Mieszkałam w Sarajewie. Mieście jak jeden wielki lej po bombie. Kocham to miasto i nie nienawidzę go.
Nie czułam się obca, inna, odkryta. Kobiet z zakrytymi włosami jest tyle, ile tych, które nic sobie nie robią z symboli religijnych. Niektóre z nich są nieortodoksyjnymi muzułmankami, inne chrześcijankami albo sefardyjskimi Żydówkami. Sarajewo to multireligijny tygiel.
Na uczelni poznałam dziewczyny w hidżabach. Wszystkie bez wyjątku palą, śmieją się głośno w swoich grupkach, są wąskie w biodrach, śniade, wielkookie. Wiele z nich wydało tomiki wierszy albo opowiadania. Noszą piękne imiona: Fikreta, Azra, Leila, Esma i długie, trudne do wymówienia, nazwiska. I przy każdej okazji, ostentacyjnie krytykują w mojej obecności Zachód. A bo co wy tam o nas wiecie. Nie próbujecie nas zrozumieć. Nawet w czasie wojny w konwojach przysyłaliście nam wieprzowe konserwy i śmierdzące szampony. „Wy” to oczywiście Ameryka. A dla młodych Bośniaków Ameryka zaczyna się na granicy słoweńsko-austriackiej.
Mieszkałam naprzeciwko rodziny bogatego hodży. Nie poznałam nigdy milszych i bardziej otwartych ludzi. Mimo że on jest „wybrany”, bo wozi Muzułmanów do Mekki, ani jego córki ani żona nie noszą czadorów. Podobnie jak pani Ramiza, moja gospodyni. Także muzułmanka. Ona i jej mąż Fahrija kochają się, tak jakby mieli po dwadzieścia lat. A mają grubo po sześćdziesiątce. Ona zajmuje się ogrodem, a on całymi dniami robi modele miast, zamawiane aż z Istambułu. Ramiza jest chora, to Fahrija robi w domu wszystko, co wymaga siły. Ona w zasadzie tylko gotuje.
Przyszli do mnie z życzeniami, gdy dla pracowników czeskiej ambasady urządzałam wielkanocne śniadanie. Przyłączyli się, tylko z uśmiechem poprosili, by nie częstować ich wieprzowiną.
Aidę i Amalę spotkałam w kafejce internetowej przy Stowarzyszeniu Humanistycznie Wykształconych Kobiet „HORYZONT”. Obie są pokrivenimi Muslimankami, czyli tymi, które zdecydowały się założyć hidżab i żyć w zgodzie z nauką islamu. Ich matki nie przykrywały włosów. Za czasów Tita, władza niechętnie patrzyła na wszelkie symbole religijne. Widziano w tym niebezpieczny przyczynek do ewentualnej emancypacji narodowej. Po rozpadzie Jugosławii zapanował swoisty boom na ostentacyjny islam. Hidżab stał się modny, tak jak noszenie wielkich krzyżyków na szyi w Chorwacji. To nie tylko znak określonej wiary, ale i symbol przynależności narodowej, element ideologii, która bujnie rozkwitła po `92 roku. Muzułmanin pisane przez wielkie „M”, inaczej Boszniak, to muzułmański mieszkaniec Bośni. Tak jak Chorwat (Katolik) i Serb (Prawosławny). Żyjący niegdyś w jednym kraju, mówiący jednym językiem, jako kryterium rozróżniające narodowość, wybrali wyznanie.
Dziewczyny są chętne do rozmowy, otwarte i rozgadane. Umawiamy się na kawę, chociaż nie ukrywają, że męczy je bycie atrakcją dla doktorantek slawistyki i orientalistyki, które wypytują o wszystko, zwłaszcza o seks w czasie miesiączki. Obiecują jednak odpowiedzieć na wszystkie pytania. Rozumieją fascynację islamem, przykro im tylko, że ich religia, ich system wartości zawsze stawia się w jednym szeregu z najgorszymi obelgami.
Amala studiuje technologię żywności i aktywnie działa w stowarzyszeniu, mówi kilkoma językami, prowadzi zajęcia dla dzieci, które straciły rodziców w czasie wojny, organizuje kursy szycia, obsługi komputera dla kobiet, modli się pięć razy dziennie i mówi, że jest bardzo szczęśliwa. Ale, choć uważa się za spełnioną, do pełni szczęścia brakuje jej męża. Wierzącego tak głęboko jak ona.
Czy różni się tak bardzo od Polek? Znam setki dziewczyn, które bez mężczyzny obok siebie nie czują, że żyją. Nie trzeba być muzułmanką by czekać na księcia.
