lewica.pl

Niepodległościowe tradycje socjalistów w II RP

[2005-09-19 18:15:55]

Niepodległość (1919-1939)

Ideologia PPS opierała się na uznaniu niepodległości za jedną z naczelnych wartości, i to wartość trwałą, a nie - jak u komunistów - doraźną. Nawet socjalizm światowy w przyszłości miał funkcjonować w ramach państw narodowych. Socjaliści uznawali zbieżność - a nie przeciwstawność - patriotyzmu i internacjonalizmu. Co ciekawe, także komunizacja secesji z partii - tzw. PPS-Opozycja - stała na gruncie państwowości polskiej. Jej przywódca Tadeusz Żarski głosił: "niezbędnym warunkiem tej federacji jest uzyskanie niepodległości przez wszystkie te narody, które dotychczas są jeszcze podległe. Albowiem federować się z sobą mogą tylko równi z równymi, (...)". PPS-Opozycja przyjmowała zasadę, że klasa robotnicza w każdym kraju powinna sama dokonać rewolucji socjalistycznej, bez pomocy orężnej z zewnątrz.

Interesujące poglądy rozwijał nestor niepodległościowego socjalizmu Limanowski. Socjalizm wyprowadzał on jak - jak ongi Worcell - z demokracji ("socjalizm jest tylko wyższym szczeblem demokracji"). Dlatego państwo - "najwyższa instytucja polityczna narodu" - powinno stać się "wspólna własnością całego narodu", co rozumiał jako pogłębienie demokracji połączone z "unarodowieniem przemysłu". Demokratyzm był jedną z przesłanek jego zawziętego antybolszewizmu, drugą było przekonanie o azjatyckim charakterze Rosjan. Głęboki patriotyzm szedł u Limanowskiego W parze z odważną obroną interesów mniejszości. Co więcej, łączył się z federalizmem: "łatwiej... zabezpieczyć swą wolność narodową w łączeniu z innymi narodami". Snuł więc wizję: "Za kilkanaście lat (...) powstanie Rzeczpospolita Europejska, w której naród polski wybitne zajmie stanowisko", "podzielona na samoistne narodowe i ludowe stany, pozostające względem siebie w stosunkach pewnej równości, wolności i braterstwa". I to było chyba przyczyną, że Limanowski wbrew innym socjalistom pozytywnie wypowiadał się o Lidze Narodów, w której widział zalążek Rzeczypospolitej Europejskiej.

PPS broniła interesów państwa polskiego na arenie międzynarodowej - także wbrew socjalistom innych narodów. Na skutek konfliktu z SPD XIII kongres (1921) zerwał z II Międzynarodówką (w dwa lata później PPS wstępuje jednak do jej następczyni - Socjalistycznej Międzynarodówki Robotniczej). Wojna celna z Niemcami znowu doprowadziła do sporów polskich socjalistów z socjaldemokracją niemiecką. Potem przyczyną rozbieżności stał się układ z Locarno - tu PPS wystąpiła przeciw SMR, widząc w traktacie krok w kierunku "pokoju europejskiego". Stanowisko partii podsumowywało oświadczenie wydane w przededniu wojny: "Ludu Polski! Po odzyskaniu niepodległości wywalczeniu granic Rzeczypospolitej staje przed nami wielkie zadanie obrony zdobytej tyloma ofiarami wolności narodowej".

