refleksje pokonferencyjne
2015-05-22 13:14:26
Wczorajsza dyskusja na UKSW o prawie do pracy organizowana przez koło naukowe studentów prawa pracy i polityki społecznej była bardzo ciekawa i owocna, międzyuczelniana i interdyscyplinarna. Naukowcy z nauk prawnych mogli się zetknąć z naukowcami z polityki publicznej. Nasz Instytut Polityki Społecznej reprezentowaliśmy z Natalią Jungrav, która mówiła o pracy socjalnej w enklawach biedy na podstawie własnych badań na Osiedlu Dudziarska i Profesorem Ryszardem Szarfenbergiem, który mówił o zależnościach i napięciach między prawem do pracy a prawem do zabezpieczenia społecznego, głównie w odniesieniu do pomocy społecznej i świadczeń opiekuńczych. Mój odczyt był zatytułowany „ Świadczenia opiekuńcze a prawo do pracy”. Nie wykluczone że treść tych wystąpień jak i tych, które były w kolejnych sesjach ukaże się w publikacji pokonferencyjnej. Względem mojego wystąpienia ciekawe uwagi i pytania skierował dr Czarnecki.

Dezaktywizacja i uzawodowienie

Pierwsza uwaga dotyczyła tego czy używane przeze mnie sformułowanie o dezaktywizującym charakterze systemu wsparcia opiekunów osób niezdolnych do samodzielnej egzystencji oddaje istotę rzeczy. Przecież ci ludzie nadal są aktywni i wykonują swoistą pracę w formie długotrwałej opieki.

Moja odpowiedź była następująca – owszem.
Chodziło mi wyłącznie o aktywizację zawodową, na które to dookreślenie faktycznie powinniśmy być uwrażliwieni na poziomie języka, by nie budować mylnego wrażenia, ze osoby te są nieaktywne i tym samym niechcący nie dezawuować ich trudu, poświecenia, zasług etc. Tym niemniej z punktu widzenia możliwości realizacji prawa człowieka do pracy zawodowej, polski system wsparcia go nie respektuje. Dezaktywizacja zawodowa jest i bezpośrednio ( prawny zakaz podejmowania pracy dla pobierających świadczenia opiekuńcze) i pośrednio ( kryterium dochodowe do SZO oraz brak rozwiązań pozwalających na godzenie pracy z opieką w jakim kolwiek wymiarze i dziennego wsparcia instytucjonalnego i środowiskowego). Pytanie Pana Doktora skłoniło także do przywołania koncepcji uzawodowienia opieki – potrakowania jako zawodu opieki sprawowanej nad bliskimi i wynagradzania oraz zabezpieczenia jej według standardów pracowniczych. Po okresie entuzjazmu dla tej koncepcji dziś moje stanowisko jest nieco zniuansowane i opiera się na dwóch założeniach:

po pierwsze tak rozumiane uzawodowienie powinno być jedną z możliwych do skorzystania opcji w obliczu niesamodzielności bliskich równoległą do różnych form łączenia pracy z opieką. Powinna być możliwość realnego wyboru w zależności od sytuacji jak i indywidualnych preferencji.

Po drugie, także dla tych, którzy decydują się na rezygnację z pracy i pełniejsze oddanie się opiece, w myśl szerszej rozumianego uzawodowienia powinno przysługiwać nie tylko zabezpieczenie bytowe i społeczne ( emerytalno-rentowe i zdrowotne) ale także wpierająco-usługowo. Tak jak pracownika etatowego nie zmuszamy do 24 godzinnego wykonywania swojej pracy ( a wręcz prawnie zakazujemy takich praktyk), nie zabraniamy mu po godzinach wykonać zlecenia czy dzieła, dajemy prawo do urlopów wypoczynkowych i zdrowotnych – tak samo powinniśmy szukać ekwiwalentnych uprawnień dla opiekunów.

