Tomasik: Bycie kobietą jako wada

[2007-11-10 10:55:11]

Joanna Kluzik-Rostkowska, polemizując z Agnieszką Graff ("Czego nie rozumieją feministki", "Gazeta Wyborcza" z 15 października 2007), po raz kolejny pokazała reguły, jakie obowiązują polityków obu płci przy okazji rozmów o kobietach. Przede wszystkim poucza się feministki, że bujają w obłokach, nie znają życia, bezmyślnie powtarzają tezy zachodnich działaczek i nie mają pojęcia, jak to wszystko wygląda naprawdę. Po czym wychwala własną partię, a także przedsiębiorczość i zaradność "zwyczajnych" kobiet. W tle jako wzór funkcjonuje przykład samej autorki, która zamiast lamentować wzięła się do roboty i proszę – znalazła się na czele listy wyborczej w Łodzi. Czy to rzeczywiście takie proste? Czy Kluzik-Rostkowska faktycznie obala jakieś mity?

Po pierwsze dowiadujemy się, że przy układaniu list wyborczych "Płeć nie ma nic do rzeczy". Gdyby nie miała, równie często można byłoby tam spotkać mężczyznę, jak kobietę, zarówno na pierwszym, jak i drugim miejscu. Skoro jest inaczej, to najlepsze świadectwo, że płeć jednak coś do rzeczy ma. Co konkretnie? Kluzik-Rostkowska nie wierzy w zapewnienia Polaków i Polek, że chętnie widzieliby więcej kobiet w parlamencie. Według autorki "Życie weryfikuje te badania bezlitośnie. Na warszawskiej liście PiS w ostatnich wyborach do Sejmu w pierwszej dziesiątce były cztery kobiety. Weszła tylko jedna - Małgorzata Gosiewska". Wszystko prawda, dodajmy więc, że właśnie Gosiewska znajdowała się najwyżej, na trzecim miejscu, pozostałe kobiety zajmowały kolejno czwarte, dziewiąte i dziesiąte miejsce. Czy to nie najlepsze świadectwo, że wyborcy chętnie głosują na kobiety pod warunkiem, że da im się taką szansę? Z miejsca dziewiątego czy dziesiątego mało kto dostaje się do Sejmu, dlatego właśnie tak ważne jest istnienie parytetów, które nie są żadnym "zaklętym słowem", ale zwyczajnym wyrównywaniem szans.

Kluzik-Rostkowska nie rozumie, skąd wzięło się przekonanie, że "lewica ma monopol na troskę o sprawy kobiet" i nawołuje: "Proszę mi wskazać, na czym ten monopol lewicy miałby polegać". Proszę bardzo, chętnie wskażę, na czym w polskich warunkach ten monopol polega, nawet biorąc pod uwagę, że SLD jest lewicą głównie z nazwy. Odpowiedź znajduje się w dalszej części wywodu, kiedy autorka pisze: "Szanuję swoje poprzedniczki na stanowisku pełnomocniczki ds. równego statusu kobiet i mężczyzn - Izabelę Jarugę-Nowacką i Magdalenę Środę". Szacunek dobra rzecz, ale warto przypomnieć, że Jaruga-Nowacka i Środa nie były poprzedniczkami Kluzik-Rostkowskiej w pełnym tego słowa znaczeniu, ich urząd został bowiem zlikwidowany przez PiS jako niepotrzebny. I właśnie w tej likwidacji najlepiej zawiera się stosunek polskiej prawicy do równouprawnienia. Stosunek czysto instrumentalny, skoro stworzono specjalne stanowisko ds. kobiet dla Nelly Rokity, kiedy stało się to politycznie korzystne dla PiS.

W całym tekście Joanna Kluzik-Rostkowska tworzy wizję Polski jako idyllicznej krainy, gdzie kobietom żyje się świetnie, często lepiej niż na Zachodzie, bo Polki są przedsiębiorcze i zaradne. Wiele w tym prawdy, szkoda jedynie, że swoją przedsiębiorczość muszą stosować w tak wielu dziedzinach życia, także tych najintymniejszych, choćby załatwiając sobie aborcję, dzięki jednej z najbardziej restrykcyjnych ustaw w Europie. Nic zresztą dziwnego, że wątek praw reprodukcyjnych nie pojawia się w artykule, bo wówczas optymistyczny wydźwięk całości musiał by ulec poważnemu zachwianiu.

Na dobrą sytuację Polek składa się według Kluzik-Rostkowskiej nie tylko ich obecne położenie, ale nawet prawodawstwo międzywojenne, a więc fakt, że do kodeksu karnego gwałt małżeński został wpisany już w 1934 roku. To się chwali, tylko o czym to właściwie świadczy? Jedynie o tym, że kiedyś Polska szybko wprowadzała prawo, które z czasem stawało się oczywistością w całej Europie, ale niestety dobrego prawa nie można zadekretować na wieki wieków. Dlatego fakt relatywnie szybkiego uzyskania prawa głosu wyborczego kobiet w Polsce (1918) nie przekłada się automatycznie na dzisiejsze obyczaje polityczne, nawet wiedza o tym wydarzeniu jest dość ograniczona. Gdyby była większa, być może Kluzik-Rostkowska nie miałaby wątpliwości, czy feminizm w Polsce istnieje. Wiedziałaby, że istniał już wtedy, a w podręcznikach historii wciąż brakuje nazwisk kobiet, które walczyły o prawa wyborcze bez ograniczenia płci.

