Człowiek który nie miał być premierem
2010-03-14 21:03:41
Słynął ze swej skromności, zaangażowania, wszechstronnej wiedzy ( i bujnej siwej czupryny). W 1979 roku objął stery politycznie poobijanej i skłóconej wewnętrznie Partii Pracy. Labour miała właśnie rozpocząć swój niemal 20-letni okres opozycji i przeobrażeń programowych, które stały się symptomatyczne dla europejskiej socjaldemokracji. Polityk, humanista, dziennikarz, pisarz, utalentowany orator, socjalista w starym stylu - głęboko i na serio zaangażowany w swoją ideologię. 3 marca, wieku 96 lat zmarł Michael Foot lider brytyjskich laburzystów w latach 1979-83. Takich polityków się dziś już nie robi..

Kiedy w 1979 roku do władzy, pod wodzą Margaret Thatcher, doszli konserwatyści (przejmując rządy po pozbawionych stabilnej większości laburzystach), nic nie zapowiadało długiej i bolesnej katastrofy, 18 lat dominacji prawicy (tej nominalnej, bo systemowa trwa po dziś dzień). W tym czasie w Partii Pracy tendencje centrowe (ich czołowym przedstawicielem był Denis Healey, kontrkandydat Foota w wyścigu o fotel przewodniczącego partii) ścierały się z ostrą lewicą (jej typowym reprezentantem był legendarny Tonny Benn), można było doszukiwać się kółek trockizujących, partia stała w rozkroku. 67 letni Foot, weteran rządu Callaghana (sprawowal funkcję lidera większości w Izbie Gmin), chociaż lokował się na partyjnej lewicy, nie był już w tym okresie najbardziej czerwonym jabłkiem w laburzystowskim koszu. Na przewodniczącego Partii Pracy startował jako kandydat koncyliacyjny, ale pogodzenie partyjnych towarzyszy, okazało się ponad siły Foota. W 1981 roku centrowe skrzydło odłączyło się od Partii Pracy i do życia powołano centrolewicową Partię Socjaldemokratyczną (Pomimo początkowych sukcesów sondażowych, centrolewicowcy nie zdołali zagrozić laburzystom, a wkrótce połączyli się z liberałami, przez których zostali szybko zdominowani w nowo-powstałych Liberal Democrats). Foot zdołał jednak ocalić większość partii i wkrótce opowiedział się po stronie partyjnej lewicy.

Ogłoszony podczas kadencji Foota manifest programowy, nazwano złośliwie ,,najdłuższym listem samobójczym w historii". Proponował jednostronne rozbrojenie nuklearne, nacjonalizację sektora bankowego, likwidację Izby Lordów i zdecydowaną podwyżkę podatków. Bardzo dosłownie potraktowano kwestie uspołecznienia gospodarki, jako sukcesywnej nacjonalizacji przedsiębiorstw. Retro-socjalistyczny program, podział partii, plus kontrowersyjna i ekscentryczna osobowość Foota, okazały się balastem który pociągnął laburzystów ku największej porażce wyborczej od 1918 roku. Wybory 1983 pogrzebały marzenia o szybkim powrocie do władzy i sprawiły, że Partia Pracy stała się oficjalnie ,,niewybieralna". Oczywiście, Foot był największym winowajcą. Był niezdecydowany, nieprzystosowany do wymogów ery medialnej (mówiono o nim, że jest politykiem rodem z XIX wieku), niestosownie się ubierał, był klasycznym lewicowym intelektualistą z rozwianym włosem i książką pod pachą. Firmował kontrowersyjne poglądy - jak absolutny sprzeciw wobec monarchii, co było nie do zaakceptowania dla większości społeczeństwa. Co ciekawe był traktowany z sympatią przez członków rodziny królewskiej, i vice versa. W ogóle, szacunek dla przeciwnika i nieprzenoszenie sporów politycznych na relację osobiste było jedną z mocniejszych cech Foota. Rozumiał potrzebę sporu, polityka antagonizmów była jego znakiem firmowym, ale obca mu była wszelka nienawiść czy afirmowanie apolitycznych podziałów plemiennych (co obserwujemy w Polsce).

Niestety nie był liderem, ani materiałem na premiera, i pójście głosem tych ambicji (oraz podszeptów liderów związkowych) okazało się jego największym błędem. Rzeczywiście był architektem długich wakacji w opozycji i po części dołożył cegiełkę do konserwatywnej budowli. Z drugiej jednak strony, zintegrował Partię Pracy wokół mocnego rdzenia i położył fundament dla długiej ale solidnej opozycji w smutnych latach thatcheryzmu. Ciężko uwierzyć, aby niesiona falą falklandzkiego zwycięstwa Thatcher miała tak łatwo oddać władzę Partii Pracy, niezależnie od jej programu. A więc wszelkie gdybanie wydaje się pozbawione sensu. Nie jest wielkim odkryciem, że w ciężkich czasach integracja żelaznego elektoratu powinna być dla opozycji celem zasadniczym. Przy okazji - niech ktoś to powie lewej stronie w polskim Sejmie.

Po oddaniu władzy w partii po katastrofie wyborczej roku 83, wycofał się do tylnich ław. W 1992 roku zakończył karierę polityczną i skupił się na swej pasji - literaturze. Podobno zajął się biografią H.G. Wellsa, swego wielkiego idola.

Foota oceniam nie tylko po słabym okresie liderowania jego ukochaną Partią Pracy (dziś nazwalibyśmy kogoś takiego partyjnym patriotą, lecz oczywiście nie w eseldowskim rozumieniu przywiązania do własnego plemienia). W erze postpolitycznej idee i ideologiczne dekalogi to niemal archaizmy, lecz dla takich polityków jak Foot, przywiązanie do własnych poglądów i jasno wyznaczona linia oddzielająca zdrowy pragmatyzm od zdrady ideałów - były oczywistością. Warto przypominać o takich postaciach i wyciągać wnioski z ich klęsk. A polska lewica? Przydałby się dziś lider pokroju Foota. A niektórzy przywódcy polityczni mogliby wyciągnąć wnioski z jego burzliwej kariery. Nie każdy polityk może być liderem, nie każdy jest materiałem na przywódce, co wcale nie umniejsza czyjejś rangi lub wagi. Zrozumienie własnych ograniczeń, to cecha mężów stanu. Bywają wyjątki, przykładem - Foot.

poprzedninastępny komentarze