzi? Gdzie tani i bezpieczny transport publiczny, który mógłby ich do pracy dowieźć? Niedługo nie będzie już nawet publicznej służby zdrowia, w której mogliby się leczyć. Już teraz dla wielu ludzi, pracujących poza kodeksem pracy, jest ona niedostępna.

Dopóki nieludzki system kapitalistyczny, zmuszający do przyjmowania każdej pracy, nawet w warunkach zagrażających zdrowiu i życiu, nie zostanie zmieniony, takie tragedie będą się zdarzać.

Wojciech Orowiecki


Tekst ukazał się w "Kurierze Związkowym", tygodniku Wolnego Związku Zawodowego "Sierpień 80".

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



25 LAT POLSKI W NATO(WSKICH WOJNACH)
Warszawa, ul. Długa 29, I piętro, sala 116 (blisko stacji metra Ratusz)
13 marca 2024 (środa), godz. 18.30
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca
Podpisz apel przeciwko wprowadzeniu klauzuli sumienia w aptekach
https://naszademokracja.pl/petitions/stop-bezprawnemu-ograniczaniu-dostepu-do-antykoncepcji-1
Szukam muzyków, realizatorów dźwięku do wspólnego projektu.
wszędzie
zawsze

Więcej ogłoszeń...


24 kwietnia:

1794 - W Warszawie ukonstytuował się klub jakobinów pod nazwą Zgromadzenie Obywateli Ofiarujących Posługę i Pomoc Magistraturom Narodowym w Celu Dobra Ojczyzny.

1906 - Organizacja Techniczno-Bojowa PPS odbiła 10 więźniów Pawiaka.

1916 - Wybuch powstania wielkanocnego w Dublinie; jedną z głównych sił antybrytyjskich była socjalistyczna Irlandzka Armia Obywatelska (ICA) pod dowództwem Jamesa Connolly’ego.

1983 - Socjalistyczna Partia Austrii (SPÖ) wygrała wybory parlamentarne.

1988 - W I turze wyborów prezydenckich we Francji François Mitterrand zdobył 34,1% głosów.

2013 - Niedaleko stolicy Bangladeszu Dhaki zawalił się ośmiokondygnacyjny budynek Rana Plaza, mieszczący kilka zakładów odzieżowych. Zginęło 1127 osób, a około 2500 zostało rannych.


?
Lewica.pl na Facebooku