Machalica: Kto ukradł Twoje 36 proc.?

[2007-04-29 17:16:28]

Nikt nie lubi być okradany. Nic więc dziwnego, gdy mieszkańcom polskich miast rzedną miny na widok plakatów pytających retorycznie "Kto ukradł Twoje 36 proc.?" Największy banner z takim oto komunikatem wisi na siedzibie OPZZ przy ulicy Kopernika. W ten sposób związkowcy przyznają się do autorstwa tej efektownej kampanii społecznej. Zadajmy sobie pytanie: o jakie 36 proc. chodzi?

W latach 2000-2005 wydajność pracy w przemyśle wzrosła o 43 proc. Równocześnie wzrost płac – zazwyczaj skorelowany ze wzrostem wydajności – wyniósł zaledwie 7 proc. Różnica to owe słynne skradzione 36 proc. Dotychczas nikt w Polsce nie kwapił się z podnoszeniem płac. Powód? Wysokie bezrobocie wynoszące oficjalnie nawet 20 proc. Sytuacja uległa jednak diametralnej zmianie po wejściu Polski do Unii Europejskiej. W wyniku otwarcia niektórych rynków pracy spora liczba Polaków zdecydowała się podjąć pracę w Wielkiej Brytanii czy Irlandii. W efekcie pracodawcy chcący zatrzymać pracowników, muszą oferować im zdecydowanie wyższe wynagrodzenia.

Nie należy jednak zapominać, że w krajach, które przezwyciężyły XIX-wieczne stadium rozwoju kapitalizmu, wysokość płac nie jest tylko i wyłącznie efektem wolnej umowy pomiędzy pracodawcą a pracobiorcą. W celu ochrony świata pracy Australia i Nowa Zelandia już pod koniec XIX stulecia zdecydowały się na wprowadzenie płacy minimalnej. Z biegiem czasu instytucja ta na dobre zadomowiła się w systemach ekonomicznych nowoczesnych państw kapitalistycznych. Należy odnotować, że w roku 1970 Międzynarodowa Organizacja Pracy (MOP) przyjęła konwencję Nr 131 dotyczącą płacy minimalnej. Organizacja rekomenduje aby płaca minimalna wynosiła 50 proc. płacy przeciętnej. Niestety Polska nie ratyfikowała tej konwencji. Podobnież państwo polskie niewiele robi sobie z zaleceń Komitetu Niezależnych Ekspertów Rady Europy, wedle opinii wynagrodzenie minimalne powinno stanowić 60 proc. przeciętnego wynagrodzenia. Jak relacja pomiędzy tymi dwoma wskaźnikami kształtuje się w Polsce? Według danych GUS w roku 2006 wynagrodzenie minimalne wynosiło zaledwie 36,3 proc. przeciętnego wynagrodzenia. Co gorsza jeszcze w 1995 wskaźnik ten wynosił 42,4 proc. Trudno w takiej sytuacji nie oprzeć się wrażeniu, że niski poziom płac w Polsce był częściowo efektem świadomej polityki płacowej kolejnych ekip rządowych.

Wyjątku od tej reguły nie stanowi rząd Jarosława Kaczyńskiego, który doszedł do władzy pod hasłami "Polski solidarnej". W efekcie OPZZ zmuszony został wystosować do premiera list otwarty w sprawie zmiany polityki płacowej rządu. Zdaniem związkowców polityka PiS-u dusi popyt wewnętrzny, a tym samym hamuje wzrost gospodarczy. Jednocześnie OPZZ wytknął PiS-owi hipokryzję, przypominając niedawną propozycję podniesienia zarobków o 66 proc., tyle że tylko i wyłącznie kadrze menedżerskiej przedsiębiorstw z udziałem Skarbu Państwa. Podobne stanowisko w sprawie polityki płacowej zajął również NSZZ "Solidarność". Związek ten prowadzi akcję "Niskie płace barierą rozwoju Polski", a jeszcze w czerwcu ubiegłego roku przyjął rezolucję domagającą się wprowadzenia zasady proporcjonalności wzrostu płacy i wynagrodzeń.

Do tej pory takim rozwiązaniom zdecydowanie sprzeciwiali się pracodawcy. Działo się tak pomimo zdecydowanego wzrostu zysków netto polskich przedsiębiorstw. O ile – wg danych GUS – w 2000 roku wyniósł on 37084 milionów złotych, to w 2004 roku już 84896 milionów. Co działo się z tymi pieniędzmi? Gros z nich lądowało w bankach. W 2005 roku nastąpił wzrost depozytów przedsiębiorstw o 16,8 proc. Jak zauważył prof. Mieczysław Kabaj w ekspertyzie pt. Umowa Społeczna "Gospodarka–Praca–Rodzina–Dialog" nastąpiło przesunięcie w podziale wartości dodanej w kierunku wzrostu zysków kosztem wynagrodzeń. W latach 2003–2005 zysk netto polskich przedsiębiorstw zwiększył się o 35,3 mld zł, a łączny fundusz wynagrodzeń zmniejszył się o 2,1 mld zł (w rezultacie zmniejszenia zatrudnienia i małego wzrostu wynagrodzeń przeciętnych). Udział wynagrodzeń w wartości dodanej (płace plus zyski) zmniejszył się z 87 proc. w 2003 r. do 68 proc. w 2005 roku.