Pytam od kiedy nosi czador.
- Od dwóch lat. To była moja decyzja, wbrew woli rodziców, także muzułmanów.
Widzi moje zaskoczenie
- I co? Zobaczyłaś dziewczynę w czerni od stóp do głów i pomyślałaś pewnie, że ktoś biedaczkę do tego zmusił, najpewniej ojciec albo mąż?
Przytakuję, tak właśnie myślałam. Okazuje się, że to właśnie ojciec Amali najgoręcej ją odwodził od pomysłu zakrycia włosów i szyi. Bał się, że jego córka w ten sposób odgrodzi się do świata. I że w któreś lato umrze z gorąca.
- Widzisz, Mahomet nakazał kobietom przykrywać swoje piękno, swój wstyd i zachować je tylko dla oczu najbliższych. Ale każda kobieta decyduje sama. Chusta na włosach to znak głębokiej wiary. Podobnie jak całkowicie zasłonięta twarz. A ja nie chcę, żeby każdy widział jakie mam nogi, jakie piersi, jakie włosy. To ma zostać dla wąskiego grona. Kiedy wracam do domu, zakładam obcisłe koszulki, kolorowe spodnie, spódnice, robię makijaż, upinam włosy, perfumuję się. Dla tych w domu mam być piękna jak królowa, nie dla podpitych facetów na Baszczarsziji, którzy patrzą na mnie tak, że aż się niedobrze robi.
Wiem o czym mówi, czasem sama myślę, że na moment przejścia przez centrum miasta dobrze by było stać się niewidzialną. Wolę iść okrężną drogą, gdzie nie dosięgnie mnie cmokanie, zawodzenie jak w folkowych kawałkach i gardłowe alelle allele.
Zastanawiam się ilu z nich, tych podpitych facetów, jest muzułmanami a ilu katolikami. Czy jest jakaś statystyka mówiąca o tym, którzy z nich częściej podnoszą rękę na kobietę?
W Polsce mieszkam w dziesięciopiętrowym bloku. To ponad sto dwadzieścia mieszkań, blisko pięciuset mieszkańców. Ile razy słyszałam odgłosy awantur? Rzucania talerzami, płacz za ścianą.
A ilu bijących idzie w niedzielę do kościoła? Co drugi? Każdy?
- Według głęboko pojmowanego islamu między kobietą a mężczyzną miałaby panować całkowita równowaga - mówi Amala. - Mało tego, pozycja kobiety jest nawet lepsza, bo ona nic nie musi, ani sprzątać, ani gotować, ani prać. Nie ma też, w odróżnieniu od męża, obowiązku wkładać do wspólnej skarbonki zarobionych przez siebie pieniędzy.
A mimo to większość kobiet robi to wszystko, uznając że to ją Allach powołał do zadań domowych. Czyż nie robią tak także chrześcijanki?
Jedyne co kobieta według słów Amali musi, to, zagwarantować, że jej potomstwo zostanie wychowane w wierze islamskiej. Nawet jeśli ona sama jest chrześcijanką, wychodząc za mąż za muzułmanina oddaje Wspólnocie, opiekę duchową nad dziećmi. Mężczyzna innego wyznania poślubiając muzułmankę, musi zmienić wiarę. Innymi słowy, muzułmanka może poślubić tylko muzułmanina, inaczej zostaje wykluczona ze wspólnoty. A czy wiemy, że takie samo prawo obowiązuje katoliczki?
Spytałam, co zatem z kamienowaniem kobiet oskarżonych o cudzołóstwo, co z okaleczanymi dziewczynkami w Afryce, z zamachami terrorystycznymi i agresją wobec Zachodu. To przecież specjalność islamu. Amala nie przestaje się uśmiechać, tak jakby czekała na to pytanie.
- To wynik źle pojmowanej wiary, wypaczania Koranu i słów Proroka. Dobry imam to potępi. Tamten islam jest na usługach polityki. Ja szukam męża, który wierzy tak samo głęboko jak ja. Taki mąż muzułmanin to skarb, kochana.
Jednak to, co fascynuje mnie najbardziej, to „siostrzaństwo” muzułamnek. Tego u nas nie ma. Pod naszą szerokością geograficzną kobieta jest kobiecie wilczycą. Nawet feministka feministce potrafi ładnie dokopać.
Amala na do widzenia objęła mnie, tłumacząc że to sposób, w jaki witają się i żegnają tylko kobiety. Salem alejkum i dwa pocałunki w policzki. W żadnym wypadku trzy, to już serbski zwyczaj. Muzułmanki odgrodziły dla siebie przestrzeń, do której nie ma wstępu mężczyzna. Kobiety w naturalny sposób są sobie bliższe, hidżab to dla nich znak rozpoznawczy, znak „siostry”. Muzułmanka drugiej muzułmance daje na dzień dobry, kredyt zaufania.
