Biznes olewa prawo!
2013-05-27 09:45:45

Państwowa Inspekcja Pracy referuje w Sejmie:



Umowy zlecenia i o dzieło zamiast etatu; zatrudnianie na czarno, coraz więcej skarg na nieprzestrzegani czasu pracy i zaległości z wypłatą - to obraz sytuacji pracowników w Polsce wedle danych Państwowej Inspekcji Pracy przedstawionych na posiedzeniu Rady Ochrony Pracy działającej przy Sejmie RP.
W trakcie 72 tys. kontroli legalności zatrudnienia przeprowadzonych w latach 2010-2012 różnego rodzaju nieprawidłowości ujawniono w połowie kontrolowanych firm i instytucji (w 2012 r. - w 52 proc.; w 2011 r. - w 50 proc., w 2010 r. - w 47 proc. podmiotów).
Coraz częstsze jest omijanie przepisów poprzez zawieranie umów cywilnoprawnych gdy powinna zostać zawarta umowa o pracę (w 2012 r. zakwestionowano 16 proc. takich umów, podczas gdy w 2011 r. - 13 proc., a w 2010 r. - 10 proc.). Stwierdzono też znaczący wzrost pracodawców, którzy zalegają, lub w ogóle nie płacą składek na Fundusz Pracy. Łączna kwota nieopłaconych składek wzrosła z 9,8 mln zł w 2011 r. do 15,7 mln zł w 2012 r.
W 2012 r. inspektorzy PIP skontrolowali czas pracy u 1,6 tys. pracodawców, zatrudniających łącznie ponad 167 tys. pracowników. Nagminne wykroczenia (dotyczy około połowy kontrolowanych) - to niewywiązywanie się z obowiązku podania do wiadomości pracownikom w układzie zbiorowym pracy, regulaminie pracy lub obwieszczeniu, systemów czasu pracy, rozkładów czasu pracy i okresów rozliczeniowych. PIP jest zaniepokojony ogromnym rozmiarem „nieprawidłowości w zakresie prowadzenia ewidencji czasu pracy, ponieważ przekłada się to na prawidłowość ustalania wynagrodzenia pracownika i innych przysługujących mu świadczeń związanych z pracą”.
Nakładane przez Inspekcję kary są symboliczne, więc nie widać też żadnej poprawy jeśli chodzi o wypłatę wynagrodzeń. 38 proc. problemów zgłaszanych w skargach do PIP dotyczy niewypłacania lub drastycznego opóźniania wypłat czy innych świadczeń należnych pracownikowi.
Według PIP wzrost skali nieprawidłowości to, przede wszystkim, efekt kryzysu ekonomicznego, a nam się wydaje, że to po prostu dowód nieskuteczności działań Inspekcji. Kary są symboliczne a kontrole nie tylko pojawiają się zbyt rzadko, ale od czasu przeforsowania przez Platformę nowych przepisów, muszą odbywać się w obecności szefa czy właściciela firmy co powoduje, że ich skuteczność jest co najmniej wątpliwa!
(drat)


__________________________________________________
Przegląd tygodnia, czyli: Mielony z buraczkami
__________________________________________________



Kościół uratuje Szumilaskę?


Ministerka (ministra?) oświaty pani Szumilas, jest dość powszechnie uważana za najsłabsze ogniwo w rządzie Tuska. Tymczasem z nieoczekiwanym sukursem przyszedł jej.... kościół katolicki! Trwające już jakiś czas naciski episkopatu, by stworzyć możliwość zdawania religii na maturze, spotkały się ze zdecydowanym sprzeciwem ministerstwa, i teraz odwołanie Szumilas z funkcji mogłoby być interpretowane jako element flirtu Tuska z klerem!
Sprzeciw wobec pomysłu episkopatu jest powszechny, sceptyczny jest nawet pieszczoszek krakowskiej kurii Jarosław Gowin, który w jednym z wywiadów podkreślał, że on chodził na katechezę w czasach, gdy odbywała się w kościele i bardzo sobie to do dziś chwali...

W obronie nie-do-narodzonych


Jakiś poseł PiS w zapale atakowania „in vitro” w czasie debaty parlamentarnej zwrócił się do obecnej na galerii dziatwy szkolnej, wołając, że „braciszek z in vitro w waszej rodzinie, to byłaby śmierć kilkorga innych braciszków i siostrzyczek”... Biedny p-osiołek nie zauważył, że „in vitro” stosuje się wtedy, kiedy innych „braciszków czy siostrzyczek” urodzić się nie da!

