Aleks Polak: Ruchowi Narodowemu musimy powiedzieć: No pasaran!

[2013-03-21 18:45:34]

Kryształowej nocy u nas nie będzie, ale nie znaczy to wcale, że musimy tolerować faszyzm.



Ruchy nacjonalistyczne coraz śmielej podnoszą głowę. I jest to głowa przerażająca: twarzą narodowca stała się maska goryla. Niektórym być może to odpowiada, ale ja zmieniam kanał. Włączam National Geographic. Tam przynajmniej mamy prawdziwe małpy, a nie uczłowieczone falsyfikaty.

Ustami liderów Ruchu Narodowego ogłoszono informację o kongresie, który ma się odbyć na przełomie maja i czerwca. Wydarzenie to ma stanowić zaczyn działalności nowego bytu na scenie politycznej . Ostatnia debata w warszawskim klubie Hybrydy potwierdza, że pewne grupy dążą do zbudowania własnej formacji. Z tym zamysłem organizowano Marsz Niepodległości, który - wbrew „ponadpartyjnym patriotom" - był ewidentnym, cynicznym zagraniem polityków pokroju Artura Zawiszy.

Zwykło się sądzić, że na prawo od PiS jest tylko ściana. Nic bardziej mylnego - istnieją wszelako ruchy pokroju Prawicy Rzeczypospolitej (która powstała jako stronnictwo obrońców płodów i z fazy płodu nigdy nie wyszła), dogorywającej Ligii Polskich Rodzin czy Unii Polityki Realnej (której nierealne pomysły sprawiły, że odcina się od niej już nawet jej twórca Janusz Korwin-Mikke). Wszystkie te i podobne im organizacje mają właściwe sobie poparcie i spełniają rolę partii kanapowych, swoistego planktonu politycznego.

Wyniki wyborów z 2011 roku mówią, że potencjał podmiotów, które mogłyby stanowić zaplecze dla partii Bosaka, Winnickiego i Zawiszy, jest nikły. Nie pozwala on na subwencjonowanie działalności z budżetu państwa, o przekroczeniu pięcioprocentowej klauzuli zaporowej nie wspominając. Podczas ostatniej elekcji liczba głosów oddanych na partie w stylu „hard",pokroju Nowej Prawicy czy Prawicy Marka Jurka, nie przekroczyła - sumarycznie - 0,6 proc. głosów, co skali kraju w liczbach bezwzględnych daje nieco ponad połowę tego, co w samym tylko okręgu warszawskim uzyskał Donald Tusk. Jak na razie nie grozi nam wariant węgierski, gdzie do parlamentu z wynikiem powyżej 16 proc. wszedł skrajnie prawicowy Jobbik, ani scenariusz grecki, gdzie udział w podziale mandatów wzięła neonazistowska Złota Jutrzenka. Tylko głęboki kryzys społeczny i ekonomiczny może - jak to było w przypadku Niemiec początku lat 30. - zapewnić trwałe poparcie dla ruchów destrukcyjnych.

Z drugiej strony niepokoić musi liczba 200 tys. osób, które gotowe są przystać na chuligańskie wybryki narodowców. Według sondażu przeprowadzonego telefonicznie w dniu 19 listopada na grupie 1000 osób przez Millward Brown aż 16 proc. Polek i Polaków rozważa poparcie dla takiego ugrupowania; wśród osób w wieku od 18 do 24 r. ż. odsetek ten sięga już niemal 30 proc. Fakt ten nie powinien jednak dziwić: młodość zawsze rządzi się swoimi prawami, a już od pokoleń jej imperatywem jest bunt. Sprzeciw wobec establishmentu, walka ze wspólnym wrogiem - przedstawicielami systemu - trafia na podatny grunt wśród pryszczatych kontestatorów.

