Jarosław Klebaniuk: Wampirzyce z Krzyków
[2016-08-22 22:34:39]
![]() Artystyczną inspiracją dla sposobu obrazowania i aktorskiego uchwytu minifabułek był ekspresjonizm niemiecki. Trzy imitujące stare kino opowiastki dotyczyły kolejno: zombiech ratujących swoją ofiarę przed samobójstwem, bogatego pracodawcy próbującego sprowadzić na złą drogę pewną skromnie uposażoną wrocławską urzędniczkę, wampirzyc w środku dnia wybudzonych nieopacznie głośną modlitwą ewangelickiego pastora. Wszystko to działo się we wrocławskich sceneriach, w tym zwłaszcza w znajomych wnętrzach i na mniej znajomych dachach Browaru Mieszczańskiego co potęgowało efekt nierealności i humorystyczności. Ten jednak uzyskany był przede wszystkim za pomocą co najmniej czworakiego rodzaju środków: komentarzy obyczajowo-historycznych na planszach, wykorzystaniu „kina w kinie” na zasadzie nieco podobnej jak wtedy, gdy teatr odgrywany jest w teatrze, aluzji do i cytowań z powszechnie znanych zjawisk kulturowych, no i oczywiście konwencji filmowej – filmów VHS z lektorem i ekspresjonizmu niemieckiego. Już na wstępie Zmierzchu miasta poinformowani zostaliśmy, że film „zawiera sceny przemocy i pornograficzne” i przeznaczony jest dla widzów powyżej lat 21, a młodsi powinni niezwłocznie opuścić salę. Fabuła podobno miała być osadzona we Wrocławiu tuż przed zakończeniem wojny. Zresztą ostatnia plansza przypomniała zarówno o liczbie ofiar podczas obrony Festung Braslau, jak i o tym, jak odnoszą się twórcy do tak zwanej polityki historycznej, nie tylko tej, która nasilała się właśnie, jak co roku przed pierwszym sierpnia, ale i do wszelakich polityk historycznych. Jeśli szukać jakichś przesłań innych niż rozrywkowe, to można dzieło odebrać jako frywolną parodię fałszowania historii. Trzy wspomniane wcześniej filmiki miały rzekomo wspólne pochodzenie: z archiwum ojca dziennikarsko przesłuchiwanego w 1986 roku pragnącego zachować anonimowość źródła (w tej roli – Łukasz Chojęta). Rozmowa kręcona było w jakości wczesnego wideo i ze słabo zsynchronizowanym z obrazem dźwiękiem. Czytał sam reżyser, a oglądanie jak Masztalski nie trafia z dźwiękiem w ruchy ust samego Masztalskiego stwarzało dodatkowy efekt komiczny. Sama rozmowa przypominała przesłuchanie, to zaś wydawało się absurdalne, bo zaprzeczało przyjętej w takich wypadkach twardej opozycji dwóch stron. Udzielający wywiadu tłumaczył się z niekonsekwencji i nieścisłości, a dziennikarz, wbrew zasadom sztuki, czynił jakieś osobiste insynuacje. I tak jednak był to tylko pretekst do pokazania retrospektywy kręconej z opóźnieniem minipanoramy kina ekspresjonizmu niemieckiego. Nadmierność gry aktorskiej, eksponowanie nienaturalnie przerysowanych emocji, a jednocześnie dbałość o realizm rekwizytów w połączeniu z sięgnięciem po zupełnie nierealistyczne tematy dawało arcykomiczny efekt. Zombie kłócili się, do której z dzielnic Wrocławia (na Biskupin czy na Krzyki) wyruszyć na polowanie, a w końcu męska wersja żywego trupa załatwiła sprawę w odwiecznie seksistowski sposób. Bosa śmierć z kosą przegrywała w kości i w karty, lecz wygrała w szachy z Johanem, którego największym problemem wydawało się trzymanie moczu, a nie walka o życie. Nawiasem mówiąc, uratowany przez zombiech od samobójczej śmierci, gdy ta zjawiła się we własnej osobie, nagle zapragnął przedłużyć swój urologiczny dyskomfort. Gdzie w tym wszystkim logika? Otóż śmierci, choćby bosej, uległa pierwsza. Jako zjawisko abstrakcyjne była wszak pozbawiona instynktu samozachowawczego. Zabawne była także próba wyprodukowania filmu pornograficznego z kobietą, która zamiast skorzystać z okazji, jaką otworzył przed nią dobrodziej-kapitalista płakała nad swoją niedolą. Nawiasem mówiąc, jeśli wierzyć czołówce (dlaczego nie?), film ten, w odróżnieniu od dwóch pozostałych nie został wyprodukowany przez Jurgena Schachnera, lecz przez jednego z niewiernych uczniów Freuda, tego, który wprowadził do psychologii introwersję i archetypy. Podobnie jak szlochająca nad swoją sromotą urzędniczka, także wampirzyce pląsające i straszące na polu, w lesie, w parku, na cmentarzu, wreszcie na ewangelickim duchownym z humorem wpisały się w konwencję