Olczyk: Hańba socjalna

[2006-07-12 11:49:31]

W domach na naszej ulicy
pachnie wódką i czosnkiem
i biedą
coraz to większą
i wszechobecną
jak telewizja

Ludzie z naszej ulicy
już nie są solą miasta
a cierniem
I nie do wszystkich
sklepów ich wpuszczają
bo jeszcze coś ukradną

Zostały jeszcze kościoły
gdzie się pozwala
nam modlić
o łaskę pokory
wobec bogatych i zdrowych
co w pocie czoła
budują przyszłość


„Prowadzę osobne gospodarstwo domowe. Jestem zarejestrowany w Powiatowym Urzędzie Pracy bez prawa do zasiłku. Ze zbiórki złomu osiągam dochód w wysokości ok. 20 zł. Nie opłacam świadczeń ze względu na brak środków.” – tego typu oświadczenie trzeba złożyć w Ośrodku Pomocy Społecznej (OPS), by otrzymać zasiłek okresowy, który wynosi ok. 140–160 zł miesięcznie. Jeśli w oświadczeniu nie określi się żadnego dochodu, to można liczyć wyłącznie na zasiłek celowy, z reguły o wiele niższy. Taka jest praktyka, gdyż człowiekowi, który nie osiąga dochodu, nie można wyliczyć współczynnika minimalnego dochodu gwarantowanego (MDG). W tym roku wynosi on 35 proc., co oznacza, że od kwoty 416 zł dla osoby samotnie gospodarującej i od kwoty 316 zł dla osoby we wspólnym gospodarstwie domowym, przyznaje się zasiłek okresowy, który jest różnicą między dochodem klienta OPS a dochodem gwarantowanym przez państwo. Na łódzkim Starym Polesiu, średnio dla osoby samotnej wynosi on obecnie ok. 140 zł, na Bałutach i Widzewie ok. 160 zł. Jednakże OPS ma tutaj wolną rękę, gdyż może np. oświadczyć, że niniejsza pomoc nie mieści się w możliwościach finansowych ośrodka. Można co prawda zaskarżyć decyzję do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, lecz nie spotkałem się jeszcze z sytuacją, by ten organ miał inne zdanie niż OPS. A na tym droga dochodzenia przez obywatela takiej pomocy, która nie upokarza i daje szansę przetrwania najgorszego się wyczerpuje.

Zasiłki celowe to pomoc na określone potrzeby klienta OPS. Istnieje tutaj absolutna dowolność, jeśli idzie o wysokość zasiłku, pod warunkiem, że w ogóle zostanie przyznany... Tej zimy przyznawano zasiłki celowe w wysokości ok. 30–50 zł na zakup żywności, tak było np. w OPS na Starym Polesiu w Łodzi. Zasiłki okresowe były w tym okresie przyznawane prawie wyłącznie rodzinom. Osobom samotnym ścinano je z uwagi na brak środków. Jak pamiętamy, ostatnia zima pochłonęła wiele ofiar ludzkich wskutek wychłodzenia organizmu. OPS-y i inne służby miejskie kierowały wtedy ludzi do noclegowni, lecz wielu bezdomnych, jak też innych osób (np. mieszkających w nieogrzewanych lokalach), nie chciało skorzystać z tej formy pomocy z uwagi na to, że prym tam przeważnie wiodą ludzie z kryminalną przeszłością. Na marginesie wspomnę, że łódzki oddział OZB w tym czasie w swoim lokalu w porywach udzielił schronienia 15 osobom, niestety w warunkach daleko odbiegających od norm sanitarnych (zagrzybione ściany, brak bieżącej wody, etc.).

OPS-y, nawet jeżeli ich podopieczni – na skutek bezduszności urzędniczej - poniosą śmierć, to nie odpowiadają za umyślne lub nieumyślne spowodowanie zgonu. Ustawa o pomocy społecznej nie przewiduje odpowiedzialności karnej za nieudzielanie pomocy, chociaż wydaje się, że winny tu obowiązywać przepisy ogólne. Bo jeśli człowiek skrajnie wyczerpany i głodny przychodzi do pracownika socjalnego, to reakcja powinna być natychmiastowa – brak w takiej sytuacji takiego działania jest w istocie odmową udzielenia pomocy. Procedury nie uniemożliwiają działań nadzwyczajnych.

Pracownicy socjalni nie muszą mieć określonych predyspozycji zawodowych, wystarczy ukończenie właściwej szkoły lub uczelni. To jest jeden z podstawowych problemów, gdyż ludzie o pewnej osobowości nie są w stanie sprawdzić się na tym kluczowym stanowisku, jeśli chodzi o politykę społeczną państwa. I jego misję wobec obywatela w ogóle.

