Uchwała lepsza niż Kongres, gorsza od głosów w dyskusji
2013-06-17 12:28:40

Zaprzepaszczona szansa PPS

(Od naszego specjalnego wysłannika)



W niedzielę w salach recepcyjnych Stadionu Narodowego zebrali się przedstawiciele ponad 90 różnych formacji lewicowych, nie był to jednak kongres 'jedności" ale raczej podziału. Dominacja SLD była wyraźna, tak w sferze wystąpień oficjalnych, jak i w rozmowach kuluarowych i reakcjach sali, jednak "piarowskie" pomysły wyraźnie lansowane przez młode gwiazdy w rodzaju Krzysztofa Gawkowskiego nie spotkały się z entuzjazmem zebranych. I "zdejmowanie marynarek i podwijanie rękawów – do roboty" i "Sto lat" na cześć Leszka Millera intonowane przez jakąś grupkę na głównej sali obrad budziły zdecydowanie więcej zażenowania niż entuzjazmu. Zaskoczeniem dla części zebranych było odśpiewanie, przy tej akurat okazji, "Międzynarodówki" gdy można było, choćby dla podkreślenia tradycji polskiej lewicy, zaproponować "Czerwony sztandar". Inna sprawa, że ogromna większość uczestników Kongresu na pewno lepiej znała słowa "Miedzynarodówki" choć widać było że też tylko słowa pierwszej zwrotki...
Obrady w części pierwszej prowadzili: Bogusław Górski przewodniczący Rady Naczelnej PPS (wystąpił też z krótkim przemówieniem, odwołującym się do historii partii), wiceprzewodnicząca SLD Paulina Piechna-Więckiewicz, Sylwia Różycka-Jaroń wiceprzewodnicząca ZG Ligi Kobiet Polskich i prezydent Krakowa Jacek Majchrowski.

Gadanie ex cathedra


Rytualny charakter miały tak wystąpienia szefa "Rady Programowej Kongresu" Józefa Oleksego, jak i przewodniczącego Leszka Millera, ale niesposób odmówić byłemu premierowi słuszności, gdy tak opisywał otaczającą nas rzeczywistość
-Wręcz symboliczna staje się sytuacja - mówił m.in. - kiedy w czasie, gdy młodych Polaków, wynalazców i twórców łazika marsjańskiego przyjmują Amerykanie, prezydent Polski przyjmuje relikwie świętego Andrzeja Boboli. Zauważył też rzecz oczywistą, że lewica chce "Polski europejskiej, nie smoleńskiej" oraz "standardów europejskich": stosunków państwo-Kościół jak we Francji, tolerancji jak w Hiszpanii, gospodarki jak w Skandynawii i dostatku Niemców.
Sygnalizując zagrożenie rosnącym w silę nacjonalizmem, przewodniczący SLD co rusz wpadał w znane z dawnych czasów tony millerowskiego triumfalizmu – eksponował sukcesy gospodarcze swego rządu, omijając skrzętnie jego winy, jak choćby wypomniany przez innego mówcę, prof. Kazimierza Kika fakt, że to właśnie w czasach rządów SLD pojawiły się pierwsze znaczące objawy głębokiego rozwarstwienia społecznego.

Obecni i nieobecni


Jak można było się spodziewać, w próżnię trafiło zaproszenie na Kongres b. prezydentów. 90-letni i poważnie chory gen. Wojciech Jaruzelski, przysłał obszerny, siedmiostronicowy list z którego (za zgodą autora) odczytano pierwszą stronę, nie pojawił się Lech Wałęsa, tłumaczący się zagranicznym wyjazdem ale przypominający w nadesłanym liście, że zawsze był zwolennikiem istnienia w Polsce silnej lewicy i popiera każdą próbę dyskusji i integrowania się w "imię rozwoju kraju". Nie pojawił się też Aleksander Kwaśniewski, skutecznie zniechęcony występami medialnymi młodych akolitów Millera, przysłał natomiast list, apelujący o budowanie szerokiego frontu porozumienia na lewej stronie sceny politycznej.
Na Kongresie pojawili się nieoficjalnie ludzie związani z Europą Plus a nawet Ruchem Palikota, był prof. Jan Hartmann, byli posłowie Bartłomiej Bodio i Artur Bramora, którzy niedawno odeszli z Ruchu Palikota, ale do SLD się nie zapisują.