Dawniej takich burzycieli schematów znaleźć można było raczej wśród hipisów i rastafarian. Pomimo niechęci do ówczesnego im mainstreamu grupy te nigdy nie używały przemocy jako środka do przedstawienia swojej oferty w debacie publicznej. dziś jest jednak inaczej. Ruch Narodowy jest niebezpieczny nie dlatego, że chce zmienić system, ale dlatego, że retoryce pióra przeciwstawia retorykę pięści. Okładać trzonkami od polskiej flagi będą tych, którzy odważą się myśleć inaczej.

Naturalne dla tych środowisk wydaje się używanie argumentu siły, w miejsce siły argumentów. Przecież przy ich powstaniu i konsolidacji znaczną rolę odgrywają grupy pseudo kibicowskie, mówiąc najprościej: chuligaństwo i kibole, którzy Z natury rzeczy chcą - jakby w ślad za kulturą więzienną - dewastować państwo i jego członki, z policją na czele. Na własnej piersi protegowani Jarosława Kaczyńskiego - kiedyś Beata Kempa, teraz Tomasz Kaczmarek czy Zbigniew Romaszewski - wyhodowali sobie skrajnie prawicową żmiję. Poświadczając w prokuraturze za lidera grupy kibiców stołecznej Legii Piotra „Starucha" Staruchowicza, ale także mówiąc o tym, że stadionowi bandyci stanowią przejaw zdrowia i patriotyzmu polskiej młodzieży, dali im legitymizację do działań budzących najgorsze skojarzenia z haniebną historią polskiego, przedwojennego faszyzmu. A posłowie PiS - z głoszącym potrzebę powołania paramilitarnej Straży Obywatelskiej Stanisławem Piętą na czele - tylko ten niebezpieczny trend wzmacniają.

Charakterystyczne dla Prawa i Sprawiedliwości kontestowanie obecnej władzy - co widoczne było choćby w reakcji na wybory samorządowe przed trzema laty lub w stosunku do prezydentury Bronisława Komorowskiego - zapędziło tę partię w kozi róg. Oto przecież ruch na rzecz praworządności i porządku, dla którego ład społeczny stanowi zasadniczy cel, wspiera wprost każdy akt sprzeciwu wobec Platformy Obywatelskiej. I,upojony poczuciem opresji i mesjanizmem rodem z dzieł Mickiewicza, zapomina o tym, że bije także w państwo.

Winnicki i jego zausznicy chcą jednak iść dalej i narzucić język twardej debaty, która rozgrywać miałaby się nie tylko na ulicach, ale także i na uniwersytetach. Odwołanie przez organizatorów wiecu politycznego, który planowany był przez sympatyzujące z neofaszystami Niezależne Zrzeszenie Studentów, pokazuje, jaki styl polityki chcą zaproponować narodowcy. Słuszne były obiekcje rektora UW, który drogą łagodnej perswazji przekonał NZS, że debata powinna mieć charakter pluralistyczny i warto byłoby, żeby udział w niej wzięli także reprezentanci innych formacji bądź środowisk. Narodowcom brakuje jednak koncyliacyjności - nie ma w nich woli, by rozmawiać o Polsce i wypracowywać korzystne rozwiązania. Jest natomiast polityczne awanturnictwo.

Swoją brutalność, determinację i dogmatyczność narodowcy pokazali, przerywając wykład prof. Magdaleny Środy w Auditorium Maximum UW. Filozofka ta - znana ze swoich lewicowych przekonań politycznych - jest jednak wszelako pracownikiem uniwersyteckim Instytutu Filozofii UW, a swój status naukowy poświadcza tytułem profesora belwederskiego. Nie jest - w przeciwieństwie do Bosaka czy Winnickiego - czynną polityczką, której wypowiedzi w przestrzeni publicznej, jaką jest uniwersytet, można byłoby odczytywać jako polityczną agitację; dlatego też to właśnie ona, a nie panowie z Ruchu Narodowego, jest bezsprzecznie uprawniona do wygłaszania wykładów w miejscu, jakim jest uniwersytet.