Organizują w domach spotkania zamknięte przed mężczyznami. Kiedy są ze sobą ściągają z włosów chusty, są swobodne, eksperymentują z makijażem, ale przede wszystkim dużo rozmawiają. Mają też swoje wykłady, kursy, wycieczki. I podobnie jak Żydówki, specjalne miejsce w świątyni, miejsce gdzie rozmawia się o dzieciach, o seksie, o przepisach i chorobach, miejsce gdzie nie ma wstępu mężczyzna. Nie traktują tego odosobnienia jako marginalizację, ale jako świętą przestrzeń kobiet, należne im miejsce, schronienie i czas tylko dla siebie. Mają swoje portale internetowe, listy dyskusyjne, a nawet sklepy z akcesoriami, hidżabami, „wypełniaczami” turbanów, spinkami i agrafkami, nie mówiąc o księgarniach. Wiele z nich decyduje się, tak jak Aida, na karierę naukową na, do niedawna zamkniętej przed kobietami, Islamskiej Akademii Teologicznej. Jak w każdej religii, jest odłam radykalny i odłam idący z postępem czasu, przy zachowaniu jednak poszanowania dla tradycji. Ta opcja Amali najbardziej przypada do gustu. W niej odnajdują się młode, wykształcone dziewczyny, które nie zgadzają się na takie życie, jakie miały ich babki czy matki.
- Myślałaś, że stanęłyśmy w miejscu, że u nas nadal jest średniowiecze, że nadal nosimy dimije[1],mężowie tłuką nas po pysku jak nie pościelimy łóżka, prawda? Niektórzy tak, a inni nie. No to teraz widzisz jak bardzo się wszyscy mylicie. Napisz im, tam w Polsce, że muzułmanki mają się dobrze. I że są cool.
Zaczynam patrzeć na nie inaczej. Mam wrażenie, że nawet nie staramy się ich zrozumieć. Najprościej jest uznać, że za zło tego świata odpowiada islam. A ja myślę, że fanatyzm religijny. I że fanatyczny buddysta czy katolik jest tak samo groźny jak fanatyczny muzułmanin. A normalnie myśląca chrześcijanka może być tak samo ok., jak normalnie myśląca muzułmanka. A rzeczywistość jest o wiele bardziej złożona, niż chcielibyśmy ją widzieć.
Ile z Was, z tych które mówią, że chusta jest dla Was policzkiem poznało jakąś muzułmankę? Może troszkę nóżka z gazu, moje radykalne siostry? Przecież w naszym niemuzułmańskim kraju wymyśla się, nie mniej idiotyczne głupstwa niż w Sarajewie. Wystarczy czasem popatrzeć na szopkę pod tytułem Sejm.
Boję się radykalizmu jak ognia. Bo ten, wcześniej czy później prowadzi do wykluczenia. Nie tak dawno jedna z Was, odsyłała mnie na „douczenie” podstaw feminizmu. Dlaczego fajnie jest pokrzyczeć na Manifie, że wszyscy/ wszystkie równi/ równe, a za chwilę, przerzucać się stereotypami? Dziś już jest pase powiedzieć „Ty Czarnuchu” albo „Ale z Ciebie Żyd”, mam nadzieję, że kiedyś przestanie się patrzeć na hidżab jako na jakąś nieludzką tortuę. Dlaczego nie biegać po ulicach i nie zrywać zakonnicom z włosów welonów?
I może warto wspomnieć, że w całej historii Bośni, tymi, którzy najbardziej skrzywdzili Bośniaczki, Muzułmanki, byli chrześcijanie. Prawosławni Serbowie i katoliccy Chorwaci. Wielokrotne gwałty, odcinanie piersi, wkładanie luf do pochwy i strzelanie. Mam pisać dalej?
Nie próbuję zaprzeczyć, że islam potrafi być be. Katolicyzm też potrafi, same wiemy. Nie mam też zamiaru wyskakiwać ze stwierdzeniem, że na Bałkanach nie ma patriarchatu. Oczywiście, że jest. Chcę tylko pokazać, jak łatwo wpada się w pułapkę stereotypu i jak bardzo dzisiaj chciałoby się, żeby wszyscy ludzie byli równi. Czyli biali, hetero i ubrani jak przeciętny obytwatel/ ka NYC.
Anna Jawoszek
Artykuł pochodzi z portalu feminoteka.pl.