O coś tam jednak szło


Uczestnicy Kongresu obradowali w siedmiu panelach dotyczących m.in. gospodarki, przyszłości lewicy, zagrożeń dla demokracji czy pozycji kobiet w Polsce. W debatach wzięli udział znani eksperci: prof. Janusz Reykowski, b. wicepremier i minister finansów, prof. Grzegorz Kołodko, filozof prof. Jan Hartman, psycholog prof. Janusz Czapiński, socjolog prof. Jacek Raciborski oraz politolog prof. Kazimierz Kik. Dyskusje panelowe były, generalnie rzecz biorąc, interesujące, pojawiały się głosy zaproszonych do udziału przedstawicieli innych niż SLD środowisk, w tym Krytyki Politycznej i niezależnych środowisk naukowych, natomiast w głosach z sali raz po raz odżywały stare, "sekciarskie" tony SLD-owskiej wyłączności, choć w stosunku do obecnych na kongresie organizacji wypowiadano się z dużą rewerencją. Kongres był też, niewykorzystaną niestety, szansą silniejszego zaznaczenia pozycji PPS (choćby w głosach z sali w panelowych dyskusjach).
Uczestnicy Kongresu przyjęli rezolucję, w której opowiedzieli się m.in. za zwiększeniem roli państwa w życiu społeczno-gospodarczym; tworzeniem etatowych, należycie opłacanych miejsc pracy; budową systemu w pełni bezpłatnej, publicznej służby zdrowia; zapewnieniem powszechnej edukacji. Uczestnicy Kongresu opowiedzieli się za budową wyraziście progresywnego systemu podatkowego; wzmocnienia roli związków zawodowych, państwa rzeczywiście neutralnego światopoglądowo i respektowania praw wszelkich mniejszości.
W sumie rezolucja lepsza niż oficjalne części kongresu, gorsza niż obrady panelowe, no i to wiszące nad obradami poczucie nieobecności Kwaśniewskiego, które może jeszcze dać o sobie znać wielokrotnie...

Jan Karo

__________________________________________________
Mielony z buraczkami, czyli: przegląd tygodnia
__________________________________________________

Eldorado dla wyzyskiwaczy


Według Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych, w naszym kraju działa blisko 370 „Centrów nowoczesnych usług” czyli centrów księgowania, obsługi informatycznej i tzw. „call centers” pracujących na okrągły zegar... Zatrudniają one ponad 130 tysięcy pracowników. Polska znalazła się na trzecim miejscu w rankingu najbardziej pożądanych lokalizacji dla centrów nowoczesnych usług. Wyprzedzają nas tylko Chiny i Indie, bo tam pracownikom można płacić jeszcze mniej!
PAIiIZ pracuje obecnie nad 156 projektami inwestycyjnymi, z czego połowa dotyczy tak zwanych biznesów intelektualnych, wysokie miejsce zajmują też projekty naukowo-badawcze.
Na początku tygodnia poinformowano, że kolejne centrum dostarczania usług w Polsce powstanie w sierpniu w Katowicach. Na początku znajdzie w nim pracę 400 osób, a do 2015 roku - w sumie 2000.

Polski obóz pracy!


Właściciele gospodarstwa rolnego pod Siedlcami zatrudniali na czarno ludzi z całej Polski. Płacili grosze. - Miałem zarobić 1,5 tys. z zakwaterowaniem - mówi reporterowi TVN24 jeden z oszukanych pracowników. Tymczasem, za 1,5 miesiąca pracy dostał 130 zł.
- Antypolacy, z niemieckiej telewizji. Pan jest Niemcem, niemieckim szpiegiem - to jedyny komentarz, jaki udało się uzyskać od właściciela gospodarstwa reporterowi stacji.

Zarabiamy coraz mniej


Narodowy Bank Polski opublikował raport, z którego wynika, że w 2012 roku realne dochody gospodarstw domowych były o 0,8 procent niższe niż w roku poprzednim. Nic więc dziwnego, że kupujemy mniej niż w latach ubiegłych. Tak zwane „tempo wzrostu spożycia indywidualnego” obniżało się począwszy od drugiego kwartału 2011 roku. Polacy oszczędzają już nie tylko na dobrach trwałych czy odzieży, ale także na żywności, a nawet na lekach.

Takim to dobrze, chyba że wpadną


Andrzej J., jeden z najbardziej wpływowych biznesmenów w branży górniczej poszedł na współpracę z katowicką prokuraturą i ujawnił, że międzynarodowy koncern Sandvik, światowego giganta zajmującego się produkcją kombajnów, wiertnic oraz systemów urabiających i transportujących dla górnictwa, miał fundusz na łapówki dla dyrektorów kopalń. Wymienił nazwiska ponad 40 osób z branży. Kwota łapówek, to ok. 10 mln zł. A wyliczana była procentowo od wartości każdej dostarczanej maszyny.
Andrzej J. był ostatnio prezesem Kopexu, producenta i dostawcy maszyn górniczych dla kopalni na całym świecie, a wcześniej kierował Voest-Alpine „Technika Górnicza i Tunelowa” z Tych. W nagrodę za ujawnienie korupcji skorzysta z bezkarności.

Co trzeci Polak za Kaczyńskim?