Innym problemem jest, wspomniana już, mizeria pomocy materialnej. Tu rodzi się dramat wielu pracowników socjalnych, którzy mają świadomość potrzeb, dojrzałość emocjonalną oraz profesjonalne przygotowanie zawodowe, lecz nie mogą realizować istoty i sensu pomocy państwa z uwagi na brak środków. Bywa, że rezygnują z pracy, gdyż w ich przekonaniu nieskuteczność pomocy jest niewiele gorsza niż jej brak. Często kończy się to tzw. „wypalaniem” pracownika socjalnego. Znam pracowników socjalnych popadających w depresje, których źródłem jest nieskuteczność działań, niemoc, a zwłaszcza niekonsekwentna, niejednoznaczna, miejscami wręcz bezduszna polityka państwa. W istocie przecież to państwo kreuje politykę społeczną. Jeśli środki przychodzą z dużym opóźnieniem, to trudno mówić o przypadku, zwłaszcza kiedy jest tak od lat, bez względu na to, jaka formacja polityczna jest u władzy.

„Dwa razy daje, kto w czas daje” – mówi przysłowie, które powinno idealnie wpisywać się w politykę społeczną każdego państwa. W Polsce tak jednak nie jest. Nieskuteczność tej polityki, w konsekwencji, przyczynia się do powiększania enklaw biedy i wykluczenia społecznego. A jak wynika z badań zespołu badawczego prof. Wielisławy Warzywody-Kruszyńskiej, dziedziczność biedy w enklawach rozciąga się już do piątego pokolenia.

Bieda staje się w Polsce zjawiskiem oczywistym, czyli takim, o którym nie wypada mówić w dobrym towarzystwie. Zarówno instytucje publiczne, jak też niektóre organizacje pozarządowe, traktują ludzi biednych, jak obywateli drugiej, a może i żadnej kategorii. To, że wielu tych ludzi niegdyś wypracowywało majątek tego państwa, dzisiaj już nic nie znaczy i nikogo nie obchodzi. Nie przeszkadza w odnoszeniu się do nich z pogardą i poczuciem wyższości.

Polskie elity intelektualne, tak aktywne jeśli chodzi o dyskryminację mniejszości seksualnych czy etnicznych, w tej sprawie milczą. Zapewne też nie przez przypadek światłe umysły Rzeczypospolitej rozpętały wraz z niezależnymi mediami wielka akcję wyśmiewania tzw. „moherowych beretów”...

Bieda w Polsce jest traktowana niemal zawsze jako zawiniona. Jest zła, a więc i ludzie nią dotknięci muszą być źli. Pracodawcy traktują takich ludzi jak pariasów, którym czynią łaskę, kiedy pozwalają im pracować na czarno za pieniądze, które nie pozwalają na realizowanie jakichkolwiek potrzeb życiowych. Być biednym, znaczy nieść przez całe życie odium hańby społecznej. Być biednym, znaczy nie mieć prawa do dachu nad głową, do normalnego odżywiania, do poczucia bezpieczeństwa. Być biednym, znaczy być potencjalnym przestępcą, bo biedny jest zawsze pierwszym podejrzanym.

Artykuł 40. Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej stanowi: „Nikt nie może być poddany torturom ani okrutnemu, nieludzkiemu lub poniżającemu traktowaniu i karaniu. Zakazuje się stosowania kar cielesnych”.

Ludwik Olczyk



drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



1 Maja - demonstracja z okazji Święta Ludzi Pracy!
Warszawa, rondo de Gaulle'a
1 maja (środa), godz. 11.00
Przyjdź na Weekend Antykapitalizmu 2024 – 24-26 maja w Warszawie
Warszawa, ul. Długa 29, I piętro, sala 116 (blisko stacji metra Ratusz)
24-26 maja
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca
Podpisz apel przeciwko wprowadzeniu klauzuli sumienia w aptekach
https://naszademokracja.pl/petitions/stop-bezprawnemu-ograniczaniu-dostepu-do-antykoncepcji-1

Więcej ogłoszeń...


5 maja:

1818 - W Trewirze urodził się Karol Marks.

1923 - Helena Jurgielewicz jako pierwsza Polka otrzymała dyplom lekarza weterynarii po ukończeniu z ogólnym wynikiem celującym Akademii Medycyny Weterynaryjnej we Lwowie.

1950 - Pogrzeb Kazimierza Pużaka na Starych Powązkach.

1993 - Rozpoczął się strajk sfery budżetowej.

2005 - Wybory do Izby Gmin w Wielkiej Brytanii wygrała Partia Pracy zdobywając 37% głosów.

2010 - W Grecji rozpoczęły się protesty społeczne.


?
Lewica.pl na Facebooku