Pytanie o gender


Druga uwaga dr Czarneckiego dotyczyła tego czy obecne rozwiązania, formalnie neutralne, nie oddziałują jednak w sposób odmienny na mężczyzn i kobiety. Przyznam, że pytanie na UKSW de facto o kwestie z zakresu gender to miłe niespodzianka. Moja odpowiedź była następujaca. Owszem, prawo nie jest tu neutralne ze względu na płeć, a mówić ściśle jego faktyczne skutki z uwagi na kulturowe i instytucjonalne uwarunkowani nie są neutralne ze względu na płeć. Statystycznie kobiety znacznie częściej wchodzą w rolę opiekunki czy to nad niepełnosprawnym dzieckiem czy – to choć tu proporcje rozkładają się nieco bardziej równomiernie – w kontekście opieki nad niesamodzielną osobą dorosłą i starszą. Na podłoże kulturowe feminizacji opieki nakładają się bodźce ze strony rynku pracy. Kobiety statystycznie zarabiają mniej ( zarówno dlatego, że sfeminizowane zawody są często gorzej opłacane, pojawiają się bariery awansu pod postacią szklanego sufitu a ponadto nawet na tych samych stanowiskach zarabiają niekiedy mniej niż mężczyźni) w efekcie w gospodarstwie domowym rezygnacja z pracy kobiety a nie mężczyzny oznacza mniejszy bezpośredni spadek łącznego dochodu.

Wydaje się, że system warunkujący wsparcie od całkowitej rezygnacji z pracy utrwala patriarchalny model opieki. W obliczu wprowadzenia kryterium dochodowego ( które już stosowane jest w odniesieniu do opiekunów osób dorosłych i planowane także w odniesieniu do opiekunów dzieci) może zwiększyć zależność ekonomiczną kobiet od mężczyzn i zwiększyć ryzyko ubóstwo i braku środków do życia w obliczu ryzyka starości czy rozpadu rodziny. Jeśli przekroczone zostaje kryterium dochodowe, opiekunka jest bowiem zależna w dużej mierze od środków zarobionych przez żywiciela rodziny. Nie otrzymuje pieniędzy z tytułu pełnienia roli opiekuńczej ani też nie są z tego tytułu odprowadzane za nią składki emerytalno-rentowe i zdrowotne.

świadczenie, praca, partnerstwo

Z ust Pana Doktora Czarneckiego padła jeszcze ciekawa sugestia co do rozwiązań integrujących opiekunów/opiekunki z rynkiem pracy i sprzyjających bardziej partnerskiemu łączeniu obowiązków domowo-opiekuńczych. Pomysł ten opierał się na stworzeniu furtki prawnej pozwalającej dwojgu członków rodziny zrezygnować z połowy etatu ( a nie jednego z nich zrezygnować z całości) tak że łącznie w rodzinie rezygnacja z pracy wynosiła by jeden etat, a jednocześnie oboje opiekunowie zachowywaliby kontakt z rynkiem pracy i bardziej równomiernie dzielili się opieką.

Oczywiście miałaby być to uzupełnienie a nie zastąpienie dotychczasowych rozwiązań jeśli chodzi o uprawnienia do świadczeń. Zapewne część nadal decydowałoby się na tradycyjny podział, nie wszystkim pracodawcy stworzyliby możliwość przejścia na pół etatu ( a część mogłaby nadużywać prawa w ramach formalnej połowy etatu wymagać pełnoetatowego zaangażowania) stąd też potrzeba oddziaływania na sferę przedsiębiorstw, a poza tym tego typu rozwiązania nie rozwiązywałyby problemów rodzin gdzie jest jeden opiekun i nie ma równocześnie pracującego żywiciela rodziny. Tym niemniej pomysł wydaje mi się słuszny w kierunku bardziej elastycznego podejścia do wsparcia, ujmującego szerszy zakres życiowych sytuacji i wyborów.


poprzedninastępny komentarze