Przyjrzyjmy się teraz stosunkowi PPS do mniejszości narodowych i szerzej - do charakteru państwa. Dobrze scharakteryzował postawę socjalistów Niedziałkowski: "Jesteśmy gotowi przyznać wszelkie prawa dla rozwoju (...) mniejszości (...), ale zachować musimy zasadę (...) podstawową, iż państwo polskie jest jednak tylko polskim". Partia, przeciwstawiając się dyskryminowaniu mniejszości, domagała się zarazem zachowania unitarnego charakteru Rzeczypospolitej i sprzeciwiała się jakimkolwiek ustępstwom terytorialnym. W latach 1919-22 PPS popierała zatem plany autonomii Galicji i Wileńszczyzny, choć równocześnie odmawiała autonomicznego statusu Górnemu Śląskowi (i w ogóle ziemiom b. zaboru pruskiego). Ale i tu zdania były podzielone: galicyjscy socjaliści (Moraczewski, H. Loewenherz, Artur Hausner) żądali uznania Galicji za organiczną część Rzeczypospolitej. Sporo kontrowersji budził stosunek do Żydów. Początkowo przeważało zdanie, że nie są oni narodem, dlatego sprzeciwiano się idei eksterytorialnej "autonomii narodowo-kulturalnej", czego domagały się żydowski partie robotnicze. Drobnokapitalistyczny w swej masie charakter ludności żydowskiej sprawiał zarazem, że wciąż spadało na nią odium burżuazyjności - poseł socjalistyczny Antoni Pączek pisał np. w "Przedświcie": "Żydzi są narodem upadłym, a zatem elementem ujemnym dla tych narodów, wśród których żyją". Zmiana nastąpiła po kongresie radomskim, ale jeszcze w 1937 r. Jan M. Borski na łamach "Robotnika" ("Sprawa Żydowska a socjalizm") krytykował Bund: uznając Żydów za odrębny naród domagał się poparcia programu emigracji żydowskiej.

Początkowo na linię PPS znaczny wpływ wywierała frakcja piłsudczykowska, pełniąca - wobec braku grup prokomunistycznych - funkcję radykalnego skrzydła. Prąc do konfrontacji z endekami piłsudczycy chcieli dokonać przewrotu najpierw w listopadzie 1922 r. (wykorzystując oburzenie wywołane zabójstwem Narutowicza), potem w listopadzie 1923 (podczas rewolty w Krakowie). Na XIX Kongresie PPS (przełom 1923 i 1924) Moraczewski, Jaworowski, Zygmunt Gardecki i Adam Szczypiorski domagają się przejścia do zdecydowanej opozycji a w perspektywie - utworzenia "silnego rządu". Oczywiście nie oznaczało to w żadnej mierze przychylności wobec komunistów, przeciwnie - Milicja Robotnicza PPS wsławiła się w Warszawie krwawymi atakami na pochody pierwszomajowe KP w 1926 i 1928 r. Do zwolenników Piłsudskiego zaliczano też np. Bolesława Ziemięckiego, Zofię Praussową, Tadeusza Hołówkę, ale nawet Daszyński jeszcze w 1925 r. napisał o Piłsudskim przychylną książkę "Wielki człowiek w Polsce".

Nic więc dziwnego, że socjaliści poparli zamach majowy: niektóre dzielnicowe organizacje PPS w Warszawie biorą bezpośredni udział w walkach, zorganizowany przez partię strajk powszechny na kolei faktycznie umożliwił zwycięstwo przewrotu. W ten sposób zadano cios znienawidzonej endecji. Drogi dawnych towarzyszy jednak się rozchodzą i PPS stopniowo przesuwa się do opozycji. W 1927 r. Moraczewski został usunięty z partii za udział w rządzie Piłsudskiego, to samo czyni Hołówko. Piłsudczycy nie chcą pogodzić się z ewolucją partii, czego rezultatem jest rozłam.

Jego pierwszy symptom ma miejsce na Śląsku w styczniu 1928 r. Biniszkiewicz, Rumpfelt, Jan Juchelek, Franciszek Pech i Wilhelm Rubin składają wówczas funkcje na znak protestu przeciw porozumieniu z socjalistami niemieckimi. W kwietniu powstaje Śląska Partia Socjalistyczna z organem "Robotnik Śląski" (do wyżej wymienionych dołączają b. powstaniec Nikodem Sobik, Jan Ludyga-Laskowski, Jan Lubos), Rubin i Pech wskrzeszają CZZP. Nawiasem mówiąc ich opór okazał się skuteczny - w 1929 r. PPS już nie tworzy wspólnych list z Niemiecką Socjalistyczną Partią Pracy.