Na partię Jarosława Kaczyńskiego, jak wynika z sondażu Homo Homini dla wp.pl, chce głosować 32 proc. wyborców, a na PO tylko 26 proc. Jedyną reprezentację lewicy w Sejmie będzie stanowił Sojusz Lewicy Demokratycznej, na który głos odda 15 proc. wyborców - Ruch Palikota z 4-proc. poparciem nie przekroczy progu wyborczego, wypada też Polskie Stronnictwo Ludowe, z takim samym poparciem.
Z kolei o sukcesie może mówić Solidarna Polska, które w sondażu przekroczyła próg wyborczy i może znajdzie się w parlamencie.
Inne są jednak notowania wedle TNS Polska. Na PiS chce głosować 30 proc. respondentów, na PO 23 proc. a do Sejmu weszłyby jeszcze: SLD (10 proc.) i Ruch Palikota (6 proc.).

PiS przejmuje „Oburzonych”


PiS i Solidarność podejmują stałą współpracę. Podczas wspólnej konferencji prasowej Kaczyńskiego i Dudy, przedstawiono plan powołania specjalnej grupy roboczej, która będzie konsultować wspólne działania i projekty. - Chodzi o to, by zanim Sejm zajmie się projektem, Solidarność i PiS mogły prezentować wspólne spójne stanowisko – stwierdził Duda. Do niedawna Solidarność była kojarzona z tzw. Ruchem Oburzonych, który wydał się Kaczyńskiemu konkurencją i nawet nazwał go „rozcieńczaczem”, ale dziś zamierza, przy pomocy Solidarności, po prostu przejąć te aktywa. Kukizowi się to nie podoba, ale pewnie zmieniłby zdanie, gdyby dostał propozycje kandydowania do parlamenty z listy PiS, bo prawie każdy ze zwolenników okręgów jednomandatowych liczy na swoją popularność i siłę perswazji.

Ratunku – komornik mnie bije!


Jan Rokita (niedoszły „premier z Krakowa”) trzy lata temu przegrał proces z Konradem Kornatowskim, o którym zechciał kiedyś przed kamerami powiedzieć, że był to w stanie wojennym „wyjątkowo nikczemny prokurator”. Teraz Rokita musi ponieść koszt przeprosin i zadośćuczynienia – jak twierdzi niemal 350 tys. zł., lub ok. 100 tys. jak oblicza Kornatowski. - Komornik zabiera mi pensję, - żalił się Rokita w TVN 24 - więc nie mam środków na utrzymanie! Obawiam się, że za chwilę przyjdzie zabrać mój komputer i księgozbiór – powiedział. - Ten wyrok skazuje mnie na wykluczenie społeczne!
Alarm podziałał i już zgłosiła się cała kolejka polityków z Jarosławem Kaczyńskim i Leszkiem Millerem, deklarujących dobrowolne składki na nieszczęśnika, który, jak sam twierdzi, jako pierwszy Polak „płaci za stan wojenny”. Rokita, siedzi obecnie we Włoszech i grozi, że w tej sytuacji odmówi powrotu do kraju! Jesteśmy zrozpaczeni.

Czy talibowie byli w tych Klewkach?


Amnesty International opublikowało kolejny raport ws. tajnych więzień CIA w Polsce. Zdaniem AI polski rząd uczestniczył „w bezprawnym uprowadzeniu” islamskich terrorystów.
Dowodem są zeznania dwóch, zatrzymanych przez wojska USA w Afganistanie obcokrajowców, Abd al-Rahim al-Nashiri i Zayn al-Abidin Muhammed Husseina. Trzecią ofiarą przetrzymywaną w Polsce miał być, znajdujący się obecnie w Guantanamo - obywatel Jemenu Walid bin Attash.
Tymczasem prokuratorzy z Krakowa twierdzą, iż dotychczas znane fakty nie wskazują, by w Polsce, w latach 2002-2005, przetrzymywano więźniów CIA.

Prawica tęskni za PRL-em?


„Rzeczpospolita” podała najnowsze dane GUS dotyczące emigracji. Wynika z nich, że za granicą przebywają 2 miliony Polaków. 70 procent z nich to osoby przed 40 rokiem życia. Prawie ćwierć miliona to dzieci i młodzież przed 15 rokiem życia, a największą grupę (prawie 750 tys.) stanowią Polacy w wieku 25-34 lata.
- Tracąc ich ponosimy olbrzymią stratę – komentuje w „Rzeczpospolitej” prof. Irena Kotowska, demograf z SGH a Prof. Krystyna Iglicka, też demograf, rektor Uczelni Łazarskiego powiada, że te dane są zatrważające. - „Krwawimy ludźmi” - stwierdza obrazowo...
A nam w tym obrazie brakuje informacji, ile osób z tych „emigrantów” znalazło pracę w krajach Unii Europejskiej, niekiedy w miejscach położonych od naszych granic o „rzut beretem”. Amerykanie jeżdżą w poszukiwaniu pracy po całym kontynencie i nikt z tego powodu szat nie rozdziera. Pora zacząć myśleć o Europie jako o wspólnej ojczyźnie równych obywateli i porzucić zaściankowe strachy, bo jedynym sposobem na utrzymanie młodych w kraju jest zabranie obywatelom paszportów, które dostali już w końcówce istnienia PRL!
Przypominamy też, że w średniowieczu, czeladnik, który chciał zostać majstrem musiał odbyć siedmioletnią wędrówkę po miastach Europy. A drogi były wtedy znacznie gorsze i samolotów jeszcze nie wynaleziono!

