Ikonowicz: Prawo i Sprawiedliwość (społeczna?)

[2006-11-17 15:17:01]

Prawo i Sprawiedliwość to partia prawicowa, która udowodniła, że Polacy łakną lewicy jak kania dżdżu. PiS w odróżnieniu od SLD i SdPl zauważył, że w Polsce żyją bogaci i biedni. Ci pierwsi pragną taniego, słabego państwa, niskich podatków i jak największej wolności gospodarczej. Ci, drudzy, przeciwnie, marzą o państwie opiekuńczym i silnym, takim, pod którego obronę może się udać skrzywdzony pracownik, lokator, klient banku czy innej korporacji. Oczywiście tzw. lewica była w jakimś sensie świadoma istnienia biedoty, ale za bardzo się nią nie interesowała gdyż zakładała, że jest to grupa, która nie bierze udziału w wyborach, więc nie jest warta uwagi i zachodu. Przeciwstawienie koncepcji Polski Solidarnej rozwijanej dotąd Polsce Liberalnej, pokazało po raz pierwszy, że biedni mogą przegłosować bogatych. Wystarczy im pokazać jakąś alternatywę. W ostatnich wyborach parlamentarnych i prezydenckich po raz pierwszy od "okrągłego stołu" o wyniku zadecydował nie kolor krawata i waga kandydata, nie historyczny podział na komunę i Solidarność tylko różnice programów społeczno-politycznych, odmienna filozofia ustrojowa PiS i Platformy. Oczywiście program staje się ważny tylko wtedy, kiedy nie jest oczywiste, że kolejny rząd będzie po prostu "kontynuował polskie reformy", czyli dalej prywatyzował na łapu capu, ograniczał prawa pracownicze i związkowe, zwiększał "wolność gospodarczą", ograniczał udział budżetu w dochodzie narodowym, obniżał podatki bogatym, zwalniał z podatków zagranicznych inwestorów, uprawiał korupcję itd. Program to zmiana, zerwanie ciągłości. I nadzieję na taką zmianę wzbudzili w ludziach bracia Kaczyńscy wieszcząc nowy początek, powstanie IV Rzeczpospolitej.

Tyle tylko wystarczyło, aby poważni, inteligentni ludzie zaczęli oskarżać lub mieć nadzieję (zależnie od poglądów), że PiS stał się partią lewicową. I rzeczywiście, jeżeli przyjrzeć się uważnie polskiej polityce, to jakoś nie widać partii, która byłaby w stanie zaatakować rządzących z lewa. Taką licytację podjął dopiero Andrzej Lepper odchodząc z koalicji. Ale w żadnym wypadku SLD prześcigające się od kilku kadencji z liberałami o to, kto szybciej i więcej sprywatyzuje.

Janusz Korwin-Mikke, szalony ultraliberał czy też mówiąc ściślej, libertarianin słusznie na łamach "Dziennika" zwraca uwagę na jedną zbieżność między lewicą a PiS-em. Jest to stosunek do instytucji państwa. Liberałowie państwa nienawidzą, bo ogranicza wolność bogacenia się wprowadzając regulacje chroniące pracowników, środowisko naturalne, konsumentów czy interes gospodarczy wspólnoty, społeczeństwa. Ów etatyzm, tak charakterystyczny dla zachodniej socjaldemokracji niezwykle irytuje zwolenników anglosaskiej globalnej wolnej amerykanki no i samego Korwina oczywiście. Tymczasem bracia Kaczyńscy z państwa, osławionej IV Rzeczpospolitej uczynili główny oręż walki ze złem, zwanym przez nich raz "układem" innym znów razem "liberalizmem".

Kaczyńscy, inaczej niż lewica, krzywdy, cierpienia i łajdactwa okresu transformacji ustrojowej przypisują działaniu opartego na post-komunistycznej agenturze "układu", a nie brutalności i niesprawiedliwości kapitalizmu w jego wczesnej fazie polegającej na błyskawicznej akumulacji kapitału. W kraju bez różnic (znaczących) majątkowych o awansie do grona kapitalistów decydować musiały takie czy inne układy, w myśl lansowanej bezwstydnie zasady, że "pierwszy milion trzeba ukraść". Pogląd o "rozkradaniu Polski" obecny w retoryce większości ugrupowań również prawicowych (jak choćby AWS) jest w świadomości społecznej ugruntowany. Post-komuniści (czyli już nie komuniści i praktycznie żadna lewica) wyśmiewali często te zarzuty twierdząc nie bez racji, że zasady gry i hasło do rozkradania rzuciła władza Solidarności, po co więc mieć pretensje, że byli działacze PZPR robią to sprawniej? Spektakularne zatrzymanie Emila Wąsacza pokazuje, że nowa władza wie, że nie tylko agenci WSI rozkradali. Bez "układu", bez afer, korupcji nie byłoby w Polsce tak szybkiej prywatyzacji, a więc i transformacji. Nie wiadomo jednak czy prezydent i premier podzielają ten pogląd czy też wierzą, że przyczyną zła jest osławiony "układ". Czy w imię Sprawiedliwości byliby skłonni opóźnić tryumfalny pochód kapitalizmu w Polsce? Na razie, Minister Skarbu Jasiński nie widzi powodu żeby w tempie prywatyzacji prześcignąć Wąsacza i pewnie wie, co robi. Wpływy do budżetu z rosnących zysków spółek skarbu państwa z powodzeniem kompensują mniejsze dochody z prywatyzacji.

