Sierak, cudowne dziecko Havla
2012-02-09 14:29:58
Ach, ten Sławomir Sierakowski! Dla niektórych wciąż "cudowne dziecko" polskiej lewicy – w istocie jest, podobnie jak jego usłużni akolici, co najwyżej "cudownym dzieckiem" tych nurtów politycznych, które rzeczywista lewica określa nieraz zbiorczo mianem cruise missiles left. Wiadomo o tym co najmniej od czasu, gdy podkulił ogon przed straszącymi go i całe środowisko "Krytyki Politycznej" procesem sądowym fanatycznymi obrońcami Izraela. Tym razem dowiódł tego po raz kolejny, pisząc mdłą apologetyczną laurkę ku czci Vaclava Havla oraz obwieszczając, że dla KP cały 2012 rok pozostanie "Rokiem Havla".

23 stycznia Sierakowski opublikował na stronie internetowej KP stanowiący istne kuriozum tekst, w którym możemy przeczytać między innymi, że Havel traktował poważnie "wszystkie nowe ruchy społeczne takie jak feminizm czy alterglobalizm". Warto w takim razie przypomnieć, że tyleż opiewany przezeń Havel chwalił w 2000 r. czeską policję za pałowanie "lewaków", ośmielających się protestować przeciwko jedynie słusznej globalizacji neoliberalnej.

Ów – wedle słów Sierakowskiego – nader niezależny umysł, jakoby krytyczny wobec triumfującego kapitalizmu neoliberalnego, poparł też NATO-wskie naloty na Serbię oraz okupację Iraku i Afganistanu, razem z Adamem Michnikiem znajdując się w czołówce uczestników nagonki na "pacyfistów", sprzeciwiających się kolejnym wojennym awanturom Stanów Zjednoczonych. Właśnie w wypadku Havla szczególnie jaskrawo przy tym widać, że motywacją podżegaczy wojennych nie jest pragnienie niesienia w świat pochodni postępu. W grudniu 2008 r. zasiadł on w kapitule Nagrody Lecha Wałęsy, która przyznała owo wątpliwe odznaczenie królowi Arabii Saudyjskiej Abdullahowi: absolutnemu władcy państwa, w którym jedynie słuszną religią jest islam, obowiązuje kara śmierci za homoseksualizm, a niedawno dokonano egzekucji osoby skazanej za rzekome odprawianie czarów. Monarcha ten jednak od lat wysługuje się imperializmowi – tak jak wysługiwał mu się Havel i tak jak wysługiwał mu się inny monarcha, rządzący w królestwie bezkrytycznej "postpolityczności", który całkiem niedawno posłusznie wypełniał dyrektywy otrzymane z pewnej ambasady, mieszczącej się przy ulicy Krzywickiego 24 w Warszawie.

Polska lewica znajduje się od lat w kryzysie i trzeba przyznać, że Sierakowski i inni konformiści z jego dworu wydatnie przyłożyli do tego ręki. Pozostają częścią problemu, nie zaś częścią rozwiązania, a wybory ideowe tego środowiska – kryjące się także za konkretnymi "personalnymi" wskazaniami godnych naśladowania "bohaterów" – nie są w żadnym razie wypadkiem przy pracy, lecz dowodzą, kim są i jaką "lewicę" pragną tworzyć.

poprzedninastępny komentarze