Prawica straszy dzieci


To nie jedyny przypadek, gdy prawica straszy dzieci. W ubiegłym tygodniu w Gimnazjum nr 1 w Pińczowie nauczycielka pokazała trzecioklasistom film „Niemy krzyk”. To amerykański film para-dokumentalny z 1984 roku, w którym lekarz pokazuje m.in. krok po kroku, w jaki sposób dokonuje się zabiegu przerwania ciąży. Film jest tak drastyczny, że nawet osoby popierające walkę z aborcją ostrzegają, że nie powinny go oglądać dzieci.
Widać w Pińczowie ciągle nie „dnieje”.

W złym kierunku


Niemal trzy czwarte Polaków (74 proc.) uważa, że sprawy w kraju idą w złym kierunku. O tym, że kierunek ten jest dobry przekonanych jest 16 proc. badanych, a 10 proc. nie miało na ten temat zdania - wynika z majowego sondażu TNS Polska.
Większość (72 proc.) źle ocenia też polską gospodarkę. Na szczęście mamy wiosnę, bo w porównaniu z kwietniowym sondażem opinie na temat stanu gospodarki nieco się poprawiły. O 3 punkty procentowe wzrósł odsetek optymistów, a odsetek pesymistów spadł aż o 5 punktów procentowych.

Zwolnią „bufetową”?


Ruszyły przygotowania do referendum, które ma na celu odwołanie prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz ps. „bufetowa”. Aby doszło ono do skutku Warszawska Wspólnota Samorządowa musi w ciągu 60 dni zebrać ok. 135 tys. podpisów z poparciem inicjatywy. Za WWS stoi głównie Piotr Guział, burmistrz Ursynowa, ale wygląda na to, że wspierają go też różne środowiska lewicowe.

Trzeba się ratować i...


Platforma wraca do postulatu likwidacji finansowania partii politycznych z budżetu. - Cały czas mówiliśmy, że trzeba znieść finansowanie partii z budżetu, ale nie znajdowaliśmy zrozumienia w innych ugrupowaniach. - mówi jednej z gazet wiceprzewodnicząca klubu PO Małgorzata Kidawa-Błońska.
Projekt zostanie złożony jeszcze w tej kadencji i partie przestałyby dostawać publiczne pieniądze od 2015 r., czyli od nowej kadencji Sejmu. Obecnie Platforma dostaje z budżetu 17,2 mln zł rocznie, PiS - 14,6 mln, Ruch Palikota - 7,2 mln, SLD - 6,3 mln, PSL - 4 mln. Czy to oznacza, że PO straciła już nadzieję na wejście do parlamentu w nowym rozdaniu?

Nowe PO-PiSy


Za sprawą niegdysiejszego odejścia Palikota z PO, osłabienia Tuska i wzmocnienia piątej kolumny Gowina, znowu wracają pomysły PO-PiSu, na razie w postaci wspólnych imprez. Oto w Lublinie urzędnicy z ratusza promowali w publicznych szkołach katolicki Marsz Życia, w który włączył się ONR. Hasła? Rodzina, całkowity zakaz aborcji i in vitro. Patronat nad demonstracją objął też marszałek, wojewoda i kurator oświaty. Niektóre szkoły czuły się w tej sytuacji zmuszone wysłać na marsz oficjalne delegacje uczniów. W trakcie imprezy zbierano podpisy pod zakazem badań i samego in vitro na terenie całej UE i pod apelem o przepisy ograniczające aborcję i zmuszające kobiety do rodzenia w przypadkach ciężkiego uszkodzenia płodu lub nieuleczalnej, śmiertelnej choroby.
Tylko tak dalej platformersi! Tylko tak dalej!

Kościółkowe za państwowe


Szkole we wsi Lubczyna (zachodniopomorskie), groziła likwidacja, dlatego została przejęta przez Fundację Świętej Siostry Faustyny, jednak szkoła jest prowadzona za pieniądze państwowe. Zrobiło się o niej głośno, gdy kilkoro rodziców poskarżyło się, że dyrektorka (także szefowa Fundacji) zagląda dzieciom w piątki do kanapek, czy nie ma w nich mięsa, a na przerwach każe się modlić.
Dyrektorka szkoły Joanna Strzelecka przekonuje, że to nagonka byłych nauczycielek które nie tylko odzyskałyby pracę, ale też w gminnej placówce zarabiały dwa razy więcej, niż ona jest w stanie zapłacić. - Szkoła jest publiczna i świecka, tylko podczas pierwszej przerwy spotykam się z dziećmi. Rozmawiam z nimi o tym jak żyć, jak postępować w sposób moralny i na koniec wspólnie się modlimy do Ducha Świętego - mówi dyrektorka. Teraz Kuratorium sprawdzi, czy w szkole przestrzegane są zasady dotyczące szkół publicznych, ale pewnie wszystko rozejdzie się po kościach...