Na skutek presji społecznej spowodowanej emigracją zarobkową znacznej grupy Polaków kontynuowanie tej polityki nie jest już jednak możliwe. Obecnie konieczność szybszego wzrostu płac w Polsce dostrzegają także pracodawcy. Rada Przedsiębiorczości – nieformalne gremium skupiające największe organizacje pracodawców – uznała, że całkiem realne jest podwojenie średniej pensji w przeciągu 7 lat. Takie osiągniecie powinno stanowić swoiste minimum. Należ bowiem pamiętać, że wzrost wydajności w Polsce jest najwyższy w całej Unii Europejskiej. Jednocześnie Polacy pracują najdłużej w całej Unii. Wg danych OECD z 2004 roku, czas pracy pracowników najemnych w Polsce wyniósł 1984 godzin rocznie. Dla porównania Holendrzy pracują tylko 1323 godzin rocznie. Wśród krajów zaliczanych do wysokorozwiniętych od Polaków dłużej pracują tylko Koreańczycy i Meksykanie. Zdecydowanie krócej pracują również pracownicy w Irlandii (1541), kraju wprost ubóstwianym przez polskich neoliberalnych ekspertów ekonomicznych.

Obecnie w Polsce wytworzyła się specyficzna sytuacja społeczno-ekonomiczna stanowiąca realną szansę na wzrost wynagrodzeń. Dobrze, że koniunkturę tę dostrzegli działacze związkowi, poprzez błyskotliwą kampanię społeczną starający się dotrzeć do zbiorowej świadomości Polaków. Pytanie czy rząd Jarosława Kaczyńskiego zamierza wyjść naprzeciw żądaniom obywateli. Dotychczasowe jego posunięcia, jak zniesienie podatku od spadków i darowizn – co jest ewenementem na skalę światową – raczej potwierdzały tezę, że hasło "Polski solidarnej" było wykorzystane przez PiS w sposób instrumentalny. By użyć słów przypisywanych Jackowi Kurskiemu była "lipa dla ciemnego ludu". Dzisiaj nadszedł czas ażeby pokazać władzy, że "ciemny lud" jest świadom swoich praw i żądań. Nie od dzisiaj bowiem wiadomo, że Jarosław Kaczyński ustępuje tylko gdy zostanie do tego zmuszony.

Bartosz Machalica


Tekst ukazał się w tygodniku "Przegląd".

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



76 LAT KATASTROFY - ZATRZYMAĆ LUDOBÓJSTWO W STREFIE GAZY!
Warszawa, plac Zamkowy
12 maja (niedziela), godz. 13.00
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Przyjdź na Weekend Antykapitalizmu 2024 – 24-26 maja w Warszawie
Warszawa, ul. Długa 29, I piętro, sala 116 (blisko stacji metra Ratusz)
24-26 maja
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


19 maja:

1825 - Zmarł Henri de Saint-Simon, francuski historyk, filozof, wolnomularz i socjalista.

1895 - Zmarł José Martí, kubański poeta, pisarz, przywódca ruchu niepodległościowego – uważany za bohatera narodowego.

1911 - Rewolucja meksykańska: zwycięstwo chłopskiej partyzantki Emiliana Zapaty nad wojskiem federalnym w bitwie o Cuautla.

1912 - W Warszawie zmarł Bolesław Prus, wybitny polski pisarz, prozaik, nowelista i publicysta okresu pozytywizmu, współtwórca polskiego realizmu, kronikarz Warszawy, myśliciel i popularyzator wiedzy, działacz społeczny, propagator turystyki.

1931 - W Jaworznie podczas krwawych starć górników z policją zginęło 5 osób.

1942 - T. Koral i H. Dębnicka z Wydziału Sabotażu Polskich Socjalistów dokonali zamachu bombowego na zorganizowane przez okupanta kasyno gry w Warszawie. Był to pierwszy zamach bombowy w stolicy.

2010 - Rząd tymczasowy w wydanym dekrecie uznał Rozę Otunbajewą (SDPK) pełnoprawnym prezydentem Kirgistanu i przedłużył jej mandat do końca 2011 roku.


?
Lewica.pl na Facebooku