Jaruzelski to nie idol – ale...


Z okazji przypadającej 6 lipca 90. rocznicy urodzin Jaruzelskiego, SLD, chce zorganizować konferencję w Sejmie i wręczyć jubilatowi, specjalną księgę pamiątkową.
Nie spodobało się to narodowcom. - Najpierw będziemy żądali od marszałek Sejmu, żeby nie dopuściła do takiego żenującego spektaklu. Jeśli to nie poskutkuje i komuniści nie wycofają się z tych planów, zablokujemy wszystkie wejścia do Sejmu RP i nie dopuścimy tam Jaruzelskiego - zapowiadają kręgi zbliżone do ONR.
W podobnym tonie wypowiada się były opozycjonista, Władysław Frasyniuk, który stwierdził, że sam chętnie by w tej blokadzie wziął udział. Były poseł stwierdził, że jedynym pozytywem w biografii generała jest Okrągły Stół. Widać nie pamiętał, że Jaruzelski spędził także parę latek na Syberii, walczył na pierwszej linii frontu z hitlerowcami, a potem także z UPA. Warto tez pamiętać, że „stan wojenny” wprowadzony był, pod wpływem „czynników zewnętrznych”, czego nie można powiedzieć o „zamachu majowym”, którego autora lokuje się dziś na pomnikach!

Gdzie dwóch się bije...


John Godson, jeden z grona konserwatywnych posłów Platformy Obywatelskiej, obecnie wiązany z nową inicjatywą polityczną byłego posła PiS Przemysława Wiplera, czasie specjalnie zwołanej w Sejmie konferencji prasowej zapowiedział, że rozważa walkę o stanowisko prezydenta Łodzi w przyszłorocznych wyborach samorządowych. Jak podkreślił, jego kandydatura byłaby niezależna, a to oznacza, że jego rywalką byłaby zapewne obecnie rządząca w mieście Hanna Zdanowska z PO.
Ciekawe kim będzie ten trzeci, który „skorzysta”?

Udajemy Greka


Grecja zawiesiła działalność państwowej telewizji i radia – „ERT” to przypadek wyjątkowego braku przejrzystości i nieprawdopodobnej wręcz ekstrawagancji. To się właśnie kończy - stwierdził rzecznik rządu Simos Kedikoglou. Rząd planuje wznowić działalność ERT po „restrukturyzacji” czyli, mówiąc po polsku, zwolnieniu ok. 2500 pracowników.
I można by się nie przejmować kłopotami Greków gdyby nie fakt, że i w Polsce państwowa TV i radio robią bokami. TV próbuje przerzucić pracowników do „prywatnych podmiotów” co oznacza dokładnie to samo – czyli redukcje, tyle, że bez zabezpieczeń i odszkodowań. Inna rzecz, że i u nas, jak w Grecji, należących do publicznego nadawcy kanałów radiowo-telewizyjnych, których słuchacze i widzowie unikają, też jest kilka....

PiS donosi? Niech płaci!


Zastępca komendanta głównego, Mirosław Schossler stał się kolejnym obiektem donosów ze strony PiS. Poseł Tomasz Kaczmarek (szerzej znany jako „agent Tomek”) oskarża wiceszefa policji o romans z podwładną i awansowanie jej na wysokie stanowisko. Inny PiSowski donos, to zawiadomienie do prokuratury ws. „możliwości sfałszowania kopii nagrań z czarnych skrzynek Tu-154M.” które zamierza złożyć Antoni Macierewicz. Znów prokuratura, zamiast zająć się przestępcami, będzie przez parę miesięcy sprawdzać pisowskie głupoty.
A może by tak, za fałszywe donosy zacząć pobierać opłaty?

PiS obślinia? Niech płaci!


- Zespół pana Laska to nawet nie jest zespół, który ma przekonywać polskie społeczeństwo. To jest zespół, który ma w moim przekonaniu realizować żądania z Moskwy - powiedział na konferencji prasowej Jarosław Kaczyński. Zdecydowanie odmienne zdanie prezes PiS ma o zespole Antoniego Macierewicza. Kaczyński wyraził nadzieję, że za swoją pracę Macierewicz zostanie kiedyś odznaczony przez prezydenta „najwyższymi odznaczeniami”.
Gdybyśmy byli na miejscu pana Laska to pozwalibyśmy Kaczora do sądu. I wtedy składałby się na niego Rokita!

Cheops się kłania!