Autorka apeluje o "wzajemny szacunek wobec siebie kobiet w polityce, bo to daje siłę". Warto by pamiętała o tym także sama Kluzik-Rostkowska, gdy szyderczo wzywa: "Wymieńcie, proszę, choć jedną szeroko znaną działaczkę Zielonych. Ja nie potrafię". Raczej nie ma się czym chwalić, tym bardziej, że współprzewodnicząca Zielonych 2004 – Magdalena Mosiewicz nie jest z pewnością mniej znana niż Grażyna Gęsicka przed nominacją na ministra rozwoju regionalnego. A właśnie Gęsicka wraz z Zytą Gilowską zostaje przedstawiona jako najlepsze świadectwo, że w polskiej polityce pełno jest kobiet, które trudno "wyobrazić sobie jako «paprotki»". Może i trudno, ale tylko dopóty, dopóki określenie "paprotki" rozumie się jako pewien typ zwiewnej kobiecości, dużo łatwiej, gdy uzmysłowimy sobie, że to określenie ma opisywać pewną zasadę, według której kobiety są jedynie dodatkiem do mężczyzn, kolejną ozdobą w ekipie lidera.

Patrząc na wymienione przez Kluzik-Rostkowską kobiety działające w polskiej polityce, widzimy wyjątkowo dobrze, że wciąż mamy do czynienia z "męskim klubem", o którym pisała Graff. Wejść do niego można tylko mając cechy, które kulturowo przypisuje się mężczyznom, a także przejmując ten system wartości stworzony przez mężczyzn i dla mężczyzn, gdzie istnieje bardzo ścisłe rozgraniczenie między tym, co jest poważnie i niepoważne. W tym dyskursie refundacja środków antykoncepcyjnych zawsze będzie czymś mniej ważnym niż lustracja albo zakup samolotów F-16. A kobiety pozostają na straconej pozycji, tym bardziej w rządzie, gdzie wszystko zależy od uzyskania aprobaty jednego mężczyzny. I nie ma większego znaczenia, czy kobiet akurat będzie dwie, cztery czy pięć. Szczególnie w partii, gdzie najlepszym sposobem znalezienia się w zarządzie jest strategia Jolanty Szczypińskiej – wykreowanie się na narzeczoną premiera.

"Męski klub" będzie istniał dopóki nie zmienią się reguły tej gry. A tymczasem wszystkie aktywne w polityce kobiety powinny pamiętać o karierach swoich poprzedniczek. Nie tylko tych sprzed kilkuset lat, które umożliwiły im obecność przestrzeni publicznej, ale także tych aktywnych zaledwie kilkanaście lat temu. Maria Smereczyńska, Olga Krzyżanowska, Barbara Labuda, Danuta Waniek – wszystkie one z pewnością nie były gorsze od swoich partyjnych kolegów. Tak się jednak składa, że oprócz wielu innych wad miały jeszcze tę jedną - były kobietami.

Krzysztof Tomasik


Tekst ukazał się na stronie "Krytyki Politycznej" (www.krytykapolityczna.pl).


Tekst Joanny Kluzik-Rostkowskiej możecie przeczytać tutaj.

Tekst Agnieszki Graff możecie przeczytać tutaj.


drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



76 LAT KATASTROFY - ZATRZYMAĆ LUDOBÓJSTWO W STREFIE GAZY!
Warszawa, plac Zamkowy
12 maja (niedziela), godz. 13.00
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Przyjdź na Weekend Antykapitalizmu 2024 – 24-26 maja w Warszawie
Warszawa, ul. Długa 29, I piętro, sala 116 (blisko stacji metra Ratusz)
24-26 maja
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


18 maja:

1872 - Urodził się Bertrand Russel, angielski filozof i działacz społeczny.

1895 - Urodził się Augusto Sandino, nikaraguański przywódca partyzancki.

1931 - Jednodniowy strajk 35 tysięcy górników z Zagłębia Dąbrowskiego zwiazany z zapowiedzią obniżki płac o 15 proc., w wyniku strajku obniżkę cofnięto.

1974 - Ukończono budowę najwyższego w świecie masztu radiowego w Gąbinie.

1980 - W południowokoreańskim Kwangju doszło do masakry studentów protestujących przeciwko dyktaturze generała Chun Doo-hwana.

1995 - W Nikaragui powstała lewicowa partia polityczna Movimiento Renovador Sandinista (MRS).

2006 - Parlament Nepalu proklamował laickość kraju.


?
Lewica.pl na Facebooku