Jarosław Klebaniuk: Wampirzyce z Krzyków

[2016-08-22 22:34:39]

Kino nieme dla laika ma wartość, jeśli jakąś, to głównie ciekawostkową. Konwencja uderza ubóstwem i niedoskonałością środków przekazu. Brakuje nie tylko dźwięku, lecz i koloru, ruch jest mało płynny, a naświetlenie taśmy i kontrasty nadmierne, co przy nieporównywalnie gorszej niż obecnie jakości obrazu, w tym dużej liczbie „paprochów”, daje efekt historycznego kinematografu, nieodległego od camery obscury i fotoplasticonu. Wydawałoby się, że nie ma sensu do tego wracać, bo nawet współczesne czarno-białe obrazy (Rewers Borysa Lankosza czy Ida Pawła Pawlikowskiego) przecież tylko artystowsko robią oko do filmów sprzed pół wieku, lecz już nie sprzed wieku całego. A jednak Maciej Masztalski i operator Edgar de Poray wspólnie z grupą aktorów wrocławskiego Ad Spectatores postanowili sięgnąć po odległe inspiracje i we właściwy sobie sposób odkurzyć wczesne przejawy sztuki filmowej.

Artystyczną inspiracją dla sposobu obrazowania i aktorskiego uchwytu minifabułek był ekspresjonizm niemiecki. Trzy imitujące stare kino opowiastki dotyczyły kolejno: zombiech ratujących swoją ofiarę przed samobójstwem, bogatego pracodawcy próbującego sprowadzić na złą drogę pewną skromnie uposażoną wrocławską urzędniczkę, wampirzyc w środku dnia wybudzonych nieopacznie głośną modlitwą ewangelickiego pastora. Wszystko to działo się we wrocławskich sceneriach, w tym zwłaszcza w znajomych wnętrzach i na mniej znajomych dachach Browaru Mieszczańskiego co potęgowało efekt nierealności i humorystyczności. Ten jednak uzyskany był przede wszystkim za pomocą co najmniej czworakiego rodzaju środków: komentarzy obyczajowo-historycznych na planszach, wykorzystaniu „kina w kinie” na zasadzie nieco podobnej jak wtedy, gdy teatr odgrywany jest w teatrze, aluzji do i cytowań z powszechnie znanych zjawisk kulturowych, no i oczywiście konwencji filmowej – filmów VHS z lektorem i ekspresjonizmu niemieckiego.

Już na wstępie Zmierzchu miasta poinformowani zostaliśmy, że film „zawiera sceny przemocy i pornograficzne” i przeznaczony jest dla widzów powyżej lat 21, a młodsi powinni niezwłocznie opuścić salę. Fabuła podobno miała być osadzona we Wrocławiu tuż przed zakończeniem wojny. Zresztą ostatnia plansza przypomniała zarówno o liczbie ofiar podczas obrony Festung Braslau, jak i o tym, jak odnoszą się twórcy do tak zwanej polityki historycznej, nie tylko tej, która nasilała się właśnie, jak co roku przed pierwszym sierpnia, ale i do wszelakich polityk historycznych. Jeśli szukać jakichś przesłań innych niż rozrywkowe, to można dzieło odebrać jako frywolną parodię fałszowania historii.

Trzy wspomniane wcześniej filmiki miały rzekomo wspólne pochodzenie: z archiwum ojca dziennikarsko przesłuchiwanego w 1986 roku pragnącego zachować anonimowość źródła (w tej roli – Łukasz Chojęta). Rozmowa kręcona było w jakości wczesnego wideo i ze słabo zsynchronizowanym z obrazem dźwiękiem. Czytał sam reżyser, a oglądanie jak Masztalski nie trafia z dźwiękiem w ruchy ust samego Masztalskiego stwarzało dodatkowy efekt komiczny. Sama rozmowa przypominała przesłuchanie, to zaś wydawało się absurdalne, bo zaprzeczało przyjętej w takich wypadkach twardej opozycji dwóch stron. Udzielający wywiadu tłumaczył się z niekonsekwencji i nieścisłości, a dziennikarz, wbrew zasadom sztuki, czynił jakieś osobiste insynuacje. I tak jednak był to tylko pretekst do pokazania retrospektywy kręconej z opóźnieniem minipanoramy kina ekspresjonizmu niemieckiego.

Nadmierność gry aktorskiej, eksponowanie nienaturalnie przerysowanych emocji, a jednocześnie dbałość o realizm rekwizytów w połączeniu z sięgnięciem po zupełnie nierealistyczne tematy dawało arcykomiczny efekt. Zombie kłócili się, do której z dzielnic Wrocławia (na Biskupin czy na Krzyki) wyruszyć na polowanie, a w końcu męska wersja żywego trupa załatwiła sprawę w odwiecznie seksistowski sposób. Bosa śmierć z kosą przegrywała w kości i w karty, lecz wygrała w szachy z Johanem, którego największym problemem wydawało się trzymanie moczu, a nie walka o życie. Nawiasem mówiąc, uratowany przez zombiech od samobójczej śmierci, gdy ta zjawiła się we własnej osobie, nagle zapragnął przedłużyć swój urologiczny dyskomfort. Gdzie w tym wszystkim logika? Otóż śmierci, choćby bosej, uległa pierwsza. Jako zjawisko abstrakcyjne była wszak pozbawiona instynktu samozachowawczego.