Cofamy się do XIX wieku! W Polsce już w roku 1919 Sejm Ustawodawczy uchwalił ustawę o czasie pracy w przemyśle i handlu, ustalając maksymalny czas pracy na 8 godzin dziennie i 46 godzin na tydzień.
SKANDAL! SEJM UCHWALIŁ NOWELIZACJĘ KODEKSU PRACY. NOWE PRZEPISY OZNACZAJĄ, ŻE POLACY BĘDĄ PRACOWAĆ DŁUŻEJ, CIĘŻEJ I ZA MNIEJSZE PIENIĄDZE. USTAWA DOPUSZCZA PRZEZ KILKA MIESIĘCY PRACĘ 6 RAZY W TYGODNIU PO 13 GODZIN!
Jak głosowali poszczególni posłowie ws. zmian w Kodeksie pracy? Za - było 227 posłów (196 z PO, 26 z PSL, 1 z RP oraz 4 niezrzeszonych - Bartłomiej Bodio, Artur Bramora, Ryszard Galla i Jarosław Jagiełło, przeciw - było 190 (123 z PiS, 27 z RP, 24 z SLD, 13 z SP i 3 niezrzeszonych - Ryszard Kalisz, Wanda Nowicka i Przemysław Wipler), a wstrzymało się 10 (1 z PO, 9 z RP). W głosowaniu nie wzięło udziału 33 posłów (9 z PO, 14 z PiS, 2 z RP, 3 z PSL, 1 z SLD, 4 z SP)
Jak tak dalej pójdzie to okaże się, że niewolnictwo to całkiem cywilizowany system!

Najważniejsze z zagranicy:


W piątek unijni ministrowie spraw zagranicznych UE przyjęli „mandat negocjacyjny” dla rozmów na temat Transatlantyckiego Partnerstwa dla Handlu i Inwestycji między Europą i USA. W efekcie ma powstać atlantycka strefa wolnego handlu, obejmująca produkty, usługi i inwestycje - gospodarczy gigant o wartości połowy światowego PKB. To odpowiedź na zastój w Światowej Organizacji Handlu (WTO) i próba stworzenia porozumienia, które nie tylko określi zasady handlu i inwestycji pomiędzy tymi dwoma obszarami, ale też może się stać modelem dla cywilizowania całego procesu globalizacji.
Chodzi m.in. o przyjęcie wspólnych norm i standardów, bo może się z czasem okazać, że i Europa i USA będą musiały przyjąć np. standardy chińskie. Rozmowy nie będą jednak łatwe. Sporna będzie kwestia dopłat do rolnictwa oraz GMO, przed którymi broni się Europa. Pojawi się też problem w sektorze zbrojeniowym - Europa nie chce amerykańskiej dominacji, a Amerykanie boją się niekontrolowanego przekazywania technologii wojskowych za granicę.

Ten paskudny Murdoch


NYT doniósł, że Rupert Murdoch chce rozwodu ze swoją 3 żoną. Decyzja Murdocha, który w marcu skończył 82 lata, musiała zmartwić, nawróconego na katolicyzm, byłego premiera Tony Blaira.
Trzecia żona Murdocha, Wendi Deng, trzy lata temu ujawniła miesięcznikowi „Vogue”, że Tony Blair wziął w marcu udział w chrzcie jej dwóch córek w Jordanie, w miejscu tradycyjnie uznawanym za miejsce chrztu Jezusa. Blair w białej szacie wystąpił jako ojciec chrzestny 8-letniej Grace Murdoch. Przyjęła ona sakrament razem ze swoja młodszą siostrą, Chloe, której matką chrzestną została aktorka Nicole Kidman.
Chicagowski felietonista Mike Royko wypowiedział kiedyś słynne zdanie „żaden szanująca się ryba nie pozwoli zawinąć się w gazetę należącą do Murdocha".
JD

__________________________________________________


Komentarz na odpowiedź czytelnika na notkę Co ma Krzysztof do Krakowa? opublikowaną w cyklu Mielony z buraczkami w Nr.23 Naprzodu z 10 czerwca 2013: I tak tych świętych cos za wielu.