Podstawowym bytem zbiorowym, który chcą reprezentować politycy PiS jest naród. Narodu, Polski i Polaków jest w naszym dyskursie publicznym coraz więcej i nawet liberałowie mówią "o obronie naszej polskiej kieszeni" mając oczywiście na myśli kieszeń ludzi bogatych, czyli tę pełną, a nie tę pustą większości narodu. Poza narodem pojawia się też, choć rzadziej lud. Nowe koło parlamentarne uciekinierów z Samoobrony i odstępców od Giertycha, nazywa się "ludowo-narodowym". Naród jest pojęciem raczej lewicy obcym gdyż podkreśla różnice kulturowe, zacierając te związane z różnicą zamożności i pozycji społecznej. My lewicowcy wolimy pojemniejsze słowo "społeczeństwo", w którym zmieści się i Litwin z Puńska i Niemiec spod Opola i może jeszcze paru Szwajcarów a daj Boże i Żydów. Jednak w dobie globalizacji gospodarczej i zmasowanych wrogich przejęć firm w takich strategicznych sektorach jak np. energetyka postawa patriotyczna i pro-społeczna, socjalna stają się coraz częściej tożsame. Po blokowaniu wrogich przejęć przez prawicowy rząd Francji, hiszpańskich socjalistów, karierę w Europie robi pojęcie "patriotyzmu ekonomicznego". W ten nurt wpisuje się inicjatywa energetycznego NATO i próba blokowania gazociągu północnego przez rząd PiS. A także opór wobec przejęcia przez Unicredito Banku Handlowego.

Państwo narodowe walczące o swe żywotne interesy na arenie międzynarodowej odwołuje się w kraju do solidaryzmu społecznego. Jest to typowa chadecka doktryna, która prowadzi do przeceniania faktu, iż pracodawca i pracownik należą do jednego narodu.

Ponieważ jednak, gdy przychodzi do podziału zysków pracodawca ma to gdzieś, a strukturalne bezrobocie pozbawia coraz bardziej pracownika siły nacisku, musi wkroczyć państwo. Tak, więc w praktyce solidarność wymusza redystrybucja budżetowa, co zbliża socjaldemokrację do chadecji i umożliwiło wielką koalicję w Niemczech (rząd CDU/SPD).

Andrzej Lepper zażądał zwiększenia skali owej redystrybucji, czyli podzielenia między najbardziej potrzebujących owoców wzrostu gospodarczego. Gdyby PiS uległ politycznie skorzystałaby na tym Samoobrona, która "wyrwała te pieniądze Kaczyńskim z gardła", a straciłby PiS, który ulegając Lepperowi naraziłby się konserwatywnej i liberalnej części swych wyborców, a zwłaszcza liberalnym mediom. Czy jednak premier nie uległ żądaniom socjalnym szefa Samoobrony z opisanych wyżej względów taktycznych czy doktrynalnych (dyscyplina budżetowa, kotwica itp.) tego się dowiemy gdy poznamy ostateczny kształt ustawy budżetowej. Lepper, starając się uprzedzić wypadki, zapowiedział na konferencji prasowej, że większość jego postulatów zostanie spełniona, ale tak, żeby zasługę przypisano PiS, a nie jemu.

Walcząc z "układem", zmową milczenia wokół afer prywatyzacyjnych, Kaczyńscy ścierają się z głównymi bastionami ustroju. Na straży systemu stoi nie tylko Balcerowicz, ale i Trybunał Konstytucyjny, neoliberalna w swej istocie Konstytucja, większość mediów komercyjnych. Nie rozumieją oni albo nie chcą wiedzieć, że ów "układ" to nie żaden spisek służb tylko kapitalizm właśnie, którego istotą jest obrona interesów elit kosztem drogich Kaczyńskim narodu, państwa, sprawiedliwości. Dlatego ich prawicowa miłość do kapitalizmu, pozostanie nieodwzajemniona.

Lech i Jarosław Kaczyńscy są, podobnie jak większość Polaków, zwolennikami rządów silnej ręki. Wierzą raczej w wysokie kary niż resocjalizację. Są gorącymi orędownikami kary śmierci. Chętnie wysyłają polskich żołnierzy na wojnę Amerykanów z Islamem. To, że komukolwiek przychodzi do głowy, że są lewicowi wynika, tylko z tego, że w uprawianiu tej prawicowej polityki mają konkurenta w postaci SLD. Kto w końcu wysłał wojska do Iraku? Uchwalił konkordat i Konstytucję zrównującą komunizm z faszyzmem? Prawica? Tak, SLD.

