Piotr Ciszewski: Tusk wygrywa, związkowcy przegrywają, społeczeństwo płaci

[2012-04-04 12:07:40]

NSZZ „Solidarność” przy współpracy innych związków zawodowych zebrała ponad 1,5 miliona podpisów poparcia dla referendum w sprawie podwyższenia wieku emerytalnego. Ogromna liczba obywateli sprzeciwiająca się rządowym planom pozwalała przypuszczać, że stoimy na progu wybuchu społecznego. Nie bardziej błędnego. Premier Donald Tusk obraził przewodniczącego NSZZ „Solidarność” Piotra Dudę, a przy okazji tych którzy, podpisali wniosek mówiąc: "Myślę, że nie po to pana wybierano na szefa Solidarności, aby się pan podejmował zadań, które właściwie jest w stanie wykonać każdy pętak, bo to jest najprostsze, co może być". Następnie parlament pod osłoną policji odesłał podpisy społeczeństwa na makulaturę. Czy w tym momencie w kraju zawrzało? Może miały miejsce jakieś lokalne starcia, akcje w zakładach pracy? Niestety nic takiego się nie dzieje. Społeczny marazm jak trwał, tak trwa, a związki zawodowe raczej nie mają pojęcia jak go przezwyciężyć.

W dniu głosowania nad wnioskiem o referendum dwie główne centrale związkowe zorganizowały w Warszawie demonstrację. Szumnie zapowiadano udział kilkudziesięciu tysięcy osób, co jak na centrale liczące oficjalnie po kilkaset tysięcy członków i tak było liczbą skromną. Z całego kraju zjechało się kilkanaście tysięcy protestujących. Ci, którzy przybyli przed budynki parlamentu, postali, pokrzyczeli, posłuchali obiecujących im złote góry polityków opozycji, a następnie rozeszli się do domów. Nie, przepraszam, był akcent radykalny. Podpalono opony i hałasowano przy pomocy wuwuzel. Również to wyglądało jednak jak część wyreżyserowanego przedstawienia. Oczywiście po południu, gdy kończyły się godziny pracy, wielka demonstracja stopniała, a później została rozwiązana. Jeśli ktoś spoza głównych central związkowych, pracujący w dzień powszedni do 15:00-16:00, miał chęć solidaryzować się z protestem, miał na to niewielką szansę. Pozostaje więc pytanie, ile osób dałoby się zorganizować głównym centralom bez fundowania wolnego w godzinach pracy w ramach dni związkowych? Prawdopodobnie niewiele, ponieważ budzenie świadomości własnych interesów wśród ludzi pracy nie należy do głównych zadań ani „Solidarności”, ani OPZZ-u. Dlaczego, pomimo że ogromna większość społeczeństwa sprzeciwia się reformom, tak mało przedstawicieli tej większości demonstruje swoje niezadowolenie?

Teraz po klęsce wniosku o referendum złożenie kolejnego zapowiada przewodniczący SLD, Leszek Miller. Los wniosku, nawet jeśli uda się tak zwanej „lewicy” zebrać odpowiednią liczbę podpisów, jest jednak z góry przesądzony. Chodzi raczej o promocję neoliberalnego polityka, który gdy był premierem sam ograniczał prawa pracownicze. Dziś jednak niektórzy związkowcy śpiewają mu „Mury” i skandują „Leszek Miller na premiera!”, wykazując się bardzo słabą pamięcią. Szukająca na siłę sojuszników wśród establishmentu biurokracja związkowa nie wyprowadzi ich niestety z błędu.

Obecna władza mogła się poczuć silna. Zwyciężyła już batalię w sprawie referendum, a główne centrale związkowe powinny wyciągnąć z tego wnioski. Jedynym, co jest w stanie poruszyć rząd, są masowe protesty, najlepiej połączone z działaniami w zakładach pracy. W polskim prawie niestety strajk generalny jest bardzo trudny do przeprowadzenia, a strajk polityczny - nielegalny. Związki zawodowe, cofające się od lat, muszą jednak zrozumieć, że podążając legalistyczną drogą, w pewnym momencie staną nad przepaścią i nie będzie się już gdzie cofnąć, ale wówczas organizacje pracownicze będą zbyt słabe, aby zatrzymać przeciwnika. W roku 2010 do związków należało jedynie około 15% pracowników, czyli 7% dorosłych Polaków. Aż 44% badanych przez CBOS w roku 2010 podsumowało działalność głównie największych central stwierdzeniem „starają się, lecz niewiele im się udaje”, a 33% w ogóle nie widziało żadnej ich aktywności(1).