W październiku 1928 Jaworowski, stojący na czele warszawskiej organizacji partyjnej (i zarazem prezes Rady Miasta Warszawy), opuszcza PPS; jego śladem podążają m.in. Julian Smulikowski, Wacław Lenga, Gardecki, Praussowa, Downarowicz, Szpotański, Szczypiorski (wspomnijmy, że ten swą karierę polityczną zakończył w KOR)... W Warszawie oparciem piłsudczyków były zwłaszcza bojówki b. Milicji Robotniczej PPS pod wodzą dr. Józefa Łokietka i Łukasza Siemiątkowskiego ps. "Tasiemka". Nowe ugrupowanie przyjmuje nazwę PPS - dawna Frakcja Rewolucyjna. Do PPSdFR przyłączają się socjaliści z Lublina (Malinowski i prezydent miasta Pączek), Krakowa (Bobrowski), Śląska (Biniszkiewicz), Łodzi (Edmund Wieliński), Częstochowy (Walenty Kałuża), 10 posłów socjalistycznych (podkreślmy wszakże - Limanowski wypowiedział się przeciw rozłamowcom!). Są w mniejszości: np. w Częstochowie do frakcji przystąpiło około 100 członków wobec 700 w "starej" PPS. Organem partii był dziennik "Przedświt".

W październiku 1928 r. powstaje też przybudówka związkowa PPSdFR - Centralne Zrzeszenie Klasowych Związków Zawodowych. Jego kierownictwo tworzą Gardecki (sekretarz generalny), Wacław Preis, Wojciech Wojciechowski, Józef Niski, Edmunt Morawski i Stanisław Celejewski, organem jest dwutygodnik "Młot i Pług" wydawany od lutego 1929 r. przez Malinowskiego. CZKZZ w 1928 r. liczył 34.000 członków, po roku - głównie dzięki wchłanianiu drobnych niezależnych związków prorządowych - już 97.000. Oddziały Zrzeszenia działają w Łódzkiem, Kieleckiem, Zagłębiu Dąbrowskim, krakowskim zagłębiu naftowym, Płocku, Żyrardowie, głównie jednak w Warszawie. Organizacja dynamicznie rozwija się w latach 1929-30, potem następuje rozłam.

W łonie PPSdFR od początku rysował się podział: Jaworowski i Szczypiorski opowiadali się za niezależnością i pryncypialnością „niepodległościowego socjalizmu”, podczas gdy Gardecki, Malinowski i Pączek znani byli z bezwarunkowej lojalności wobec sanacji. W wyborach1930 r. PPSdFR ponosi klęskę - mandaty uzyskali tylko działacze kandydujący z listy BBWR.

W tym samym roku do CZKZZ wstępuje Moraczewski i w grudniu przejmuje władzę w Zrzeszeniu. W marcu 1931 r. wraz z Downarowiczem, Gardeckim i Pączkiem doprowadza do rozłamu - opowiadają się za nim 22 związki i ponad połowa członków; rozłamowcy łączą się z innymi, sanacyjnymi związkami w Związek Związków Zawodowych. Równocześnie odbywa się zjazd zwolenników Jaworowskiego (Morawski, Preis, Szczypiorski), podczas którego 30 związków tworzy Centralę Zjednoczenia Klasowych Związków Zawodowych. PPSdFR musi odbudować swoją prasę - od 1931 r. jej organami są partyjny dziennik „Walka” i związkowy tygodnik „Hasło”. W latach 1932-33 odnowiony CZKZZ dzięki demagogii zwiększa swój stan posiadania (głównie kosztem ZZZ), ale pod koniec kryzysu znowu słabnie (w 1934 r. liczy 32 000 członków). Głosi coraz radykalniejsze hasła, ale w praktyce wygasza strajki, swą działalność opierając na delegacjach i petycjach do władz, odmawiając też współpracy z innymi związkami.