__________________________________________________
POLSKA
__________________________________________________

Podpalił się pod kancelarią premiera


Tylko bulwarowy „Fakt” przyniósł szczegółowe informacje o próbie samobójstwa bezrobotnego, który w zeszłym tygodniu podpalił się pod kancelarią premiera Tuska. Media „mainstreamowe” ograniczyły się do krótkich notatek, brak też w prasie prób pokazania szerokiego kontekstu tego dramatu. „Poważne” gazety ograniczyły się do informacji, że „desperat nie zostawił żadnego listu i nieznane są przyczyny tego kroku”.
Andrzej Filipiak mieszka z żoną w Kielcach. Mają dwoje dorosłych już dzieci, ale nie chcą korzystać z ich pomocy, choć skazani są na pomoc z opieki społecznej i na dwie osoby musi im wystarczyć 579 zł miesięcznie. Andrzej Filipiak był pracownikiem budowlanym ale w efektem ciężkiej pracy cierpi na poważne schorzenie kręgosłupa, które wyeliminowało go z tego zawodu. Od 5 lat nie może więc znaleźć pracy.
Ze 120 złotych jakie małżeństwu zostały do kolejnej wypłaty zasiłku 10 lipca, pan Filipiak wziął 30 zł i pojechał do Warszawy. Przed Kancelarią Premiera. trwała pikieta związkowców, którzy od kilku dni protestują tam przeciw planowanym zmianom prawa pracy. - W pewnej chwili. - powiedział nam jeden ze związkowców, - ten człowiek oblał się benzyną i podpalił… Rzuciliśmy się na pomoc i ugasiliśmy płomienie kocem, ale widziałem, że poparzenia były bardzo poważne. Wezwaliśmy karetkę i człowiek trafił do szpitala. Podobno ma poparzone 60 proc. ciała.
„Mąż mówił, że to wszystko co się złego u nas w rodzinie dzieje to wina polskiego rządu, który tak rządzi, że ludzie nie mają pracy i środków do życia” – powiedziała gazecie „Fakt” Wiesława Filipiak.
Dratewka

__________________________________________________
KULTURA
__________________________________________________

Młodzi kompozytorzy – na start!


Tego jeszcze nie było! Kraków zaprasza młodych twórców muzyki filmowej do
udziału w międzynarodowym konkursie kompozytorskim. Spośród utworów
zgłoszonych na konkurs jury, obradujące pod przewodnictwem Roberta
Townsona - szefa Varèse Sarabande, najbardziej prestiżowej wytwórni płytowej
wydającej muzykę filmową, wybierze suitę, która zabrzmi podczas Wielkiej
Gali Muzyki Filmowej 28 września, w hali ocynowni ArcelorMittal Poland.
Laureat otrzyma także statuetkę FMF YOUNG TALENT AWARD.
Konkurs organizowany jest w ramach 6. festiwalu Muztyki Filmowej w Krakowie, przy współpracy z jedną z największych i najnowocześniejszych wytwórni filmowych w Europie – Alvernia Studios.
Zadanie konkursowe polega na skomponowaniu suity do czterominutowej etiudy
"Ciemna strona księżyca " Marka Gajowskiego, specjalisty w Alvernia Studios.
Zwycięski utwór zabrzmi podczas Wielkiej Gali Muzyki Filmowej. 10 kompozytorów na 10-lecie RMF Classic w wykonaniu Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia i chóru Pro Musica Mundi, prowadzonych przez angielskiego dyrygenta i kompozytora Gavina Greenaway’a. Laureatom trzech pierwszych miejsc organizatorzy zapewniają pokrycie kosztów pobytu w Krakowie na czas festiwalu i warsztatów. Ich utwory będą tam analizowane i omawiane przez wybitne grono specjalistów i praktyków światowego kina oraz kompozycji.
Szczegółowy regulamin konkursu jest dostępny na stronie internetowej FMF:
www.fmf.fm.
KK

__________________________________________________
Państwo na wygnaniu __________________________________________________


Prezydencka karuzela



Cieszący się marginalnym poparciem emigracyjnych środowisk prezydent August Zaleski, tak przywiązał się do tej zaszczytnej, choć w zasadzie już mało znaczącej funkcji, że wykorzystując zawiłości konstytucyjne oraz specyfikę emigracji, za nic w świecie nie chciał zrzec się prezydentury.

W wyniku zawirowań politycznych powstałych z powodu nieudanych prób zjednoczenia polskich środowisk emigracyjnych, prezydent August Zaleski zdymisjonował rząd Romana Odzieżyńskiego, powołując w jego miejsce gabinet Mikołaja Dolanowskiego (właściwe nazwisko Jerzy Hryniewski) w przeszłości związanego z piłsudczykami. Roszada ta miała w zasadzie niewielkie znaczenie dla emigracyjnego świata polityki, gdyż rząd na uchodźstwie aprobowany był wyłącznie przez niewielkie grono zwolenników grupy zamkowej (obóz prezydenta).

Tymczasem odmiany oblicza skłóconej polskiej diaspory po raz kolejny podjął się generał Kazimierz Sosnkowski. Po konsultacjach z premierem Hryniewskim oraz prezydium Rady Politycznej reprezentowanej przez byłego premiera Tomasza Arciszewskiego ustalono warunki pogodzenia dwóch zwaśnionych stron i podpisania aktu zjednoczenia. Zakładał on utworzenie Rady Jedności Narodowej, jako emanacji parlamentu. Uściślono umowę paryską z listopada 1939 roku, która traktowała, iż wyboru zastępcy prezydenta oraz premiera dokonywać będzie urzędująca głowa państwa jednak po konsultacji z przywódcami stronnictw wchodzących w skald Rady Jedności Narodowej. Ponadto emigracyjne władze winny utrzymywać się wyłącznie z własnych źródeł finansowych pochodzących z narodowego skarbu, który jest zasilany ze składek polskich środowisk na całym świecie. Miało to ukrócić proceder korumpowania polskich ugrupowań politycznych, co miało miejsce podczas „ afery Bergu”. Rozważano również przeniesienie siedziby emigracyjnego państwa z Londynu do Stanów Zjednoczonych.