Dziewica o gaciach


Nasza ulubiona posłanka z PiS Krystyna Pawłowicz (zawsze dziewica) przedstawiła w środę na antenie TVN24 swoje wyjątkowe chamstwo prezentując opinię na temat „Marszu Szmat”, który przeszedł w ub. sobotę ulicami Warszawy. Jego uczestniczki sprzeciwiały się stygmatyzacji ofiar przemocy seksualnej, podkreślając, że sprawcy przemocy nie usprawiedliwia ubiór, czy zachowanie ofiary.
- Wychodzenie na golasa, bez gaci, bez stanika, jest formą przyczynienia się (do gwałtu). Te baby same się reklamowały. Po prostu szmaty - powiedziała Pawłowicz. - I co tam w ogóle robił facet przebrany za babę? Czy jego też ktoś zgwałcił? - krzyczała parlamentarzystka.

Biedny i chory na śmietnik!


Specjaliści obawiają się, że już za moment przyzwoite warunki w szpitalu i najnowsze terapie będą dostępne tylko dla bogatych. Pan Arłukowicz zapowiedział, że pracuje nad wprowadzeniem dodatkowych ubezpieczeń i wtedy trzeba będzie określić wreszcie zapowiadany od dziesięcioleci „koszyk świadczeń gwarantowanych”. Za resztę, w tym droższe, nowoczesne terapie pacjenci mieliby opłacić z dodatkowych ubezpieczeń, czyli z własnych kieszeni.
Chodzić może m.in. o cesarskie cięcie poza wskazaniem medycznym, operacje prostaty przy udziale robota chirurgicznego, laparoskopową operację przepukliny, operację żylaków po porodzie, operację hemoroidów, usunięcie zaćmy za pomocą ultradźwięków, badanie endoskopowe, czy usunięcie kamienia nazębnego u dorosłych.

Arłukowicza list miłosny


Niejako w odpowiedzi na tę sytuację pan minister opublikował list „Do przyjaciół lekarzy”. „Prawdziwego lekarza nic tak nie boli jak krzywda pacjenta, jak śmierć, której można było uniknąć” - pisze. „Oczywiście najłatwiej i najwygodniej tłumaczyć te sytuacje wadami systemu. Ale to nie system podejmuje decyzje o przyjęciu lub odesłaniu pacjenta. Ani o sposobie jego leczenia. Te decyzje podejmujemy my - lekarze, ordynatorzy i dyrektorzy szpitali”. Powołał więc „komisję bioetyczną” przy resorcie, która ma „podjąć debatę”, jak budować wartości etyczne i moralne w zawodzie lekarza.
No proszę, proszę! Jaki to mądry minister! A tytuł „Do przyjaciół Moskali” sam się jakoś kojarzy...

Zegarkowej afery cd.


Stołeczna prokuratura wszczęła śledztwo „w sprawie” podania nieprawdy w oświadczeniu majątkowym ministra Sławomira Nowaka, który nie wpisał tam zegarka wartego 10 tys. zł i leasingowanego samochodu. Zawiadomienie złożył poseł Solidarnej Polski z Krakowa, Andrzej Romanek, wstrząśnięty artykułem znalezionym w tygodniku „Wprost”. Idzie widać w ślady swego mentora Zbigniewa Ziobry, który też miał zwyczaj zawiadamiać wszystkich świętych o tym co wyczytał w gazecie.

Zemsta PO?


Poseł PO Cezary Tomczyk skierował do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego! Wyczytał oto, że mecenas Rogalski brał od klubu PiS 300 tys. zł za reprezentowanie w sprawie smoleńskiej Kaczyńskiego. Kolejne 100 tys. zł PiS miało przekazać innej kancelarii prawnej, która reprezentowała Kaczyńskiego w sprawach o naruszenie dóbr osobistych z Januszem Kaczmarkiem, Romanem Giertychem i Januszem Palikotem. Skoro Kaczyński, na „osobiste dobra” nie musiał tej forsy wykładać z własnej kieszeni, to najwyraźniej klub PiS „dokonał na rzecz swego prezesa darowizny”. Kaczyński tego nie ujawnił w swoim oświadczeniu majątkowym (i w PIT pewnie też nie), podatku od darowizny nie zapłacił, podpada więc pod paragraf!

Co tam setki tysięcy, gdy idzie o miliony?


Władysław Serafin, prezes Związku Kółek i Organizacji Rolniczych i polityk PSL, w ciągu czterech lat miał przelać sobie 3 mln zł z dotacji Ministerstwa Rolnictwa dla związku. Serafin twierdzi, że w ten sposób zwraca sobie pożyczkę, której w 2008 r. udzielił związkowi, a pieniądze miał, bo dostał 3,5 mln zł za sprzedanie Janowi Wejchertowi części swojej ziemi na pole golfowe, co potwierdza rzeczniczka ITI. Śladu po pożyczce nie ma jednak ani w oświadczeniach majątkowych Serafina, ani w dokumentacji związku.

