Wicemarszałek Sejmu Tomasz Nałęcz oraz przewodniczący Unii Pracy Andrzej Spychalski w ostatnich wypowiedziach dla mediów zasugerowali, że Marek Borowski powinien wycofać się z wyborów prezydenckich i poprzeć w nich Włodzimierza Cimoszewicza.

W obliczu tej toczonej coraz bardziej na śmierć i życie wojny w wyborach prezydenckich, pomiędzy radykałami z prawicy i kandydatami nieradykalnymi, nie ma co dzielić głosów, trzeba wesprzeć tego kandydata, który ma największe szanse wygrania tej wojny, czyli Włodzimierza Cimoszewicza - powiedział w porannym programie radia TOK FM Nałęcz. Wcześniej wicemarszałek czynił na antenie radiowej sugestie, że Borowski wycofa się z kandydowania już w miniony piątek. Nałęcz zrezygnował też z kierowania sztabem wyborczym lidera Socjaldemokracji Polskiej.

Obecnie naturalnym kandydatem lewicy staje się Włodzimierz Cimoszewicz. Cimoszewicz zawsze był tym pierwszym, którego moja partia widziała w roli kandydata na urząd prezydenta - powiedział natomiast przewodniczący Unii Pracy Andrzej Spychalski w wypowiedzi wyemitowanej na antenie TVP. Unia Pracy pozostaje oficjalnie w koalicji z SdPl i jest w gronie podmiotów popierających kandydaturę Borowskiego w wyborach prezydenckich. Porozumieniu temu nie dochowały jednak już dwie organizacje regionalne UP - w Łodzi i na Podlasiu.

Na piątkowej konferencji prasowej Borowski oświadczył, że nie wycofa się z kandydowania w wyborach prezydenckich oraz nie będzie wspólnych list SdPl i SLD w wyborach do Sejmu. Z wypowiedzi polityków SdPl i SLD wynika, że porozumienie w wyborach parlamentarnych nie doszło do skutku z powodu nazwisk niektórych działaczy SdPl, których Sojusz nie chciał widzieć na listach wyborczych. Nieoficjalnie wymienia się tu nazwiska m. in.: Izabelli Sierakowskiej i Zdzisławy Janowskiej oraz Marka Pola z UP.