Po hucpie, którą urządzono w Warszawie, ofiarą zastraszenia padły władze Uniwersytetu Gdańskiego, które - w obawie przed grupami awanturników - odwołały spotkanie poświęcone kwestii związków partnerskich. We Wrocławiu odwołano projekcję filmów o ruchach nacjonalistycznych. Pełni strachu zgadzamy się na to, by nacjonaliści dyktowali warunki debaty publicznej w Polsce. Tylko czekać, jak ofiarą zidiociałych osiłków zaczną padać studenci i wykładowcy odmiennych wyznań, orientacji seksualnej, koloru skóry czy preferencji politycznych. Dziwi to, zwłaszcza w kraju, który - jak żaden inny w Europie - był świadkiem okrucieństwa ksenofobii i rasizmu.

Nie boję się kryształowej nocy, bo nie wróżę neofaszystom zbyt wysokiego poparcia. Różni mnie od nich to, że choć radykalnie się z nimi nie zgadzam, gotów byłbym oddać życie za to, by mogli głosić swoje poglądy. Nie przeszkadzają mi one dopóty, dopóki nie wprowadza się pierwiastka przemocy. A ten pierwiastek obecny jest w ich ciałach i umysłach permanentnie. Infantylizacja życia politycznego, która wyrażona jest właśnie poprzez ich umiłowanie siły,jest niezaprzeczalnym zagrożeniem. Tak długo, jak nacjonalistom nie udowodniono łamania prawa, tak długo powinni móc głosić swoje hasła. Nawet te najbardziej idiotyczne. Ale pamiętajmy o tym, że ruchy te powinny być w stanie permanentnej lustracji. w przeciwnym wypadku nie będziemy znać dnia ani godziny, w którym przyjdzie nam zapłacić za nieprawomyślność.

Aleks Polak



Artykuł pochodzi ze strony Centrum im. Ignacego Daszyńskiego. Był również publikowany w dzienniku "Polska - The Times".

Autor jest uczniem liceum, członkiem Federacji Młodych Socjaldemokratów, współpracuje z Centrum im. Ignacego Daszyńskiego.

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



76 LAT KATASTROFY - ZATRZYMAĆ LUDOBÓJSTWO W STREFIE GAZY!
Warszawa, plac Zamkowy
12 maja (niedziela), godz. 13.00
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Przyjdź na Weekend Antykapitalizmu 2024 – 24-26 maja w Warszawie
Warszawa, ul. Długa 29, I piętro, sala 116 (blisko stacji metra Ratusz)
24-26 maja
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


12 maja:

1834 - W Bernie w Szwajcarii powstała tajna organizacja postępowa "Młoda Polska"; jej założycielem był Joachim Lelewel.

1916 - W Dublinie został rozstrzelany James Connolly, czołowy działacz i teoretyk irlandzkiego ruchu socjalistycznego, przywódca powstania wielkanocnego.

1943 - Po upadku powstania w getcie warszawskim Szmul Zygielbojm, członek Rady Narodowej z ramienia żydowskiej socjalistycznej partii Bund, popełnił samobójstwo przez samospalenie w proteście przeciw bezczynności aliantów wobec ludobójstwa Żydów.

1949 - Urodziła się Elena Salgado, polityk hiszpańska, działaczka PSOE, w latach 2009-2011 pełniła funkcję wicepremiera oraz ministra finansów w rządzie José Zapatero.

1997 - W wyniku obrażeń odniesionych w wypadku samochodowym zmarł prof. Wacław Dec, ceniony ginekolog i położnik. Decyzją łódzkiego abp. Wł. Ziółka odmówiono odprawienia mszy i pochówku z udziałem księdza.

2008 - W Warszawie zmarła Irena Sendlerowa, działaczka społeczna związana z PPS, Sprawiedliwa wśród Narodów Świata.


?
Lewica.pl na Facebooku