Kto daje łupnia – łupkom?


Premier się zżyma na ministra środowiska i pokrzykuje na niego z Brukseli, więc w trybie pilnym miał zostać opracowany ostateczny kształt przepisów dotyczących eksploatacji gazu łupkowego. Miała być, we wtorek, zwołana specjalna konferencja prasowa, ale została odwołana. Za to szczegóły opodatkowania wydobycia ujawnił minister finansów Jacek Rostowski.
Przy takiej dbałości o biznesowych partnerów nie można się dziwić, że Polskę już opuściły trzy amerykańskie koncerny, a kolejne to rozważają. Można by się cieszyć, że „obcy” nie utuczą się na naszym gazie, tyle, że koszty poszukiwana, analizy próbek i przygotowania wydobycia dla jednej „koncesji” wynoszą ok. 20 mld zł. Orlen ma takich „koncesji” 9, PGNiG – 16, a obie te firmy razem są warte na giełdzie tylko 57 mld zł. Pytanie więc kto wyłoży pieniądze?

Lepiej późno niż wcale


Zapewnienie przez samorządy mieszkań zastępczych eksmitowanym lokatorom i uzależnienie wysokości opłat w mieszkaniach komunalnych od dochodu na jednego członka rodziny - zakłada projekt ustawy autorstwa SLD. I dobrze, że Sojusz wreszcie się na to zdobył, bo obecnie ponad 90 proc. wyroków eksmisyjnych wydaje się za niepłacenie czynszu. Ludzie nie mają pracy i nie stać ich na czynsz. A jeszcze prezydent(ka) Hanna Zdanowska w Łodzi podwyższyła ten czynsz o 40 procent!

Nasza droga policja...


W Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, którego szefem od niedawna jest Bartłomiej Sienkiewicz zostało zaprezentowane nowe logo policji. Rozumiemy – nowy szef, to i nowe logo, ale dlaczego budżet przedsięwzięcia to aż miliard złotych? Czy nie lepiej było wydać tę forsę na poprawę warunków pracy policjantów, bo w niektórych komisariatach wieje grozą! (O swojskich zapachach nie wspominamy).
JD



__________________________________________________
ŚWIAT
__________________________________________________



Zamknijmy Guantanamo!



Trwa 100-dniowy strajk głodowy podjęty przez większość (103) więźniów Guantanamo i Obama został zmuszony do publicznego zajęcia stanowiska w tej sprawie. Być może wreszcie, jak zapowiadał przed laty, uwolni przynajmniej 86 więźniów oczyszczonych z zarzutów i opracuje nowy plan zamknięcia tego obozu. Na razie tylko, w przemówieniu wygłoszonym w Akademii Obrony Narodowej poinformował o ostrożnych posunięciach mających na celu zmniejszenie liczby więźniów, zniósł m.in. zakaz ich transferu do Jemenu.
A fakty przemawiają same za siebie: obecnie jest tam przetrzymywanych 166 więźniów (w sumie dwie kompanie „wrogów”, w tym jeden pluton nieletnich). Spośród nich tylko 6 postawiono konkretne zarzuty, 86 przyznano prawo do zwolnienia, a mimo to są w obozie przetrzymywani. W ciągu 11 lat istnienia obozu, pod okiem strażników zginęło 9 osób. Za administracji Busha wypuszczono z Guantanamo ponad 500 więźniów, za Obamy tylko 72. Koszt utrzymania obozu to 150 milionów dolarów rocznie.
Przez lata, Obama obwiniał Kongres za brak decyzji w sprawie zamknięcia Guantanamo. Teraz jednak Kongres przyznał Departamentowi Obrony prawo, które pozwala na zwolnienie więźniów oczyszczonych z zarzutów i choć do ostatecznego zamknięcia placówki niezbędna będzie współpraca z Kongresem, to jeśli Prezydent poważnie podchodzi do tych planów, winien wyznaczyć specjalny zespół reprezentujący Biały Dom, który ten plan wprowadzi w życie.

Wezwij Obamę do ogłoszenia programu zamknięcia Guantanamo, potem pomóż nam nagłośnić tę sprawę – wspólnie zbudujmy wielką petycję. Podpisz teraz -
http://www.avaaz.org/pl/obama_shut_down_gitmo_4/?blqfqbb&v=25097
GA



__________________________________________________
DRATEWKA
__________________________________________________

Na kłopoty – islam!