nadekspresji, tego rozpasania ruchu i gestu, którego nawet dzielny Bertold chyba by nie uznał za wyżyny sztuki aktorskiej. A w dodatku wydawały jeszcze, na planszach, bo inaczej nie mogły, różne „straszne” odgłosy. Naprawdę smakowite! Źródłem humoru była także dosłowność. Wrocław na mapie rozszarpywany był przez postaci z ludowych bajań zupełnie dosłownie. Przywodziło to na myśl jeden z odcinków brytyjskiego serialu komediowego Czarna żmija, w którym zdobyty przez rycerza ląd został przyniesiony w rękach, wraz z porastającą go trawą. Seansowi niemego kina towarzyszył taper Marcin Grabosz, który ze wzrokiem śledzącym rozwój wypadków na prześcieradle, wygrywał na fortepianie muzykę ilustrującą akcję. Rozpoznać dało się motywy W starym kinie (z programu onegdaj przez wiele lat prowadzonego przez Stanisława Janickiego), Mission imposible, Na kłopoty Bednarski (a może Na kłopoty Masztalski?), oraz muzyki poważnej, między innymi: V Symfonii van Beethovena, Czarodziejskiego fletu Mozarta oraz pewnego zdżinglowanego dla potrzeb mass mediów utworu Szopena. Bez tego muzycznego tła spektakl z pewnością byłby niepełny. Całość, która trwała zaledwie pół godziny, będzie dostępna w postaci gratisowych pokazów, i naprawdę warta jest zobaczenia. Ela od dawna się tak dobrze nie bawiła. Rzadko kiedy jest czymś w teatrze zachwycona bardziej niż ja, a to był właśnie ten przypadek. Podczas premiery nieliczni – z uwagi na środek kanikuły i ostatni dzień Festiwalu Filmowego Nowe Horyzonty – widzowie musieliby skorzystać z metody świadczenia aplauzu praktykowanej przez konika polnego Filipa z Pszczółki Mai, aby oddać entuzjazm. Oryginalny i świetnie zrealizowany pomysł wniósł nową jakość do monopleksu Ad Spectatores. Brak popcornu i świecących smartfonów pozwolił zaś poczuć się naprawdę jak w starym kinie. Zmierzch miasta Teatr Ad Spectatores Wrocław Reżyseria: Maciej Masztalski Obsada: Piotr Zakrzewski, Martyna Witowska, Dominik Fraj, Łukasz Chojęta, Marcin Chabowski, Lucyna Szierok, Aleksandra Dytko, Jakub Giel, Marek Kocot Premiera: 31/07/2015 Recenzja ukazała się na portalu teatrdlawas.pl. |
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Rashomon
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Święci i 17 rocznica
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Czy >zielony ład< powali klasę średnią ?
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Hejt, drzewa i komuniści
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Terrorysta - kto nim jest ?
- UKRAINA – JAK POKONAĆ ROSYJSKĄ INWAZJĘ, JEŚLI NIE POPRZEZ NATO?
- Warszawa, ul. Długa 29, I piętro, sala 115
- 16 marca (środa), godz. 18.30
- Discord Sejm RP
- Polska
- Teraz
- Szukam książki
- Poszukuję książek
- "PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
- Lca
- Podpisz apel przeciwko wprowadzeniu klauzuli sumienia w aptekach
- https://naszademokracja.pl/petitions/stop-bezprawnemu-ograniczaniu-dostepu-do-antykoncepcji-1
- Szukam muzyków, realizatorów dźwięku do wspólnego projektu.
- wszędzie
- zawsze
- Petycja o opodatkowaniu księży
- Nowy Lewicowy Vlog
- Warszawa
- Zapraszamy do współpracy
- Polska
- cały czas
22 maja:
1885 - W Paryżu zmarł Victor Hugo, francuski pisarz, poeta, dramaturg i polityk o postępowych poglądach.
1885 - Urodził się Giacomo Matteotti, sekretarz generalny Włoskiej Partii Socjalistycznej. Zamordowany przez faszystów.
1922 - Urodził się José Craveirinha, mozambicki dziennikarz i poeta tworzący w jęz. portugalskim uważany za największego poetę Mozambiku. Działał w lewicowym ruchu FRELIMO, walczącym o niepodległość Mozambiku.
1928 - We lwowskim procesie przywódcy Białoruskiej Robotniczo-Włościańskiej "Hromady" zostali skazani na wyroki wieloletniego więzienia.
1942 - W Warszawie zmarł Adam Próchnik, przewodniczący KC Polskich Socjalistów, działacz oświatowy, historyk.
2005 - W Atenach zmarł Charilaos Florakis, grecki działacz komunistyczny.
2005 - Wybory prezydenckie w Mongolii wygrał Nambaryn Enchbajar, kandydat lewicowej Mongolskiej Partii Ludowo-Rewolucyjnej.
2015 - W Irlandii jako pierwszym kraju na świecie zalegalizowano małżeństwa osób tej samej płci poprzez referendum.
?