Jarosław, a może Lech zapytany o to, co sądzi o nowej koalicji samorządowej SLD-SdPl-UP-PD stwierdził, że Polsce potrzebna jest inna lewica. Taka, która nie będzie się wywodziła z PZPR. Myślę, że za tą wypowiedzią kryje się coś więcej niż niechęć do post-komuny. Na przesuniętej nienaturalnie w prawo polskiej scenie politycznej, chadecki i w gruncie rzeczy centrowy PiS odgrywa rolę lewicowej ekstremy, bo nie ma lewicy. Takiej przyzwoitej, społecznej, która walczyłaby o biednych i próbowała przynajmniej uczłowieczać, jeżeli nie zwalczać kapitalizm.

Najbardziej jednak nurtuje mnie pytanie, jak do tego doszło, że do znanej dekomunizacyjnej, lustracyjnej, hurapatriotycznej retoryki Kaczyńskich doszły argumenty socjalne. Jak ugrupowanie, które było po słowie z PO, doszło do otwartych ataków na istotę tożsamości ideowej Platformy, liberalizm? Jaka część PiS-u wierzy w Polskę Solidarną, a jaka uważa, że to świetny greps wyborczy? Czy o obecnym profilu politycznym ugrupowania zadecydowała dynamika sporu o głosy w obu kampaniach, czy też PiS ujawnił w czasie wyborów to, co wcześniej skrywał? Zapewne duża część posłów, senatorów i działaczy partii rządzącej to cyniczni liberałowie śmiejący się w duchu z socjalnych nadziei rozbudzonych w społeczeństwie. Czy więc, kiedy gromko domagają się rozliczenia prywatyzacyjnych afer, to chodzi o pognębienie politycznych konkurentów czy o uzdrowienie państwa i sprawiedliwość? Czy PiS-owcy zdają sobie sprawę z potęgi i władzy sektora bankowego, któremu nadepnęli właśnie na ogon? Na razie kapitał myśli, że te wszystkie gesty to zagrania pod publiczkę, że PiS tak naprawdę nie myśli tego, co mówi. I dlatego pozwala mu trwać.

Dla finansjery, uspokajająca jest też nieudolność, z jaką przeprowadzono sprawę komisji bankowej. Ale gdyby nagle PiS postanowił wyjść poza likwidację WSI i becikowe. I przeprowadzić jakiś naprawdę duży projekt społeczny taki jak choćby budowa tanich mieszkań (3 miliony) wówczas będzie miał do czynienia z prawdziwą siłą pieniądza. Już widzę te stada wściekłych developperów-spekulantów i żerujące na tej spekulacji banki, jak rzucają się Kaczyńskim do gardła. Dotowanego przez państwo taniego kredytu i powstrzymania spekulacji gruntami budowlanymi kapitał by im na pewno nie wybaczył. To jednak tylko marzenia. Jeżeli jednak PiS zdradzi lewicową część swego elektoratu, lewica się w końcu znajdzie. I nie będzie to SLD...

Piotr Ikonowicz


drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



76 LAT KATASTROFY - ZATRZYMAĆ LUDOBÓJSTWO W STREFIE GAZY!
Warszawa, plac Zamkowy
12 maja (niedziela), godz. 13.00
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Przyjdź na Weekend Antykapitalizmu 2024 – 24-26 maja w Warszawie
Warszawa, ul. Długa 29, I piętro, sala 116 (blisko stacji metra Ratusz)
24-26 maja
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


14 maja:

1771 - W Newtown urodził się Robert Owen, walijski działacz socjalistyczny, pionier ruchu spółdzielczego.

1872 - W Borowie k. Łowicza urodziła się Zofia Kirkor-Kiedroniowa (z domu Grabska), działaczka społeczna.

1906 - Członek OB PPS Baruch Szulman dokonał w Warszawie udanego zamachu bombowego na podkomisarza policji carskiej N. Konstantinowa. Podczas ucieczki z miejsca zdarzenia został zastrzelony.

1920 - W Warszawie rozpoczął się I Kongres Klasowych Związków Zawodowych.

1940 - W Toronto zmarła Emma Goldman, teoretyczka anarchizmu, bojowniczka o prawa kobiet, uczestniczka Rewolucji Rosyjskiej 1917 roku i Hiszpańskiej 1936 roku.

1943 - W Sielcach nad Oką sformowano 1. Dywizję Piechoty im. Tadeusza Kościuszki.

1988 - W Hadze zmarł Willem Drees, holenderski polityk Partii Pracy (PvdA), 1948-58 - premier Holandii.

1999 - Malam Bacai Sanhá (PAIGC) został prezydentem Gwinei Bissau.


?
Lewica.pl na Facebooku