Władze Arabii Saudyjskiej wykonały wyrok śmierci na sześciu, pochodzących z Jemenu, członkach gangu, skazanych za rabunki i morderstwo. Pięciu Jemeńczykom ścięto głowy, a następnie ich ciała "ukrzyżowano" w mieście Jizan - alarmuje Amnesty International. Ciała wisiały wprawdzie nie na krzyżach, ale na poprzecznej belce umocowanej na dwóch dźwigach. Szósty skazaniec został zabity w mieście Abha.
Ciała wisiały niedaleko uniwersytetu, a obok w workach ich odcięte głowy. Wystawianie na widok publiczny zwłok skazańców jest praktykowane w Arabii Saudyjskiej jako przestroga dla przestępców przed popełnianiem kolejnych zbrodni i jak się wydaje ważny element wyższego wykształcenia.
Jesli takie obyczje panują w kraju uważanym za "najbliższego sojusznika Wolnego Świata", to nic dziwnego, że islamski fundamentalizm święci triumfy!
Po obaleniu Kaddafiego Libia ciągle pogrążona jest w chaosie, a rozpoczęta przed ponad rokiem w Mali ofensywa dżihadystów rozlewa się na sąsiednie kraje. Wyparci z Mali, atakują w sąsiednich krajach: w Nigerii i Nigrze gdzie niedawno dżihadyści, sprzymierzeni z saharyjską Al-Kaidą, dokonali dwóch zamachów.
Może warto więc zastanowić sie poważnie nad sytuacją w Syrii, gdzie ostatnio, dzięki pośrednictwu Rosji, która chyba ma dość bezwarunkowego wspierania Assada, zaczyna się mówić o jakiejś "Konferencji pokojowej".
Jak sie okazuje, sytuacja w poszczególnych krajach rozwija sie wedle tego samego schematu. Reżimy, które swój początek miały w epoce "zimnej wojny" padają jeden po drugim pod naciskiem "sił demokratycznych" po czym na osłabione państwo rzucają sie islamscy ekstremiści. I po swojemu realizują marzenie prostych ludzi o "Prawie i sprawiedliwości".
Czy nie wyglądało to podobnie (toutes proportions gardées ) i u nas? Z naszymi ajatollachami też ciągle mamy klopoty!
Dratewka


_____________________________________
KRAKÓW
_____________________________________


Od Sierpnia do „Okrągłego Stołu”



- To był niezwykły czas i wyjątkowe dokonanie – mówił, otwierając doroczne sympozjum organizowane już tradycyjnie przez „Kuźnicę”, prezes stowarzyszenia doc. Andrzej Kurz, a miał na myśli wydarzenia „Okrągłego Stołu” przedsięwzięcia nieporównywalnego z żadnym innym w naszych dziejach.
Na konferencji, udało się zgromadzić wyjątkowe grono prelegentów – uczestników tamtych wydarzeń, ale też uczonych nie obawiających się wypowiadania własnych refleksji, różnych od obowiązujących trendów w historii najnowszej przeżartej politycznymi resentymentami. Tytuł spotkania „Ku historycznemu kompromisowi. Porozumienia sierpniowe. Stan wojenny. Okrągły Stół” pozwolił uczestnikom na prowadzenie dyskursu ukazującego szerokie tło ówczesnych wydarzeń w których główną rolę odegrało polskie dążenie do wolności konfrontowane z realiami epoki.
Jak bardzo różnie oceniane są dziś postawy głównych aktorów tamtych wydarzeń a przecież, ostatecznie, w tych sporach zwyciężyło głębokie poczucie odpowiedzialności za losy współobywateli i narodu jako całości. Od lat dyskutowane jest pytanie, czy stanu wojennego można było uniknąć? Czy już jesienią, lub zimą 1981 roku, była szansa na pokojowe przekazanie władzy środowiskom dziesięciomilionowej „Solidarności”? Czy wolno było zlekceważyć padające bezustannie zza wszystkich naszych granic, obietnice „bratniej pomocy” dla „obrońców socjalizmu”? Istotnie, ZSRR nie chciał okupować Polski i wolałby sytuację wojny domowej, która byłaby ostrzeżeniem dla sąsiadów i pretekstem do interwencji, akceptowalnej dla „Zachodu”.
Nie brakowało zresztą nieoficjalnych sugestii z tamtej strony. Można za taką uznać np. artykuł Aleksandra Heiga w lipcowym numerze Newsweeka z 1981r., czy drukowane w tym piśmie schematy rozmieszczenia wojsk „Układu Warszawskiego” wokół naszych granic, ale udało się uniknąć najgorszego i, koniec-końców, bez stanu wojennego nie zebrałby się jednak „Okrągły stół” co nastąpiło już w epoce Gorbaczowa u schyłku ZSRR. Do tego stołu zasiadły dwie siły, które czuły się osłabłe: „Solidarność”, oraz władze PRL. Niemożliwym byłoby bowiem porozumienie silnego ze słabeuszem. Zmiana ustroju dokonałaby się inaczej, a model polski nie stanowiłby łagodzącego przykładu przemian dla całej Europy Wschodniej. W konferencji swe argumenty przedstawiali pełniący wówczas ministerialne funkcje Stanisław Ciosek i Jerzy Urban, gruntowną analizę zjawisk społeczno-politycznych przedstawił prof. Janusz Reykowski, głos zabrali też, wówczas będący w głębokiej opozycji, prof. Jan Widacki i z zupełnie przeciwnej strony ppłk SB Wojciech Garstka. Wystąpienia zza stołu w sali Fontany Muzeum Historycznego m. Krakowa, wsparte zostały frapującymi głosami dyskutantów – o swoich doświadczeniach tamtej epoki mówili m.in. profesorowie Hieronim Kubiak i Marian Stępień, a materiały z konferencji znajdą się w jesiennym numerze „Zdania”.
KK
_____________________________________

