Wolność wilków oznacza śmierć owiec
2024-01-01 11:40:40
Polski lewicowiec – rozumiany w klasycznym wymiarze - toczący utarczki z polskimi neoliberałami czyli de facto z neo-konserwatystami rozsianymi po różnych partiach (od PiS-u przez PO, PSL / Polskę 2050, Nową Lewicę, aż po Konfederację) lub takimi, którzy uważają się za liberałów lecz będący wyznawcami religii rynku i akolitami systemu neoliberalnego (bo dziś innego kapitalizmu już nie ma) jest w zasadzie osamotniony. Nawet przez gremia tej partii, do której chciałby „się intelektualnie przytulić”. Ale jej liderzy opowiadając się de facto za systemem odmawiają mu tego. Bo jeśli chcą jedynie ów system przypudrować – tak jak to uczynił Tony Blair z Partią Pracy na Wyspach gdzie jego trzecia droga okazała się pokolorowaną i medialnie sprzedaną „inną wersją taczeryzmu” – to grubo się mylą: ludzie o lewicowych poglądach porzucą prędzej czy później taką partię, zaś liberałowie wyznania rynkowego zagłosują na oryginał.

Świat przesunął się na prawo. Coś się załamało.
Coś poszło nie tak. Żałuję, że do tego doszło.
Jestem liberałem lecz nie napawa to optymizmem.
Neoliberalizm współcześnie panujący nie ma
wiele wspólnego z klasycznie rozumianymi
paradygmatami liberalnymi. Bo prędzej czy później
dochodzi do rozrostu wolności kumulacji kapitału.
A to dzieje się zawsze kosztem sprawiedliwości
I równości a przez to – dla samej wolności.

Isaiah BERLIN

Lewica, ruch który w przeszłości reprezentował
jedne z największych nadziei ludzkości,
z czasem stracił rolę jaką dotąd odgrywał.
Zawiódł, bo sprzedał się prawicy !

Jose SARAMAGO

Neoliberałowie – polscy w szczególności ale dot. to całej gamy akolitów tej toksycznej dla zbiorowości ogólnoludzkiej doktryny bez względu na szerokość i długość geograficzną – to de facto neo-konserwatyści. Ze wszystkim przypadłościami immanentnymi tej wersji patrzenia na świat. Nad Wisłą i Odrą to przede wszystkim rynkowi fundamentaliści, bezrefleksyjni klakierzy transformacji będącej w zasadzie petru-balcerowiczowskim dogmatyzmem. A każdy dogmatyzm prędzej czy później przeradza się w fundamentalizm.
Fundamentalizm nie jest immanentny wyłącznie wierzeniom religijnym. To ogólny pogląd na świat i procesy w nim zachodzące. To przekonanie, iż innej interpretacji, innej drogi niż nasza (czy narzuconej przez rządzący mainstream i pogląd że wszyscy tak mówią i czynią) nie ma i być nie może. Że istnieje jakaś niepodważalna, dana raz na zawsze prawda, którą jej apologeci i egzegeci posiedli i głoszą maluczkim.
Ów fundamentalizm - jak każdy dogmatyzm - rodzi fanatyzm, pogardę dla inaczej myślących, a wzmocniony pewnością absolutną swoich poglądów na świat i procesy w nim zachodzące oraz przekonaniem o wybitności swojej osoby i wyznawanych wartości, buduje mury. One z kolei alienują takich wielbicieli tej skompromitowanej wizji od realnie istniejącej i funkcjonującej rzeczywistości. I to jest też przyczyna dlaczego liberalizm – pojmowany i utożsamiany przez masy (to stało się tez dzięki manipulacjom i propagandzie uprawianej przez media-workerów zastępujących rzetelne dziennikarstwo) – ma tak liche, marne konotacje. I dlatego w siłę rosną ruchy oraz partie jawnie autorytarne, jednoznacznie prawicowe, często podpierające się (z racji braku klasycznie rozumianej lewicy) pro-społecznymi, nośnymi, hasłami. Neoliberalizm, który klasyfikowany jest jako polityczna kultura na wskroś konserwatywna i prawicowa, czyniąc takie zamieszanie pojęciowe i mentlik w świadomości (kreując się jako forma liberalizmu co jest nadużyciem), zwalczając lewicę, napędził trend który cytowanego tu, klasycznego liberała przeraża i smuci.
Totalitaryzm korporacyjny, będący efektem neoliberalnych porządków, nie potrzebuje żadnych ideologii. Jesteśmy uśpieni w przeświadczeniu, że żyjemy w demokracji, ale to fikcja. W rzeczywistości rządzą nami instytucje nie mające nic wspólnego z demokracją jak Bank Światowy, MFW, Światowa Organizacja Handlu, Zdrowia etc. To świat rządzony przez super-bogatych. To tzw. korporatokracja. Spełnia się na naszych oczach myśl jaką przed laty wyraził John M. Keynes, iż „ …Kapitalizm to przedziwna wiara, że działania najbardziej pazernych ludzi, motywowane najbardziej ordynarnymi pobudkami przyniosą korzyści całemu społeczeństwu.”. Dzisiejsza lewica, i to miał na myśli cytowany Jose Saramago, w to po prostu firmuje.
Nie przypadkiem ideolodzy nowego liberalizmu, a za nimi reprezentanci nowej lewicy, twierdzą iż ich credo to bałwochwalczo czczona „demokracja wolności". Kosztem równości i sprawiedliwości społecznej. I nie znoszą w tej mierze jakiegokolwiek innego zdania. A to przecież – zarówno w liberalizmie jak i przede wszystkim na lewicy – pluralizm jest podstawą wszechrzeczy. Bo ludziom należy proponować osiąganie samorealizacji i szczęścia na wiele sposobów. To wiąże się z marzeniami i poszukiwaniem nie jedynego, wyłącznie przywiązanego do określonych warunków historycznych i społeczno-kulturowych sposobu życia. Ci nowi liberałowie (niczym starzy konserwatyści) nie tolerują takiego mniemania.
I jeszcze jedna sprawa – gdy frontmani wolności i demokracji, głosiciele wolności (ale tylko w modnej dziś wersji „waginalno-tęczowej” głoszonej jako jedyna i wyłączna prawda) zajmują odpowiedzialne, kierownicze stanowiska zachowując neoliberalne zasady gry, stosując mobbing i przemoc słowną wobec podwładnych, to jest w tym kompromitacja idei całej lewicy. Klasycznym tego przykładem jest opis stosunków w Teatrze Dramatyczny w Warszawie jaki ukazał się w PRZEGLĄD-zie z dnia 20-26.11. 2023, >LEWICOWOŚĆ WYSTRZĘPIONA< (Rafał Pikuła). Bo jeśli bohaterka tego artykułu – znana i kojarzona z lewicą reżyserka Monika Strzępka – w udzielonym Onetowi.pl wywiadzie mówi jako dyrektorka tej jednostki, iż „ma w nosie bezpieczeństwo socjalne i higienę pracy” to potwierdza tylko przytoczoną sentencję Jose Sarmago.
Wolność wilków oznacza śmierć owiec. Lewica w naszym kraju nadal tego nie rozumie. Utożsamianie się z tzw. światem pracodawców, czyli kapitałem, oraz oddanie się kultowi rynkowych kanonów, jest drogą donikąd. Bo to jest tytułowe opowiedzenie się po stronie wilków kosztem owiec. I to egzemplifikuje owo sprzedanie się, o którym mówi wspominany cytat portugalskiego noblisty. Człowieka lewicy do końca swych dni.

https://www.tygodnikprzeglad.pl/lewicowosc/


poprzedninastępny komentarze