
Jarosław Klebaniuk: P. kochał dzieci
[2010-01-11 16:45:02]
Sprawa reżysera, który kilkadziesiąt lat temu bezprawnie uwiódł dorodną trzynastkę stała się medialną sensacją. Aresztowanie pana Romana wzbudziło żądze w miłośnikach kina i legislatury. Zażądano donośnie różnych wyjść z tej tiurmy. Jedni zawołali, że artystyczna wielkość zatrzymanego pozostaje w dysproporcji do czynu tak małego, fizjologicznego i dawnego, że niewartego dziś uwagi. Wypuścić! Drudzy, w myśl zasady składającej się z czterech słów (by uniknąć łaciny sprowadzę ją do jednego – durex), postulowali ukaranie go, a najlepiej odesłanie do kolebki wszystkich praw i swobód, naszego starszego brata i towarzysza broni w dzikich krajach potrzebujących kulturowej pomocy. Dać katu! Swoją drogą, słabo słyszalny był głos patriotów. Powinni oni zabiegać o sprowadzenie żywego reżysera do kraju. Z bardziej absurdalnych powodów sprowadzano przecież do Polski kawałki znanych osób (legenda w Tokarczukowych "Biegunach" przywołana głosi, że serce romantycznego kompozytora przemycone zostało pod kobiecą spódnicą). Po repatriacji zapewne objęłaby nieustraszonego łowcę wampirów ustawa o kastracji chemicznej. W gronie notabli odpowiedzialnych za kulturę, pieczę trzymających na narodowej filmotece, przy ciasteczkach, kawą z porcelanowej filiżanki popijałby pan Roman odpowiednie tabletki. Media miałyby okazję zacytować ludową mądrość o wilku i owcy. Reżyser pozostałby cały, a patrioci-legaliści syci.
Zamieszanie wokół naszego wyeksportowanego jeszcze przez komunę celebryty ożywiło też spory o charakterze religijno-moralnym. Czy karanie grzesznych postępków dwa razy: na ziemi (aresztem, więzieniem, rzeczoną kastracją) i w dniu sądu (czyśćcem, piekłem, odrodzeniem się w postaci świni lub pluskwy) jest niezbędne? Zasada behawioralna mówi, że nie powinno się karać za jeden czyn dwa razy. Surowe normy organizacji o charakterze duchowym wskazują jednak na konieczność dawania złu bardziej wszechstronnego odporu. Oprócz tak zawodnych środków jak wyrzuty sumienia czy wysoka temperatura w pośmiertnym kociołku postulowany jest więc społeczny ostracyzm, izolacja i odjęcie możliwości dalszego czynienia zła (niech tam, chemicznie, żeby uniknąć niebezpieczeństwa infekcji). Że też nikomu nie przyszło do głowy, a może tylko nikt nie podzielił się pomysłem, żeby spalić na stercie filmy przestępcy, przynajmniej te kręcone w czasowych okolicach grzesznego występku.
Jedno wedle duchowych wskazań jest pewne: tylko przykładna kara zadziała na wyobraźnię. A ta ostatnia rozbudzona została przez obrazki zgoła niewinne. Przecież przed laty, już po grzesznym czynie Romana P., największe autorytety moralne brały dzieci (znacznie młodsze niż trzynastoletnie) na kolana, głaskały po główce i całowały, śliniąc się przy tym. Przykład szedł więc z góry. Kochajcie dzieci – zdawał się brzmieć przekaz płynący do serc złaknionych moralnego drogowskazu. Być może niektórzy pobłądzili źle odczytując znaki. Być może nie potrafili rozróżnić pomiędzy dobrym a złym dotykiem, nie mówiąc już o dotyku takim sobie. Dużo jest niewiadomych w tej kwestii. Instytut Pamięci Narodowej miałby pełne ręce roboty, gdyby nie pilniejsze sprawy – rozliczenie zbrodni epoki, w której pito i jedzono wyłącznie ocet.
Najważniejszą, wcale nie odległą konsekwencją podniecenia, wytwarzanego przez dziennikarzy w sprawach o pedofilię jest zanik miłości do dzieci. Choć nawet sam P. kochał dzieci, to obecnie poproszony przez kilkuletnią dziewczynkę, a nawet chłopczyka: "Pobaw się ze mną wujku", odpowiem "Mowy nie ma. Oglądałoś, dziecko, "Nóż w wodzie"? Zaczyna się niewinnie, a potem będę puszczał bańki jak krokodyl". Choć może oddalę się w pośpiechu i nawet tego nie powiem, bo dziecinka niewinna gotowa poskarżyć rodzicielom, że straszyłem nożem, proponowałem wyprawę nad wodę i że wypuszczę jakieś bańki. Dzieci pozostaną więc samotne. Nawet ojcowie będą się mieć na baczności. Surowość i dystans – oto, co zdominuje relacje rodziców z potomstwem. Nikt nie będzie brał na kolana, nikt nie przytuli. Pocałunki białego ducha, owszem, w obecności entuzjastycznych tłumów, będzie można ujrzeć jedynie na archiwalnych filmach. Z czasem i te ich fragmenty zostaną surowo zakazane i przejdą do drugiego obiegu. Będą krążyć wśród pedofilów.
Jarosław Klebaniuk
|
lewica.pl w telefonie
Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:
-
Zandberg w Częstochowie!
- Częstochowa, Plac Biegańskiego
- 14 maja (środa), godz. 12:00
-
Wsparcie na rzecz funkcjonowania projektu Czerwony Goździk
- https://zrzutka.pl/evh9hv
- Do 18 maja
-
Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
- Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
- od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
-
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
- Kraków
-
Socialists/communists in Krakow?
- Krakow
-
Poszukuję
-
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
- Discord
- Teraz
-
Historia Czerwona
-
Discord Sejm RP
- Polska
- Teraz
-
Szukam książki
Więcej ogłoszeń...
14 maja:
1771 - W Newtown urodził się Robert Owen, walijski działacz socjalistyczny, pionier ruchu spółdzielczego.
1906 - Członek OB PPS Baruch Szulman dokonał w Warszawie udanego zamachu bombowego na podkomisarza policji carskiej N. Konstantinowa. Podczas ucieczki z miejsca zdarzenia został zastrzelony.
1920 - W Warszawie rozpoczął się I Kongres Klasowych Związków Zawodowych.
1940 - W Toronto zmarła Emma Goldman, teoretyczka anarchizmu, bojowniczka o prawa kobiet, uczestniczka Rewolucji Rosyjskiej 1917 roku i Hiszpańskiej 1936 roku.
1943 - W Sielcach nad Oką sformowano 1. Dywizję Piechoty im. Tadeusza Kościuszki.
1944 - Nierozstrzygnięta bitwa pod Rąblowem pomiędzy polsko-radzieckimi oddziałami partyzanckimi a wojskiem niemieckim.
1988 - W Hadze zmarł Willem Drees, holenderski polityk Partii Pracy (PvdA), 1948-58 - premier Holandii.
1999 - Malam Bacai Sanhá (PAIGC) został prezydentem Gwinei Bissau.
2022 - USA: 18-letni zwolennik białej supremacji Payton Gendron otworzył ogień do czarnoskórych osób przebywających w supermarkecie w Buffalo w stanie Nowy Jork, zabijając 10 i raniąc 3 z nich, po czym oddał się w ręce policji.
?