„Za mądrość obywatelską”


Wybitny pisarz Wiesław Myśliwski został laureatem medalu „Za Mądrość Obywatelską” przyznawanego przez redakcję miesięcznika społeczno-kulturalnego
„Kraków”. Ranga jego pisarstwa wynika z podniesienia prozy nurtu chłopskiego na poziom dialogu o uniwersaliach ludzkiej egzystencji.
Myśliwski urodził się w 1932 r. w Dwikozach pod Sandomierzem. Debiutował w roku 1967 powieścią „Nagi sad”, która zaskoczyła krytyków dojrzałością, zawartością, a także wyjątkowym - nie tylko na tle polskiej, lecz i europejskiej literatury - przepełnionym miłością portretem ojca sporządzanym przez
syna. W kolejnych latach wydał dramat „Klucznik” oraz powieści „Pałac” i powieść
„Kamień na kamieniu”. Ostatnia powieść Myśliwskiego, „Widnokrąg”, uhonorowana
została w 1998 r. nagrodą Nike. Myśliwski wyróżniony też został już przed laty nagrodą „Kowadła” przyznawaną przez stowarzyszenie „Kuźnica”.
Medal „Za Mądrość Obywatelską” został ustanowiony w 2006 r. i przyznawany jest za szczególne zasługi i odwagę w obronie zasad demokracji oraz społeczeństwa obywatelskiego i przestrzeganie zasad przyzwoitości w życiu publicznym. Pierwszym laureatem nagrody był prof. Andrzej Zoll, kolejni to: Leszek Balcerowicz, Karol Modzelewski, Kazimierz Kutz, Jerzy Stępień, Daniel Rotfeld, Andrzej Romanowski.
WK


__________________________________________________
Państwo na wygnaniu (23)

__________________________________________________


Afera Bergu


Pozbawione finansów oraz politycznych wpływów polskie środowiska emigracyjne posuwały się do różnych procederów w celu zachowania politycznego bytu. Jednym z nich było prowadzenie działalności szpiegowskiej w Polsce na rzecz zachodnich wywiadów.

Kontrowersyjna decyzja prezydenta Władysława Raczkiewicza o mianowaniu swoim następcą byłego ministra spraw zagranicznych Augusta Zaleskiego i ogłoszona na krótko przed śmiercią Raczkiewicza, wywołała spore reperkusje w polskim środowisku emigracyjnym. Nowo mianowany prezydent szybko zdymisjonował swojego największego rywala- lidera socjalistów, premiera Tomasza Arciszewskiego, któremu, co dodatkowo zaogniało całą sytuację, były prezydent Raczkiewicz również, tyle że nieco wcześniej, obiecał swój urząd. Prezesem rady ministrów w tej nowej konstelacji został były Komendant Główny AK generał Tadeusz Bór-Komorowski. Premierowi nie mającemu dotąd zbytniego doświadczenia politycznego, nie udało się przebić przez mur zwaśnionych i podzielonych środowisk emigracji. Dlatego nie mogąc stworzyć szerszego zaplecza politycznego, zewsząd atakowany Komorowski w lutym 1949 roku podał się do dymisji.

Znalezienie odpowiedniego kandydata na premiera zajęło Zalewskiemu prawie dwa miesiące i 28 marca 1949 roku desygnował na to stanowisko Tadeusza Tomaszewskiego. Kolejny premier pełnił dotychczas funkcję prezesa NIK, politycznie związany był z PPS, jednak został z tej partii wyrzucony za poparcie właśnie Zalewskiego. Rząd, który sformował Tomaszewski był już jednak marginalny, czy wręcz groteskowy, gdyż prócz premiera liczył raptem trzy niezbyt znane w świecie polityki osoby: Zygmunta Rusinka- polonijnego działacza w Niemczech,ekonomistę Mieczysława Sokołowskiego i generała Romana Odzieżyńskiego.