PPSdFR tworząc swoją ideologię powołuje się na Marksa, Engelsa i Lassalle’a, ale też Piłsudskiego i Jodko-Narkiewicza. Proponuje stanowisko klasowe i państwowe zarazem: walka klas przy „rzeczowym stosunku do rządu’, wprowadzenie ustroju socjalistycznego drogą stopniowych reform (choć są i tacy, którzy domagają się bliżej niesprecyzowanej „akcji rewolucyjnej”). Rozłam uzasadniała dryfowaniem „starej” PPS na manowce: „cekawiści” (zwolennicy Centralnego Komitetu Wykonawczego) zdradzili ideały Marszałka, komunizują, zeszli na pozycje antypaństwowe. Nie oszczędzano też innych ugrupowań robotniczych - ZZZ zarzucano solidaryzm, NPR zdradę interesów klasowych i burżuazyjność. Frakcja występowała przeciw jednolitemu frontowi z komunistami, przeciw faszyzmowi w Polsce (za takowy uznano SN i ONR) i na świecie, przeciw „reakcyjnym” ludowcom. Wbrew pozorom piłsudczycy-socjaliści nie byli też posłusznymi żołnierzami sanacji: krytykowali BBWR, atakowali sanacyjną prawicę za próby ujednolicenia związków zawodowych, reformę ustawodawstwa pracy, zmiany ordynacji wyborczej. Wrogiem był też oczywiście wielki (a zwłaszcza obcy) kapitał i jego kartele, uosabiany przez tzw. „Lewiatana”.

Program PPSdFR uznawał słuszność polityki Piłsudskiego wobec „nadużywania demokracji” przez partie, opowiadał się za wzmocnieniem władzy wykonawczej. Postulował też rozszerzenie „demokracji gospodarczej”, przez co rozumiano uzupełnienie parlamentaryzmu Izbą Pracy i Izbą Gospodarczą oraz państwową kontrolę produkcji, umożliwiającą stopniowe przejście do socjalizmu. Nacjonalizacja, interwencjonizm państwowy, reforma rolna, ustawodawstwo socjalne, przeciwdziałanie obniżkom płac - oto cele stawiane przez Frakcję, nie odbiegające od żądań innych ugrupowań lewicowych. Zwróćmy uwagę, że PPSdFR chciała - choć bezskutecznie - pozostać członkiem SMR. Charakterystyczne są tu hasła ogłoszone przez VI Kongres CZKZZ (marzec 1937 r.): powstanie OZN oceniono jako fakt pozytywny, gdyż po konsolidacji prawicowych piłsudczyków miała przyjść kolej na konsolidację sanacyjnej lewicy; od OZN żądano przy tym walki z endecją. Frakcja decyduje się też na udział w sanacyjnych wyborach, aby... uniemożliwić wybór kandydatów wrogich robotnikom. Jednym tchem podnoszono zagrożenie ze strony Niemiec i międzynarodowego faszyzmu, proklamowano solidarność z republikanami w Hiszpanii i ... wyrażano poparcie dla zajęcia Zaolzia.

Działalność PPSdFR stopniowo zamiera. Symptomatyczny jest tu przykład Śląska. W październiku 1932 r. grupa Józefa Feliksa z CZKZZ przechodzi ZZZ, grupa Rubina próbuje utrzymać starą linię w łączności z CZKZZ. Ostatni ślad aktywności Frakcji Rewolucyjnej obserwujemy w maju 1932 r., w sierpniu umiera Rubin i resztki partii na początku następnego roku nawiązują kontakty z... faszystowskim Radykalnym Ruchem Uzdrowienia. W lutym 1934 r. CZZP staje się przybudówką związkową RRU (choć w listopadzie CZKZZ odbudowuje na Śląsku grupa chrześcijańskich rozłamowców z ZZZ pod wodzą Musioła). W Warszawie pozostałości po PPSdFR powracają do PPS w początkach września 1939 r.