14 marca 1954 roku w londyńskim mieszkaniu generała Sosnkowskiego przy Chalk Farm zebrali się przedstawiciele najważniejszych ugrupowań reprezentujących emigracyjną scenę polityczną, by uzgodnić szczegóły aktu zjednoczenia. Następnego dnia zatwierdzony dokument przekazano prezydentowi Zaleskiemu w celu formalnego opublikowania go w dzienniku ustaw. Jednak włodarz- tak Zaleskiego nazywali jego współpracownicy, nie po raz pierwszy zakpił sobie ze swoich partnerów, gdyż ten z trudem wypracowany kompromis, którego owocem miała być zjednoczona emigracja zrzeszona we wspomnianej Radzie Jedności- Zaleski określił, jako niezgodny z konstytucją. Oczywiście prezydent powołując się na konstytucję z kwietnia 1935 roku, która dawała pełnię władzy prezydentowi, co tłumaczyła wymowna fraza, że- głowa państwa odpowiada wobec Boga i historii, mógł obalić każdy argument. Włodarz okazał się głuchy na tak oczywiste zarzuty jak wspomniana umowa paryska, ratyfikowana przez ówczesnego prezydenta Władysława Raczkiewicza i premiera Władysława Sikorskiego. Tak jak i faktu, że konstytucjonaliści II RP tworząc ten organ prawny nie przypuszczali, że będzie on miał kiedyś zastosowanie w warunkach emigracji. Reasumując, Zaleskiemu nie w smak było powoływanie niezależnego organu władzy, mało tego, włodarz, co wprawiło w osłupienie nawet jego najbliższych współpracowników, wycofał się ze swoich wcześniejszych deklaracji, że w czerwcu 1954 roku poda się do dymisji, wskazując na swego następcę generała Sosnkowskiego. Na tym tle doszło też do awantury po między Zaleskim a Sosnkowskim, co generał skwitował: „ nigdy nie paliłem się do tego zjedzonego przez mole płaszcza po Zaleskim i nigdy nie miałem do niego zaufania.”

Oburzona postawą prezydenta znaczna część środowisk emigracyjnych, na zorganizowanej w maju 1954 roku konferencji w londyńskiej St. Pancras Hall uchwaliła rezolucję zjednoczeniową i zaapelowała do prezydenta, aby zatwierdził Akt Zjednoczenia oraz mianował generała Sosnkowskiego swoim następcą. Jednak Zalewski nie zamierzał dzielić się władzą i rezygnować z prezydenckiego stolca, odpowiadając swym adwersarzom, że uchwalony przez nich akt jest niezgodny z konstytucją oraz że: „ stanowi wielkie zagrożenie dla uprawnień prezydenta RP, który będzie mógł je wykonywać jedynie na podstawie opinii partii politycznych, a nie według własnych decyzji.” W dalszej części Zaleski oświadczył, że wycofuje się z podjętej decyzji o swojej dymisji i pozostanie na swym urzędzie tak długo, jak to będzie uważał za stosowne. Zmienił też zdanie odnośnie swojego następcy, którym zamiast generała Sosnkowskiego miał zostać mieszkający w Kenii książę Eustachy Sapieha. Wszystko to podyktowane miało być rzekomą troską o dobro emigracyjnej Polski. Wystąpienie to wywołało burzę w środowiskach emigracji. Pewne oznaki niezadowolenia zdradzał również podległy prezydentowi rząd, skończyło się to dymisją premiera Jerzego Hryniewskiego.