Kolejną inicjatywą prezydenta było powołanie nowej Rady Narodowej złożonej z przedstawicieli raczej mało znanych przeciętnemu Polakowi organizacji polonijnych takich jak: Liga Niepodległości Polski, Stronnictwo Ludowe „Wolność”, Komitet Zagraniczny Stronnictwa Pracy, czy Niezależna Grupa Społeczna. Przewodniczącym tej 29-osobowej namiastki parlamentu został Tytus Filipowicz, aby podnieść jej rangę Prezydent Zalewski zwiększył kompetencję Rady, ale tylko względem kontroli prac rządu, naturalnie chroniąc niezależność swojej funkcji. Z ciekawszych inicjatyw RN można wymienić utworzenie Skarbu Narodowego, w celu jak głosił dekret: „ zapewnienia władzom Rzeczypospolitej niezbędnych środków materialnych na prowadzenie niezbędnej akcji, zmierzającej do odzyskania niepodległości Państwa Polskiego”. 14 października prezydent Zalewski powołał do życia instytucję Skarbu Narodowego na czele której stanął gen. Anders. Skarb emigracyjnego państwa zasilany był pływami z dobrowolnych składek i darowizn pochodzących od polskiej diaspory rozsianej po całym świecie, a w ciągu kilku najbliższych lat udało się pozyskać ok stu tysięcy funtów. Środki te były przeznaczane na działalność statutową emigracyjnego rządu, jednak pewną część udało się pozyskać dla polonijnej kultury oraz na cele społeczne.

Polska opcja emigracyjna związana z prezydentem, nazywana też grupą zamkową, posiadała również swoje własne sądownictwo utworzone dekretem premiera Tomaszewskiego. Polskie Sądy Obywatelskie na Obczyźnie orzekały wyłącznie w kwestiach społecznych i moralnych, niezgodnych z obowiązująca w Polskim Londynie racją stanu, gdyż wszelki przestępstwa natury kryminalnej podlegały bezwzględnie brytyjskiemu prawodawstwu i o żadnych immunitetach nie mogło być mowy. A najwyższą karą jaką mógł usłyszeć podsądny było „ wykluczenie go ze społeczności polskiej”, co między in. doświadczył jeszcze niedawny lider polskiej emigracji- Stanisław Mikołajczyk.

Tymczasem środowiska wierne odsuniętemu od władzy eks premierowi Tomaszowi Arciszewskiemu nie pozostawały bierne. 4 grudnia 1949 roku zawiązały w Londynie Radę Polityczną w skład której weszły stronnictwa nadające uprzednio ton emigracyjnej polityce: PPS, Stronnictwo Narodowe oraz część opozycyjnego wobec Mikołajczyka Stronnictwa Ludowego. Przewodniczącym rady został oczywiście Tomasz Arciszewski. Organizacja deklarowała, że stoi na gruncie ciągłości państwa i konstytucji kwietniowej, a swoje nieposłuszeństwo wobec prezydenta Zaleskiego tłumaczyła umową paryską z 30 września 1939 roku, która ograniczała uprawnienia prezydenta na rzecz rządu. Rada, kreując się na poważny podmiot polityczny nawiązała kontakty z przedstawicielami amerykańskiego i brytyjskiego rządu oraz z Radiem Wolna Europa, licząc na pozyskanie tą drogą finansowego wsparcia. Szczególnie aktywni na tym polu działania byli endecy, przywódca SN Tadeusz Bielecki wielokrotnie informował CIA, że narodowcy dysponują wieloma „nieoficjalnymi kanałami”, którymi można penetrować wiele środowisk w Polsce. Amerykanie skwapliwie przystali na tą ofertę, obiecali spore subwencje, oczywiście licząc na rozbudowę swojej agentury za żelazną kurtyną. Zważywszy na fakt, że Rada Polityczna działała w Londynie, procederu nie dało się ukryć przed wywiadem brytyjskim, który również włączył się do całej akcji.

Na początku 1950 roku szef Działu Krajowego Rady Politycznej, oczywiście związany z endecją- Edward Sojka udał się do Polski w celu stworzenia sieci placówek wywiadowczych. Agentów werbowano wśród członków poakowskiej organizacji Wolność i Niezawisłość tworząc w tym celu ok. stu punktów informacyjno kontaktowych, w tym jeden z ważniejszych na terenie krakowskiej kurii. Dalej informacje poprzez kurierów, których z reguły pozyskiwano spośród przemytników, były przekazywane do specjalnie w tym celu stworzonych baz w Niemczech - bazy Północ w Oerlinghausen, oraz bazy Południe, początkowo w Monachium, a następnie w miejscowości Berg w Bawarii. Obie bazy zorganizowały w sumie 47 wypraw do kraju (w tym cztery drogą morską). Kurierzy za swą pracę otrzymywali 180 dolarów od kursu, ubezpieczenie w razie wpadki na 10 tys. dolarów oraz, co było dla nich głównym profitem- prawo do bezcłowego wjazdu na teren Wielkiej Brytanii lub USA, czyli poufną zgodę na szmugiel.