Nie tylko członkowie „dawnej Frakcji Rewolucyjnej” skłonni byli w ruchu socjalistycznym do współpracy z rządem. Także po 1928 r. do obozu sanacji przechodzili indywidualnie działacze tacy jak np. Romuald Jarmułowicz z Częstochowy, który w 1931 r. przystąpił do BBWR. Do wiosny 1936 r. w PPS utrzymywały się radykalne nastroje opozycyjne, potem jednak polityczna i gospodarcza stabilizacja w kraju sprawiła, że do głosu doszli umiarkowani. Zrezygnowano z głoszenia tezy, że kapitalizm wszedł w fazę agonii, zaczęto stawiać znak równości między socjalizmem a zreformowanym kapitalizmem, powrócono do taktyki ewolucyjnego realizowania społecznych celów partii. Z aprobatą socjalistów spotkał się etatyzm i interwencjonizm władz państwowych, z którymi szukano jakiegoś modus vivendi. W PPS żywe były tendencje do współdziałania z lewym skrzydłem sanacji, motywowane zagrożeniem endecko-faszystowskim i nieufnością do ludowców. Reprezentowali je w drugiej połowie lat 30. zwłaszcza Arciszewski i Pużak, przy czyn ten pierwszy stawiał na... Rydza-Śmigłego. W 19. rocznicę odzyskania niepodległości członkowie PPS i TUR defilowali w Warszawie przed sanacyjnymi dygnitarzami! W obliczu silnie akcentowanego niebezpieczeństwa niemieckiego postulowano utworzenie „rządu obrony narodowej”.

Co ciekawe, prosanacyjne skłonności odnaleźć można było nawet u komunizujących lewicowych socjalistów. Po rozpadzie rozłamowej PPS-Lewicy latem 1929 r. jej przywódca Andrzej Czuma (od początku usiłujący zachować niezależność wobec KPP) przechodzi do PPSdFR. T. Waryński, członek kierownictwa Niezależnej Socjalistycznej Partii Pracy, wiąże się z sanacyjną Ligą Mocarstwa Rozwoju Polski i w 1930 r. zostaje wybrany do sejmu z listy BBWR.

Polscy socjaliści działają też w Czechosłowacji, wśród polskich robotników Zaolzia. W lutym 1921 r. powstaje tam Polska Socjalistyczna Partia Robotnicza pod przywództwem Emanuela Chobota, jej pismem jest „Robotnik Śląski”. Popada ona w konflikt z czechosłowacką socjaldemokracją. We wrześniu 1934 r. na znak protestu przeciw dyskryminacji ludności polskiej poseł Jan Buzek występuje z klubu parlamentarnego czeskich socjalistów. Chobot, który w nim pozostaje, został oskarżony o zdradę polskich interesów i w 1935 r. z PSPR wyłamała się Polska Partia Socjal-Demokratyczna. PPSD wraz z innymi partiami polskimi tworzy blok ze słowackimi ludowcami, natomiast PSPR idzie do wyborów razem z czeską socjaldemokracją i nie zdobywa żadnego mandatu. W wyniku tej porażki Chobota zastępuje Józef Czechowicz, po czym socjaliści wracają do szeregu polskich ugrupowań.

Na koniec wspomnijmy wreszcie o losach postsocjalistycznej formacji radykałów. Główną siłą tego nurtu było Stronnictwo Niezawisłości Narodowej (m.in. Zofia Daszyńska-Golińska), do którego w grudniu 1918 r. przyłączyła się Liga Niezawisłości Narodowej z Dłuskim na czele. Hasło SNN brzmiało: „niezawisłość narodu - wyzwolenie pracy”, celem stronnictwa była „republika ludowa”. W programie wciąż pobrzmiewają echa socjalizmu takie jak rozdzielenie kościoła od państwa czy unarodowienie przemysłu. Zarazem jednak radykałowie głoszą konieczność zharmonizowania interesów robotników i pracodawców, czego sposobem ma być akcjonariat pracowniczy (”robotnik i pracownik musi stać się współwłaścicielem warsztatu pracy, (...) gdyż to jedynie uzdrowi gospodarkę społeczną...”). Ramy współdziałania pracy i kapitału tworzyć ma państwo, któremu radykałowie przyznają wysoką wartość. W odróżnieniu od marksistów z niechęcią odnoszą się do rewolucyjnej przemocy, podkreślają natomiast misję inteligencji, przeciwstawianej przez nich „kołtuńskiemu” mieszczaństwu. Inteligencja, zorganizowana na wzór RDR w Radę Inteligencji Pracującej ma być ostoją państwa i bazą przemian społecznych. W miarę upływu czasu ten wątek staje się coraz silniejszy i początkowa egzaltacja ludem ustępuje miejsca coraz wyraźniejszej pogardzie dla niego. W praktyce politycznej radykałowie coraz bardziej skłaniali się ku lansowanej przez Piłsudskiego strategii konsolidacji narodowej, stopniowo odchodzą od hasła „rządów ludowych” ku idei ponadpartyjnego rządu fachowców, nawiązują kontakty z konserwatystami.

