Piotr Szumlewicz: Niebezpieczne związki

[2013-05-20 02:43:31]

Pracodawcy nie lubią związków zawodowych. Rząd też nie darzy ich sympatią. Dzieje się tak, choć w ciągu ostatnich lat w Polsce doszło do radykalnego spadku uzwiązkowienia. Na początku transformacji do związków należało 40% pracowników, w 2000 roku 24%, 11 lat później już tylko 15%. Jednocześnie rola organizacji związkowych w Polsce jest coraz bardziej marginalizowana, a ich możliwości ograniczane.

Skąd więc ta wrogość do związkowców? Gdyby wsłuchać się w dominujący przekaz medialny i polityczny, okazałoby się, że związki zawodowe stanowią balast dla rozwoju gospodarczego. Są reliktem minionej epoki, hamulcem na drodze do stworzenia z Polski konkurencyjnej, nowoczesnej gospodarki. Ich postulaty wyższej płacy minimalnej, ograniczenia umów śmieciowych, bardziej stabilnego zatrudnienia przedstawia się jako nierealne, utopijne czy komunistyczne. Zgodnie z panującą narracją powtarzaną przez dyżurnych ekspertów, pracodawców i polityków największych partii warunki pracy obiektywnie muszą się pogarszać, rozwarstwienie zarobków musi rosnąć, stabilność zatrudnienia musi być coraz mniejsza i powinniśmy być gotowi, aby pracować dłużej za mniejsze pieniądze. Tutaj nie ma alternatywy – powtarzają Henryka Bochniarz, Marek Goliszewski, Donald Tusk, Vincent Rostowski za Margaret Thatcher. Związki zawodowe są przeszkodą, bo przeciwstawiają się tym koniecznym zmianom.

Nawet osoba niezorientowana w realiach ekonomicznych mogłaby się zadziwić taką drogą rozumowania. Wszak świat się rozwija, pojawiają się nowe technologie, rośnie wydajność pracy, a nawet słyszymy, że od lat jesteśmy „zieloną wyspą”. Dlaczego więc mamy żyć skromniej, biedniej, mniej stabilnie? Trudno nam przecież uwierzyć, że niestabilna, źle płatna praca jest dla nas czymś pożądanym.

Mimo to polskie elity, na czele z Leszkiem Balcerowiczem, czynią wiele, aby przekonać społeczeństwo do tej kuriozalnej idei. Wbrew prawom ekonomii, podstawom polityki społecznej, zdrowemu rozsądkowi, danym międzynarodowym. Wszak najlepsze wskaźniki PKB, długu, deficytu, zatrudnienia, jakości życia, konkurencyjności, rozwoju technologicznego mają kraje o najwyższym poziomie uzwiązkowienia, największej roli związków zawodowych, najbardziej rozbudowanych prawach pracowniczych. Najbardziej rozwinięte, najbogatsze i najnowocześniejsze są kraje skandynawskie, gdzie do związków zawodowych należy 70% pracowników, a nie Polska, Słowacja czy Litwa, gdzie uzwiązkowienie nie przekracza 20%.

Kilka tygodni temu w programie „Debata Trójstronna” emitowanym w Telewizji Publicznej wiceszef Business Centre Club Zbigniew Żurek pozwolił sobie na zaskakujący w swojej szczerości bon mot: „Dla pracodawców najlepiej by było, gdyby pracownicy pracowali 24 godziny na dobę i nie pobierali żadnego wynagrodzenia”. Związki zawodowe są potrzebne chociażby po to, aby marzenie lidera pracodawców nigdy się nie zrealizowało. Warto też zwrócić uwagę, że typ myślenia Żurka i jego sojuszników już kiedyś dominował – 100-200 lat temu, w epoce dzikiego kapitalizmu, w której związki zawodowe nie istniały. Polscy pracodawcy tęsknią za epoką, w której nie było demokracji, podstawowych praw pracowniczych, powszechnego systemu emerytalnego. To oni są reliktem przeszłości.

Związki zawodowe wbrew rządowi i pracodawcom chcą łączyć rozwój technologiczny z rozwojem społecznym. Na tym polega przecież postęp cywilizacyjny. Atak na związkowców i dezawuowanie ich roli w oczach opinii publicznej ma konkretny cel i nie jest nim poprawa warunków życia społeczeństwa. Chodzi o usunięcie ostatniej przeszkody na drodze do pełnej samowoli pracodawców. Nie można na to pozwolić. Pracujmy 8, a w przyszłości 7 albo 6 godzin na dobę za godne, stabilnie wypłacane wynagrodzenie. Wykorzystujmy rozwój gospodarczy dla celów społecznych, a nie wzrostu zysków wąskich elit biznesu. Brońmy związków zawodowych, bo bez nich spotka nas cywilizacyjny i społeczny regres.

Piotr Szumlewicz



Artykuł pochodzi z zerowego numeru "Dziennika Trybuna".

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



1 Maja - demonstracja z okazji Święta Ludzi Pracy!
Warszawa, rondo de Gaulle'a
1 maja (środa), godz. 11.00
Przyjdź na Weekend Antykapitalizmu 2024 – 24-26 maja w Warszawie
Warszawa, ul. Długa 29, I piętro, sala 116 (blisko stacji metra Ratusz)
24-26 maja
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca
Podpisz apel przeciwko wprowadzeniu klauzuli sumienia w aptekach
https://naszademokracja.pl/petitions/stop-bezprawnemu-ograniczaniu-dostepu-do-antykoncepcji-1

Więcej ogłoszeń...


3 maja:

1849 - W Dreźnie wybuchło powstanie pod wodzą Michaiła Bakunina.

1891 - W Krakowie urodził się związany z lewicą awangardowy poeta Tadeusz Peiper.

1921 - Urodził się Vasco dos Santos Gonçalves, premier Portugalii w latach 1974-1975 (po rewolucji goździków); przeprowadził upaństwowienie banków i towarzystw ubezpieczeniowych.

1936 - Front Ludowy wygrał wybory parlamentarne we Francji.

1969 - USA: Policja zatrzymała 12 tys. uczestników demonstracji przeciwko wojnie w Wietnamie.

1974 - Powstała centrolewicowa Portugalska Demokratyczna Partia Pracy (PTDP); pierwsza partią polityczną ustworzoną po Rewolucji Goździków.

2002 - Zmarła Barbara Castle, brytyjska polityczka Partii Pracy.


?
Lewica.pl na Facebooku