Kibicujmy piłce, nie korporacjom i UEFA
2012-06-12 22:50:19


W krytykowaniu krytykujących Euro 2012 można wykorzystywać różne zabiegi. Można brać opinię Kazimiery Szczuki za pogląd całej polskiej lewicy. Można twierdzić, że jeśli kibic idzie na mecz, to zgadza się całkowicie z polityką władz odnośnie wydatków na tę imprezę. Można zakładać, że skoro 15 milionów Polaków oglądało mecz z Grecją, to każda uwaga wymierzona w Euro jest wymierzona w cały naród. Pytanie tylko – po co, skoro wszystkie te twierdzenia są nieprawdziwe.

Protesty odbywające się pod hasłem „chleba zamiast igrzysk” były często przedstawiane jako antypiłkarskie i antysportowe. Nieważne, że w ramach przygotowań odbył się turniej piłkarski. Nieważne, że wśród haseł na transparentach i plakatach niesionych przez uczestników i uczestniczki demonstracji nie było haseł przeciwnych piłce nożnej. Jednym z najczęściej widocznych haseł było natomiast „against modern football” - przeciwko nowoczesnemu futbolowi. Hasło znane ze stadionów, używane przez liczne grupy kibiców. Niektórzy precyzowali to hasło, zastępując słowo „nowoczesny” takimi jak „neoliberalny” lub „korporacyjny”.

Dlaczego to właśnie „modern football” powinien być obiektem sprzeciwu ze strony lewicy? Bo, wbrew temu co twierdzą niektórzy, dzisiejsza piłka nożna nie jest egalitarną rozrywką całego społeczeństwa. Podczas gdy UEFA i korporacje zarabiają krocie, regularne chodzenie na mecze, wykupienie karnetu, staje się ogromnym finansowym wysiłkiem.

Miłość do klubu czy drużyny narodowej nie jest czymś co uległoby tak prozaicznemu problemowi jak cena biletów. Dlatego też wiele osób zmuszonych jest do poważnych wyrzeczeń, chcąc śledzić poczynania ukochanej drużyny. Wraz z rozwojem sportowej infrastruktury i podnoszeniem się poziomu polskiej ligi będzie to jednak coraz trudniejsze. Za dostosowaniem jakości widowiska do europejskich standardów pójdzie również odpowiedni wzrost cen

Kto wie, czy nie będą częstsze takie sytuacje, jak w przypadku fanów Manchesteru United, którzy w proteście przeciw sposobowi kierowania drużyną przez kolejnego właściciela założyli własny zespół, pod nazwą FC United of Manchester. Ich śladem idą kibice kolejnych drużyn.

Inną drogą jest „demokratyzacja” zarządzania klubem – kojarzona z Realem Madryt i FC Barcelona, klubach których właścicielami są socios, wybierający władze w demokratycznym głosowaniu. Co prawda kluby te są jednocześnie symbolami związków piłki z biznesem i ogromnych pieniędzy, ale ich sytuacja jest dużo stabilniejsza niż np. klubów angielskich, z prywatnymi właścicielami. Polskie kluby też spotykają się z problemami związanymi z kaprysami biznesmenów – właścicieli, dla których tradycja i przywiązanie fanów nie znaczą nic. Przykładem choćby Polonia Warszawa. Idąc tropem zwolenników Euro można powiedzieć, że skoro na meczach zjawiało się po kilka tysięcy ludzi, to nie ma o czym rozmawiać. Teraz kibice mogą pozostać bez swojej drużyny – co nie byłoby możliwe, gdyby mieli wpływ na zarządzanie klubem.

Nie warto udawać, że skoro stadiony na Euro są pełne, to jest super i o to właśnie chodzi. Dzisiejsza piłka nożna jest w ogromnym stopniu zdominowana przez korporacje, UEFA czy stacje telewizyjne. Kibice radzą sobie w różnych trudnych sytuacjach. Ale dlaczego nie starać się, żeby piłka nożna, tak na amatorskim jak na najwyższym poziomie, była rzeczywiście dostępna dla każdego? Cieszmy się piłką nożną, ale róbmy wszystko, żeby wyrwać ją z rąk tych, dla których jest tylko dodatkiem do milionów na kontach. Against modern football!

poprzedninastępny komentarze