Mam nadzieję, iż obecne zapewnienia przywódców NSZZ „S” i OPZZ o kontynuowaniu walki oznaczają, iż grupy związkowych prawników siądą do stołu i zastanowią się nad lukami prawnymi, pozwalającymi na przeprowadzenie w obecnej sytuacji akcji strajkowych, albo komisje zakładowe przygotują się do dzikiego strajku. Gdyby od pracy powstrzymały się kluczowe sektory gospodarki lub odpowiednia liczba zatrudnionych w innych branżach, to legalność lub nielegalność takiego protestu przestałaby mieć znaczenie.

Mam nadzieję, że NSZZ „S” dojdzie do właśnie takich wniosków na spotkaniu zapowiadanym na 12 kwietnia. Jeśli nie zdecyduje się na strajk generalny, to może chociaż blokada budynków rządowych i dróg? Gdyby w tego typu akcjach wzięło udział przynajmniej 100 tys. osób spośród tych, które podpisały wniosek o referendum, władza musiałaby się zastanowić nad dalszymi działaniami. Albo pokazałaby swoje autorytarne oblicze, wysyłając na ulice samochody pancerne, albo rozpoczęłaby negocjacje. Obecna postpolityka, czyli obowiązek dbania o wizerunek, oznacza między innymi to, że Tusk i jego ludzie nie mogą zbyt otwarcie demonstrować siły oraz pogardy dla społeczeństwa, więc pokaz siły uważam za mniej prawdopodobny.

Obawiam się tylko, iż po 12 kwietnia większą szansę mamy na kolejne związkowe miasteczko namiotowe, które będzie stało ku uciesze politycznych elit przed Sejmem, nie stanowiąc żadnego zagrożenia, albo jeszcze śmieszniejsze oflagowanie zakładów. Wtedy będziemy mogli spodziewać się, że prawdopodobne jest, iż za kilka lat władze jeszcze bardziej podwyższą wiek emerytalny, może do 68, może 70 lat, oczywiście w trosce o wysokość emerytur. Związkowy folklor się temu nie przeciwstawi, zresztą już niedługo będzie zbyt słaby nawet na te symboliczne formy protestu, które uprawia dzisiaj.

Przypis:
(1) Dane za raportem CBOS „Związki zawodowe i naruszenia praw pracowniczych” http://www.cbos.pl/SPISKOM.POL/2010/K_109_10.PDF

Piotr Ciszewski


drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Zandberg w Opolu!
Opole, ul. Kopernika 13
13 maja 2025 (wtorek), godz. 13.00
Zandberg we Wrocławiu!
Wrocław, Rynek
13 maja 2025 (wtorek), godz. 20.00
Zandberg w Częstochowie!
Częstochowa, Plac Biegańskiego
14 maja (środa), godz. 12:00
Zandberg w Krakowie!
Kraków, Mały Rynek
14 maja (środa), godz. 20:00
Wsparcie na rzecz funkcjonowania projektu Czerwony Goździk
https://zrzutka.pl/evh9hv
Do 18 maja
Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz

Więcej ogłoszeń...


14 maja:

1771 - W Newtown urodził się Robert Owen, walijski działacz socjalistyczny, pionier ruchu spółdzielczego.

1906 - Członek OB PPS Baruch Szulman dokonał w Warszawie udanego zamachu bombowego na podkomisarza policji carskiej N. Konstantinowa. Podczas ucieczki z miejsca zdarzenia został zastrzelony.

1920 - W Warszawie rozpoczął się I Kongres Klasowych Związków Zawodowych.

1940 - W Toronto zmarła Emma Goldman, teoretyczka anarchizmu, bojowniczka o prawa kobiet, uczestniczka Rewolucji Rosyjskiej 1917 roku i Hiszpańskiej 1936 roku.

1943 - W Sielcach nad Oką sformowano 1. Dywizję Piechoty im. Tadeusza Kościuszki.

1944 - Nierozstrzygnięta bitwa pod Rąblowem pomiędzy polsko-radzieckimi oddziałami partyzanckimi a wojskiem niemieckim.

1988 - W Hadze zmarł Willem Drees, holenderski polityk Partii Pracy (PvdA), 1948-58 - premier Holandii.

1999 - Malam Bacai Sanhá (PAIGC) został prezydentem Gwinei Bissau.


?
Lewica.pl na Facebooku