Za ten szpiegowski proceder na przestrzeni dwóch lat CIA przekazało Radzie Politycznej około miliona USD. Wkrótce jednak, co samo w sobie było kuriozum, współpraca RP z amerykańskim i brytyjskim wywiadem stała się w polskim Londynie tajemnicą poliszynela. Na emigracji zawrzało. W polskim dwutygodniku "Głos" można było przeczytać, że polskie uchodźstwo trawią dwa gatunki agentur - "wrogie i przyjacielskie". Jeszcze dobitniej wyraził to przedwojenny senator Tadeusz Katelbach w liście do gen. Kazimierza Sosnkowskiego: "Na utrzymaniu amerykańskim znajduje się już cały legion osób z naszego życia politycznego. Gdyby Amerykanie cofnęli temu legionowi i różnym imprezom pieniądze, byłoby to równoznaczne z zupełną katastrofą".

Oczywiście tak rozdmuchany proceder nie mógł umknąć polskiemu kontrwywiadowi, któremu udało się rozpracować sieć kurierów, a przede wszystkim przeniknąć wewnątrz struktury WiN, skąd wywodziło się najwięcej agentów. Bezpieka nie zamierzała jednak kończyć tej szpiegowskiej „zabawy” aplikując Amerykanom przygotowane przez siebie, odpowiednio spreparowane informacje. Jednak w grudniu 1952 władze PRL zdecydowały o zakończeniu tej maskarady i postanowiły wykorzystać ten proceder politycznie.

31 grudnia 1952 roku do konsulatu PRL w Berlinie Wschodnim zgłosił się dwoje agentów- Wanda Macińska i Jan Ostaszewski z amerykańskiej bazy w Bergu, wcześniej zdemaskowanych i pozyskani do współpracy przez polski kontrwywiad. Osoby te, grając rolę skruszonych szpiegów przekazały polskim władzom obszerne informacje na temat całego procederu szpiegowskiego w Polsce. Wtedy wybuchła burza, władze PRL nadały wielki rozgłos tej sprawie oskarżając emigracyjne środowiska, że są agenturą obcych wywiadów. Rząd PRL wystosował również oficjalny protest do władz USA zarzucając Waszyngtonowi wrogą ingerencję w wewnętrzne sprawy Polski.

Kompromitacja twórców „afery Bergu” (tak ją oficjalnie nazwano) jeszcze bardziej skróciła i tak już poróżnione środowiska polskiej emigracji. Były szef bazy Północ Kazimierz Tychota wszedł w konflikt z Edwardem Sojką i zaczął publicznie zdradzać szczegóły procederu zarzucając swojemu niedawnemu przełożonemu... „działanie na szkodę interesu narodowego". Suchej nitki na swych przeciwnikach nie zostawiła grupa zamkowa, prezydent Zaleski oskarżył Radę Polityczną o prowadzenie działalności agenturalnej z niskich pobudek, a ówczesny premier Stanisław Cat Mackiewicz oskarżył ich o "handel śmiercią".

Tymczasem w Polsce demaskacja afery zbierała brutalne żniwo. Na przełomie stycznia i lutego 1953 r. aresztowano przeszło 200 ludzi, zapadały surowe wyroki, łącznie z karą śmierci. Opinię publiczną najbardziej elektryzował proces kurii krakowskiej, gdzie głównymi oskarżonymi byli: ks. Józef Lelito oraz ks. Franciszek Szymonek, których w ramach „afery Bergu” oskarżono o działalność dywersyjno -szpiegowską na rzecz wywiadu USA i Watykanu ( podczas rewizji na terenie kurii zabezpieczono spore ilości dolarów oraz złota). Wojskowy Sąd Rejonowy pierwotnie skazał oskarżonych na karę śmierci, jednak wszystkie orzeczenia wkrótce złagodzono. Co ciekawe skazanych duchownych potępił również Episkopat Polski z prymasem Stefanem Wyszyńskim na czele, który wystosował do wiernych list pasterski: „ Episkopat stwierdza, że udział katolików, a tym bardziej duchowieństwa w akcji podziemnej i dywersji gospodarczej jest nie tylko sprzeczny z dobrem Narodu, ale również szkodliwy dla działalności Krzk. w Polsce(...) Episkopat zastrzega się również przeciwko tendencjom obcej propagandy, usiłującej uczynić Kościół w Polsce terenem i narzędziem politycznej działalności antypaństwowej.”

pawel.pt@op.pl

poprzedninastępny komentarze