Wkrótce Zaleski premierostwo powierzył emigracyjnemu literatowi o wybujałych ambicjach politycznych Stanisławowi Cat-Mackiewiczowi. Była to postać niezwykle barwna, przedwojenny konserwatysta i orędownik zbliżenia Polski z Hitlerem, popadł w konflikt z sanacyjną władzą, przez co zaliczył pobyt w Berezie Kartuskiej. Jako szef emigracyjnego rządu najwięcej energii poświęcał na dalsze skłócanie polskich środowisk. Skrzętnie wykorzystywał w tym celu zdemaskowaną właśnie „ aferę Bergu” oskarżając swoich przeciwników o korupcję na rzecz obcych wywiadów. Nie przeszkadzało mu to samemu nawiązać współpracę z peerelowskim wywiadem posługując się pseudonimem „Robert”. Mackiewicz zaczął pojmować, że emigracja polityczna nie ma większej przyszłości. W wydawanych później publikacjach pisał, że jest ona: „ bezpłodna duchowo i politycznie, a jej przywódcy, to zgraja głupców i łajdaków, winnych wojennej zgubie Państwa Polskiego.” Mackiewicz za informacje przekazywane o polskiej emigracji, również te o rozwiązłości seksualnej, czy homoseksualizmie wśród emigracyjnych polityków, otrzymywał pieniądze, a także przygotowywał sobie odpowiedni grunt do powrotu do Polski. Niegodziwą postawę premiera emigracyjnego rządu próbowali tłumaczyć jego bliscy m. in. siostrzeniec, również pisarz Kazimierz Orłoś, twierdząc, że Mackiewicz przystał na współpracę z wywiadem PRL, aby ocalić swoją córkę przebywającą w sowieckim łagrze - Barbarę Mackiewiczównę, która ostatecznie odzyskała wolność i wróciła do Polski.

W czerwcu 1955 roku Mackiewicz podał się do dymisji i ustąpił z funkcji premiera rządu, by już po roku wyjechać do Polski. Przed wyjazdem opublikował jeszcze w londyńskiej prasie oświadczenie: „Urodziłem się, jako Polak, szlachcic litewski i miłości Wilna nikt nie wyrwie z mego serca”. A po przylocie do kraju, jeszcze na warszawskim lotnisku rozpoczął bezpardonowy atak na swój dawny obóz polityczny, oświadczając, że: „rząd emigracyjny jest zupełnie bezwolny i ślepo wpatrzony w Amerykę, której stosunek do sprawy polskiej ogranicza się do dwóch rzeczy: do posiadania pewnych wpływów na jakiś ferment za żelazną kurtyną oraz do kwestii wywiadu wojskowego", nawiązując przy tym do „afery Bergu” i działalności Radia Wolna Europa. W kraju związał się Bolesławem Piaseckim szefującym stowarzyszeniu katolików świeckich PAX. Szybko też stał się motorem napędowym ichniejszego organu prasowego „Słowo Powszechne”, na łamach, którego nie zostawiał suchej nitki na sowich dawnych emigracyjnych partnerach nazywając londyńskie życie polityczne zalegalizowanym wariactwem. Kulisy działalności emigracyjnej poruszył szerzej również w swoich książkach „Londyniszcze” i „Zielone oczy”.

Tymczasem środowiska emigracyjne przeciwne obozowi prezydenta tym razem nie zamierzały cofać się z obranej drogi i 21 lipca 1954 roku zawiązały Tymczasową Radę Jedności Narodowej na czele z Tadeuszem Bieleckim, jako quasi-władzę ustawodawczą. Rada ta miała powoływać namiastkę rządu, którym była Egzekutywa Zjednoczenia Narodowego, przewodził jej były emigracyjny premier i dezerter z prezydenckiego obozu- Roman Odzieżyński . Natomiast funkcję prezydenta po zakwestionowaniu praw Zaleskiego sprawować miała kolegialnie powołana 8 sierpnia 1954 roku Rada Trzech w składzie: Tomasz Arciszewski, generał Władysław Anders i były ambasador przy brytyjskim rządzie Edward Raczyński.

W ten oto sposób podział emigracji politycznej na dwa przeciwstawne obozy, z których każdy uważał się za właściwego reprezentanta Polski stał się faktem. Wytworzyło to kuriozalną sytuację, znacznie obniżając i tak nadwątlony już prestiż polskiego życia politycznego na uchodźstwie. Wprowadziło też chaos w poczynania i tak nielicznego już polskiego korpusu dyplomatycznego oraz spowodowało paraliż w funkcjonowaniu Skarbu Narodowego, który podzielił się na zwolenników obu grup i w konsekwencji powstały dwie osobne instytucje finansowe.

Degrengoladę emigracyjnych środowisk politycznych starały się wykorzystać władze w Warszawie do zachęty mieszkających na obczyźnie Polaków do powrotu do kraju. W tym celu powstało Towarzystwo Łączności z Wychodźstwem „Polonia”, w prace, którego zaangażowało się wielu intelektualistów. Jeżeli na Wyspach Brytyjskich nie udało się nakłonić zbyt wielu emigrantów do powrotu, to zgoła inaczej sytuacja wyglądała wśród Polonii amerykańskiej. Tam umiejętnie prowadzona kapania zachęcająca polską diasporę do zacieśnienia związków z macierzą, często poprzez organizowanie wycieczek do Polski, odwiedzania m.in. Krakowa i Jasnej Góry przyniosła oczekiwane efekty. Wielu tamtejszych Polonusów zaczęło zgoła inaczej postrzegać PRL, co w najbliższych latach zaowocowało szeroką współpracą, również na szczeblu rządów obu krajów.
Paweł Petryka
pawel.pt@op.pl

poprzedninastępny komentarze