Zabawne była także próba wyprodukowania filmu pornograficznego z kobietą, która zamiast skorzystać z okazji, jaką otworzył przed nią dobrodziej-kapitalista płakała nad swoją niedolą. Nawiasem mówiąc, jeśli wierzyć czołówce (dlaczego nie?), film ten, w odróżnieniu od dwóch pozostałych nie został wyprodukowany przez Jurgena Schachnera, lecz przez jednego z niewiernych uczniów Freuda, tego, który wprowadził do psychologii introwersję i archetypy.

Podobnie jak szlochająca nad swoją sromotą urzędniczka, także wampirzyce pląsające i straszące na polu, w lesie, w parku, na cmentarzu, wreszcie na ewangelickim duchownym z humorem wpisały się w konwencję nadekspresji, tego rozpasania ruchu i gestu, którego nawet dzielny Bertold chyba by nie uznał za wyżyny sztuki aktorskiej. A w dodatku wydawały jeszcze, na planszach, bo inaczej nie mogły, różne „straszne” odgłosy. Naprawdę smakowite!

Źródłem humoru była także dosłowność. Wrocław na mapie rozszarpywany był przez postaci z ludowych bajań zupełnie dosłownie. Przywodziło to na myśl jeden z odcinków brytyjskiego serialu komediowego Czarna żmija, w którym zdobyty przez rycerza ląd został przyniesiony w rękach, wraz z porastającą go trawą.

Seansowi niemego kina towarzyszył taper Marcin Grabosz, który ze wzrokiem śledzącym rozwój wypadków na prześcieradle, wygrywał na fortepianie muzykę ilustrującą akcję. Rozpoznać dało się motywy W starym kinie (z programu onegdaj przez wiele lat prowadzonego przez Stanisława Janickiego), Mission imposible, Na kłopoty Bednarski (a może Na kłopoty Masztalski?), oraz muzyki poważnej, między innymi: V Symfonii van Beethovena, Czarodziejskiego fletu Mozarta oraz pewnego zdżinglowanego dla potrzeb mass mediów utworu Szopena. Bez tego muzycznego tła spektakl z pewnością byłby niepełny.

Całość, która trwała zaledwie pół godziny, będzie dostępna w postaci gratisowych pokazów, i naprawdę warta jest zobaczenia. Ela od dawna się tak dobrze nie bawiła. Rzadko kiedy jest czymś w teatrze zachwycona bardziej niż ja, a to był właśnie ten przypadek. Podczas premiery nieliczni – z uwagi na środek kanikuły i ostatni dzień Festiwalu Filmowego Nowe Horyzonty – widzowie musieliby skorzystać z metody świadczenia aplauzu praktykowanej przez konika polnego Filipa z Pszczółki Mai, aby oddać entuzjazm. Oryginalny i świetnie zrealizowany pomysł wniósł nową jakość do monopleksu Ad Spectatores. Brak popcornu i świecących smartfonów pozwolił zaś poczuć się naprawdę jak w starym kinie.

Zmierzch miasta


Teatr Ad Spectatores
Wrocław

Reżyseria: Maciej Masztalski

Obsada: Piotr Zakrzewski, Martyna Witowska, Dominik Fraj, Łukasz Chojęta, Marcin Chabowski, Lucyna Szierok, Aleksandra Dytko, Jakub Giel, Marek Kocot

Premiera: 31/07/2015

Recenzja ukazała się na portalu teatrdlawas.pl.


Jarosław Klebaniuk


drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



25 LAT POLSKI W NATO(WSKICH WOJNACH)
Warszawa, ul. Długa 29, I piętro, sala 116 (blisko stacji metra Ratusz)
13 marca 2024 (środa), godz. 18.30
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca
Podpisz apel przeciwko wprowadzeniu klauzuli sumienia w aptekach
https://naszademokracja.pl/petitions/stop-bezprawnemu-ograniczaniu-dostepu-do-antykoncepcji-1
Szukam muzyków, realizatorów dźwięku do wspólnego projektu.
wszędzie
zawsze

Więcej ogłoszeń...


20 kwietnia:

1868 - W Warszawie urodził się Adolf Warski, działacz robotniczy, socjalistyczny i komunistyczny, dziennikarz i publicysta; zamordowany w ZSRR poczas czystek stalinowskich.

1919 - Powstała Socjalistyczna Partia Robotnicza Jugosławii.

1937 - W Lwowie urodziła się Krystyna Rodowska, polska poetka, tłumaczka literatury pięknej, krytyk literacki. Tłumaczyła m.in. Nerudę, Paza, Garcię Lorkę, Bretona, Geneta.

1995 - W Belgradzie zmarł Milovan Dżilas, polityk jugosłowiański, pisarz polityczny; bliski współpracownik Tity; od 1953 wiceprezydent Jugosławii; 1954 za krytykę rządów partii komunistycznej pozbawiony stanowisk i kilkakrotnie więziony; autor "Nowej klasy".

1999 - USA: Miała miejsce masakra w szkole średniej Columbine, w wyniku której zginęło 15 osób.

2004 - Jan Guz został przewodniczącym OPZZ.

2008 - Fernando Lugo (APC) wygrał wybory prezydenckie w Paragwaju.

2013 - Giorgio Napolitano jako pierwszy historii prezydent Włoch został wybrany na II kadencję.


?
Lewica.pl na Facebooku