Problem z generałem
2008-12-16 15:30:47

Dyskusje na lewicowych forach wskazują, jak postać gen. Jaruzelskiego i stanu wojennego dzieli lewicę. Osobiście postać generała nie jest mi bliska i uważam, że nie bronił on żadnego socjalizmu. No bo trzeba było być ślepym, aby w kręgach władzy mówić wtedy o socjalizmie i państwie robotniczym, gdy występowali przeciwko niemu ci robotnicy. Kto z władz partyjnych wierzył wtedy, że PZPR jest naprawdę partią robotniczą i reprezentującą interesy robotników? A jeżeli to miałby być socjalizm, to za taki dziękuję.
Polska Ludowa miała swoje niezaprzeczalne zasługi: dokonała dzieła odbudowy i rozwoju kraju, ale dotarła do bariery nie do przeskoczenia – czapa biurokracji i brak demokracji odbierał wiarygodność systemowi. Robotnik był na sztandarach, ale tak w ogóle to traktowano go z góry, paternalistycznie – co do teraz pozostało wielu osobom na lewicy, zwłaszcza tym, którzy szydzą ze zwalnianych stoczniowców, że walczyli, no i wywalczyli sobie kapitalizm.
Rzecz w tym, że stoczniowcy nie walczyli o kapitalizm, a parły do niego elity partyjne i opozycyjne. Kierownictwo PZPR w latach 80. samo nie wiedziało co robić. Starzejąca się frakcja „betonowa” chciałaby tak po stalinowsku wziąć robotnika za pysk i pokazać mu, jak się buduje „socjalizm” – ale ona nie miała większych wpływów. O wiele silniejsza frakcja „modernistyczna” była już bliżej socjaldemokracji, a właściwie była w ogóle bezideowa – oni wiedzieli, że systemu nie da się uratować. Jaruzelski nie obronił więc żadnego socjalizmu. Wprost przeciwnie – otwarł drogę do kapitalizmu łamiąc potężny ruch robotniczy, którego kierownictwo – szybko odizolowane od mas w podziemiu – bardzo łatwo dało się wtedy zauroczyć wolnemu rynkowi (tym bardziej, że za tym potem stały dolary CIA). I na tym polu elity z obu stron barykady mogły znaleźć płaszczyznę porozumienia.
Rzecz jasna sprzyjał wtedy tej ewolucji sam kontekst międzynarodowy – triumf rewolucji neokonserwatywnej na zachodzie. Skoro silnej lewicy zachodniej nie udało się temu przeciwstawić, to wydawało się, że rzeczywiście nic nie da się zrobić.
Czy bez stanu wojennego Polska mogła iść inna drogą? Ostatnio Witold Gadomski w Gazecie Wyborczej stwierdził, że tak naprawdę to stan wojenny był dobry, bo Solidarność nie miała żadnego pomysłu na gospodarkę, a poza tym straszyła strajkiem czynnym i samorządami pracowniczymi. Co tylko dowodzi, że gen. Jaruzelski odwalił dla liberałów kawał dobrej roboty.
PS. Miłośnikom political fiction polecam fragment mojego tekstu z TR sprzed roku >> www.trybuna-robotnicza.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=2200&Itemid=5


poprzedni komentarze