W grudniu 1920 r. SNN wespół z innymi grupami inteligenckimi tworzy Stronnictwo Demokratyczne, którego działalność jednak rychło zamiera. W dwa lata później podobne środowiska tworzą Unię Narodowo-Państwową z udziałem m.in. Downarowicza i Filipowicza, ale dominacja w UNP liberałów sprawia, że Śliwiński i Szpotański pozostają poza Unią. Radykałowie skupiają się wokół pism „Głos” (założony w 1921 r. przez Szpotańskiego) i „Droga” (wydawany od 1922 r. przez Adama Skwarczyńskiego). Równolegle dawni peowiacy tworzą Polską Organizację Wolności z Moraczewskim na czele, a w 1924 r. na bazie „Drogi” powstaje Konfederacja Ludzi Pracy. KLP wypracowała zręby wdrażanej później ideologii sanacyjnej: nadrzędność państwa, solidaryzm, zastąpienie demokracji parlamentarnej przez bezpartyjny system samorządowy, oparcie rządów na autorytecie elity. Podkreślamy, że nie oznaczało to zerwania z dawnym zapleczem - Śliwiński i Wojciech Stpiczyński jeszcze w 1925 r. chcą „odbudowy” czy też „narodzin lewicy”. Podobne hasła głoszą dawni członkowie ZET zorganizowani w konspiracyjnym Związku Patriotycznym, którzy w 1921 r. utworzyli Związek Młodej Polski, a rok później Związek Rad Ludowych. Niektórzy z radykałów jako swój wehikuł próbowali wykorzystać też PSL „Wyzwolenie” - w nim znalazła się np. Radlińska (wcześniej Liga Niepodległości Polski) czy Thugutt. W 1925 r. "Wyzwolenie" przestało pełnić rolę swoistej "przechowalni" - grupa inteligenckich działaczy z Thuguttem i Kazimierzem Bartlem na czele tworzy Klub Pracy jako zalążek partii radykalnej.

Po zamachu majowym wszystkie te środowiska (Partia Pracy, Związek Naprawy Rzeczpospolitej) znalazły się na orbicie BBWR i dopiero dekompozycja obozu sanacyjnego doprowadziła się do usamodzielnienia się radykałów. Tradycje radykalizmu w najczystszej formie wyrażał Legion Młodych - Związek Pracy dla Państwa, utworzony w lutym 1930 r. z inicjatywy Skwarczyńskiego i Stpiczyńskiego. Ideologia Legionu jako wroga Polski postrzegała "Komintern, Kościół i Kapitał"; postulaty nacjonalizacji przemysłu i gospodarki planowej łączą się tu z atakami na wszelkie międzynarodówki. Radykalizacja części młodolegionistów („Płoń”, Liga Naprawy, Opozycja Radykalna) prowadzi ich do wyłamania się z obozu sanacji - w lipcu 1936 r. powstaje LM-Frakcja pod przewodem Kazimierza Namysłowskiego, która w czerwcu następnego roku wstępuje do PPS. Już wcześniej w szeregach tej partii znalazł się pierwszy komendant Legionu Zbigniew Zapasiewicz: można rzec, że historia zatoczyła koło i zbłąkani radykałowie powrócili do socjalistycznego domu. Jesienią 1937 r. inna grupa działaczy Legionu z Władysławem W. Bociańskim na czele tworzy Związek Lewicy Patriotycznej przyznający się do "wytkniętej przez Komendanta wizji Polski Wielkiej i Sprawiedliwej". Rozwinął wreszcie działalność Filipowicz, który po powrocie z placówki dyplomatycznej utworzył Polską Partię Radykalną, po serii gwałtownych zwrotów znalazła się ona ostatecznie w chadeckim Stronnictwie Pracy.

Jarosław Tomasiewicz


Jest to fragmentu dłuższego tekstu poświęconego polskiej myśli socjalistycznej pod tytułem "Niepodległościowe tradycje socjalizmu polskiego"