Całkowicie nie rozumiejąc sytuacji, krytycy Izraela twierdzili, że bombardowanie Gazy nie zmierza do celu, jakim jest zniszczenie Hamasu, tylko...
Polska nigdy nie była tak bogata. Ale też nigdy ci na dole nie żyli o tyle gorzej od tych na górze. Kontrasty społeczne rodzą złość, a nawet...
Obecne ruchy „antysystemowe” wychodzą poza racjonalne podziały. Tym bardziej że zawarte są w nich istniejące od dawna na prawicy wizje...
Rosyjskie drony wtargnęły w polską przestrzeń powietrzną i zostały zestrzelone. Mogło być ich nawet kilkanaście. Jeden spadając uszkodził dom we wsi...
Dla prawicy problem z edukacją sprowadza się do tego, że wtłaczana uczniom porcja patriotyzmu wciąż jest za mała, by wychować tłum karnych...
Paulina Januszewska: Współistnienie? Ta, jasne! Żydowska komiczka kontra Netanjahu
Przemysław Stefaniak: Czy sukces koncertu powinniśmy mierzyć tym ile osób kupi bilet?
Xawier Woliński: Prawicowa rewolucja kulturalna
Michał Peno: Gorzki posmak kultury - wszyscy jesteśmy włóczęgami
Karol Templin: O konflikcie ukraińskim w paradygmacie realizmu
Tomasz Miłkowski: Ściana
Filip Ilkowski: Cały świat, sikorki i rewolucja pracownicza
Jarosław Klebaniuk: Jak pies
Od 18 lutego trzech listonoszy z OZZ Inicjatywa Pracownicza, wśród nich Bartosz Kantorczyk, prowadzi głodówkę pod hasłem "Głoduję, bo nie dojadam". Każdy z nich odmawia przyjmowania posiłków, ale jednocześnie wciąż pracuje doręczając listy.
Głównym celem głodówki jest pokazanie naszych głodowych pensji. Po opłaceniu wszystkich niezbędnych opłat pozostaje nam od 150 do 200 zł miesięcznie na jedzenie, więc pracujemy praktycznie za miskę ryżu dziennie – powiedział Bartosz Kantorczyk. Domagamy się zrównania płac za tę samą pracę. Chcemy również poprawienia jakości usług. Jest ona również dla nas bardzo ważna ale bez wynagrodzeń pracowników na odpowiednim poziomie nie będziemy mogli zapewnić odpowiedniego standardu usług - dodał.
Protestujący domagali się podwyżek płac oraz uznania przez dyrekcję legalności ich związku zawodowego. Dyrekcja Poczty Polskiej nie uznaje Inicjatywy Pracowniczej twierdząc, że liczy ona sobie zaledwie kilkudziesięciu członków i nie jest reprezentacyjna wobec zatrudnionych na poczcie pracowników. Niedawno podjęto rokowania w sprawie płac z 45 związkami zawodowymi działającymi na Poczcie ale nie z Inicjatywą Pracowniczą. Dyrekcja samodzielnie bawi się w organa sądu uznając który związek jest legalny a który nie jest. Nadużywa swojej władzy dlatego ciężko tutaj o współpracę - dodał Kantorczyk.
Akcja spotkała się z dużym zainteresowaniem przechodniów, szczególnie dzięki występowi grupy samby ulicznej RoR Trójmiasto. W czasie pikiety rozdawano broszurę "Ulica - ulotne pismo anarchistyczne" propagujące ideę i międzynarodowy ruch Food not Bombs i zdecydowanie popierające protesty pracownicze na poczcie, podobnie jak w sieciach hipermarketów Auchan i Tesco oraz kopalni "Budryk".
Szymon Martys
Szymon Andrzejewski
